Rekrut

1
Front Północny europejskiej wojny domowej końca dwudziestego pierwszego wieku zatrzymał się na terenach dawnej Rzeczpospolitej, odpowiednio daleko od centrów dowodzeń zwaśnionych stron. Jednakże polityka dyktatorów konfliktu nie liczyła się dla Michała już tak bardzo, jak fakt, że do zamku właśnie zbliżały się oddziały wroga.
Kryjąc się za krenelażem, spokojnie obserwował przedpole. Z wysokości baszty atakujący, uzbrojeni w konwencjonalne karabiny, wyglądali niczym horda niegroźnych karzełków. Lekki niepokój natomiast wzbudzała liczebność przeciwnika, która szła w tysiące.
− Daję ci fory. Zaczynaj pierwsza! − krzyknął Michał do Marty, zajmującej sąsiednie stanowisko strzeleckie.
Dziewczyna była doskonałym żołnierzem, oddanym przyjacielem i niezrównaną kochanką, lecz tego dnia na jej wizerunku pojawiła się rysa.
− To dzieci! Atakują nas dzieci!
− To wróg!
Dalszą rozmowę przerwało staccato pocisków wygrywających na kamiennej baszcie melodię śmierci. I nim ostrzał się skończył, Marta leżała martwa, a plama krwi przeraźliwie powoli wypływała spod jej głowy.
Dlaczego nikogo nie zabiła, pomyślał ze złością Michał, po czym oddał z laserowego sztucera kilka strzałów, każdorazowo zaliczając trafienie. Wspomagający ogień obronny prowadzono też z okolic beluardy oraz wschodniego dziedzińca, ale wróg dotarł już pod mury i zdawało się, że zamek wkrótce zostanie zdobyty. Lecz wtedy pojawiły się sojusznicze grawikoptery, rażąc nieprzyjaciela zabójczo precyzyjnymi seriami. Starcie trwało krótko, a gdy ucichł bitewny zgiełk, Michał zuchwale wstał zza krenelaża i zaraz syknął z bólu, bo jakiś zbłąkany pocisk rozorał mu ramię. Mimo to oddał honory lewitującej przy baszcie flagowej jednostce powietrznej kawalerii.
Z maszyny wynurzyła się postać ubrana w długi płaszcz. Czarny Generał, emanując chwałą boskiego, wiecznego zwycięzcy, kroczył dumnie w powietrzu, mając w pogardzie grawitację. Stanął przed Michałem, położył mu dłoń na skrwawionym ramieniu i przemówił:
− Chodź ze mną. Mamy jeszcze wiele wojen do wygrania.
Słowa zagłuszyły ból i Michał dziarsko wkroczył do wnętrza statku.

− Mnemoimplant zasymilowany − zameldował porucznik, odczytując dane. − Jedna sekunda i zmieniamy komuś życie.
Generałowi nie spodobał się komentarz podwładnego.
− Kogo obchodzi, co dotychczas myślał, albo w co wierzył. Teraz ma rozkaz wierzyć we mnie. Potrzebuję jego potu i krwi, a nie pieprzonych, pacyfistycznych hymnów i wierszy. − Przyjrzał się uważnie obliczu pogrążonego w farmakologicznym śnie mężczyzny i mruknął pod nosem: − Zrobimy z ciebie dobrego żołnierza.
A kiedy aparatura implantacyjna bezszelestnie zsunęła się z głowy Michała, generał ruszył w głąb sali, gdzie w szpalerze kokonów czekała następna partia rekrutów.

Podczas kariery wojskowej Michał pisał tylko epinikia. Zabił ponad stu wrogów, zanim poległ w czasie taktycznego odwrotu swojego oddziału na lewym brzegu Wisły.
Ostatnio zmieniony pn 04 lip 2011, 14:25 przez BMW, łącznie zmieniany 3 razy.

