- Mistrzu… – Anastomenes, mimo usilnych starań, niewiele mógł zobaczyć, poza mgłą - A kim był Wielki Kronikarz? Studiowałem dostępne manuskrypty i tak… ekhm, wydaje mi się, że on albo wie wszystko, albo naśmiewa się z maluczkich…
Mędrzec odsunął niesforny kosmyk białych włosów z pomarszczonego czoła. Przystanął i oparł się na kosturze. – Dostępna wiedza, zapiski i bajania, od wieków wzbudzają wątpliwości, pamiętaj jednak, że zawsze drobiny prawdy krążą w nich i tylko czekają by je uchwycić, i okiełznać… A kim był? – Ledwie widoczny grymas uśmiechu skrył się w gąszczu zmarszczek. - Nie wiem, mój drogi, nie wiem. Nie wiem nawet czy był… czy może raczej jest? Wielki Kronikarz to… Wielki Kronikarz, cóż rzec więcej?
Przez chwilę szli w milczeniu, opuścili leśny dukt i wyszli na trakt do Tchnienia Wichru. Saemelor spojrzał w niebo, dłonią chroniąc oczy przed blaskiem.
– Niebawem nadjedzie karawana, zabierzemy się do miasta, mam nadzieję, że w świątyni już wszystko przygotowane. - Starzec zamknął oczy i zadumał się: „Historyczna to chwila, Niekończąca Się Księga wreszcie znalazła swe miejsce.” Odżyły wspomnienia i lata poszukiwań, dociekań… Przerwało mu niecierpliwe pochrząkiwanie „młokosa”. – Mistrzu, a jak ta księga okaże się… ekhm, nieprawdziwa? Bo Karteas mówił, że to herezja bez mała jest… tam napisana… - urwał nagle widząc minę starca. – Nie gniewaj się Mistrzu, ale jak bóg się może urodzić?
W piersiach Saemelora zaświszczało niespokojnie – Anastomenesie! Nie zapominaj się! – Oczy zabłysły gniewem… Na chwilę. – Nie Tobie wydawać wyroki… Wiedz, że tworzenie wiele imion ma. Wielkie tworzy mniejsze, a mniejsze jest wielkim dla jeszcze mniejszego. To, co dla Ciebie jest lasem i ziemią, czymże jest dla, przymierzając, mrówki?
- Głupi jestem – powiedział, czerwieniąc się mocno uczeń, – przecież uczyłeś mnie, że to, co widać i to, co dotknąć można, może być tylko wskazówką, a to, czego nie widać i czego dotknąć nie można, jest niepisaną prawdą… Powinienem wnikliwiej czytać opracowania Kurhannusa. Jego komentarze, choć niejasne, dają wyobrażenia prawdy…
Saemelor uśmiechnął się, tym razem z pewną dozą czułości. "Może jednak się uda coś zrobić z tym „chłopcem”". - Nie zapominaj, że wspomniany przez Ciebie bard, kontempluje jeno słowa Wielkiego Kronikarza, to dzięki niemu właśnie, mamy możliwość dotknąć kart Księgi. Legenda, według której Isei stworzono przed bogami, to nie herezja… To przypuszczenie, a kto zabroni przypuszczać? Kalejon rzekł „Zastaliśmy kipiel chaosu i dźwięk ostatni drgał w nim, dogasał. Nieświadomi jeszcze wszystkiego rozpoczęliśmy budowę doskonałą, która była w nas, wraz z początkiem”… Nawet kapłani muszą się pogodzić z tymi słowami…
- Czy to wszystko oznacza, że Wielki Kronikarz jest „tym, który nie ma imienia”? – Spytał ostrożnie Anastomenes. Starzec wzruszył ramionami, nie ukrywając dezaprobaty. – Zbyt pochopnie wyciągasz wnioski. „Ten, który nie ma imienia” nie może być nazwany, nawet przez samego siebie… Przecież to podstawy logiki…
- Myślałem…
- Nie myśl! Przypuszczaj, szukaj argumentów, udowadniaj i… Znowu przypuszczaj! – Starzec potrząsnął kosturem, tuż przed nosem ucznia, który skulił się nieco i zawstydził strasznie… Z oddali dobiegł ich uszu głuchy turkot.
– No, nareszcie zbliża się karawana. W Tchnieniu otworzysz oczy na wiele spraw, może zobaczysz wreszcie, co skrywa mgła Twego umysłu?
"Anegdoty kapłańskie III - Pytania bez odpowiedzi"
1
Ostatnio zmieniony pt 18 maja 2012, 13:36 przez Kai Man, łącznie zmieniany 2 razy.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -