Wschód Słońca

1
Pani burmistrz śmiała się głośno , myśląc o złowrogim listonoszu, który właśnie miał jej dostarczyć list od przyjaciół z Rosji. Co w nim mogło być? Ponoć tylko jedna osoba wiedziała co skrywała ta papierowa paczka – urzędnik P.

Pani burmistrz właśnie myślała jak zauroczyć radnego Bartłomieja, bo do tej pory nie wychodziło jej to najlepiej, nagle ku jej wielkiemu zdziwieniu do jej jakże przepełnionego różem gabinetu zapukała pewna młoda kobieta. -

-Dzień dobry pani burmistrzowa! – Wydusiła z ignorancją.

- Co za bezczelność, jak śmiesz gówniaro tak do mnie mówić! Wyjdź! Burknęła pani burmistrz unosząc się honorem.

-Nie zapyta się pani co mnie tu sprowadza?

-Co mogłoby cię sprowadzać? Z resztą nie obchodzą mnie problemy nastolatek, które malują się, pudrują i w ogóle wyglądają jak.., jak...

- No, no jak co?!

- Jak dziwki! Krzyknęła w niebo głosy pani burmistrz..

- Z resztą dziewczyno za młoda jesteś, żeby mówić tak do mnie, potraktuję to jego kiepski żart, mów szybko o co ci chodzi? Bo muszę obmyślić pewien plan jakby to.. przeprowadzić bardzo interesującą sesję majową.

- Proszę pani, mam coś do przekazania..

-Co masz?! Szybko mów bo śpieszę się i nie mam ochoty słuchać lamentów o obesranych klatkach schodowych, o złych cyganach kradnących batoniki w spożywczym i pijusach pijących za rogiem. Jeśli to chciałaś mi powiedzieć, to lepiej wyjdź zadzwoń na błękitną linię może wtedy ci ulży, mam ważniejsze sprawy na głowie, no idź już.... aha jeszcze jedno jak przychodzisz w miejsce publiczne to ubierz się po ludzku,

-Proszę pani! Niech mnie pani wysłucha.

-Dziecko nie mam czasu.., zrozum..

Dziewczyna wyszła, pojechała w dół windą boczną i mając łzy w oczach wsiadła do dwójki i pojechała do domu. W tym czasie pani burmistrz mogła dokończyć swój makijaż, lecz czas leciał nieubłaganie i ku jej ogromnemu zdziwieniu spóźniła się do masażystki.

Fakt, faktem pani burmistrz była podstarzałą przekwitającą zarozumiałą babą, wciąż panną, która na wszystkie sposoby próbowała się dowartościować, niestety nie wychodziło jej to najlepiej i zawsze wychodziła na idiotkę, mimo tego społeczeństwo nie widziało lepszego kandydata na burmistrza tego małego jakże biednego miasteczka.

Każdy dzień pani burmistrz wyglądał podobnie. Wstawała rano o ósmej, na śniadanie jadła odchudzające pieczywo, popijała wodą z magnezem, wsiadała do swojego samochodu udając się w stronę urzędu, zasiadała za swoim biurkiem, podpisywała papiery, o czternastej każdego dnia poprawiała swój makijaż i poprawiała pilnikiem swoje tipsy. O piętnastej co dzień pocztę przynosił listonosz, który zbytnio nie darzył pani burmistrz sympatią, kładł korenspondecję na jej biurku i wychodził trzaskając drzwiami, mimo tego w każdej sytuacji pani burmistrz robiła sztuczny uśmiech, choć nie lubiła się śmiać, bo według jej lekarzy, nie mogą pozwolić sobie na to jej zmarszczki mimiczne.

Wciąż czekała na ten jeden głupi liścik, nikt tak naprawdę nie wiedział od kogo ,oprócz bardzo małomównego urzędnika P. ,który ponoć przez przypadek dowiedział się o tym wszystkim, lecz o dziwo nikomu nic nie powiedział, chodziły nawet głosy ,że zmuszano go siłą, a on wciąż milczał, jakby się czegoś bał.