2
− To dzieci! Atakują nas dzieci!
− To wróg!
Dodałbym coś do jej tekstu- chociażby powiedziała przez łzy- nie lubię suchego dialogu.
wstał zza krenelaża
Krenelażu.
lewitującej przy baszcie(przecinek) flagowej jednostce powietrznej kawalerii
Bez przecinka wychodzi, że baszta jest flagowa:)

Jeszcze sprawa logistyczna- gdybym miał bronić zamku to na stanowiskach strzeleckich ustawiłbym broń automatyczną a nie sztucery.

Całkiem zgrabny tekst.

3
zaqr
Jeszcze sprawa logistyczna- gdybym miał bronić zamku to na stanowiskach strzeleckich ustawiłbym broń automatyczną a nie sztucery.
Ten oddział nie był tak dobrze wyposażony, niestety. :) Załóż, że zdobyli zamek posługując się jedynie bronią ręczną.
I dzięki za poświęcenie czasu mojemu tekstowi.

4
Front Północny europejskiej wojny domowej końca dwudziestego pierwszego wieku zatrzymał się na terenach dawnej Rzeczpospolitej, odpowiednio daleko od centrów dowodzeń zwaśnionych stron.
Z tym zdaniem są same problemy. Zacznę od usytuowania geograficznego: otóż, skoro to tereny byłej RP, to front usadowił się gdzieś w okolicach Gdańska, albo na linii morza na nieokreślonym odcinku. Wobec czego wnioskuję, że jedną ze zwaśnionych stron jest Polska, a co za tym idzie, jej dowództwo ma bardzo mały obszar do działania i z tego prostego powodu, jest blisko frontu. Jeśli natomiast RP jest historią od setek lat, nie warto o tym wspominać w tym miejscu. Drugi problem o określenie Front Północny, ponieważ w zestawieniu z EWD... właśnie... Europejska Wojna Domowa (nazwa - dużą literą) musi zostać "przylepiony" do niej, czyli tak: Front Północny, podczas Europejskiej Wojny Domowej, zatrzymał się na terenach... i dopiero teraz widać, że cała informacja jest podana w formie przekazu z podręcznika do historii (czyli sucho).
Pozostając przy tym zdaniu, kolejna rzecz rzucająca się w oczy to użycie słowa waśń. Wg mnie nie pasuje do państw - waśnie dzieją się między ludźmi, z przyczyn społecznych, być może terytorialnych (np klany itd.) ale państwa mają interesy, a gdzie wojna, tam jest zwietrzony zysk. Państwa mogą być, owszem, zwaśnione, ale na tle religijnym (co mamy w dzisiejszych czasach na Bliskim Wschodzie). Tutaj należałoby użyć mocniejszego słowa: wrogo nastawionych państw albo czegoś w tym stylu. Masz wybór.
Jednakże polityka dyktatorów konfliktu nie liczyła się dla Michała już tak bardzo, jak fakt, że do zamku właśnie zbliżały się oddziały wroga.
Zdanie poprawne, aczkolwiek wzmocniłbym to nieco dokonując pewnej zmiany. Zobacz na:
Jednakże polityka dyktatorów konfliktu nie liczyła się dla Michała już tak bardzo, jak fakt, że do zamku właśnie zbliżały się wrogie oddziały.
− Daję ci fory. Zaczynaj pierwsza! − krzyknął Michał do Marty, zajmującej sąsiednie stanowisko strzeleckie.
aliteracja
Dziewczyna była doskonałym żołnierzem, oddanym przyjacielem i niezrównaną kochanką, lecz tego dnia na jej wizerunku pojawiła się rysa.
− To dzieci! Atakują nas dzieci!
− To wróg!
Znów poprawnie, jednak obie wypowiedzi zaczynają się identycznie - zatraca się granica pomiędzy odezwą instynktowną a mechanicznym działaniem. Prosta zmiana:
Dziewczyna była doskonałym żołnierzem, oddanym przyjacielem i niezrównaną kochanką, lecz tego dnia na jej wizerunku pojawiła się rysa.
− Przecież to dzieci! Dzieci, rozumiesz?!
− To wróg!

