„Wrota Przeznaczenia”
Rozdział I. Początek.
„Na początku było Przeznaczenie. Wypełniało bezmiar Niebytu. Roztaczało mistyczną, tajemniczą aurę, wywołującą wrażenie, że to, co ma się stać, stanie się. W Niebycie nie było niczego, nie miał On granic, można by powiedzieć, ze w ogóle go nawet nie było. To Przeznaczenie sprawiło, że Niebyt zagęścił się i wypełnił powietrzem aż po brzegi swoich granic. A poza tymi granicami…znowu panował Niebyt. Wewnątrz granic zaś zaczynał kształtować się Wszechświat.
Cząsteczki powietrza we Wszechświecie przemieszczały się w sposób, który współcześni nazywają wiatrem. Wśród tego wiatru pojawiło się 13 przedwiecznych duchów, opiekunów Wszechświata. Najpierw jeszcze bez cielesnej powłoki tańczyli wraz z wiatrem w porywistym walcu. Byli ponad czasem i ponad materią. Byli istotami zesłanymi do Wszechświata przez Przeznaczenie, by w Jego imieniu zarządzać tym, co ma powstać.
W pewnym momencie ich boskiego tańca poczuli Zew. Zatrzymali się i słuchali go niby pieśni niesionej z oddali. Wtedy w umysłach ich powstała Myśl. Myśl opowiedziała każdemu z osobna historię stworzenia, początku Czasu. Zatrzymali się i rozmyślali nad zesłaną im Myślą. Wtedy zebrali się razem i uradzili, że stworzą Świat. Nie mogli jednak dojść do porozumienia, jak on ma wyglądać. Jedni chcieli uczynić go płaską połacią ziemi, niby półmisek, inni oponowali i proponowali inne przeróżne kształty. Wtedy głos zabrał Rekten, aby zwaśnionych bogów zjednoczyć do jednego wspólnego zamysłu:
- Każdy z nas doświadczył Myśli i z tego, co tu można zauważyć, u każdego z nas owa Myśl wygląda zgoła odmiennie. Dlaczegóż zatem z 13 różnych Myśli tworzyć jedną, kiedy można urzeczywistnić wszystkie 13? Każdy z nas stworzy świat dla siebie, w którym zamieszka i którego będzie panem. A żeby uniknąć kolejnych waśni między nami o to, czyj świat jest lepszy ze względu na kształt, proponuję, by wszystkie światy kształt miały kulisty. Tak będzie najsprawiedliwiej dla wszystkich trzech widzialnych wymiarów, aby każdy z nich stanowił równą część każdego świata.
Pozostali Przedwieczni zamyślili się w głębiach swoich umysłów i rozważali ten pomysł. Umieszczenie 13 jednakowych kul we Wszechświecie wydawało się być rozsądnym zamysłem. I takoż uczynili…
Każdy z nich zawiesił jednakową kulę we Wszechświecie, ukształtował jej powierzchnię według własnego uznania, wypiętrzył góry, wyżłobił koryta rzek a kotliny wypełnił morzami. Nadali poszczególnym krainom nazwy ze względu na położenie, pogodę lub własne odczucia. Uradzili również, że wspólnym trudem umieszczą pośrodku Wszechświata jedną gorącą kulę, aby zapewniała ciepło ich światom. Tak powstało Słońce, które oprócz ciepła dawało blask jasności. Przedwieczni wprawili swoje kule w ruch tak, aby każda połać ziemi zakosztować mogła słonecznego blasku. Tym sposobem jedna z półkul każdego świata znajdowała się w jasności. Cóż jednak było czynić z półkulą pogrążoną w mroku? Tutaj bogowie wpadli na koncept pokrytego lodem księżyca, który to miał niby lustrzane odbicie przenosić światłość Słońca na drugą stronę każdego świata. Tak powstały ciała niebieskie. Aby pomiędzy światami możliwe było podróżowanie, wspólnym wysiłkiem stworzyli Wrota Przeznaczenia, potężny portal, który wedle życzenia umożliwiał przemieszczenie się w dowolne miejsce Wszechrzeczy.
