Cień śmierci i Gniew Maga

1
Cóż... dałem sobie spokój z pisaniem przekazów moralnych (PATRZ: przypowieśc o pustelniku, forum ,,poezja biała'') i postanowiłem dac do zweryfikowania jeden z moich starszych tekstów (który także jest na stronie Spyro the dragon Island, także prezent dla Admina :P na święta. Pisałem to bardzo na luzie 8) ) (z powodu małej usterki klawiatury, nie chodzi mi ,,ci'' twarde :( ) Na wszelki wypadek wkleiłem króciutką charakterystykę gł. bohaterów



Hunter - dokładniej, to jest jego przezwisko. Sam nie lubi swojego imienia. Doskonały atleta i łucznik. Bronią sieczną posługuje się trochę gorzej. Drobnymi cechami przypomina także kota. (drobny błąd przy użyciu zaklęcia i bęc. Widzenie w ciemności już do niego przylgnęło)



Spyro: młody smok (wzrost ok. 160 cm, żeby nie było niedomówień). A po za tym standardowo: skrzydła, rogi, pazury, zianie ogniem, pełny serwis typowego smoka







Na wewnętrznym dziedzińcu było prawie pusto, nie licząc strażników odzianych w stalowe kirysy*, nagolenniki i hełmy, trzymających halabardy* albo doczepione przy boku miecze. Nikt nie zauważył sylwetki przebiegającej przez dach i zeskakującej w cieniu od strony dziedzińca. Po chwili Hunter był już po dugiej stronie monastyru*. Przed drzwiami do lochów stał strażnik. Hunter zakradł się bezszelestnie od tyłu. Chrupnięcie łamanego karku i strażnik zniknął z warty. Hunter zataszczył go do cienia. Podkradł się do drzwi i nacisnął klamkę. Zamknięte. Wrócił do strażnika. Zaczął go przeszukiwac. Gdy przeszukiwał kieszenie znalazł jakiś mały, miękki przemiot. Wyjął go. Mruknął do siebie:

-Hej! Czy to fajkowe ziele? Zostawię sobie, tak... na czarną godzinę... He he...

Po chwili znalazł klucze. Znów podszedł do drzwi. Otworzył je i wszedł do środka. Stał na początku korytarza, prowadzącego do dwojga schodów - w górę i w dół. Był wyłożony boazerią, a oprócz tego nie było tu żadnych ozdób. Hunter zdjął łuk z pleców i założył strzałę na cięciwę. Zaczął iśc w stronę schodów. Poszedł w dół. Na niższym piętrze był drugi korytarz, identyczny jak poprzedni, tyle że na końcu były schody tylko w dół i po bokach były kolejne odnogi do innych korytarzy. Na końcu, przy schodach stał strażnik. Chyba spał oparty o ścianę. Hunter naciągnął cięciwę i strzelił. Tak jak się spodziewał, trafił prosto w gardło. Strażnik osunął się na podłogę, na której zalśniła kałuża krwii. Hunter podszedł i przeniósł trupa do jednego z pokoi obok. Zamknął drzwi. Zszedł schodami w dół. Teraz już ewidentne był w lochach. Surowe kamienne ściany i podłoga oświetlone były blaskiem pochodni zatkniętych na ścianach. Odór zgnilizny natężał się z każdym krokiem. Szedł krętymi tunelami w poszukiwaniu celu wyprawy. Doszedł do sporego pomieszczenia, w którym stało parę klatek i stoły z narzędziami tortur. W paru klatkach siedziały szkielety lub półzgniłe zwłoki w zaawansowanym rozkładzie. Lecz jedna z klatek różniła się od pozostałych. Była większa, kwadratowa i kraty połyskiwały lekką, zielonkawą poświatą. W środku leżał smok. Spał.

-Spyro. Spyro! Obudź się do jasnej cholery!

-Co... co jest? - tu ziewnął przeciągle - HUNTER!

-Nie wrzeszcz, bo nas usłyszą. Kto ma klucz?

-Nie mam pojęcia. Jak mnie tu wsadzili byłem nieprzytomny.

-Widzę, że masz miłe towarzystwo... He he... -tutaj wskazał na trupy w klatkach.

-Taa... bardzo zabawne. Bierz się za otwieranie a nie gadaj.

-Dobra już dobra! Momencik... NO NIE!

-Co jest?!

-No właśnie nie ma! Zapomniałem wytrycha!

-Pięknie, mój bystry przyjacielu. Misja odbicia towarzysza, bez, jakże zbędnego, przygotowania... -odrzekł ironiczne Spyro

-Zamknij się. Myślę!

-Umiesz?

-Wiem!

Hunter podszedł do zamka.

-Spyro, wystaw łapę przez kraty.

-Po kiego grzyba?!

-Nie gadaj tylko rób.

Spyro zrobił jak mu kazał. Hunter chwycił łapę, wygiął lekko i włożył pazur do zamka. Zaczął otwierac zamek.

-AUć! Mógłbyś z łaski swojej nie wykręcać mi łapy?

-Zamknij się. Myślisz, że łatwo jest operowac wytrychem o średnicy centymetra?! Po powrocie masz to upiłowac! No, gotowe.

Drzwiczki się otworzyły.

-Nareszcie. Dośc mam tego aromatu gnijących zwłok. Spadamy z tąd.

Poszli z powrotem. Hunter nie miał problemu z cichym poruszaniem się, lecz Spyro miał, i to dośc spore. Poszeptywał od czasu do czasu, bardziej do siebie, niż do towarzysza:

-Nogi mi zgrabiały. Chyba od tygodnia nie chodziłem.

Doszli do schodów. Hunter przeskoczył plamę krwii i powiedział:

-Tylko uważaj żeby się nie...

Za późno. Spyro już wywrócił się w majestatycznym poślizgu przednich łap

-...poślizgąc...

Smok uśliechnął się w zakłopotaniu.

-Ohyda... Cały umazany jestem... Blee...

-Następnym razem uważaj...

Wyszli zza drzwi. Hunter poszedł w lewo, do cienia. Spyro za nim. Doszli do ściany budynku.

-Aha... jak zmierzasz się wspiąc po tak gładkiej, kamiennej ścianie, koteczku?

Huter wziął sobie to do serca. Wskoczył na ścianę i po chwili błyskawicznej wspinaczki powiedział z góry:

-Chocby tak.

Spyro wleciał na dach. Nagle usłyszeli głos:

-ALARM! MORDERCA NA ZAMKU! ALARM!

-Hunter...

-NIE TERAZ! BIEGIEM!

Pobiegli po dachu aż do końca budynku. Zeskoczyli na taras. Hunter z barku wyłamał drzwi. Wbiegli do środka. Znaleźli się w bogato zdobionym pokoju. Wybiegli na korytarz i puścili się dalej wzdłóż niego.

-MAM ICH! TUTAJ! -usłyszeli głos gwardzisty.

Skręcili w prawo. Po chwili biegł za nimi cały garnizon. Wybiegli na kolejnym dzidzińcu, na tarasie. Naprzeciw nich stał męszczyzna w długiej, czarnej szacie z czerwonymi zdobieniami i kosturem w rękach.

-OśMIELIłEś SIę WłAMAC DO MEGO ZAMKU I UWOLNIC SMOKA!?

Garnizon zatrzymał się momentalnie.

-ZOSTAWCIE ICH! JA SIę TYM ZAJMę!

Wycelował kostur w Huntera i krzyknął krótkie zaklęcie. Błyskawica przeleciała tuż obok Huntera, który zrobił w ostatniej chwili unik. Spyro i Hunter wyskoczyli przez balustradę, prosto na brukowany monastyr. Mag skoczył za nimi. Wbiegli do jakiegoś korytarza. Spyro w czasie biegu krzyknął:

-ILE RAZY CI MOWIłEM, żEBYś NIE WKURZAł MAGóW?!

-TO JAK MIAłEM CIę UWOLNIC?! UWAżAJ!

Spyro odskoczył o parę centymetrów od kolejnej błyskawicy. Mag się nie męczył. Znowu wybiegli na taras nad kolejnym dziedzińcem, prawie identycznym jak poprzeni.

-SPORA CHATA, NIE SąDZISZ?

Nagle koło nich przeleciała gruba struga ognia. Znów przeskoczyli balustradę, lecz tym razem przykucnęli pod barierką w nadzieji, że mag ich nie zauważy. Kolejna struga ognia przeleciała tuż nad ich głowami. Hunter mruknął:

-Hmm...

Struga leciała nad ich głowami, od lewej do prawej strony dziedzińca. Widocznie Czarodziej chciał przeczesac cały teren. Hunter wyjął skręta strażnika i wystawił nad balustradę, pod ogień. Zdmuchnął płomień z końca i porządnie się zaciągnął.

-CO CI ODWALIłO?! FAJKOWE ZIELE SOBIE JARASZ?!

-Co? Chcesz trochę?

-KRETYNIE! SPADAMY Z TąD!

-Dobra.

Hunter wyrzucił niedopałek na ziemię i dogasił nogą. Mag właśnie spostrzegł, gdzie są, bo tuż po ich odskoku od murku przeleciał tam zielony promień. Biegli dalej.

-JUż PO WAS POMIOTY DIABłA! A MACIE! AVADA KEDAVRA! AVADA KEDAVRA!

-Chyba gdzieś o tym czytałem...

-ZAMKNIJ SIę I BIEGNIJ!

Dobiegli wreszcie do bramy i zewnętrznego dziedzińca. Hunter już dobiegł do wrót, lecz Spyro nie zdążył. Wokół niego pojawiła się błękitna kopuła, która bez problemu opierała się próbom ucieczki. Spyro coś krzyczał, lecz Hunter nic nie słyszał. Dobiegł do dziedzińca sam mag.

-Więc jednak cię mam! Głupcze! Myślałeś, że można mnie tak od nic pozbawic najważniejszego eksperymentu życia?!

-PUśC NAS WOLNO, A NIC CI SIę NIE STANIE!

-Marzyciel... Myślisz, że to zaklęcie tak szybko zdejmę? Po moim trupie!

-Zgoda!

Hunter błyskawicznie zdjął z pleców łuk i strzelił prosto w głowę. szybkie zaklęcie i strzała przeleciała o milimetry obok głowy maga.

-Hmm... więc wybrałeś walkę... niech tak będzie.

Mag strzelił błyskawicą, Hunter przetoczył się w bok, za róg budynku. Wychylił się i zaczął szyc strzałami. Mag także odskoczył. Byli po dwóch stronach magicznej kopuły. Spyro przyglądał się w niemocy. Hunter wyskoczył zza budynku do następnego rogu, będącego bliżej Spyro. Znów seria strzał i błyskawic. Nagle Hunter dostrzegł, jak jedna z błyskawic trafia w kopułę, a ta ją po prostu pochłania. Podbiegł do Spyro i bariery. Mag bezskutecznie próbował rzucac zaklęcia w stronę Huntera, lecz ten po każdym zaklęciu chował się za kopułę.

-DOść TEGO!

Mag powiększył kopułę do takich rozmiarów, że pochłonęła cały dziedziniec i teraz pole walki było ozdobione błękitnym tłem na nieboskłonie za murami i nad nimi. Mag rzucał kolejne zaklęcia. Hunter i nowo oswobodzony Spyro wskoczyli za węgła*.

-Teraz się dopiero wkurzył!

Na całym monastyrze zaczęły pojawiac się czerwone szczeliny, z których buchnęły płomienie. Wszystko zamieniło się w scenerię iście z piekła. Mag wybiegł na środek dziedzińca. Uniósł kostur i zaczął machac nim wokoło z zabójczą prędkością.Po chwili uderzył jego końcem w ziemię. Przed nim pojawił się Demon. Dwa razy większy od Huntera, z wielkimi, czarnymi nietoperzymi skrzydłami i kopytami zamiast nóg. Błysnęło czerwone światło i w ręku trzymał wielki, płonący miecz. Nie miał twarzy, nie licząc świecącej na zielono szczeliny na miejscu oczu. Ruszył na Spyro i Huntera. Hunter odskoczył w lewo, a Spyro w prawo. Demon zajął się atakowaniem smoka. Hunter nałożył kolejną strzałę na cięciwę i strzelił w kark. Strzała odbiła się jak od skały.

-HUNTER! ZRóB COś!

Hunter bez zastanowienia zawiesił łuk na plecy i pobiegł w stronę maga. Czarodziej szył w niego błyskawicami lecz Hunter zwinnie omijał pociski. Szał. Dobiegł i rzucił się na niego z gołymi pięściami. Pierwszy cios w twarz z sierpowego. Mag się tego nie spodziewał. Czarodziej zrobił niekontrolowany piruet, lecz tuż po powrocie do równowagi wpadł pod grad pięści Huntera. Twarz, nerki, żołądek, splot słoneczny i na koniec potężny podbródkowy. Po ostatnim ciosie mag zrobił majestatyczny łuk w powietrzu i upadł na ziemię. Kostur poszybował prosto w jeden ze słupów ognia, co spowodowało syk, małą eksplozję i zniknięcie laski. Demon zamienił się w mgłę i zniknął. Spyro stał zdyszany, od uników. Mag leżał na brukowanym dziedzińcu przed Hunterem który dalej trzymał pięści zaciśnięte i dyszał dwa razy bardziej niż Spyro. Czarodziej ewidentnie stracił przytomnośc. Bariera rozpłynęła się podobnie jak Demon.

-Piękny cios... ale lepiej z tąd spadajmy, dopóki strażnicy nie wrócili.

-Taa... masz rację. Trochę za dużo adrenaliny...

Poszli żwawo do bramy. Wrota były zamknięte. Właśnie na dziedziniec wbiegali strażnicy. Hunter już zdjął łuk i nałożył kolejną strzałę.

-BIEGNIJ OTWORZYC BRAMę! JA ICH TU PRZYTRZYMAM!

Naciągnął cięciwę i strzelił. Trafienie w czoło. Spyro pobiegł w prawo, do schody na mur. Hunter zasypywał strażników kolejnymi strzałami, żadko nie trafiając powyżej szyji. Hunterowi zaczynało brakowac strzał. Po chwili wrota stanęły otworem. Hunter od razu wybiegł za mury. Spyro wyleciał zza blanki, prosto przed bramą. Przed nimi rozciągał się las. Przed puszczą stał Profesor. Gdy ich zobaczył od razu otworzył portal. Wskoczył do środka. Spyro w czasie biegu rzekł:

-Czy już ci dziękowałem za ratunek?

-Jeszcze nie!

-Kiedyś podziękuję. Na pewno!

Wskoczyli do portalu, który, tuż po wejściu, się zamknął.





----------------------------

*

Kirys - napierśnik

Halabarda - Ostrze topora osadzone na długim drzewcu. Bardzo popularne wśród gwardzistów w średniowieczu

za węgła - za róg (budynku)

Monastyr - dziedziniec
Obrazek



Wolnym jest się tylko wtedy, gdy nic nie ma się do stracenia...

2
Pomysł: 3-



Z jednej strony wogóle nie tchnie oryginalnością, z drugiej jednak para człowieka i smoka jest całkiem fajna. Tutaj jednak też pojawia się kolejne 'ale, które niektórzy nazywają Paolinim. To oznacza, że nawet ten pomysł nie jest wcale oryginalny, wręcz przeciwnie. Co do reszty fabuły, oswobodzanie Spyra, ucieczka bohaterów, walka z Magiem. Nie przedstawiłeś tam nic ciekawego, nic innowacyjnego, nic co wryło by się czytelnikowi w pamięć, co sprawiło by, że tekst byłby ciekawszy. Same schematy.



Styl: 3



Dość kiepski, ale jeśli tylko będzie ćwiczony to będzie z tego coś dobrego. Przynajmniej tak mi się wydaje. Popracuj nad przekazem niektórych obrazów, spróbuj niektóre sytuacje przedstawiać dokładniej i zgrabniej a to co piszesz będzie o wiele bardziej interesowało. Rozmowy ze Spyrem z jednej strony wywowały u mnie uśmieszek, a z drugiej wydawały się sztampowe. "ćwicz, a będzie się coraz lepiej czytało to co piszesz".



Schematyczność: 2



Nie było tam nic innowacyjnego. Hunter i Spyro kojarzył mi się z Paolinim, fajkowe ziele z Tolkienem, a wszystko inne z tysiącami innych opowiadań fantasy.



Błędy: 1+



Jedna podstawowa rada: zanim wrzucasz coś na forum, przeczytaj to PARę RAZY i spójrz na to także od strony technicznej, nie wgłębiaj się w treść tylko budowę. Błędów jest bardzo dużo, od literówek (i nie mówię tu o 'ć'), przez interpunkcyjne, po ortograficzne (powtórzeniowe też były). Niektóre zdania mogły też spokojnie być połączone w jedno większe, co sprawiłoby lepszy efekt, np.


Zamknął drzwi. Zszedł schodami w dół. Teraz już ewidentne był w lochach.

Pobiegli po dachu aż do końca budynku. Zeskoczyli na taras.

Hunter z barku wyłamał drzwi. Wbiegli do środka. Znaleźli się w bogato zdobionym pokoju.


Ocena ogólna: 3-



Mimo dużej ilości błędów, kiepskiego stylu i schematycznej fabuły dostrzegam pewien potencjał, który wymaga pielęgnacji. Naprawdę, staraj się pisać jak najwięcej. Póki co jestem na malutkie, malusieńkie tak.

Pozdrawiam.



PS. Ta niemożność pisania 'ć' nie bierze się przypadkiem z ATI Catalyst?
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

3
Pomysł: 3



Ciekawa para głównych bohaterów - i wcale nie trąci Paolinim (bo i przed nim były takie -a nawet lepsze - pary), aczkolwiek nie powiem aby tekst przyciągnął moją uwagę.



Styl: 3



Zgadzam się z Patrenem, jeśli podszlifujesz styl, może z tego wyjść coś dobrego. Pamiętaj, że opis to nie zło wcielone i - jeśli sa zgrabnie sformułowane - dużo dają. Wymagają tylko dużego zasobu słów.



Schematyczność: 3



Nie było tam nic innowacyjnego. Hunter i Spyro kojarzył mi się z Paolinim, fajkowe ziele z Tolkienem, a wszystko inne z tysiącami innych opowiadań fantasy.



Błędy: 2



Ja wiem, że zawsze przyczepiam się do zadługich zdań, ale zdania złożone też są fajne. używaj więcej łączników. niektóre zdania są trochę kulawe.




Hunter z barku wyłamał drzwi. Wbiegli do środka.


zastanawia mnie dlaczego on wyłamał drzwi z tego biednego baru (lub jak chcesz barku). niby wiem, o co ci chodzi, a jednak to zdanie brzmi trochę śmiesznie.



Ocena ogólna: 3+



Wydaje mi się, że może z ciebie wyjść coś dobrego ;) tak więc ćwicz i ćwicz.



Jestem na... niepewne... zalęknione tak.



pozdrawiam 8)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

4
Hmm... co do PS'a Patrena: DOKłADNIE! Najpierw Catalis mi się włączał, po ciśnięciu ALT + C , więc go usunąłem... Mój błąd :P Teraz już WOGóLE nie chodzi :P

A co do textu: thx za porady :D Jednak dobrze zrobiłem, logując się tutaj :P
Obrazek



Wolnym jest się tylko wtedy, gdy nic nie ma się do stracenia...

5
Zawsze do usług. Od tego jesteśmy. ;)



Odnośnie Catalysta to z tego co pamiętam w tym panelu sterowania, w jakiś opcjach można wyłączyć włączanie tego panelu tą kombinacją. Popróbuj.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”