Sadir (horror nadnaturalny)

1
„SADIR”


Inspiracją do napisania owego tekstu było zdjęcie nieznanej mi dziewczyny, które zobaczyłem całkiem przypadkowo na stronie szafa.pl. Przeglądałem tą stronę w poszukiwaniu trampek, których i tak nie znalazłem. Kiedy zobaczyłem zdjęcie tej pani, w mojej głowie zapaliło się światło i rozjaśniło zakurzone pułki z pomysłami i nieokiełznanej chęci pisania czegokolwiek.
Nazwa owej użytkowniczki brzmiała „ Sadir ”. Takiż też nadałem tytuł mojemu tekstu.

****
Jasność dnia chyliła się ku ciemności nocy. Na bezchmurnym nieboskłonie widać już było wszystkie księżyce i niektóre, te większe gwiazdy. Nad miastem Grunborg świecił jedynie jeden księżyc. Tylko on rozjaśniał strome, poprzekrzywiane dachy domów owego miasta. Mieszkańcami Grunborg były głównie wampiry, jednak nie brakowało tam również ludzi. Tak, ludzie. Rasa nieidealna, brzydka i odpychająca. Zapytacie zapewne co robią tam ludzie? Otóż ludzie pełnili w tym mieście niezwykle spokojne życie, w dosłownym tego słowa znaczeniu . Chodzili na zakupy, do pracy a także ko kin, teatrów i dyskotek. Rasa ludzka w Grunborg sprawowała też ważną rolę wobec wampirów, dla nich przemycali narkotyki, broń i tylko to czego wampir sobie zażyczył. Jednym słowem, ludzie byli wolnymi niewolnikami wampirów.

****
Przenieśmy się teraz do domu, w którym właśnie przyszła na świat mała wampirzyca, która to nawet nie zdawała sobie sprawy, że za dwadzieścia lat stanie się wielką pogromczynią wampirów.

- Jakie piękne maleństwo. - powiedziała Izabella odbierając dziecko. Tymczasem ojciec małej, szykował jej łóżeczko i ubrania. Matka leżała na łóżku i mimo braku siły próbowała podnieść głowę by zobaczyć swoją córeczkę.
- Leż, musisz odpocząć, zajmę się nią jak trzeba, nie martw się kochanie. - rzekł tata małej dziewczynki. Miał czarne, krótkie włosy, czarne oczy ( wszystkie wampiry miały czarne lub białe oczy) i niezwykle serdeczną twarz. Na imię miał Ian Blackwood, zaś jego żona zwała się Darcy.
- Wybraliście państwo już imię dla naszej małej perełki? - zapytała gospodyni .
- Będzie się nazywała Etienne. Zgadzasz się Darcy? - zapytał się żony Ian.
- Oczywiście że nie – uśmiechnęła się szeroko – damy jej na imię Sadir. - rzekła, jej głos był cichy i zmęczony, Darcy usnęła. Ian podszedł do niej i pocałował ją w czoło. Gospodyni przygotowywała teraz małą do oddania ją w ręce matki, ubrała ją i położyła koło rodzicielki, matula przebudziła się, odsłoniła pierś i powoli przysunęła małą Sadir do karmienia. Darcy miała na sobie przewiewną, białą sukienkę nocną. Była piękną kobietą, miała czarne kręcone, długie włosy, idealną figurę i specyficzny słodko drapieżny wygląd twarzy. Gospodyni krzątała się po pokoju sprzątając po porodzie. Ian podszedł do okna tarasowego, było uchylone. Wielkie czerwone firany lekko falowały, w pokoju było rześko. Za oknem panowała ciemna noc. Ian westchnął ciężko, splótł ręce i zastygł wpatrzony za okno.
- Coś nie tak, panie Ian?- zatroskała się gospodyni. Ian jakby się ocknął, potrząsną głową, rozejrzał po pokoju i podszedł do gospodyni aby jej pomóc. Pomoc domowa była człowiekiem. Nie była jednak traktowana jak niewolnik, rodzina Blackwood-ów była jedyną chyba taką rodziną wampirów, która żyła w zgodzie z człowiekiem. Pani gospodyni była już po pięćdziesiątce i była coraz słabsza, Blackwood-owie od jakiegoś czasu nawet zaczęli myśleć o przemianie gospodyni w wampira.
- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku panno Allen. - (gospodyni miała tak na nazwisko) uspokoił i ponownie westchnął. Gospodyni popatrzyła się przez chwilę na Iana, przymrużyła powieki i rzekła zamyślonym tonem .
- Chyba wiem co może panu pomóc. Proszę chwilkę zaczekać. - powiedziała pośpiesznie wychodząc z pokoju do kuchni. Pan Blackwood wiedział, że nic nie może zrobić by powstrzymać panią Allen od swoich sprawdzonych metod na wszystko. Nagle rozległ się łoskot i brzdęk tłuczonych kieliszków. Ian szybko(mam na myśli bardzo, bardzo szybko) wybiegł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Gdy dotarł do kuchni pani Allen już nie było. Ian szybko rozejrzał się wokoło i zobaczył, że jedno z okien jest wybite, na strzępach szyb na podłodze i pozostałych w oknie była krew, Ian wiedział że to sprawka wampira, gdyż przy zlewie, na podłodze była niewielka kałuża krwi. Pan Blackwood przykląkł przy niej, była to ludzka krew, Ian zamkną oczy skulił głowę i wypowiedział jakieś słowa, chyba po niemiecku. Nagle Blackwood gwałtownie spojrzał się w stronę okna a następnie dotknął rubinowego klejnotu sygnetu na środkowym palcu prawej ręki. Oczy Iana zrobiły się białe, jego kły stały się większe a prawa ręka przemieniła się w wielką wilczą łapę o czerwonej sierści. Jednym skokiem wyskoczył za okno, jego nos nigdy go nie zawodził, Ian czuł krew pani Allen. Rozejrzał się na boki i zobaczył że na gałęzi pobliskiego drzewa na sznurze wisiała gospodyni. Na trawniku, pod trupem Allen znajdowała się wielka kałuża krwi, pan Blackwood wiedział, że lada moment w to miejsce zbiegną się bezdomni by skorzystać z okazji i trochę zaspokoić swój głód. Ian skoczył na gałąź, za którą przywiązana była lina, jednym pociągnięciem rozerwał sznur i wciągną zwłoki Allen do góry. Tam zdjął jej pętle z szyi, wziął gospodynie na ręce, zeskoczył z drzewa i popędził do domu. Tym razem wybrał drzwi, okno nie pomieściło by dwóch osób.
Ian położył panią Allen ostrożnie na kanapie w salonie, jego prawa ręka przybrała normalnego wyglądu, po krótkim rozmyśleniu Ian wgryzł się w szyję gospodyni. Nie tak jednak żeby zabić. Gdy odsunął kły od szyi, rany od liny zaczęły się goić, zadrapanie na policzku też znikło. Sama Allen była jeszcze nieprzytomna. Gdy się obudzi będzie już wampirem, nie będzie pamiętała co się przed chwilą stało, nie będzie pamiętała co się działo od chwili swych narodzin. Ian pobiegł teraz do pokoju, w którym znajdowała się Darcy i Sadir. Nic im nie było, spały. Ian wszedł do kuchni, zabrał się do sprzątania potłuczonego szkła i krwi przy zlewie, zakasał rękawy napił się lampkę wina i zaczął sprzątać. Pani Allen obudziła się jak Blackwood wrzucał szkła do kosza, był nie ostrożny i hałasował. Pani gospodyni natychmiast wbiegła do kuchni, gdy zobaczyła co robi Ian, szybko zabrała mu zmiotkę i szufelkę i sama zaczęła zbierać szkło.
- Co się tu stało? Mógł mnie pan obudzić to bym zrobiła to sama. - rzekła Allen.
- Cieszę się, że panią widzę. - powiedział Ian uśmiechając się do Allen, a ta spojrzał na niego gniewnie, pokręciła głową i zaczęła sprzątać potłuczone szkło.

EDIT - ancepa - Zapraszam do PW.
Ostatnio zmieniony pt 18 maja 2012, 13:41 przez Risthar, łącznie zmieniany 3 razy.
"...Tak... chcemy, żeby Czarny Anioł zbawił dla nas świat
Zebrał Armię Wszechpotężną Nasz Niebiański Brat
Nawet jeśli zmieni przy tym w piekło cały kraj
Graj Muzyko Graj!
Obróci niewiernych wiarołomców znowu w proch
Nie pomogą groźby, nie pomoże matek szloch
Chcemy, żeby Czarny Anioł zabrał nas na BÓJ!!!
TRUJ ANIELE TRUJ!!!"
HUNTER - IMPERIUM TRUJKI

2
Nie jestem wróżką od spełniania życzeń, ale skoro tak wytrwale domagasz się weryfikacji... Prosisz - masz.

Tytuł powinieneś nadać tekstowi, a nie tekstu.
Risthar pisze: widać już było wszystkie księżyce i niektóre, te większe gwiazdy. Nad miastem Grunborg świecił jedynie jeden księżyc.
Zaznaczone - zbędne.
Risthar pisze:Tak, ludzie.
Tak, ludzi. Zastosowałeś równoważnik zdania, który stał się bezpośrednią kontynuacją zdania poprzedniego.
Risthar pisze: Rasa nieidealna, brzydka i odpychająca.
Tutaj tak samo: Rasy nieidealnej, brzydkiej i odpychającej
Risthar pisze:Otóż ludzie pełnili w tym mieście niezwykle spokojne życie,
Pełnić można różne funkcje. Życie się prowadzi. A zatem ludzie prowadzili (wiedli) w tym mieście...
Risthar pisze:Chodzili na zakupy, do pracy a także ko kin, teatrów i dyskotek.
Monotonna wyliczanka, dobrze tylko, że dość krótka. Mógłbyś to jakoś urozmaicić: pracowali, robili zakupy, chodzili do kina, teatru... albo podobnie.
Risthar pisze: sprawowała też ważną rolę
odgrywała ważną rolę
Risthar pisze:dla nich przemycali narkotyki, broń i tylko to czego wampir sobie zażyczył.
I to Ty nazywasz niezwykle spokojnym życiem?
Poza tym: skoro przemycali, to na początku zdania powinni znaleźć się po prostu ludzie, a nie rasa ludzka! Nie zmieniaj podmiotu w zdaniu współrzędnie złożonym.
i wszystko, czego wampiry sobie zażyczyły
Risthar pisze:Przenieśmy się teraz do domu, w którym właśnie przyszła na świat mała wampirzyca, która to nawet
Bez komentarza.
Risthar pisze:tata małej dziewczynki. Miał czarne, krótkie włosy, czarne oczy ( wszystkie wampiry miały czarne lub białe oczy) i niezwykle serdeczną twarz. Na imię miał Ian Blackwood, zaś jego żona zwała się Darcy.
Białe oczy, czyli jakie? Bez źrenic, bez tęczówek?
Nazywał się Ian Blackwood, zaś jego żona miała na imię Darcy.
Podajesz w tym zdaniu wiele informacji, w sposób zupełnie mechaniczny, znów na zasadzie wyliczanki. Staraj się to jakoś różnicować, na przykład:
- Witaj w rodzinie Blackwoodów - powiedział Ian, biorąc malutką na ręce. - Popatrz, Darcy - zwrócił się do żony - ona ma takie czarne włosy, zupełnie jak ja. I czarne oczy. Nieodrodna córka wampirów. - Uśmiechnął się serdecznie
Risthar pisze: damy jej na imię Sadir. - rzekła, jej głos był cichy i zmęczony, Darcy usnęła.
- powiedziała cichym, zmęczonym głosem. Zaraz usnęła.
Risthar pisze:Pomoc domowa była człowiekiem. Nie była jednak traktowana jak niewolnik, rodzina Blackwood-ów była jedyną chyba taką rodziną wampirów, która żyła w zgodzie z człowiekiem.
W pierwszym akapicie pisałeś, że ludzie żyją w tym mieście naprawdę spokojnie i normalnie, a tu się okazuje, że są niewolnikami i tylko Rodzina Blackwoodów zachowuje się przyzwoicie. Zdecyduj się na coś, przemyśl, jak wyglądają te relacje między wampirami i ludźmi.
Risthar pisze:panno Allen. - (gospodyni miała tak na nazwisko)
Całkowicie zbędne.
Risthar pisze:Gospodyni popatrzyła się przez chwilę na Iana,
Popatrzyła.
Risthar pisze: powstrzymać panią Allen od swoich sprawdzonych metod
powstrzymać panią Allen przed wykorzystaniem (zastosowaniem?) jej sprawdzonych metod Poza tym, gospodyni parę zdan wcześniej była panną Allen.
Risthar pisze:Ian szybko(mam na myśli bardzo, bardzo szybko)
Zamiast tak uściślać, napisz: błyskawicznie
Risthar pisze:na strzępach szyb na podłodze i pozostałych w oknie była krew
na odłamkach szyb na podłodze i w oknie

A dalej zaczyna się straszny galimatias. Sama nie wiem, czy poprawiać najpierw błędy gramatyczne, czy logiczne. Więc może tak: jeśli piszesz, że pani Allen to "trup" i "zwłoki", to dlaczego potem ożywa? Sorry, ale są jednak jakieś granice prawdopodobieństwa. Jeśli nie wiadomo, w jakim stanie znajduje się zacna gospodyni, to pisz po prostu "ciało", gdyż ciało może być zarówno żywe, jak i martwe. Po co piszesz, że Ian wraca do domu przez drzwi? To chyba dość normalne, nawet wśród wampirów, prawda?
Risthar pisze:jego prawa ręka przybrała normalnego wyglądu
przybrała normalny wygląd
Risthar pisze:po krótkim rozmyśleniu
po krótkim namyśle
Risthar pisze:napił się lampkę wina
napił się wina albowypił lampkę wina
Risthar pisze:zaczął sprzątać. Pani Allen obudziła się jak Blackwood wrzucał szkła do kosza, był nie ostrożny i hałasował. Pani gospodyni natychmiast wbiegła
Nieostrożny! Przecież to przymiotnik.
... zaczął sprzątać. Był nieostrożny, hałasował i to obudziło panią Allen. Wbiegła do kuchni...

Niepotrzebnie upychasz w zdaniach mnóstwo rozmaitych szczegółów, bez których tekst mógłby się doskonale obyć. Nie musisz wymieniać po kolei wszystkich czynności: obudziła się, weszła, zobaczyła, zabrała, zaczęła... Ze słownictwem też nie najlepiej i kuleje budowa zdań. A jeśli chodzi o sam pomysł - no cóż, skoro Blackwoodowie zamierzali przerobić panią Allen na wampirzycę, to właściwie po co była ta cała jatka? Rozumiem, że wyjaśnienie ma nastąpić w dalszej części. Powodzenia.

Wszystkich błędów jednak nie wyłapałam. Trudno, niech coś zostanie dla innych.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

3
Pozwól, że ja też dorzucę swoje trzy grosze. :)
Podajesz za dużo informacji na raz. O tym wszystkim, co napisałeś w pierwszym akapicie, mógłbyś informować stopniowo. I to nie koniecznie tak wprost. To, że ludzie
Risthar pisze:Chodzili na zakupy, do pracy a także ko kin, teatrów i dyskotek. Rasa ludzka w Grunborg sprawowała też ważną rolę wobec wampirów, dla nich przemycali narkotyki, broń i tylko to czego wampir sobie zażyczył. Jednym słowem, ludzie byli wolnymi niewolnikami wampirów.
mogłoby wynikać z wypowiedzi bohaterów, czy z różnych sytuacji. Pozwól, żeby czytelnik sam się domyślił pewnych spraw.
Risthar pisze:Na bezchmurnym nieboskłonie widać już było wszystkie księżyce i niektóre, te większe gwiazdy. Nad miastem Grunborg świecił jedynie jeden księżyc.
Wyrzuć pogrubione. I pytanie. Jeżeli w tym świecie mamy kilka księżyców, to dlaczego Grunborg jest oświetlany tylko przez jeden z nich? Zakładam, że akcja toczy się na planecie takiej jak Ziemia (czy może to nawet jest Ziemia), więc ciało niebieskie "oświetlające" daną półkulę musi być widoczne z każdego jej miejsca.
Risthar pisze:Tylko on rozjaśniał strome, poprzekrzywiane dachy domów owego miasta.
Wyrzuć pogrubione. Co mamy rozumieć przez "poprzekrzywiane dachy"? Naruszone konstrukcje budynków - miasto było zdegradowane?
Risthar pisze:- Jakie piękne maleństwo. - powiedziała Izabella odbierając dziecko.
Zły zapis dialogu. Tu i w innych miejscach. O prawidłowym zapisie dialogów jest mnóstwo informacji w internecie. Poszukaj sobie.

Pozdrawiam! :)

4
Witaj,

Pozwól, że wypowiem się pod Twoim tekstem również i ja. Wszystkie uwagi z mojej strony są oczywiście czystym, subiektywnym odczuciem. Mam nadzieję, że coś na nich skorzystasz.
Z góry przepraszam, że powieliłam trochę post poprzednika! Po prostu skomentowałam całość tekstu, bez czytania komentarza.

1. Nie potrafię umiejscowić w czasie i przestrzeni wydarzeń opisywanych w tym tekście. Z opisów nie wynika nic, co pomogłoby mi zakotwiczyć akcję w jakiejś epoce albo realiach. Wiem tylko, że to nie jest Ziemia, bo ma kilka księżyców, a jednocześnie jest to planeta skolonizowana przez człowieka i... wampiry. Suprise, suprise. W dodatku miasto, w którym dzieje się akcja ma krzywe, strome dachy, co znów narzuca mi skojarzenia z ziemskimi krajobrazami... Jako Czytelnik mam mętlik w głowie. Twoje miasto zawisło w moim wyobrażeniu w czarnej przestrzeni. W ten sposób niestety nie jestem w stanie wczuć się w akcje, ponieść się fantazji, dorobić szczegóły do opisów miejsc i postaci. Pomijając fakt, że miejsca i postacie są opisane tak zdawkowo, że praktycznie jest to niemożliwe.

2. Napisałeś, że ludzie przemycali broń i narkotyki do miasta. Po co ludziom i wampirom w mieście broń? I jakiego typu ona była? Chodziło Ci o miecze czy laserowe karabiny? Dodatkowo nie wiem, jako Czytelnik, w jakim państwie/krainie leży to miasto, więc nie wiem skąd ją przemycano. Trochę za bardzo wg mnie to wszystko zawieszone jest w próżni.

3. W tekście jest dużo powtórzeń. W dialogach często używasz słowa: rzekł/a. A można je tak łatwo zastąpić. Np. : powiedziała/szepnęła/oburzyła się/krzyknęła.

4. Nadużywasz też zaimków. Np. : nią/jej/nim. Można je łatwo wyeliminować. Wtedy nie męczysz tak bardzo Czytelnika.

5. Jeśli to możliwe staraj się nie opisywać wszystkich czynności krok po kroku. Nie ma to sensu. Jeśli Twój bohater coś robi można zasygnalizować początek czynności i jego koniec (np. Ian wstał i podszedł do okna). Albo tylko jego koniec (np. Ian stanął przy oknie). Bardzo mozolnie czyta się tekst, w którym opisujesz ze wszystkimi szczegółami każdą czynność bohatera (np. Ian popatrzył na okno, wstał z krzesła, ruszył przed siebie, mijając przy tym łóżko, po czym stanął przy oknie, na którego parapecie stały doniczki z kwiatami).

6. Akcja niestety mnie nie wciągnęła, ze względu na brak tła, na bardzo słaby opis bohaterów i mnogość powtórzeń. Samego imienia: Ian jest całe mnóstwo w tekście, co niestety męczy oczy i mózg. Można je zastąpić choćby słowami np. : mężczyzna/ wampir. Trochę mnie też uderzył fakt, że facetowi rodzi się dziecko, ktoś porywa gosposię z jego domu, a on zamiast zatroszczyć się w pierwszej kolejności o dziecko i żonę, zostawia je i wybiega z domu. Ryzykując, jakby nie patrzeć, że ktoś w międzyczasie uprowadzi mu rodzinę...

widać już było wszystkie księżyce i niektóre, te większe gwiazdy. - wytnij <,te>, będzie imho brzmiało lepiej

Na bezchmurnym nieboskłonie widać już było wszystkie księżyce i niektóre, te większe gwiazdy. Nad miastem Grunborg świecił jedynie jeden księżyc. - powtórzenia: księżyce/księżyc. Wytnij <jedynie>, wg mnie jest zbędne. Dodatkowo wprowadzasz zamieszanie pisząc, że widać było wszystkie księżyce, a za chwilę piszesz, że widać było tylko jeden księżyc.

Nad miastem Grunborg świecił jedynie jeden księżyc. Tylko on rozjaśniał strome, poprzekrzywiane dachy domów owego miasta. - wg mnie Czytelnik zdaje sobie sprawę z tego, że chodzi o miasto Grunborg i to dachy jego domów opisujesz. Nie wprowadzasz bowiem do tekstu żadnego innego miasta albo miejsca. Dlatego wg mnie nie ma sensu wymieniać nazwy Grunborg w co drugim zdaniu, bo mija się to z celem. Kusiłaby mnie też zamiana z "poprzekrzywianych" na "zapadnięte" czy po prostu "krzywe".

Grunborg świecił jedynie jeden księżyc. Tylko on rozjaśniał strome, poprzekrzywiane dachy domów owego miasta. Mieszkańcami Grunborg były głównie - tu jest to, o czym pisałam wyżej. Zbyt dużo powtórzeń nazwy miasta, a przecież wiadomo o jakie miasto Ci chodzi.

jednak nie brakowało tam również ludzi. Tak, ludzie. - <Tak, ludzi>

ludzi. Tak, ludzie. Rasa nieidealna, brzydka i odpychająca. Zapytacie zapewne co robią tam ludzie? Otóż ludzie - powtórzenie: ludzi/ludzie/ludzie/ludzie

Otóż ludzie pełnili w tym mieście niezwykle spokojne życie, w dosłownym tego słowa znaczeniu(spacja za dużo) . Chodzili na zakupy, do pracy(,) a także ko kin, teatrów i dyskotek. - wg mnie pełni się jakąś funkcję. Ludzie mogli wieść niezwykle spokojne życie, albo prowadzić niezwykle spokojne życie; <a także do kin>.

Rasa ludzka w Grunborg sprawowała też ważną rolę wobec wampirów, dla nich przemycali narkotyki, broń i tylko to czego wampir sobie zażyczył. - Czemu <rasa ludzka>? Zabrzmiało nienaturalnie i sztywno. Wg mnie rolę się pełni. Nie lepiej by brzmiało: <wampirów. Dla nich przemycali narkotyki, broń i wszystko czego wampiry sobie zażyczyły.>? Jak dla mnie to przemycanie narkotyków i broni "lekko" odbiega od mojego wyobrażenia "spokojnego życia".

do domu, w którym właśnie przyszła na świat mała wampirzyca, która to - powtórzenie: w którym/która

- Jakie piękne maleństwo. - powiedziała Izabella odbierając dziecko. - <maleństwo - powiedziała Izabella, odbierając dziecko.>

próbowała podnieść głowę(,) by zobaczyć swoją córeczkę.

- Leż, musisz odpocząć, zajmę się nią jak trzeba, nie martw się kochanie. - rzekł tata małej dziewczynki. - <- Leż. Musisz odpocząć. Zajmę się wszystkim jak trzeba. Nie martw się, kochanie - szeptał/mówił ojciec dziewczynki.>?

Miał czarne, krótkie włosy, czarne oczy ( (spacja za dużo) wszystkie wampiry miały czarne lub białe oczy) - wg mnie powinieneś unikać wyliczanek rodem ze szkolnych wypracowań. Unikaj też powtórzeń, staraj się używać synonimów. Wg mnie tekstowi nie służą też wszelkie teksty w nawiasach. Zauważ, że niewielu znanych Autorów je stosuje. Staraj się wpleść je w tekst. (np. Ian miał kruczoczarne włosy i oczy tego samego koloru. Były to cechy typowe dla jego rasy.) Nic lepszego nie wymyśliłam na szybko, ale mam nadzieję, że zrozumiałeś co miałam na myśli.

dla naszej małej perełki? - zapytała gospodyni . - (spacja za dużo)

- Będzie się nazywała Etienne. Zgadzasz się(,) Darcy? - zapytał się żony Ian. - powtórzenie: się/się/się

- Oczywiście(,) że nie – uśmiechnęła się szeroko(.)(D)damy jej na imię Sadir. (bez tej kropki)- rzekła, jej głos był cichy i zmęczony, Darcy usnęła. Ian podszedł do niej i pocałował ją w czoło. - powtórzenie: jej/jej/niej/ją. Gdybyś napisał: Damy jej na imię Sadir - wyszeptała Darcy. > nie musiałbyś pisać, że jej głos był cichy i zmęczony, a Czytelnik i tak by wiedział, co Autor miał na myśli

Gospodyni przygotowywała teraz małą do oddania ją w ręce matki, ubrała ją i położyła koło rodzicielki, - tutaj znów opisujesz każdy ruch bohatera. Nie wiem czy takie noworodki prosto po porodzie ubiera się już w ciuszki? A może tylko zawija w koc? Pomijając ten szczegół: to właśnie wypisywanie każdej czynności bohaterów wymusza na Tobie używanie tak wielu zaimków i zbyt częste używanie różnych ich określeń w zbyt małych odstępach tekstu. Np. : rodzicielka, matka, Darcy, żona.

- Coś nie tak, panie Ian?- zatroskała się gospodyni. Ian jakby się ocknął, potrząsną głową, - powtórzenie: Ian/Ian. <potrząsnął>

- Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku(,) panno Allen. - (gospodyni miała tak na nazwisko) - staraj się unikać nawiasów. Wg mnie Czytelnik jest w stanie akurat tu domyślić się, że chodziło o gosposię.

i popatrzyła się przez chwilę na Iana, przymrużyła powieki i rzekła zamyślonym tonem(spacja za dużo) . - <przyglądała się przez chwilę Ianowi, mrużąc oczy, aż w końcu powiedziała>?

Proszę chwilkę zaczekać. - powiedziała(,)? pośpiesznie(,)? wychodząc z pokoju - w zależności gdzie postawisz przecinek tak będzie brzmiało to zdanie. Albo pośpiesznie powie, albo pośpiesznie wyjdzie. Zdecyduj sam.

Ian szybko(spacja za mało)(mam na myśli bardzo, bardzo szybko) - tak jak wyżej. Unikaj nawiasów. Wprowadzają tylko zbędne zamieszanie.

Ian szybko(mam na myśli bardzo, bardzo szybko) wybiegł z pokoju(,) zamykając za sobą drzwi. Gdy dotarł do kuchni pani Allen już nie było. Ian szybko - powtórzenie: szybko/szybko/szybko.

Ian szybko rozejrzał się wokoło i zobaczył, że jedno z okien jest wybite, na strzępach szyb na podłodze i pozostałych w oknie była krew, Ian wiedział(,) że to sprawka wampira, gdyż przy zlewie, na podłodze(,) była niewielka kałuża krwi. - powtórzenie: Ian/Ian, była/była

Ian zamkną oczy(,) skulił głowę i wypowiedział jakieś słowa, - <zamknął>, nie wiem czy człowiek jest w stanie skulić głowę... Chyba chodziło Ci o to, że on pochylił głowę, prawda?

gwałtownie spojrzał się w stronę okna(,) a następnie dotknął - wytnij <się>

Oczy Iana zrobiły się białe, jego kły stały się większe(,) a prawa ręka przemieniła się w wielką wilczą łapę o czerwonej sierści. - powtórzenie: się/się/się

Rozejrzał się na boki i zobaczył(,) że na gałęzi pobliskiego

w to miejsce zbiegną się bezdomni(,) by

Ian skoczył na gałąź, za którą przywiązana była lina, - <do której przywiązana była lina>

rozerwał sznur i wciągną zwłoki Allen do góry. Tam zdjął jej pętle z szyi, wziął gospodynie na ręce, - tu znów opisujesz każdy ruch bohatera, niepotrzebnie. <wciągnął>m <pętlę>, <gospodynię>

Tym razem wybrał drzwi, okno nie pomieściło by dwóch osób. - <pomieściłoby>

ostrożnie na kanapie w salonie, jego prawa ręka przybrała normalnego wyglądu, po krótkim rozmyśleniu Ian wgryzł się w szyję gospodyni. - <przybrała normalny wygląd>, pytanie mam: kilka zdań wcześniej pisałeś, że Ian wciągnął ZWŁOKI na gałąź, a teraz piszesz, że Ian przemienia ZWŁOKI w wampira? Da się tak?

Nie tak jednak żeby zabić. - a da się ugryźć tak, żeby od razu zabić?

Gdy odsunął kły od szyi, rany od liny zaczęły się goić, zadrapanie na policzku też znikło. - piszesz, że szyba była zakrwawiona, że koło zlewu była kałuża krwi, podobnie kałuża krwi była pod drzewem, na którym zawisła gosposia. A tu mówisz tylko o zadrapaniu na policzku? To skąd tyle krwi?

zakasał rękawy(,) napił się lampkę wina i zaczął sprzątać. - <wypił lampkę wina>? Swoją drogą to facet ma nerwy! Tu mu prawie ktoś gosposię nie zabił, a tu on sobie lampkę wina pije... Niezły jest.

zaczął sprzątać. Pani Allen obudziła się jak Blackwood wrzucał szkła do kosza, był nie ostrożny i hałasował. Pani gospodyni natychmiast wbiegła - <wrzucał szkło>, <nieostrożny>, powtórzenie: pani/pani. Gosposia rządzi! Nawet nie zauważyła, że jest już wampirem! Niby nic nie pamięta, no ale jak ja bym się obudziła na kanapie i nie pamiętała niczego z mojej przeszłości, zamiast rzucać się do sprzątania, zastanowiłabym się raczej: co ja tu robię?

Mógł mnie pan obudzić(,) to bym zrobiła to sama.(bez tej kropki) - rzekła Allen. - zamiast powtarzać znów: rzekła, napisz np. : oburzyła się.

Cieszę się, że panią widzę. (bez tej kropki) - powiedział Ian(,) uśmiechając się do Allen, a ta spojrzał na niego gniewnie, - <spojrzała>

Pozdrawiam, dużo weny życzę : )


Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony pt 18 maja 2012, 13:41 przez Satrina, łącznie zmieniany 1 raz.
[...] mowa ludzka wywodzi się z pieśni, a pieśń – z potrzeby wypełnienia dźwiękiem tej nazbyt dużej i dość pustawej przestrzeni, jaką jest dusza człowieka.

Coetzee John Maxwell,

5
Witaj, pozwól, że Ci coś doradzę, choć oczywiście nie musisz tego słuchać.
Przenieśmy się teraz do domu, w którym właśnie przyszła na świat mała wampirzyca, która to nawet nie zdawała sobie sprawy, że za dwadzieścia lat stanie się wielką pogromczynią wampirów.
Według mnie, nie powinieneś od razu pisać o tym kim będzie bohaterka. Może lepsze coś w stylu
" ...nie zdawała sobie sprawy, jakie jej życie będzie burzliwie."?
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”