I tak każdy z bogów zamieszkał w swoim własnym świecie, gdzie wiódł żywot radosny. Czas jednak dłużył się im niepomiernie. Wówczas myśli sześciu z nich zaprzątnęły zamysły złe i niegodziwe. Zapragnęli większej władzy niż ta, która ograniczała ich jedynie do ich własnego świata. Spotkali się i radzili, jakim by tu sposobem objąć w posiadanie pozostałe światy. Doszli wówczas do porozumienia iż zjednoczą siły i przemocą zagarną pozostałe światy dla siebie. Stanęli zwarci na Boskim Piedestale, gdzie w dni powszednie winni zbierać się na naradę, i otwarcie oświadczyli:
- Nuży nas przebywanie w naszych światach. Domagamy się zatem pozostałych światów dla siebie.
Pozostali bogowie zdziwili się i spytali przeto:
- Jakoż to? Jakim prawem mamy wam odstąpić twory naszej Myśli? Należą się nam one, gdyż to my włożyliśmy w nie naszą pracę i czas. Nie oddamy ich.
Na Piedestale rozgorzał zaciekły spór. Przedwieczni zaczynali grozić sobie użyciem swoich boskich mocy do unicestwienia pozostałych bogów, odesłania ich w Mrok, opanowania Wrót Przeznaczenia i zawładnięcia Wszechrzeczą. Wtedy Rekten, ostoja spokoju Piedestału, zabrał głos:
- Skoro tak koniecznie chcecie wieść ze sobą spory i toczyć bój, nie używajcie do tego swoich boskich mocy i nie obracajcie się ku sobie bezpośrednio. Miast tego niech każdy z was wykaże się sprytem i roztropnością. Wówczas wiadome będzie, którym z was należy się władza nad Wszechrzeczą.
- Jakoż mamy tego dokonać Rektenie? – Spytał Siro, jeden z buntowniczych bogów.
- Otóż jako że dzielicie się na dwa obozy, walczcie przeciwko swoim grupom. Tymże sposobem zyskacie większe szanse na zwycięstwo. Każdy z was umieści w każdym ze światów istoty z krwi i kości, które między sobą zmagać się będą na waszą chwałę, aby nienawiści uczynić zadość. Istoty zwycięskie wywalczą swoim bogom wieczne prawo zasiadania na Piedestale. Bogowie, którzy poniosą klęskę, zostaną strąceni do jednego ze światów, skąd po wsze czasy wydostać się nie będzie im dane. Jedynie jednego dnia do roku będą mogli odwiedzić jeden ze światów, aby zobaczyć, co utracili w wyniku swojej zapalczywości, by żal ich trwał aż po dzień ostatni.
Taegon, jeden z dobrych bogów, zasępił się i pogrążył w zadumie, po czym spytał:
- Rektenie, kto zagwarantuje nam, że strona przegrana siłą nie będzie chciała odwołać się od wyroku? Że nie wedrze się przemocą na Piedestał, by w ten sposób dochodzić swojej urojonej sprawiedliwości?
Rekten zamyślił się, po czym odparł:
- Każdy z was na znak dobrej woli i chęci wygranej umieści w pospolitym przedmiocie część swojej boskiej mocy, aby przewagi nad nikim innym uzyskać nie mógł. Przedmiot ten należał się będzie zwycięzcom jako oznaka ich władzy. Ręką boską dotknąć go nie będzie możliwe. Po zakończeniu starć i rozsądzeniu sporu, przedmiot ten zostanie umieszczony na Piedestale, a jego moc nada prawo korzystania z Wrót Przeznaczenia. Arbitrem waszego sporu mianuję siebie, jako że pozostaję bezstronny, a mój osąd jest najbardziej racjonalny. Ja, jako jedyny z Przedwiecznych, nie umieszczę części swojej mocy w tym przedmiocie, by w razie buntu móc opanować sytuację. Czy zgadzacie się na taki układ?
Podzieleni bogowie patrzyli na siebie, a z oczu ich sączyła się nienawiść i gniew. Zgodzili się, przysięgając na honor, że postanowień Paktu otrzymają i nie będą się przeciwko nim buntować.
I tak dobrzy bogowie umieścili w światach zwierzęta różnej maści i rozmiarów na chwałę swoją. Lasy zapełniły się kozłopodobnym zwierzem, który pożywieniem miał być dla drapieżców, liście niosły śpiew ptaków, a w trawach szemrały insekty. W wodzie pływać zaczęły ryby, mniejsze i większe, łagodne i agresywne, oraz potwory morskie ogromnej siły i rozmiarów. Łagodne ryby miały być pożywieniem dla agresywnych, które to miały walczyć. Pustynie zaroiły się od drobnych ssaków, cień na ziemię rzucały skrzydła sępów, kondorów i lamarów, wielkich padlinożerców, na ziemi zaś królowały ogromne skorpiony, węże i jaszczury. W górach zamieszkały kozice i śnieżne bestie. Świat tętnił życiem.
Źli bogowie stworzyli człowieka, istotę o tyle rozumną, o ile okrutną, pozbawioną skrupułów. Człowiek wyglądem różnił się od zwierząt, jego skóra pozbawiona była futra, jego paznokcie w niczym nie przypominały szponów dzikich zwierząt, zęby nadawały się jedynie do spożywania pożywienia. Słabą był istotą, ale chytrą i bezlitosną.
Początek wojny był pomyślny dla dobrych bóstw. Zwierzęta leśne rozszarpywały ludzi, gdy tylko zapuszczali się w knieje, ryby i potwory morskie topiły ich i pożerały, skorpiony zabijały ich jadem, po czym na ich ścierwie ucztowały sępy, w górach zabijał ich mróz i śnieżne bestie.
Źli bogowie zmartwili się, widząc niepomyślny dla nich przebieg wojny. Zstąpili zatem do światów, weszli do ludzkich umysłów, mocą swoją zsyłając im sny i wizje. Nauczyli tworzyć odzież, by nie zabijał ich mróz, ostre narzędzia, by mogli ścinać drzewa i tworzyć broń, nauczyli ich sztuki tworzenia ognia. Wtedy człowiek obdarzony swoją niszczycielską mocą odwrócił losy wojny. Karczował lasy, by zwierzęta nie miały schronienia, walczył w górach z bestiami skuteczniej, gdyż nie kąsał go już mróz, osuszał morza i zabijał bezbronne ryby i morskie stwory, wodą zmieniał pustynie w łąki, ciskał ostrą bronią w skorpiony i ptactwo. Wygrywał i niszczył.
Dobrzy bogowie, widząc rozmiar strat poczynionych przez ludzkość, postanowili po raz ostatni zainterweniować, póki była nadzieja. Uformowali ze swoich dotychczasowych tworów istoty podobne ludziom. Zwierzęta leśne zmieniły się w wysokie, zwinne postaci, obdarzone doskonałymi zmysłami i spiczastymi uszami. Nazwa ich brzmiała Ael Phaen – Długie Uszy, elfy. Kamienie górskie obróciły się w niskie, krępe istoty, wytrzymałe na pogodę i trudy ciężkiej pracy, silne ponad miarę o masywnych sylwetkach i długich brodach. Nazwa ich brzmiała Chrast Lund – Dzieci Kamienia, krasnoludy. Z piasków pustyń zaś powstały istoty potężnej budowy, wysokie na prawie trzy metry, silne, małomówne, pokryte niebieskozielonym futrem, które uodparniało je na temperaturę, czy to pustynne upały, czy górskie mrozy. A nazwa ich Aurkh – dzieci pustyni, orkowie. Elfy, zwinne i szybkie nie dawały ludziom szans w lasach, krasnoludy w górach dzięki swoim machinom i waleczności królowały w swoich krainach, orkowie zabijali każdą ludzką istotę, której noga postała na piasku pustyni.
Źli bogowie, widząc porażkę swoich podwładnych, obserwując kolejne klęski kolejnych światów, gniewem swoim niszczyli je, by nie pozostał po nich ślad. Wówczas zainterweniował Rekten. Całą swoją mocą zdołał uchronić od zagłady cztery światy. Do jednego z nich strącił Przeklętych, buntowniczych bogów, jeden z nich miał służyć za schronienie dla dusz zmarłych, w jednym żyjemy my, a o ostatnim niczego nie wiemy…
Siro, potęgą swojego gniewu, rozwścieczony poniesioną klęską, rzucił się na Piedestał, by desperackim aktem wyrządzić jak najwięcej szkód. Nim Rekten zdołał go powstrzymać przed tym szaleństwem, zdążył strącić przedmiot z dwunastoma cząstkami boskiej mocy, Berło Przeznaczenia, do jednego ze światów. Gdzie ono jest? Jedni bogowie wiedzą…”
„Legenda o powstaniu świata” z „Ksiąg Objawionego” autorstwa proroka Maksima.
(Szanowni Czytelnicy - jeżeli spodoba wam się ta legenda i zechcecie się dowiedzieć, co stanie się później w tym świecie i jaką historię sobie wymyśliłem, dorzucę początek pierwszego rozdziału wraz z Przepowiednią.
Pozdrawiam,
Bartosh)