Dalszą rozmowę przerwało staccato pocisków wygrywających na kamiennej baszcie melodię śmierci.
i znów mam problem. Zawsze używam zwrotu: pogrzebowa nuta/melodia - brzmi jakoś inaczej, bardziej tragicznie, dramatycznie. Tutaj zamieniłbym na: śmiertelną melodię (czyli taką, której konsekwencją może być śmierć). Wg mnie, taka zamiana zmienia znaczenie metafory. I ponownie, wybór należy do Ciebie - to tylko sugestia.
[1]Dlaczego nikogo nie zabiła, pomyślał ze złością Michał, po czym oddał z [2] laserowego sztucera kilka strzałów, każdorazowo zaliczając trafienie.
[1] - Ta myśl w połączeniu z narracją o strzelaniu wygląda dokładnie tak, jakby facetowi upadła szklanka z mlekiem. Ot, padła i już. Brak emocji...
[2] - Rozumiem, że przyszłość, że lasery, antygrawitacyjne napędy, ale sztucer laserowy jest równie dobrym połączeniem jak betonowe koło ratunkowe. Karabin laserowy pasuje tutaj o wiele bardziej.
A teraz zobacz na takie coś:
Umarła, nikogo nie zabierając ze sobą. Podła śmierć, wyrwała się ostatnia myśl, zanim posłał do piachu sześciu wrogich żołnierzy, mszcząc tym samym jej odejście z posterunku.

Bardzo suchy tekst, w dodatku dwoje bohaterów jest mi zupełnie obojętnych. No bo jak mam się przywiązać do postaci, kiedy na pierwszym planie jest zamek? Tak, tak, poświęciłeś więcej miejsca na umiejscowienie akcji, niż nią samą. Dziewczyna otrzymała w zasadzie jedną linijkę, jeden dialog i na "do widzenia" krótkie spojrzenie. Nienajlepsze wprowadzenie było złym zwiastunem, a dalej było jeszcze gorzej, bo chociaż tekst technicznie zły nie jest, czytało się go sucho. Myśląc o nim, w drodze do pracy, próbowałem go opowiedzieć, jakbym rozmawiał ze znajomym i wyszło, że powieliłbym taką suchą relację, przekazują tylko kilka ogólnikowych faktów, dlatego moje podsumowanie (czyli opinia) jest jednoznaczna: to zlepek suchych faktów. Mnie się nie podobało.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

5
Martinius
Ta myśl w połączeniu z narracją o strzelaniu wygląda dokładnie tak, jakby facetowi upadła szklanka z mlekiem. Ot, padła i już. Brak emocji...
Takie było moje założenie.
Najdłuższa część tekstu to zbiór zasad, jakimi ma kierować się Michał, taki katechizm rekruta. Marta odgrywa w nim podwójną rolę. Kiedy dziewczyna nie strzela do dzieci, traci życie. Bo na polu walki każdy jest wrogiem. Pierwsza przestroga dla Michała. Druga wskazówka to nie uleganie uczuciom słabości nawet po stracie kogoś bliskiego.
Ale być może nie przedstawiłem moich zamiarów odpowiednio przejrzyście.
Dzięki za celne uwagi, Martiniusie.

6
BMW pisze:− Mnemoimplant zasymilowany − zameldował porucznik, odczytując dane. − Jedna sekunda i zmieniamy komuś życie.
Generałowi nie spodobał się komentarz podwładnego.
− Kogo obchodzi, co dotychczas myślał, albo w co wierzył. Teraz ma rozkaz wierzyć we mnie. Potrzebuję jego potu i krwi, a nie pieprzonych, pacyfistycznych hymnów i wierszy.
Zastanawia mnie ten implant i związana z nim przemiana. Jak właściwie zmienił się Michał?

