Jak oceniasz styl autora?

1
Liczba głosów: 1 (20%)
2
Liczba głosów: 2 (40%)
3
Liczba głosów: 2 (40%)
4 (Brak głosów)
5 (Brak głosów)
Liczba głosów: 5

Rebeca i śmierć

1
Uwaga! Są wulgaryzmy! :)

Od zawsze zastanawiałam się, co czuje człowiek, którzy postanowił kogoś zabić, a potem zaplanował każdy szczegół i przystąpił do działania. Czy tuż przed zbrodnią boi się więzienia, czy może jest spokojny, pewny swego?
WWWOdpaliłam papierosa.
WWWPopatrzyłam na leżący na stoliku rewolwer.
WWWByłam spokojna. Nie interesowały mnie przyszłe wydarzenia. Wolałam myśleć o korzyściach, powtarzając po cichu, że jakoś to będzie.
WWWSłodki Miguel, bo tak mówiła na niego mama, wcale nie był słodki. Bił mnie już od dwóch lat, groził, że skończę w pobliskim lesie, i zdarzało się, że zaciągał siłą do łóżka, kiedy nie miałam na to ochoty.
WWW„Boże. Jak ja się z nim związałam? - zaczęłam się zastanawiać. - Wiedziałam przecież, że to gangster, zwykły bandzior, i przeczuwałam, że życie z nim nie będzie usłane różami. Ale tak pięknie mówił o przyszłości i o nas. Uśmiechał się. Czy od początku chciał uczynić mnie rzeczą, własnością wielmożnego pana? Nie mógł czuć miłość, a jeśli, to tylko przez pierwsze dni”.
WWWSłysząc nadjeżdżający samochód, zgasiłam papierosa, po czym podniosłam rewolwer. Z pewnością to on, bo ten dźwięk silnika znałam lepiej niż pianiści ulubione symfonie. Od tak dawna zwiastował męczarnie.
WWWPo chwili znów go ujrzałam. Stanął w drzwiach.
WWWMiał za chwilę umrzeć i szybko to zrozumiał. Skamieniał na twarzy, zobaczywszy rewolwer i to, że jestem ubrana, jak w dniu naszej pierwszej randki.
WWWWówczas mogłam jeszcze zawrócić. Powinnam mu powiedzieć, że pójdę inną ścieżką i jak wierzy w miłość, to niech zostawi wszystko i dołączy. Gdyby się zgodził, to pewnie mielibyśmy teraz dziecko. Bylibyśmy bardziej szczęśliwi, mimo braku dużych pieniędzy.
WWWPociągnęłam za spust dwa razy, wpierw celując w głowę, potem w piersi, ale wciąż stał. Wystrzeliłam więc jeszcze kilka razy, czekając aż skończą się naboje.
WWWNagle pojęłam, że nabił broń ślepakami.
WWW- Skurwielu! Przewidziałeś to! - krzyknęłam w rozpaczy.
WWWMiguel roześmiał się, a potem naprężył mięśnie i zatrząsł się z wściekłości.
WWWWciąż nie docierało do mnie, że on żyje, że najbliższe godziny staną się piekłem na ziemi, z którym nic, co działo się dotąd, nie będzie mogło się równać, i umrę.
WWW- Vasquez? - wrzasnął ktoś na zewnątrz, Miguel obejrzał się, po czym rozległ się charakterystyczny, głośny dźwięk rzygającego ogniem automatu kałasznikowa, znany mi dobrze z filmów akcji, a mój oprawca osunął się na podłogę.
WWWDo domu wbiegł facet w kominiarce.
WWW- Gdzie pieniądze, suko? Dawaj! Gdzie? - krzyczał, wymachując pistoletem.
WWW- W pokoju obok. Leżą w walizce na łóżku. Dziękuję - powiedziałam, wskazując głową w stronę martwego Miguela. Wtedy mężczyzna wycelował we mnie.
WWWNajwidoczniej nie chciał zostawiać świadków.
WWWSpojrzałam na niego, żegnając się z życiem, ale nagle znów rozległo się to szybkie, charakterystyczne „ta, ta, ta, ta”, i na podłogę upadł kolejny trup.
WWW- Blanca? - zapytał mężczyzna stojący w drzwiach.
WWW- Nie.
WWW- Dawaj suko forsę! - wrzasnął. - Szybko!
WWWPobiegłam do pokoju, robiąc to, o co prosił.
WWW„Zginę. Zaraz zginę!” - pomyślałam już po raz trzeci, tym razem ani trochę w to nie wątpiąc, zwłaszcza że widziałam, jak rozwalił wspólnika, którego znał pewnie od wielu lat.
WWW- Kurwa. Chuj z tym! - rzekł, gdy podawałam mu walizkę. - Chodź - Złapał mnie za rękę.
WWWWybiegliśmy na zewnątrz i po kilkudziesięciu krokach, wsiedliśmy do samochodu.
WWWKiedy opuszczaliśmy przedmieścia Sao Paulo okazało się, że jednak byłam Blancą. Znałam go. Chodziliśmy przez rok do jednej szkoły. Wówczas wszyscy właśnie tak mnie nazywali, ale minęło ponad dziesięć lat i zapomniałam o tym. Javier, bo tak miał na imię, znał Miguela. Robili dla tego samego człowieka. Miguel kantował gościa na towarze, więc wysłał Javiera z tym drugim, ale Javier zwęszył okazję i postanowił uciec z forsą. Mieliśmy teraz na karku brazylijski kartel narkotykowy. Jednak strach czułam wyłącznie do paragwajskiej granicy. Tam byliśmy już poza zasięgiem władzy wielkiego bossa.
Ostatnio zmieniony pn 04 cze 2012, 22:10 przez FDF, łącznie zmieniany 2 razy.

Re: Rebeca i śmierć

2
FDF pisze:Uwaga! Są wulgaryzmy! :)

Od zawsze zastanawiałam się, co czuje człowiek, którzy postanowił kogoś zabić, a potem zaplanował każdy szczegół i przystąpił do działania. Czy tuż przed zbrodnią boi się więzienia, czy może jest spokojny, pewny swego?
WWWOdpaliłam papierosa.
WWWPopatrzyłam na leżący na stoliku rewolwer.
WWWByłam spokojna. Nie interesowały mnie przyszłe wydarzenia. Wolałam myśleć o korzyściach, powtarzając po cichu, że jakoś to będzie.
WWWSłodki Miguel, bo tak mówiła na niego mama, wcale nie był słodki. Bił mnie już od dwóch lat, groził, że skończę w pobliskim lesie, i zdarzało się, że zaciągał siłą do łóżka, kiedy nie miałam na to ochoty.
WWWBoże. Jak ja się z nim związałam? - zaczęłam się zastanawiać. - Wiedziałam przecież, że to gangster, zwykły bandzior, i przeczuwałam, że życie z nim nie będzie usłane różami. Ale tak pięknie mówił o przyszłości i o nas. Uśmiechał się. Czy od początku chciał uczynić mnie rzeczą, własnością wielmożnego pana? Nie mógł czuć miłość, a jeśli, to tylko przez pierwsze dni”.
WWWSłysząc nadjeżdżający samochód, zgasiłam papierosa, po czym podniosłam rewolwer. Z pewnością to on, bo ten dźwięk silnika znałam lepiej, niż pianiści ulubione symfonie. Od tak dawna zwiastował męczarnie.
WWWPo chwili znów go ujrzałam. Stanął w drzwiach.
WWWMiał za chwilę umrzeć i szybko to zrozumiał. Skamieniał na twarzy, zobaczywszy rewolwer i to, że jestem ubrana, jak w dniu naszej pierwszej randki.
WWWWówczas mogłam jeszcze zawrócić. Powinnam mu powiedzieć, że pójdę inną ścieżką i jak wierzy w miłość, to niech zostawi wszystko i dołączy. Gdyby się zgodził, to pewnie mielibyśmy teraz dziecko. Bylibyśmy bardziej szczęśliwi, mimo braku dużych pieniędzy.
WWWPociągnęłam za spust dwa razy, wpierw celując w głowę, potem w piersi, ale wciąż stał. Wystrzeliłam więc jeszcze kilka razy, czekając aż skończą się naboje.
WWWNagle pojęłam, że nabił broń ślepakami.
WWW- Skurwielu! Przewidziałeś to! - krzyknęłam w rozpaczy.
WWWMiguel roześmiał się, a potem naprężył mięśnie i zatrząsł się z wściekłości.
WWWWciąż nie docierało do mnie, że on żyje, że najbliższe godziny staną się piekłem na ziemi, z którym nic, co działo się dotąd, nie będzie mogło się równać, i umrę.
WWW- Vasquez? - wrzasnął ktoś na zewnątrz, Miguel obejrzał się, po czym rozległ się charakterystyczny, głośny dźwięk rzygającego ogniem automatu kałasznikowa, znany mi dobrze z filmów akcji, a mój oprawca osunął się na podłogę.
WWWDo domu wbiegł facet w kominiarce.
WWW- Gdzie pieniądze, suko? Dawaj! Gdzie? - krzyczał, wymachując pistoletem.WWW- W pokoju obok. Leżą w walizce na łóżku. Dziękuję - powiedziałam, wskazując głową w stronę martwego Miguela. Wtedy mężczyzna wycelował we mnie.
WWWNajwidoczniej nie chciał zostawiać świadków.
WWWSpojrzałam na niego, żegnając się z życiem, ale nagle znów rozległo się to szybkie, charakterystyczne „ta, ta, ta, ta”, i na podłogę upadł kolejny trup.
WWW- Blanca? - zapytał mężczyzna stojący w drzwiach.
WWW- Nie.
WWW- Dawaj suko forsę! - wrzasnął. - Szybko!
WWWPobiegłam do pokoju, robiąc to, o co prosił.
WWW„Zginę. Zaraz zginę!” - pomyślałam już po raz trzeci, tym razem ani trochę w to nie wątpiąc, zwłaszcza że widziałam, jak rozwalił wspólnika, którego znał pewnie od wielu lat.
WWW- Kurwa. Chuj z tym! - rzekł, gdy podawałam mu walizkę. - Chodź - Złapał mnie za rękę.
WWWWybiegliśmy na zewnątrz i po kilkudziesięciu krokach, wsiedliśmy do samochodu.
WWWKiedy opuszczaliśmy przedmieścia Sao Paulo okazało się, że jednak byłam Blancą. Znałam go. Chodziliśmy przez rok do jednej szkoły. Wówczas wszyscy właśnie tak mnie nazywali, ale minęło ponad dziesięć lat i zapomniałam o tym. Javier, bo tak miał na imię, znał Miguela. Robili dla tego samego człowieka. Miguel kantował gościa na towarze, więc wysłał Javiera z tym drugim, ale Javier zwęszył okazję i postanowił uciec z forsą. Mieliśmy teraz na karku brazylijski kartel narkotykowy. Jednak strach czułam wyłącznie do paragwajskiej granicy. Tam byliśmy już poza zasięgiem władzy wielkiego bossa.
Odpaliłam papierosa - jeden za drugim? Zapaliłam, Przypaliłam sobie - lepiej.
kiedy nie miałam na to ochoty - gdy nie miałam... - lepiej
Boże. Jak ja się z nim związałam? - zaczęłam się zastanawiać. - Jak ja mogłam się... - lepiej, a z pewnością nie zaczęła się zastanawiać właśnie teraz... Użyłbym innego opisu.
Miał za chwilę umrzeć i szybko to zrozumiał. Skamieniał na twarzy, zobaczywszy rewolwer i to, że jestem ubrana, jak w dniu naszej pierwszej randki. - musiał być zajebistym aktorem, przecież wiedział, że naboje są ślepe. A ubiór z pierwszej randki, że ma taki wpływ, to nieco dziwne...
naprężył mięśnie i zatrząsł się - sama spróbuj zrobić jedno i drugie razem...
głośny dźwięk rzygającego ogniem automatu kałasznikowa, znany mi dobrze z filmów akcji, a mój oprawca osunął się na podłogę.
Do domu wbiegł facet w kominiarce.
- Gdzie pieniądze, suko? Dawaj! Gdzie? - krzyczał, wymachując pistoletem.
- kałasznikow, to nie pistolet. Pamiętaj o konsekwencji.

Ponadto wiele błędnych przecinków przed "i", stawia się JEDYNIE podczas powtórzenia "i".
W sumie przeczytałem bez większych zgrzytów, ale i bez większych emocji. Nieco naiwne następstwo zdarzeń, które dosłownie tłumaczysz na końcu, jakbyś sama nie dowierzała, że tak mogło się stać. Opis przed zdarzeniem mógł być dłuższą i głębszą walką wewnętrzną... Pozdrawiam.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

Re: Rebeca i śmierć

3
Kai Man pisze:Odpaliłam papierosa - jeden za drugim? Zapaliłam, Przypaliłam sobie - lepiej.
Zgoda.
Kai Man pisze:Boże. Jak ja się z nim związałam? - zaczęłam się zastanawiać. - Jak ja mogłam się... - lepiej, a z pewnością nie zaczęła się zastanawiać właśnie teraz... Użyłbym innego opisu.
Zgoda. :)
Kai Man pisze:Miał za chwilę umrzeć i szybko to zrozumiał. Skamieniał na twarzy, zobaczywszy rewolwer i to, że jestem ubrana, jak w dniu naszej pierwszej randki. - musiał być zajebistym aktorem, przecież wiedział, że naboje są ślepe.
Zauważyłem to podczas pisania i pomyślałem, że mogła wziąć skądś inny rewolwer albo poznać, że ten jest nabity ślepakami i wymienić amunicję. Facet więc nie mógł mieć pewności.

Kai Man pisze:A ubiór z pierwszej randki, że ma taki wpływ, to nieco dziwne...
Zgoda. Trochę przekombinowałem, bez namysłu.
Kai Man pisze:naprężył mięśnie i zatrząsł się - sama spróbuj zrobić jedno i drugie razem...
Powinienem doprecyzować, że napiął mięśnie rąk i pleców. Wtedy to możliwe. Jak ktoś mocno się wkurwi, to czasem właśnie tak się zachowuje.


Kai Man pisze:- Gdzie pieniądze, suko? Dawaj! Gdzie? - krzyczał, wymachując pistoletem.[/i] - kałasznikow, to nie pistolet. Pamiętaj o konsekwencji.
Zgadza się, ale do domu nie wbiegł facet z kałasznikowem. Kałasznikowa było słychać tylko na zewnątrz. Ale to moja winna. Powinienem napisać to bardziej wyraziście, żeby nikt nie miał wątpliwości.
Kai Man pisze:Ponadto wiele błędnych przecinków przed "i", stawia się JEDYNIE podczas powtórzenia "i".


A co z dopowiedzeniami? :)
Kai Man pisze:Opis przed zdarzeniem mógł być dłuższą i głębszą walką wewnętrzną... Pozdrawiam.
Nie widziałem powodów, żeby to rozwijać.


P.S. Dzięki za weryfikację. Mniej więcej wiem juz, co poprawić.

4
Dorzucę coś od siebie.
FDF pisze:Czy tuż przed zbrodnią boi się więzienia, czy może jest spokojny, pewny swego?
To tylko moje przemyślenia, ale może zastanów się, czy nie wyrzucić z tego zdania słowa "więzienia". Wydaje mi się, że strach przed dokonaniem morderstwa nie ogranicza się tylko do obawy przed prawnymi konsekwencjami. Strach w takiej sytuacji ma też inne źródła. Myślę, że można by nadać tej myśli szerszy kontekst, niż tylko lęk przed odsiadką.
FDF pisze:Wolałam myśleć o korzyściach
Może zamiast "korzyści", lepiej napisać coś o uldze lub coś w tym stylu. Z tego co rozumiem, to ta kobieta chce zabić Miguela żeby się od niego uwolnić, tak?
FDF pisze:znałam lepiej niż pianiści ulubione symfonie
Nie wiem, czy to akurat najtrafniejsze porównanie. Pianista i symfonia. Symfonia to utwór na orkiestrę, więc może lepiej zmień "symfonię" na coś innego, co by się jednoznacznie odnosiło do pianisty. Albo w ogóle użyj jakiegoś innego porównania. :)
FDF pisze:Boże. Jak ja się z nim związałam?
Boże, jak ja się mogłam z nim związać?! - Ja bym to tak napisał.
FDF pisze:po czym rozległ się charakterystyczny, głośny dźwięk rzygającego ogniem automatu kałasznikowa
Spróbuj opisać ten "charakterystyczny dźwięk". Poza tym zamieniłbym "ogień" na "pociski". To przecież nie miotacz ognia, tylko karabin.

Co do przecinków przed "i", to masz rację, że przed wtrąceniami też je się stosuje. Ale Ty je akurat błędnie zastosowałeś. Tak na moje oko. ;)

Pozdrawiam.

5
Witaj,

Pozwól, że wypowiem się pod Twoim tekstem również i ja. Wszystkie uwagi z mojej strony są oczywiście czystym, subiektywnym odczuciem. Mam nadzieję, że coś na nich skorzystasz.
Z góry przepraszam, że powieliłam trochę post poprzednika! Po prostu skomentowałam całość tekstu, bez czytania komentarza.

1. Mamy tu do czynienia niestety z tzw. gadającymi głowami. Czyli o wyglądzie bohaterów nie wiemy nic. O samych bohaterach wiemy również bardzo niewiele. Pozostawiasz Czytelnikowi ogromne pole manewru, ale również uniemożliwiasz mu zobaczenie tej sytuacji w sposób w jaki chciałeś, by Czytelnik ją ujrzał.

2. W pewnym momencie miałam wrażenie, że wszyscy strzelają do wszystkich. Trup za trupem, zbyt szybko, by cokolwiek poczuć, zobaczyć. Na tyle szybko, by wydało mi się to dość absurdalne. Zbieg okoliczności w tym wszystkim jest zaskakująco nierealny, ale czemu nie? Może akurat... Problem jest jednak w tym, że opisałeś to wszystko zbyt oględnie, by ta historia zabrzmiała wiarygodnie.

3. Myślę, że dużo dałoby tekstowi, gdybyś rozbudował przemyślenia bohaterki na początku. Pozwoliłoby to Czytelnikowi ujrzeć głębię tej sytuacji, nie tylko sieczkę i padające na posadzkę trupy.


Czy tuż przed zbrodnią boi się więzienia, czy może jest spokojny, pewny swego? - wg mnie zamiast powtarzać w jednym zdaniu dwa razy "czy", ładniej by brzmiało zastąpienie drugiego "czy" -> "a".

Bił mnie już od dwóch lat, groził, że skończę w pobliskim lesie, i zdarzało się, że zaciągał - usuń przecinek przed "i"

Boże. Jak ja się z nim związałam? - zaczęłam się zastanawiać. - powtórzenie. <Boże. Jak mogłam się z nim związać?>?

bandzior, i przeczuwałam, że życie z nim nie będzie usłane różami. - usuń przecinek przed "i"

Ale <on> tak pięknie mówił o przyszłości i o nas.

Nie mógł czuć miłość, a jeśli, to tylko przez pierwsze dni”. - nie do końca jestem pewna co ma znaczyć to zdanie, ale jeśli to, co myślę to lepiej brzmiałoby tak: <Nie, on na pewno był zdolny kochać, ale jeśli w ogóle, to było tak tylko przez pierwsze dni.>

że pójdę inną ścieżką i jak wierzy w miłość, to - <i jeśli wierzy w miłość>?

Miguel roześmiał się, a potem naprężył mięśnie i zatrząsł się z wściekłości. - "naprężył mięśnie" brzmi dość niefortunnie. Może: zastygł/znieruchomiał?

- Dawaj(,) suko(,) forsę! - wrzasnął. - Szybko!

Pobiegłam do pokoju, robiąc to, o co prosił. - on nie prosił... On rozkazywał/żądał. Wg mnie nie brzmiało to jak prośba.

- Kurwa. Chuj z tym! - rzekł, gdy podawałam mu walizkę. - Chodź - Złapał mnie za rękę. - może zamiast "rzekł", które nie pasuje do kontekstu wypowiedzi, daj: mruknął?

Kiedy opuszczaliśmy przedmieścia Sao Paulo okazało się, że jednak byłam Blancą. - a to niespodzianka. Tylko opisana w taki sposób, że raczej nie wciska w fotel. Zbyt to oględnie napisane. Po łebkach, jakby koniec pisany był na szybko. Taki trochę naciągany Happy End.

Dużo weny życzę, pozdrawiam : )


Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony pt 01 cze 2012, 17:41 przez Satrina, łącznie zmieniany 1 raz.
[...] mowa ludzka wywodzi się z pieśni, a pieśń – z potrzeby wypełnienia dźwiękiem tej nazbyt dużej i dość pustawej przestrzeni, jaką jest dusza człowieka.

Coetzee John Maxwell,

6
Satrina pisze:Czy tuż przed zbrodnią boi się więzienia, czy może jest spokojny, pewny swego? - wg mnie zamiast powtarzać w jednym zdaniu dwa razy "czy", ładniej by brzmiało zastąpienie drugiego "czy" -> "a".
Wielkie dzięki. Cenna uwaga.

Satrina pisze:Kiedy opuszczaliśmy przedmieścia Sao Paulo okazało się, że jednak byłam Blancą. - a to niespodzianka. Tylko opisana w taki sposób, że raczej nie wciska w fotel. Zbyt to oględnie napisane. Po łebkach, jakby koniec pisany był na szybko. Taki trochę naciągany Happy End.
Wszystko napisałem na szybko :) I teraz wiedzę, że błędy wciąż są dla mnie czymś naturalnym. Myślę, że kartka tekstu w zupełności wystarcza, żeby ktoś ocenił, a autor potem wyciągnął wnioski.

Jeszcze poprawię sam siebie:
Po chwili znów go ujrzałam. Stanął w drzwiach.
Miał za chwilę umrzeć i szybko to zrozumiał.
Znów go ujrzałam. Stanął w drzwiach.
Miał zaraz umrzeć i szybko to zrozumiał.

7
FDF pisze:- Gdzie pieniądze, suko? Dawaj! Gdzie? - krzyczał, wymachując pistoletem.
WWW- W pokoju obok. Leżą w walizce na łóżku. Dziękuję - powiedziałam, wskazując głową w stronę martwego Miguela. Wtedy mężczyzna wycelował we mnie.
WWWNajwidoczniej nie chciał zostawiać świadków.
WWWSpojrzałam na niego, żegnając się z życiem, ale nagle znów rozległo się to szybkie, charakterystyczne „ta, ta, ta, ta”, i na podłogę upadł kolejny trup.
WWW- Blanca? - zapytał mężczyzna stojący w drzwiach.
WWW- Nie.
WWW- Dawaj suko forsę! - wrzasnął. - Szybko!
Faceci to nawet porządnie nie umieją zezwać, tylko "suka" i "suka". A może zrobić listę wyzwisk możliwych w takich okolicznościach?

:)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

8
dorapa pisze:Faceci to nawet porządnie nie umieją zezwać, tylko "suka" i "suka". A może zrobić listę wyzwisk możliwych w takich okolicznościach?
:)
Nie wyzywam nikogo na co dzień i nie mam w tym wprawy. Ale masz rację, że przydałoby się trochę posiedzieć i stworzyć odpowiednią listę wyzwisk, najlepiej złożonych. :)

9
FDF pisze:Nie interesowały mnie przyszłe wydarzenia. Wolałam myśleć o korzyściach, powtarzając po cichu, że jakoś to będzie.
myśli o korzyściach (z zabójstwa jak rozumiem) i tym, że jakoś to będzie... No, czyli jednak jak najbardziej o przyszłych wydarzeniach.
FDF pisze:Słysząc nadjeżdżający samochód, zgasiłam papierosa, po czym podniosłam rewolwer. Z pewnością to on
On, czyli? Samochód? Rewolwer? [tak, wiadomo, o co chodzi, ale układ zdań sugeruje coś innego] ;]
FDF pisze:Skamieniał na twarzy, zobaczywszy rewolwer i to, że jestem ubrana, jak w dniu naszej pierwszej randki.
Naiwniaczka :P Wierzy, że w takiej chwili (jakiejkolwiek chwili) facet wspomina jej ciuchy sprzed paru lat ;)

Styl jest całkiem ok, fabuła, jak dla mnie, słabiutka. Najpierw jakieś przemyślenia, które się kończą, zanim się zaczną. Dalej seria strzałów, każda kolejna ratująca bohaterkę od innego dupka i na koniec happy end wyciągnięty z powietrza. Wszystko napisane bez emocji i po łebkach.
Jako ćwiczenie warsztatowe tekst się broni, jako coś więcej, już nie bardzo.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

10
Już zapomniałem, że to napisałem. Dzięki Adrianna za przypomnienie. :) Aczkolwiek zwykle wolę nie wracać do starych tekstów, żeby się na siebie nie złościć. Psują mi humor. Wolę obserwować znacznie bliższą przeszłość. Teraz spojrzenie w tak odległą (tekst sprzed kilku miesięcy), to jak leczenie czegoś, czego już nie ma. Myślę, że sprawa tekstu uzmysłowiła mi, jak widzenie świata i zachowanie potrafi się zmieniać na przestrzeni miesięcy. Opowiadanie nie porywa. Trudno napisać coś dobrego i krótkiego jednocześnie, jeśli mówić o fabule. Wiele schematów już się widziało, więc mało nowych możliwości, by było zaskakująco. Można skupić się na temacie dobra, czegoś pozytywnego itp. Wtedy nie będzie zaskoczenia. To tylko moje zdanie. Cierpię na chroniczny brak pomysłów. Dziś prześladuje mnie z jednej strony banał (tzn. chęć ucieczki od tego, co widać w TV), a z drugiej troska o realizm. To póki co największy problem. Z przelewaniem myśli na papier nie jest źle. Ale fabuła... ta najważniejsza historia, która ma uwodzić... Wciąż mam kłopoty. Nie znam lekarstwa. Trzeba chyba próbować aż do skutku.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”