bez tytułu [miniatura]

1
(...) Stanąłem kiedyś w kolejce w osiedlowym sklepie. W blaszaku mieliśmy lekki półmrok, dlatego poczułem się dziwnie swojsko. Matka miała rację, gdy mówiła, że będę kretem. W jej słowniku kret oznaczał kogoś, kto nie lubił jasnych pomieszczeń. A ja ich nie lubiłem.
Mówiła, że wdałem się w rodzinę ojca: - U nich wszyscy to tacy.

Stanąłem w kolejce, między palcami obracałem pięciozłotówkę. Zastanawiałem się, co można kupić za piątaka - piwo? Pewnie tak, ale, po pierwsze, nie miałem dowodu, a po drugie, prowadziłem, a wyznaję pewną zasadę: pod wpływem nie prowadzę.
Papierosy? Za nic! Bo co to, pięć złotych? W skali rozpiski cenowej, jedno wielkie, zupełne NIC. Najtańsze chodziły za dziewięć sześćdziesiąt.

Aż wreszcie przyszła moja kolej. Już się miałem zająknąć, gdy poczułem, że zostałem odepchnięty. To wrócił grubas - ten, który stał przede mną - ponieważ najwyraźniej o czymś sobie przypomniał.
- Młoda, to podaj mi jeszcze cztery.
- Co cztery?
- Piwa.
Wyszła zza lady, by móc zajrzeć do swojej monopolowej skarbnicy.
- Mam Warkę, Lecha... Które pan weźmie?
- Po cztery każdego.
W dłoni ściskał już jakiś świstek. Dopiero później zauważyłem, że była to karteczka. Jak się okazało, od żony. Karteczka liścik, w którym pisała, że przyjmuje ważnych gości - że przyjeżdża rodzina, a ona nie ma czego na stół położyć i żeby sprzedawczyni miała serce i dała na kreskę.
- Znowu? - pomruknęła, upewniwszy się, że grubas jej nie usłyszy. - Wiesz - powiedziała do mnie - a kiedyś chciałam być pisarką.
Na tym powinniśmy poprzestać, lecz naszła mnie wówczas pewna myśl - wyszłaby lepiej, gdyby w przeszłości chciała być prostytutką, a jej marzenia stały się rzeczywistością. Płacisz, masz, tam nikt nie daje na zeszyt.
Ostatnio zmieniony pn 03 paź 2011, 22:36 przez gabim, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Dużo lepiej budowane zdania, niż te ze snu. Dręczy Cię on jednak nieubłaganie. Burdel też Cię dręczy. Może jakaś sesja u psychoanalityka? No dobra, nie bawmy się w Freuda Zygmunta. Podobało mi się na tyle, że nie będę się niczego czepiał, nawet kreta :P
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

3
Niektóre zdania mogłyby brzmieć lepiej:
Stanąłem kiedyś w kolejce w osiedlowym sklepie.
Brzmi, jakby zrobił to pierwszy i ostatni raz w życiu, a on po prostu stał w kolejce.
W blaszaku mieliśmy lekki półmrok, dlatego poczułem się dziwnie swojsko.
Poczuł się swojsko, nic w tym dziwnego, skoro lubił ciemności.
Zastanawiałem się, co można kupić za piątaka - piwo? Pewnie tak, ale, po pierwsze, nie miałem dowodu, a po drugie, prowadziłem, a wyznaję pewną zasadę: pod wpływem nie prowadzę.
Co można kupić za piątaka - piwo? Nie, nie mam dowodu, no i prowadzę.
Papierosy? Za nic! Bo co to, pięć złotych? W skali rozpiski cenowej, jedno wielkie, zupełne NIC. Najtańsze chodziły za dziewięć sześćdziesiąt.
Nie prościej napisać, że na papierosy to za mało?
Już się miałem zająknąć, gdy poczułem, że zostałem odepchnięty
Już miałem otworzyć usta, gdy nagle ktoś mnie odepchnął.
Dopiero później zauważyłem, że była to karteczka. Jak się okazało, od żony.
Jakie później? Facet kupił piwo i wyszedł. Kiedyż to on miał okazję przeczytać ową karteczkę?
No i żona nie poprosiłaby męża ustnie, zadzwoniła na komórkę lub sama nie poszłaby do sklepu?
- Znowu? - pomruknęła, upewniwszy się, że grubas jej nie usłyszy.
Mruknęła.
- Wiesz - powiedziała do mnie - a kiedyś chciałam być pisarką.
I jak to ma się do sprzedawania piwa?
wyszłaby lepiej, gdyby w przeszłości chciała być prostytutką, a jej marzenia stały się rzeczywistością. Płacisz, masz, tam nikt nie daje na zeszyt.
No tak. Wiele kobiet o tym marzy...

Dziwna ta miniaturka. Czyta się szybko, ale nie ma tu żadnej myśli przewodniej, jakiegoś wątku, właściwie tylko taka porwane historie. Zaczynasz o refleksji o nielubieniu jasnych pomieszczeń, potem mamy nagle zastanawianie się, na co wydać te pięć złotych, potem grubasa kupującego piwo, z karteczką w ręce. Nie rozumiem, kupuje on to piwo na kreskę, czy zignorował prośbę żony? No i na koniec żale sprzedawczyni, że chciała być pisarką (nie rozumiem, dlaczego uważasz, że kariera w sklepie przeszkadza w pisaniu). Nic, co łączyłoby te wszystkie wątki. Brak mi tu dobrze skonstruowanych postaci, grubas wraz ze sprzedawczynią są tylko z lekka naszkicowani. Brak jakiejś głębi. Ot, spostrzeżenie ze sklepu szybko zanotowane i tyle.

4
gabim pisze:Zastanawiałem się, co można kupić za piątaka - piwo?
A nie mógł sobie przypomnieć, że w dzieciństwie piątak to był majątek? Pewnie coś z tych wspaniałości, które wtedy kupował, teraz też jeszcze mógłby kupić.
gabim pisze:W dłoni ściskał już jakiś świstek. Dopiero później zauważyłem, że była to karteczka. Jak się okazało, od żony. Karteczka liścik, w którym pisała, że przyjmuje ważnych gości - że przyjeżdża rodzina, a ona nie ma czego na stół położyć i żeby sprzedawczyni miała serce i dała na kreskę.
Później, to znaczy kiedy? Grubas zostawił tę karteczkę na ladzie? Poza tym, żona rzeczywiście raczej by zadzwoniła, albo nawet sama przybiegła, niż przysyłała (przez posłańca?) list z opisem dramatu przyjazdu ważnych gości.
gabim pisze: naszła mnie wówczas pewna myśl - wyszłaby lepiej, gdyby w przeszłości chciała być prostytutką, a jej marzenia stały się rzeczywistością. Płacisz, masz, tam nikt nie daje na zeszyt.
Domyślam się, że zakończenie miało być efektowne, lecz wyszło średnio. W księgarni tez nikt nie daje na zeszyt, ani w kasie kinowej czy teatralnej, i w ogóle zasada "płacisz-masz" obowiązuje w tysiącach miejsc, więc prostytucję jako sposób na stabilne i pewne dochody można oczywiście brać pod uwagę, ale niekoniecznie. Poza tym, praca za ladą daje możliwość licznych obserwacji obyczajowych, więc dla potencjalnej pisarki jest nie do przecenienia.

Dużo chaosu w tym tekście, przeskakiwanie z tematu na temat, puenta odnosząca się do sytuacji wprowadzonej w ostatniej chwili, a właściwie nawet nie wprowadzonej - sprzedawczyni przecież wcale nie okazywała, że ma coś przeciwko transakcjom "na zeszyt". Trochę życia, owszem, w tym się kryje, lecz mam wrażenie, że zbyt pospiesznie zapisałeś pierwszy pomysł i od razu wrzuciłeś miniaturkę na forum.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”