Z tego, co mówi generał, wynikałoby, że wcześniej był autorem pacyfistycznych poematów, chociaż to jasno z twojego tekstu nie wynika – generał mógł rzucić tylko taką uwagę ogólną. Zakładam, że jednak był. No właśnie.
Na jego oczach ginie dziewczyna, „oddany przyjaciel i wspaniała kochanka”. A on co? Ano, zezłościł się. Na nią. Ze nie pozabijała tych dzieci, które ich atakowały. Jak na pacyfistę, dość szczególne podejście. Jak na człowieka, który właśnie stracił kogoś bliskiego, jeszcze bardziej.
Piszesz w odpowiedzi na komentarz Martiniusa, że Michał nie powinien ulegać słabości. Zgoda, Michał wcale nie musiałby płakać rzewnym łzami, mogłaby ogarnąć go na przykład wściekłość albo pragnienie zemsty, chęć zabicia jak największej liczby atakujących… Są różne możliwości. To jest dosyć ważne, gdyż właśnie reakcje na to, co się dzieje wokoło, nadają bohaterom wyrazistość, są podstawowym sposobem kreowania postaci wiarygodnych, przekonujących. Tymczasem o Twoim bohaterze wiemy, jak ma na imię, no i że broni zamku w czasie wojny. To stanowczo za mało, żeby przestał być taką sylwetką z papieru, bez indywidualnych rysów.

Szkoda, że ten motyw z wszczepieniem implantu nie został właściwie wykorzystany. Ponieważ nie wiadomo, jaką postacią, jaką osobowością był Michał przedtem, nie sposób ogarnąć tej przemiany, która powinna była nastąpić. Najpierw walczył i zabijał, chociaż pisał poematy pacyfistyczne, potem walczył i zabijał, i pisał równocześnie poematy ku czci bohaterów... To byłby temat do rozwinięcia, ale wszystko potraktowałeś zbyt skrótowo, pobieżnie, nie wykorzystując możliwości, jakie daje sytuacja, którą sam przecież zarysowałeś.
I jeszcze taka uwaga związana z możliwościami implantu:
BMW pisze:Jedna sekunda i zmieniamy komuś życie.
Chyba charakter, albo osobowość. „Życia” jako całości zmienić się nie da, gdyż przeszłość nie podlega manipulacjom.
Na plus policzyłabym konstrukcję opowiadania i dobre proporcje pomiędzy dialogami i narracją. Rozmaite usterki językowe już zostały wytknięte. W sumie, mam wrażenie, że twój tekst jest szkicem czy zarysem, który domaga się rozwinięcia, żeby powstało pełnokrwiste opowiadanie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
Polska. Koniec XXI wieku. Front Północnoeuropejski.

Jest kilka "sposobów" inplementowania informacji :)
moim zdaniem takie wyglądają najlepiej kiedy są podane jasno i zwięźle. Kiedy tworzysz zdanie rozbudowane i zawierasz w nim 3-5 informacji to już sporo.
Moim skromnym zdaniem, taka budowa sentencji sprawia, że czytający wraca na początek i czyta znowu rozpisując sobie w myślach o co dokładnie chodzi.

Jeżeli coś co względnie zawiera w sobie "dunamit" jako akcja, ma być postrzegane jako z założenia - standardowe, oklepane (dla bohatera) to potrzeba tu jakiegoś zabiegu, który uzmysłowi, że jest to właśnie pisane z takim zamysłem a nie wynika z odpuszczenia opisu.

8
rubia
Zastanawia mnie ten implant i związana z nim przemiana. Jak właściwie zmienił się Michał?
Z pacyfisty we wzorowego żołnierza.
Najpierw walczył i zabijał, chociaż pisał poematy pacyfistyczne, potem walczył i zabijał, i pisał równocześnie poematy ku czci bohaterów
Wszystko to, co w opowiadaniu rozgrywa się przed kwestią "mnemoimplant zasymilowany" jest jedynie projekcją "do głowy" Michała. Wtedy Michał jest jeszcze poetą pacyfistą. Dopiero po transferze danych, chłopak zmienia się, można by rzec "na gorsze".
W sumie, mam wrażenie, że twój tekst jest szkicem czy zarysem, który domaga się rozwinięcia, żeby powstało pełnokrwiste opowiadanie.
Tak, to prawda. Tekst został napisany na potrzeby Warsztatów Fahrenheita, gdzie określono długość utworu.
A ponieważ chciałem poznać Wasze recenzje puściłem go na forum.
I dzięki za nowe, pożyteczne dla mnie, uwagi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron