Początek powieści fantasty

1
Inny, lepszy świat.
Tak bardzo chciała się w takim znaleźć. Zamknąć oczy i zniknąć, z tego obskurnego pokoju, pełnego przykrych wspomnień.
- Lailo!
Przemyślenia, przerwał jej krzyk matki. Dziewczyna zwlekła się z łóżka i poszła tam, gdzie swoim zdaniem przebywać powinna całe dnie, czyli do pokoju chorej.
- Czegoś potrzebujesz?
Te dwa słowa... Dlaczego zawsze je powtarzała, gdy tu wchodziła?
- Chciałam z tobą porozmawiać - zaczęła. - Zauważyłam, że nie jesteś tu ze mną szczęśliwa, córeczko. Rozumiem cię. Masz dwadzieścia lat. Idź i ułóż sobie, w końcu, życie.
Mimo, że matka uśmiechała się życzliwie, Laila dobrze wiedziała ile ją kosztowało samo wypowiedzenie tych kilku słów.
- Ułożyć sobie życie?! - krzyknęła, zirytowana. - Mam cię opuścić? Pozbawić opieki?! Oddać do domu starców, gdzie będą wyciągać kupę forsy, a o ciebie nie zadbają?
Z przerażeniem, uświadomiła sobie, że najpierw wspomniała o pieniądzach, a dopiero potem o dobru matki.
- Córciu, ty zawsze myślałaś tylko o mnie. Nigdy nie pozwalałaś sobie na żadne przyjemności. Nie chcę, by to dłużej trwało.
Laila milczała. Nigdy na nic sobie nie pozwalała? A wtedy, gdy się naćpała i prawie wylądowała w szpitalu? Albo kiedy złamała nos, tej niewinnej dziewczynie?
- Córeczko...
- Przestań wciąż powtarzać to samo!
Wybiegła z pokoju, a następnie domu. Tak, właśnie wyżyła się na biednej, sparaliżowanej kobiecie, lecz w tej chwili to nie miało dla niej żadnego znaczenia.

Klatka schodowa Alicji była niepomalowana, ściany ozdobione zostały przeróżnymi napisami, wykonanymi przez zdemoralizowaną młodzież.
Laila zapukała głośno w zaniedbane drzwi przyjaciółki, która otworzyła jej tak prędko, jakby patrzyła przez wizjerek, z nadzieją, że ktoś przyjdzie.
- Laila! - wykrzyknęła imię dziewczyny na przywitanie. - Nie zadzwoniłaś do domofonu? Przecież nie lubisz wyglądu mojej klatki. Do tego mój sąsiad... z pewnością nas teraz podsłuchuje.
Ostatnie zdanie wyszeptała, nachylając się nad dziewczyną, przez co kosmyk jej blond włosów połaskotał Lailę w policzek.
- Nie boję się tego chłopczyka.
Podeszła do śnieżnobiałych drzwi. Nawet po nich było widać, że spał na pieniądzach.
Bez zastanowienia, wymierzyła mocnego kopniaka w dość solidne "wrota", jak pod wpływem złości przywykła je nazywać. Kawałek białej farby odpadł, lądując na podłodze. Uśmiechnęła się szelmowsko, odwracając do przyjaciółki.
- Już nie wyglądają tak pięknie, prawda?
Alicja nie mogła wydusić z siebie słowa. Stała z wybauszonymi oczami pokazując palcem na coś (lub kogoś), za plecami czarnowłosej dziewczyny.
Chłopak zacisnął palce na ramionach Laily i odwrócił ją do siebie. Powoli podniosła głowę w górę.
- Coś urosłeś... - mruknęła. - Tylko dlaczego aż tak bardzo?
Nigdy nie widziała sąsiada Ali w pełnej okazałości. Może tylko w dzieciństwie, kiedy był niskim chuderlakiem.
Mimo iż bolały ją ramiona, uśmiech nie schodził dziewczynie z twarzy. Nieważne, że był wymuszony.
- Czego się głupio szczerzysz?! - Złapał Lailę za kark i siłą zmusił, by nachyliła głowę. - Spójrz co zrobiłaś z drzwiami! - wrzasnął.
- Ależ ja się wcale nie śmieję - odpowiedziała na zadane pytanie, poszerzając uśmiech.
- Pomalujesz drzwi - zdecydował. - Mają wyglądać tak jak przedtem.
- Tak jest!
- Maurycy! Farba! - zażądał, odwróciwszy głowę w stronę mieszkania.
Dziewczyna zobaczyła jedynie obrazy porozwieszane na ścianach w przedpokoju. Bez wątpienia dodawały urok pomieszczeniu.
Przy Naydenie, pojawił się wysoki, chudzielec o brzydkiej twarzy. Nawet nie wiedziała kiedy, wetknął jej do rąk wiadro z farbą i pędzel do malowania.
- Maluj - rzekł krótko sąsiad Ali, któremu twarz ozdabiał triumfujący uśmieszek.
- W porządku. Tylko, że to - oddała chłopakowi pędzel - nie będzie mi potrzebne.
Podniosła wiadro, pełne białej farby, do góry.
- A to dobre! - roześmiała się na głos.
- Niby co?
Najgorsze w tejże chwili było to, że musiała działać naprawdę szybko. Jak lis w kurniku, pełnym śpiących kur. Zrobiła duży krok do przodu, równocześnie wylewając całe wiadro farby na firmową koszulkę Naydena.
- A to!
Z wściekłości, pomieszanej z zaskoczeniem, zaczął drżeć.
Alicja złapała przyjaciółkę, za rękę i wciągnęła ją do mieszkania.
- Czyś ty rozum postradała?! Miałaś malować drzwi, a nie jego!
Donośnym śmiechem zagłuszyły krzyki Naydena i jego służącego.
Mniejsza z tym, że znalazły się w dużym niebezpieczeństwie. Kogo to obchodzi?
Ostatnio zmieniony śr 02 lis 2011, 21:10 przez taran1123, łącznie zmieniany 4 razy.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

Re: Początek powieści fantasty

2
taran1123 pisze:Inny, lepszy świat.
Tak bardzo chciała się w takim znaleźć. Zamknąć oczy i zniknąć, z tego obskurnego pokoju, pełnego przykrych wspomnień.
- Lailo!
Przemyślenia, przerwał jej krzyk matki. Dziewczyna zwlekła się z łóżka i poszła tam, gdzie swoim zdaniem przebywać powinna całe dnie, czyli do pokoju chorej.- Czegoś potrzebujesz?
Te dwa słowa... Dlaczego zawsze je powtarzała, gdy tu wchodziła?
- Chciałam z tobą porozmawiać - zaczęła. - Zauważyłam, że nie jesteś tu ze mną szczęśliwa, córeczko. Rozumiem cię. Masz dwadzieścia lat. Idź i ułóż sobie, w końcu, życie.
Mimo, że matka uśmiechała się życzliwie, Laila dobrze wiedziała ile ją kosztowało samo wypowiedzenie tych kilku słów.
- Ułożyć sobie życie?! - krzyknęła, zirytowana. - Mam cię opuścić? Pozbawić opieki?! Oddać do domu starców, gdzie będą wyciągać kupę forsy, a o ciebie nie zadbają?
Z przerażeniem, uświadomiła sobie, że najpierw wspomniała o pieniądzach, a dopiero potem o dobru matki. - Córciu, ty zawsze myślałaś tylko o mnie. Nigdy nie pozwalałaś sobie na żadne przyjemności. Nie chcę, by to dłużej trwało.
Laila milczała. Nigdy na nic sobie nie pozwalała? A wtedy, gdy się naćpała i prawie wylądowała w szpitalu? Albo kiedy złamała nos, tej niewinnej dziewczynie?
- Córeczko...
- Przestań wciąż powtarzać to samo!
Wybiegła z pokoju, a następnie domu. Tak, właśnie wyżyła się na biednej, sparaliżowanej kobiecie, lecz w tej chwili to nie miało dla niej żadnego znaczenia.
Klatka schodowa Alicji była niepomalowana, ściany ozdobione zostały przeróżnymi napisami, wykonanymi przez zdemoralizowaną młodzież.
Laila zapukała głośno w zaniedbane drzwi przyjaciółki, która otworzyła jej tak prędko, jakby patrzyła przez wizjerek, z nadzieją, że ktoś przyjdzie.
- Laila! - wykrzyknęła imię dziewczyny na przywitanie. - Nie zadzwoniłaś do domofonu? Przecież nie lubisz wyglądu mojej klatki. Do tego mój sąsiad... z pewnością nas teraz podsłuchuje.
Ostatnie zdanie wyszeptała, nachylając się nad dziewczyną, przez co kosmyk jej blond włosów połaskotał Lailę w policzek.
- Nie boję się tego chłopczyka.
Podeszła do śnieżnobiałych drzwi. Nawet po nich było widać, że spał na pieniądzach.
Bez zastanowienia, wymierzyła mocnego kopniaka w dość solidne "wrota", jak pod wpływem złości przywykła je nazywać. Kawałek białej farby odpadł, lądując na podłodze. Uśmiechnęła się szelmowsko, odwracając do przyjaciółki.
- Już nie wyglądają tak pięknie, prawda?
Alicja nie mogła wydusić z siebie słowa. Stała z wybauszonymi oczami pokazując palcem na coś (lub kogoś), za plecami czarnowłosej dziewczyny.
Chłopak zacisnął palce na ramionach Laily i odwrócił ją do siebie. Powoli podniosła głowę w górę.
- Coś urosłeś... - mruknęła. - Tylko dlaczego aż tak bardzo?
Nigdy nie widziała sąsiada Ali w pełnej okazałości. Może tylko w dzieciństwie, kiedy był niskim chuderlakiem. Mimo iż bolały ją ramiona, uśmiech nie schodził dziewczynie z twarzy. Nieważne, że był wymuszony.
- Czego się głupio szczerzysz?! - Złapał Lailę za kark i siłą zmusił, by nachyliła głowę. - Spójrz co zrobiłaś z drzwiami! - wrzasnął.
- Ależ ja się wcale nie śmieję - odpowiedziała na zadane pytanie, poszerzając uśmiech.
- Pomalujesz drzwi - zdecydował. - Mają wyglądać tak jak przedtem.
- Tak jest!
- Maurycy! Farba! - zażądał, odwróciwszy głowę w stronę mieszkania.
Dziewczyna zobaczyła jedynie obrazy porozwieszane na ścianach w przedpokoju. Bez wątpienia dodawały urok pomieszczeniu. Przy Naydenie, pojawił się wysoki, chudzielec o brzydkiej twarzy. Nawet nie wiedziała kiedy, wetknął jej do rąk wiadro z farbą i pędzel do malowania.
- Maluj - rzekł krótko sąsiad Ali, któremu twarz ozdabiał triumfujący uśmieszek.
- W porządku. Tylko, że to - oddała chłopakowi pędzel - nie będzie mi potrzebne.
Podniosła wiadro, pełne białej farby, do góry.
- A to dobre! - roześmiała się na głos.
- Niby co?
Najgorsze w tejże chwili było to, że musiała działać naprawdę szybko. Jak lis w kurniku, pełnym śpiących kur. Zrobiła duży krok do przodu, równocześnie wylewając całe wiadro farby na firmową koszulkę Naydena.
- A to!
Z wściekłości, pomieszanej z zaskoczeniem, zaczął drżeć.Alicja złapała przyjaciółkę, za rękę i wciągnęła ją do mieszkania.
- Czyś ty rozum postradała?! Miałaś malować drzwi, a nie jego!
Donośnym śmiechem zagłuszyły krzyki Naydena i jego służącego.
Mniejsza z tym, że znalazły się w dużym niebezpieczeństwie. Kogo to obchodzi
?
Pogrubiłem bardzo niefortunnie sklecone zdania. Całość jest pisana raczej na szybko, bez planu. Pewnie miał to być wstęp do ucieczki w inny świat, ale ostrzegam, że póki co, jest banalnie. Zdania są dosyć nieporadnie składane, sporo pracy trza jeszcze. Ale nie poddawaj się ;) Każdy tutaj musi się uczyć. Poczytaj kilka razy na zimno i nie zakochuj się. Tylko poprawiaj i poprawiaj.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

3
Hmm... tutaj raczej chciałam pokazać charaktery postaci.
Świat ma być później.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

4
taran1123 pisze:Klatka schodowa Alicji była niepomalowana, ściany ozdobione zostały przeróżnymi napisami, wykonanymi przez zdemoralizowaną młodzież.
Ej, to fantasy, czy podręcznik dla pedagogów o zapobieganiu demoralizacji wśród zbuntowanej młodzieży z krótkimi wstawkami paraliterackimi jako exemplami? I kim jest narrator, że tak to ujął? :)

Panna Interpunkcja ma ochotę poznać cię bliżej. Dasz się zaprosić na wspólne czytanie zasad przy kubełku herbatki?

Ależ ta Laila wściekła! Może być ciekawie, jak się rozkręci na maksa.

Pozdrawiam.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

5
dorapa Fantasty, tylko jeszcze na razie tego nie widać. :P Narrator jest 19-letnią uczennicą technikum. ^^ Napisów na ścianach nie cierpię.

Tak, zawsze miałam problemy z przecinkami. :evil: Dawniej stawiałam je tylko przed 'że'. :D
Mam taka nadzieję.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

6
taran1123 pisze:Inny, lepszy świat.
Tak bardzo chciała się w takim znaleźć. Zamknąć oczy i zniknąć, z tego obskurnego pokoju, pełnego przykrych wspomnień.
- Lailo!
Przemyślenia, przerwał jej krzyk matki. Dziewczyna zwlekła się z łóżka i poszła tam, gdzie swoim zdaniem przebywać powinna całe dnie, czyli do pokoju chorej.
Ach, co my tu mamy. Laila chce się znaleźć w lepszych świecie, ale jej miejsce jest w pokoju chorej matki - jej zdaniem! Albo jest niezdecydowana, albo ma potężny konflikt wewnętrzny.
taran1123 pisze:- Chciałam z tobą porozmawiać - zaczęła. - Zauważyłam, że nie jesteś tu ze mną szczęśliwa, córeczko. Rozumiem cię. Masz dwadzieścia lat. Idź i ułóż sobie, w końcu, życie.
Medal za bezpośredniość.
taran1123 pisze:- Pomalujesz drzwi - zdecydował. - Mają wyglądać tak jak przedtem.
- Tak jest!
- Maurycy! Farba! - zażądał, odwróciwszy głowę w stronę mieszkania.
Dziewczyna zobaczyła jedynie obrazy porozwieszane na ścianach w przedpokoju. Bez wątpienia dodawały urok pomieszczeniu.
Przy Naydenie, pojawił się wysoki, chudzielec o brzydkiej twarzy. Nawet nie wiedziała kiedy, wetknął jej do rąk wiadro z farbą i pędzel do malowania.
deus ex machina.
ale po co? Żeby stworzyć mało śmieszną scenkę?
taran1123 pisze:- Laila! - wykrzyknęła imię dziewczyny na przywitanie.
Widzę, że to jej imię.
taran1123 pisze:Podniosła wiadro, pełne białej farby, do góry.
- A to dobre! - roześmiała się na głos.
- Niby co?
Najgorsze w tejże chwili było to, że musiała działać naprawdę szybko.
Niech się tak nie śpieszy, sąsiedzi i tak zbyt wolno myślą.
taran1123 pisze:Najgorsze w tejże chwili było to, że musiała działać naprawdę szybko. Jak lis w kurniku, pełnym śpiących kur.
Porównanie be. Lis w kurniku to raczej nie tyle szybko się zachowuje, co cicho.
taran1123 pisze:Zrobiła duży krok do przodu, równocześnie wylewając całe wiadro farby na firmową koszulkę Naydena.
- A to!
Z wściekłości, pomieszanej z zaskoczeniem, zaczął drżeć.
Już to widzę, jak farba się na niego leje, a ten stoi i drży.
taran1123 pisze:Alicja złapała przyjaciółkę, za rękę i wciągnęła ją do mieszkania.
- Czyś ty rozum postradała?! Miałaś malować drzwi, a nie jego!
Komizm? Nie powala.

Tak że tego. Charaktery chciałaś pokazać. Ja się ich nie doszukałam, oprócz ogólnego "porąbania" bohaterów. Tekst cierpi na brak ambicji ze strony Twojej, czyli autorki. To widać, że wcale nie chciałaś stworzyć cudu. Ale tak trochę się postarać można było. Z jednej strony, jak chcesz tworzyć radośnie, bez skrępowania scenki tak groteskowe, to czemu nie. Ale jest mało śmieszne. Wzbudza tylko lekki uśmiech (politowania). Gdzie jakieś opisy? Wyglądu bohaterów, otoczenia? Piszesz np. "chudzielec o brzydkiej twarzy". Też mi. Daj jakiś szczegół, żebym go zapamiętała, np. jak marszczy czoło, to mu się trzy bruzdy robią, albo ma twarz dziurawą po wyduszonych pryszczach. W ogóle nie działasz na wyobraźnię.
Ps. gatunek nazywa się fantasy, a nie fantasty.
ObrazekObrazekObrazek

7
Trochę niespójny jest Twój tekst. Pierwszą część, tę z matką, sprowadziłaś niemalże wyłącznie do dialogu. Przez to i matka, i córka są właściwie jedynie głosami. Nie wiemy, jak wyglądają, nie dowiadujemy się również niczego o ich mieszkaniu. Pokój Laili jest obskurny. Taki biedny, czy taki zaniedbany? Sygnalizujesz pospiesznie kilka problemów: chora, sparaliżowana matka nie chce być ciężarem dla dziewczyny, ta z kolei ukrywa rozmaite swoje wyskoki, ma wyrzuty sumienia - to zapowiada się ciekawie, lecz ja wolałabym te kobiety nie tylko usłyszeć, ale również i zobaczyć.

Czytając drugą część, zastanawiałam się, w jakim właściwie kraju rozgrywa się akcja? A to dlatego, że człowiek, który "śpi na pieniądzach", mieszka w jakiejś ruderze ze zdewastowaną klatką schodową. Ludzie, którzy dochodzą do pieniędzy, z takich miejsc wynoszą się najprędzej, jak mogą, szukają sobie bardziej eleganckiego lokum w prestiżowej dzielnicy. (Chyba że ów bogaty sąsiad jest potomkiem właścicieli całej kamienicy, niegdyś bardzo eleganckiej, którą państwo im odebrało, a lokatorzy zdewastowali. Ale wtedy powinnaś o tym wspomnieć). Zresztą, drzwi pomalowane białą farbą są raczej przejawem zamiłowania do porządku i czystości, a nie bogactwa.
Nie bardzo też rozumiem, jakie związki łączą obie dziewczyny z tym sąsiadem.
taran1123 pisze:Chłopak zacisnął palce na ramionach Laily i odwrócił ją do siebie. Powoli podniosła głowę w górę.
- Coś urosłeś... - mruknęła. - Tylko dlaczego aż tak bardzo?
Nigdy nie widziała sąsiada Ali w pełnej okazałości. Może tylko w dzieciństwie, kiedy był niskim chuderlakiem.
Laili.
Hm. Co to jest ta "pełna okazałość" sąsiada? A poza tym: znają się od dzieciństwa, lecz przez całe lata się nie widzieli? Chociaż Laila często odwiedza swą przyjaciółkę?
Mam wrażenie, że powinnaś sobie starannie przemyśleć, kim są osoby z otoczenia Laili. Ile mają lat, czym się zajmują, jaki jest ich status materialny, czy mieszkają same, czy z rodzinami - takie najprostsze sprawy, żeby jakoś uwiarygodnić całe to towarzystwo. Zadbaj też o szczegóły: skąd ów Maurycy wziął natychmiast wiadro farby do pomalowania drzwi? A puszka by nie wystarczyła?
Ten fragment sprawia wrażenie szkicu, dość pospiesznego i pobieżnego równocześnie. Podobnie jak Luce, zabrakło mi w nim opisu wyglądu bohaterów i ich otoczenia. Taki brak może by jeszcze uszedł w króciutkiej miniaturce, ale jeśli zamierzasz pisać powieść, jest to niezbędna część tekstu.
I jeszcze tak uwaga: ja wiem, że ten fragment trzeba było jakoś zakończyć, więc napisałaś, że po wyskoku Laili dziewczyny znalazły się w niebezpieczeństwie. Ale retoryczne pytanie: kogo to obchodzi? znów jest dla mnie logicznym zgrzytem. Jak to kogo? A matka Laili, ta chora, sparaliżowana kobieta, przypadkiem nie troszczy się o córkę?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

8
Już pracuję nad nowym początkiem, bo teraz widzę jaki ten jest "banalny", jak to napisał Kai Man.
Faktycznie jest za mało opisów i prawie same dialogi... czego wcześniej nie zauważyłam.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

9
Zamknąć oczy i zniknąć, z tego obskurnego pokoju, pełnego przykrych wspomnień.
Wspomnienia leżą na półce, podłodze, łóżku albo wiszą na ścianie? Nie. Pokój nie może być pełny wspomnień - on może je przywoływać. Możesz oczywiście umiejscowić je i wpleść w taki oto sposób:
Zamknąć oczy i zniknąć z tego obskurnego pokoju, przywołującego przykre wspomnienia.
albo po twojemu:
Zamknąć oczy i zniknąć z tego obskurnego pokoju, którego wnętrze budzi same przykre wspomnienia.
Przemyślenia, przerwał jej krzyk matki.
Interpunkcja i szyk.
Jej przemyślenia przerwał krzyk matki.
Po zmianie widać, że zaimek jest zbędny.
Dziewczyna zwlekła się z łóżka i poszła tam, gdzie [1]swoim zdaniem [2]przebywać powinna całe dnie, czyli do pokoju [3]chorej.
Kilka rzeczy wychodzi z tego zdania:
[1] - zgubiony rodzaj narratora. Jeśli piszesz w trzeciej osobie, to jej zdanie. I wychodzi nadużycie zaimków.
[2] - przestawiony szyk (ponownie)
[3] - To, że matka jest chora powinno wyjść nieco wcześniej, kiedy np. woła. Ta informacja jest tutaj doklejona na siłę.
Wybiegła z pokoju, a następnie domu.
niezgrabnie, bardzo niezgrabnie. Zobacz na:
Wybiegła z domu.
I wiadomo, że także z pokoju.
Tak, właśnie wyżyła się na biednej, sparaliżowanej kobiecie...
Konsekwencja wobec tego co zapisałaś: narrator pokazał jakiś tam rąbek olewatorstwa wobec matki (owe naćpanie) jednak takie słowa nie padają. Co więcej, nie padają żadne mocne słowa, które potwierdzały by powyższe stwierdzenie.
[1]Klatka schodowa Alicji była [2]niepomalowana, ściany ozdobione [3]zostały przeróżnymi napisami, wykonanymi przez zdemoralizowaną młodzież.
[1] - Alicja miała klatkę schodową, czy owa klatka znajdowała się w jej bloku?
[2] - Tutaj brakło ci wprawy, aby określić surowość wnętrza? (pisane odłącznie)
[3] - ... bo, jak widać na obrazku, klatka jednak była pomalowana przez młodzież.
Poprawność tego zdania razi w dwójnasób - zgubiłaś się w naturalności opisu oraz, co gorsze, akt dewastacji został ujęty zbyt uprzejmie. Moja propozycja.
Klatka schodowa budynku, w którym mieszkała Alicja, raziła surowym betonem upstrzonym niecenzuralnymi napisami.
Laila zapukała głośno w zaniedbane drzwi przyjaciółki, która otworzyła jej tak prędko, jakby patrzyła przez wizjerek, z nadzieją, że ktoś przyjdzie.
jednak tutaj napisałbym coś, co nie dotyczy ruchu a czasu (bo prędkość można wyczytać na dwójnasób):
Laila zapukała głośno w zaniedbane drzwi przyjaciółki, która otworzyła jej niemalże w tej samej chwili, jakby patrzyła przez wizjer z nadzieją, że ktoś przyjdzie.
- Laila! - wykrzyknęła imię dziewczyny na przywitanie.
dublet narracyjny - raz piszesz jej imię (Laila) i piszesz, że wykrzyczała to imię. Z zapisu widać dokładnie, że to imię i zostało wykrzyczane. Po zmianie:
- Laila! - krzyknęła na przywitanie.
Bez zastanowienia, wymierzyła mocnego kopniaka w dość solidne "wrota", jak pod wpływem złości przywykła je nazywać. Kawałek białej farby odpadł, lądując na podłodze.
Chwileczkę, autorko: drzwi są drogie, mocne. Dziewczyna kopie i odpada z nich farba? A gdzie w tym logika?
Powoli podniosła głowę w górę.
Oj, oj, oj. Czy da się podnieść w dół? A jeśli nawet, głowę mogła unieść lub podnieść do góry (Sic!, jak to brzmi...)

Narracja jest skromna. Chcesz pokazać postaci, jednak z braku w prawy i zmysłu obserwacji, który pomógłby ci umiejscowić tych ludzi w konkretnych miejscach, rzucasz skrawki otoczenia i, niestety, skrawki o bohaterach. Dialogi, przy których masz miejsce, aby dodać coś rozwijającego osobowości (wstawki dotyczące ich myśli, ich zachowań - pokazać to!) kwitujesz zwyczajnym, krótkim ogonkiem w postaci wykrzyczała, powiedział itp. Tekst cierpi z powodu źle postawionych przecinków, nielogiczności i niestarannie przemyślanego ciągu wydarzeń. Mnie sie nie podobało. Ćwicz, czytaj swoje teksty na głos i jeszcze raz ćwicz.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”