Zawiera wulgaryzm
Powiedziała, że to niebezpieczny człowiek i tylko specjalista może mu pomóc. Mówiła, że to nie po chrześcijańsku, ale mam odejść, zapomnieć, zostawić go z bólem, lękiem i niezrozumieniem. Tak zaplątał się w swoich kłamstwach, że nie odróżnia ich już od rzeczywistości.
Pragnę. Nie czuję siebie w pełni. Ona nie rozumie. Nie rozumie, nie rozumie, jak bardzo nie rozumie! Byłam u psychologa. I u bioenergoterapeutki. Nawet u egzorcysty. Kto bardziej potrzebuje pomocy, jeśli mnie nawet ich udało się oszukać? W czym jestem lepsza od niego? Mój świat nie jest światem zakłamanym, jest za to światem niepełnym, czegoś mu brakuje. Za mało jest miłości w kochaniu, uczucia w namiętności, radości w śmiechu. Za mało życia w życiu. Za mało mnie we mnie.
Chcę przeżywać. Tonę w opowiadaniach, ich bohaterowie są odważni. Zabijają z zimną krwią, mają odwagę oderwać się od życia. Tak bardzo tego pragnę. Gwałcą i poniżają. Pozwalają się poniżać i gwałcić. Mają władzę, jednocześnie będąc niewolnikami samych siebie.
Myślę o tym, czy mogłabym zostać lesbijką. Chcę tego. Pragnę pieścić inne kobiety, dotykać obfitych biustów, ciągnąć za włosy, całować pełne usta. Podziwiam i oceniam ich urodę dlatego, że boję się konkurencji, czy dla samego podziwiania? Często się do nich przytulam, śpię w jednym łóżku, jak z przyjaciółkami. Słucham ich i pozwalam im słuchać siebie. Pragnę, żeby rozbiły mi nagie zdjęcia, dotykały mojego ciała, zachwycały się jego kształtem.
Chcę dać się komuś wykorzystać, namiętnie kochać z brutalnym mężczyzną. A najlepiej z kobietą i mężczyzną, żeby ona mnie dotykała, on poniżał, pchał swoje palce we mnie, ona lizała, całowała, żeby podziwiali, bawili się mną, cenili, szanowali mnie.
Mam ochotę podcinać sobie żyły, umierać powoli. Mam ochotę zabijać i być zabijaną. Umrzeć ze śmiechu. Chcę, żeby na mnie patrzyli jak skaczę, łapali mnie w locie. Chcę, żeby czuli to, co czuję ja. Nikt nie rozumie.
Pragnę. Jeszcze nigdy nie pragnęłam życia tak bardzo, jak teraz. Jeszcze nigdy granica między życiem, a Życiem nie była tak niewyraźna. Przeżywać czy przeczekać? Dlaczego tak, a nie inaczej? Nie chcę życia przeczekać, odkładać na bok, zbywać pustymi w treść i wydarzenia dniami – pierdolę to.
To moje opowiadanie. A może już nie? Może już za dużo jest mnie w tych słowach, a za mało moich bohaterów. Oni nie byli zbyt wyraziści, przygotowani na tak odważną rolę. Ja jestem. Tonę w świecie, w którym nie ma już rzeczywistości, pozostają jedynie słowa, jako jedyny wyraz otaczającego mnie świata.
Chcę żebyś wrócił i pokazał mi całe zło, bo jestem pewna, że wcale się nie przestraszę. Nie zdołam ci pomóc i ty nie pomożesz mi, ale przejdziemy przez to razem. Będziemy zdychali w namiętnych pocałunkach, żegnani ich zgorszeniem, zapachem śmierci, w pamięci mając wszystkie poniżenia jakich doświadczyliśmy i cierpienie, jakie zadawaliśmy. Czy jesteś z nas zadowolony?
Muszę kupić skakankę. Zacząć skakać. To ponoć pomaga, kiedy półkule nie są wyrównane i moje „ja” w większej części tonie w imaginacji niż w rzeczywistości. Kupię skakankę – ale czy na pewno chcę zacząć skakać?
2
Najpierw dwie rzeczy drobne:
Tekst ma dwie cenne zalety: mówi o czymś prawdziwym i o czymś zarazem niezwykle ważnym. Człowiek w pewnych momentach potrzebuje doświadczeń granicznych, żeby przekonać się, czy naprawdę żyje i ile to życie jest warte. Kiedy to się przydarza młodym ludziom (a przydarza się często po raz pierwszy bardzo intensywnie właśnie w wieku nastoletnim), wszyscy to bagatelizują. W Twoim opowiadaniu podoba mi się ton ostrzeżenia: nie lekceważ mnie. Bo to, co czuję, jest ważne i nie pozwolę sobie wmówić, że jest inaczej.
Zastanowiłabym się jedynie nad używaniem wielkich słów: miłość, śmierć, życie, sztuka itd. Można, ale to nieprecyzyjne jest i na ogół ryzykowne. Lepiej spróbować mówić to samo zwykłymi, małymi słowami - paradoksalnie ma wtedy większą moc.
U Ciebie większą moc ma skakanka niż podcinanie żył. Używaj zatem raczej takich skakanek, chyba, że nie da się inaczej. Jeśli absolutnie się nie da prosto i zwyczajnie, to dopiero wtedy pozwalaj sobie na miłość, śmierć i takie tam.
Kierunek masz dobry. Myślę, że jeśli nadal będziesz tak uważna w obserwowaniu uczuć (swoich i cudzych) możesz napisać bardzo ciekawe i istotne rzeczy.
Pozdrawiam
Zamień przecinek na kropkę.KaiCyz pisze:Tonę w opowiadaniach, ich bohaterowie są odważni.
Ta sprzeczność ma głębszy sens, ale to się nie powinno znaleźć w jednym zdaniu, bo wygląda jak logiczny błąd.KaiCyz pisze:A najlepiej z kobietą i mężczyzną, żeby ona mnie dotykała, on poniżał, pchał swoje palce we mnie, ona lizała, całowała, żeby podziwiali, bawili się mną, cenili, szanowali mnie.
Tekst ma dwie cenne zalety: mówi o czymś prawdziwym i o czymś zarazem niezwykle ważnym. Człowiek w pewnych momentach potrzebuje doświadczeń granicznych, żeby przekonać się, czy naprawdę żyje i ile to życie jest warte. Kiedy to się przydarza młodym ludziom (a przydarza się często po raz pierwszy bardzo intensywnie właśnie w wieku nastoletnim), wszyscy to bagatelizują. W Twoim opowiadaniu podoba mi się ton ostrzeżenia: nie lekceważ mnie. Bo to, co czuję, jest ważne i nie pozwolę sobie wmówić, że jest inaczej.
Zastanowiłabym się jedynie nad używaniem wielkich słów: miłość, śmierć, życie, sztuka itd. Można, ale to nieprecyzyjne jest i na ogół ryzykowne. Lepiej spróbować mówić to samo zwykłymi, małymi słowami - paradoksalnie ma wtedy większą moc.
U Ciebie większą moc ma skakanka niż podcinanie żył. Używaj zatem raczej takich skakanek, chyba, że nie da się inaczej. Jeśli absolutnie się nie da prosto i zwyczajnie, to dopiero wtedy pozwalaj sobie na miłość, śmierć i takie tam.
Kierunek masz dobry. Myślę, że jeśli nadal będziesz tak uważna w obserwowaniu uczuć (swoich i cudzych) możesz napisać bardzo ciekawe i istotne rzeczy.
Pozdrawiam
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
3
Po pierwsze, dosyć długo mi zajęło wyszukanie wulgaryzmu 
Po drugie, tekst jako całość jest dla mnie czystą prozą poetycką.
Po trzecie, popieram opinię powyżej, przesadne szafowanie WIELKIMI SŁOWAMI.
Po czwarte, struktura tekstu miesza w głowie, kto do kogo i o czym mówi:
I.
II.
III.
IV.
V.
Nie no, ok Narratorka pragnie pozostać w rozterkach swego umysłu. Ale zabrzmiało by jeszcze mocniej, gdyby Czytelnik (no chyba, że ja tylko tak
) miał jasność, kto o kim i do kogo myśli 
Po piąte, poprawiam wyrażenia (znajdź sobie
), w których brakuje IMO przecinków i jeden nadmiar literki:
[oceniam ich urodę, dlatego, że], [Pragnę, żeby robiły mi nagie zdjęcia], [wszystkie poniżenia, jakich ]
A po szóste, podobało mi się

Po drugie, tekst jako całość jest dla mnie czystą prozą poetycką.
Po trzecie, popieram opinię powyżej, przesadne szafowanie WIELKIMI SŁOWAMI.
Po czwarte, struktura tekstu miesza w głowie, kto do kogo i o czym mówi:
I.
Czytelnik domyśla się, że jakaś pani doktor powiedziała o mężczyźnie/kobiecie, bardzo chorym/ej do... Narratorki lub Kogoś innego.Powiedziała, że to niebezpieczny człowiek i tylko specjalista może mu pomóc. Mówiła, że to nie po chrześcijańsku, ale mam odejść, zapomnieć, zostawić go z bólem, lękiem i niezrozumieniem. Tak zaplątał się w swoich kłamstwach, że nie odróżnia ich już od rzeczywistości.
II.
Tutaj już czytelnik ma gorzej, bo z logiki wynika, że ten mężczyzna/kobieta, bardzo chory/a to kobieta. Ale! Sercem domyśla się, że może być inaczej, że to myśli kobiety, która cierpi z powodu cierpienia mężczyźny/kobietye, bardzo chorego/ej...Pragnę. Nie czuję siebie w pełni. Ona nie rozumie. Nie rozumie, nie rozumie, jak bardzo nie rozumie! Byłam u psychologa. I u bioenergoterapeutki. Nawet u egzorcysty. Kto bardziej potrzebuje pomocy, jeśli mnie nawet ich udało się oszukać? W czym jestem lepsza od niego? Mój świat nie jest światem zakłamanym, jest za to światem niepełnym, czegoś mu brakuje. Za mało jest miłości w kochaniu, uczucia w namiętności, radości w śmiechu. Za mało życia w życiu. Za mało mnie we mnie.
Chcę przeżywać. Tonę w opowiadaniach, ich bohaterowie są odważni. Zabijają z zimną krwią, mają odwagę oderwać się od życia. Tak bardzo tego pragnę. Gwałcą i poniżają. Pozwalają się poniżać i gwałcić. Mają władzę, jednocześnie będąc niewolnikami samych siebie.
Myślę o tym, czy mogłabym zostać lesbijką. Chcę tego. Pragnę pieścić inne kobiety, dotykać obfitych biustów, ciągnąć za włosy, całować pełne usta. Podziwiam i oceniam ich urodę, dlatego, że boję się konkurencji, czy dla samego podziwiania? Często się do nich przytulam, śpię w jednym łóżku, jak z przyjaciółkami. Słucham ich i pozwalam im słuchać siebie. Pragnę, żeby rozbiły mi nagie zdjęcia, dotykały mojego ciała, zachwycały się jego kształtem.
Chcę dać się komuś wykorzystać, namiętnie kochać z brutalnym mężczyzną. A najlepiej z kobietą i mężczyzną, żeby ona mnie dotykała, on poniżał, pchał swoje palce we mnie, ona lizała, całowała, żeby podziwiali, bawili się mną, cenili, szanowali mnie.
Mam ochotę podcinać sobie żyły, umierać powoli. Mam ochotę zabijać i być zabijaną. Umrzeć ze śmiechu. Chcę, żeby na mnie patrzyli jak skaczę, łapali mnie w locie. Chcę, żeby czuli to, co czuję ja. Nikt nie rozumie.
Pragnę. Jeszcze nigdy nie pragnęłam życia tak bardzo, jak teraz. Jeszcze nigdy granica między życiem, a Życiem nie była tak niewyraźna. Przeżywać czy przeczekać? Dlaczego tak, a nie inaczej? Nie chcę życia przeczekać, odkładać na bok, zbywać pustymi w treść i wydarzenia dniami – pierdolę to.
III.
Ten fragment sugeruje bez mała na bank, że Narrator jest ostatecznie kobietą, do której bezosobowo zwracała się pani doktor.To moje opowiadanie. A może już nie? Może już za dużo jest mnie w tych słowach, a za mało moich bohaterów. Oni nie byli zbyt wyraziści, przygotowani na tak odważną rolę. Ja jestem. Tonę w świecie, w którym nie ma już rzeczywistości, pozostają jedynie słowa, jako jedyny wyraz otaczającego mnie świata.
Chcę żebyś wrócił i pokazał mi całe zło, bo jestem pewna, że wcale się nie przestraszę. Nie zdołam ci pomóc i ty nie pomożesz mi, ale przejdziemy przez to razem. Będziemy zdychali w namiętnych pocałunkach, żegnani ich zgorszeniem, zapachem śmierci, w pamięci mając wszystkie poniżenia, jakich doświadczyliśmy i cierpienie, jakie zadawaliśmy.
IV.
Jeśli jest to pytanie do (no teraz znowu czytelnik upewnia się, że mężczyzna/kobieta, bardzo chory/a, to jednak mężczyzna) chorego mężczyzny, to nieco retoryczno - złośliwe, co nie?Czy jesteś z nas zadowolony?
V.
Muszę kupić skakankę. Zacząć skakać. To ponoć pomaga, kiedy półkule nie są wyrównane i moje „ja” w większej części tonie w imaginacji niż w rzeczywistości. Kupię skakankę – ale czy na pewno chcę zacząć skakać?
Nie no, ok Narratorka pragnie pozostać w rozterkach swego umysłu. Ale zabrzmiało by jeszcze mocniej, gdyby Czytelnik (no chyba, że ja tylko tak


Po piąte, poprawiam wyrażenia (znajdź sobie

[oceniam ich urodę, dlatego, że], [Pragnę, żeby robiły mi nagie zdjęcia], [wszystkie poniżenia, jakich ]
A po szóste, podobało mi się

Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -
4
To bardzo ważne co napisałaś, będę uważać. Bardzo nie chciałam przerysować tekstu, sprawić, żeby był zbyt patetyczny czy wzniosły. Wbrew pozorom to bardzo trudne, zwłaszcza, jeśli pisze się pod wpływem silnych emocji.Thana pisze:Zastanowiłabym się jedynie nad używaniem wielkich słów: miłość, śmierć, życie, sztuka itd. Można, ale to nieprecyzyjne jest i na ogół ryzykowne. Lepiej spróbować mówić to samo zwykłymi, małymi słowami - paradoksalnie ma wtedy większą moc.
1. O wulgaryzmie musiałam ostrzec, nawet jeśli był tylko jeden (;. Nie lubię nadużywania wulgarnych słów w tekstach, czasem sytuacja tego wymaga, szkic bohatera staje się wtedy bardziej wyrazisty.Kai Man pisze:Po pierwsze, dosyć długo mi zajęło wyszukanie wulgaryzmu
Po drugie, tekst jako całość jest dla mnie czystą prozą poetycką.
Po trzecie, popieram opinię powyżej, przesadne szafowanie WIELKIMI SŁOWAMI.
Po czwarte, struktura tekstu miesza w głowie, kto do kogo i o czym mówi:
4. (umiem liczyć wbrew pozorom, ale odnoszę się tylko do tych dwóch punktów

A po szóste, podobało mi się
To mnie pozostaje się tylko cieszyć (;.
Dziękuję za oceny i serdecznie pozdrawiam!
5
... żeby robiły mi nagie zdjęcia...Pragnę, żeby rozbiły mi nagie zdjęcia, dotykały mojego ciała, zachwycały się jego kształtem.
Brak mi w tym tekście wykrzykników i wielokropków, które wyeksponowałyby emocje przeżywane przez bohaterkę. Bo wyszło jakoś płasko, choć piszesz o wielkich pragnieniach. Piszesz tu o trzech osobach: kobieta, mężczyzna i narratorka. Nie udało ci się jednak ich wyraziście rozgraniczyć. Nie dodam nic więcej do uwag zamieszczonych wcześniej pod tekstem, wyszła niezła miniaturka. Podobała mi się twoja poetycka proza.
6
jeśli nawet ich udało mi się oszukaćKaiCyz pisze:Kto bardziej potrzebuje pomocy, jeśli mnie nawet ich udało się oszukać?
No to sobie wzięłam... Pod ocenę tekst, o którym mogę gadać jak mój kot o wyższej matematyce.
No bo rzeczywiście temu tekstowi najbliżej do prozy poetyckiej. No, dla mnie do poezji po prostu. A ja na poezję niezbyt czuła jestem.
Nie ukrywam, nie lubię nie wiedzieć, kto do mnie mówi (albo w ogóle do kogo mówi). Tutaj to zamieszanie - nie powiem - jest intrygujące, ale dla mnie trochę denerwujące. Zwłaszcza, że w pewnym momencie sytuacja zdaje się wyklarowywać i plus minus taką pozostaje do końca. Więc nie rozumiem, na co ten przekombinowany wstęp.
Mnie się język podobał. Jak na pójście w takie "wielkie słowa" to wyszło całkiem lirycznie, całkiem gładko. Nie wpadłaś w przekombinowane metafory i porównania z księżyca - to się dla mnie liczy. Niemniej zgodzę się z Thaną - skakanka daje równie dobry (jeśli nie lepszy) przekaz co podcinanie żył.
Przekazałaś w tym tekście dużo uczuć - umiesz je całkiem dobrze ująć, a to bardzo dużo (nie tylko w prozie poetyckiej - wróży też bardzo dobrze innym tekstom). Dopracuj jeszcze język trochę, poszukaj subtelniejszych słów i może zdecyduj się na konkretną fabułę?

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"