Był piękny poranek. Dzień jak co dzień - przedstawicielka całego miasteczka wstała, ziewnęła, zjadła swoje pieczywo odchudzające mimo iż wcale nie była gruba, wręcz była chuda jak patyk, udała się do urzędu, zasiadła za biurkiem na swoim tronie i patrząc na blat biurka, który lśnił jak lustro poprawiała fryzurę. Na ulicach syf jak zawsze, słychać tylko śpiewy zapijaczonych żuli spod spożywczego, jeszcze jakaś baba idąc po drodze ni stąd, ni zowąd zawołała sobie na cały głos – „kurwa” , pewnie by sobie ulżyć, ale takie rzeczy tutaj to codzienność.

-Puk, puk. Ktoś niespodziewanie zapukał.

-Wejść! Krzyknęła pani burmistrz z zaciekawieniem kto to by mógł być taki. Ku jej wielkiemu zdziwieniu w drzwiach frontowych ukazała się wesoła postać radnego Bartłomieja.

-Witam Bartłomieju , jak zwykle radny jest tak wspaniale ubrany, co sprowadza do mnie tak przystojną trzydziestoletnią postać?

-W naszym mieście jest coraz gorzej! Wydusił z wnętrza radny , po czym zaczął mówić dalej:

-Siedemdziesiąt procent społeczności naszego miasta stawia się za komuną, a reszta, czyli te trzydzieści wyjechała do Anglii w pogoni za pracą.

-Tak, tak, ale ja to już wiem od dawna, napijesz się czegoś?

-Chętnie..

Pani burmistrz wyciągnęła najlepsze wino ze skrytki pod biurkiem, nalała po równo do dwóch o dziwo kieliszków, bo urząd niestety nie dysponował środkami by kupić - lampki.

- Skoro pani wie , dlaczego nic z tym nie można zrobić?

- Powód Bartusiu jest prosty, miasto nie ma pieniążków, a jak dobrze wiesz pieniążki to podstawa by z czymś ruszyć, z resztą wali mnie to.

- Cooo..?! – Zbulwersował się radny Bartłomiej

- Nic, nic, przepraszam pomyliłam słowa, często się to zdarza kobiecie w moim wieku, ale jeśli o coś mnie prosisz, to oczywiste jest to ,że nie miałabym serca odmówić tak pięknemu amantowi, w związku z tym radny ma jakieś propozycje?

- Naturalnie.. ,że tak.., aaa zapomniałbym - była tutaj wczoraj taka młodo wyglądająca osoba?

- Tak była.., nie miałam niestety dla niej czasu, bo jak wiesz jestem bardzo ciężko zapracowaną osobą, z resztą nie była umówiona, ale wiesz ,że dla ciebie to zawsze znajduję czas, nawet po pracy.

- Bo ja.., ja..., ja.. chciałem oświadczyć ,że to była moja przyszła żona, chciała dać pani zaproszenie na ślub..

- Coo!?! Ta gówniara! Przecież wyglądała jak dziwka! Ile ona ma lat? 15? Jak mogłeś!

- Jak możesz! Wiesz co ci powiem... Jesteś starą, opryskliwą purchawką!

- Wynoś się stąd jak najprędzej, jak możesz! Czy ty wiesz z kim rozmawiasz?!. Na żaden ślub nie pójdę, wynoś się! Wstrząśnięta sytuacją pani burmistrz wyprosiła radnego Bartka ze swojego gabinetu, mimo tego w jej oczach nie pojawiły się łzy, nie wiedziała co to płacz. Pomyślała sobie tylko o tej dziewczynie, która wyglądała jak pani lekkich obyczajów i w myślach wyzywała ją. To zdarzenie zmieniło kompletnie jej osobowość. Stała się jeszcze bardziej uparta, obojętna, ludzie zaczynali ją nienawidzić, zbytnio nie przejmowała się tym, w końcu zostały jej jeszcze 3 lata.



________________________________



Tekst trochę utrzymany w stylu "Masłowskiej", myślę ,że Wam się spodoba.

2
Tekst trochę utrzymany w stylu "Masłowskiej", myślę ,że Wam się spodoba.


Niewiele osob lubi tu maslowska, wiec nie trafiles ;) Kultura ponad wszystko! WARN

3
Proponuję przeczytać regulamin i nauczyć się podstawowych zasad kultury.

Dodane po 54 sekundach:

Manta, chyba daliśmy w jednym momencie. :D
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

5
Nie wiem ,ale miałem wrażenie ,że tutaj osoby znają się na literaturze, pisarstwie. Wiecie przecież, że takie książki, fragmenty pojawiają się w literaturze współczesnej.

6
Zajrzyj do regulaminu, bo chyba nie rozumiesz o co chodzi. Ech, w sumie mam dobre serce:



Chodzi o to, że kultura wymaga tego, żeby każdy nowy użytkownik PRZEDSTAWIł SIę W DZIALE DO TEGO PRZEZNACZONYM, TZN. "TU SIę PRZEDSTAWIAMY". Gdybyś przeczytał regulamin, co jest obowiązkiem, to byś wiedział.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

7
Tekst trochę utrzymany w stylu "Masłowskiej", myślę ,że Wam się spodoba.
Za twórczością Masłowskiej nie przepadam, ale i jej teksty są o kilka klas lesze od tego, co nam zaprezentowałeś...



Potrafię zrozumieć przekleństwa w tekstach, bo dodają "smaczku", ale trzeba stosować je umiarkowanie, z rozwagą. Epatowanie wulgaryzmem Ci nie wyszło. Miało zabrzmieć kontrowersyjnie, a efekt jest taki, że uśmiałam się, jak mało kiedy...

8
Audrey pisze:
Tekst trochę utrzymany w stylu "Masłowskiej", myślę ,że Wam się spodoba.
Za twórczością Masłowskiej nie przepadam, ale i jej teksty są o kilka klas lesze od tego, co nam zaprezentowałeś...



Potrafię zrozumieć przekleństwa w tekstach, bo dodają "smaczku", ale trzeba stosować je umiarkowanie, z rozwagą. Epatowanie wulgaryzmem Ci nie wyszło. Miało zabrzmieć kontrowersyjnie, a efekt jest taki, że uśmiałam się, jak mało kiedy...


I właśnie oto chodzi. Ma być wręcz komiczne, ale takie głębsze wnioski nasuwają się same.

9
I właśnie oto chodzi. Ma być wręcz komiczne, ale takie głębsze wnioski nasuwają się same.
Sama treść komiczna za bardzo nie jest. Po prostu rozśmieszyła mnie żałosność tego tekstu.



Język do przesady kolokwialny, masa błędów i całkowicie beznadziejna fabuła.



Taki tekst mógłby napisać każdy - człowiek posługuje się takim językiem każdego dnia, a i sytuacja nie jest jakaś wyszukana. Rola pisarza polega na tym, aby przedstawić banalną sytuację w sposób interesujący, aby czytelnika wciągnąć. Tymczasem ja poczułam się tak, jakby jakąś marną historyjkę przedstawiał mi kuzyn, uczęszczający do podstawówki...

10
Ech.



Pomysł: 2+



Jest tu jakiś pomysł? Dwa dni z życia pani burmistrz? Ja już chyba wolę rozmowy o miłości.



Styl: 3



Nic specjalnego. Język nie jest bogaty, a opisy niewygórowane. Mimo to jakoś tam klecisz te zdania... średnio na jeża.



Schematyczność: 4



No nie czytałem jeszcze głupiego tekstu o podstarzałej pani burmistrz, którą wali los miasteczka.



Błędy: 2



Masa błędów. Interpunkcyjne, stylistyczne, powtórzeniowe. Na przyszłość zanim coś wrzucisz to przeczytaj to parę razy, a może unikniesz takiej ilości.



Ocena ogólna: 2+



Tekst jest właściwie o niczym, nie zauważam żadnego wewnętrznego 'czegoś', masa błędów, które zabierają przyjemność z czytania, kiepski styl. Mimo to nie zrażaj się. Skoro lubisz pisać to pisz, ja z chęcią zobaczę następnym razem jakie poczyniłeś postępy. Póki co jestem na nie.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

12
Wybaczcie, ale wy tutaj oczekujecie pięknych scen, pięknego słownictwa i opowiadań.



Rozumiem ale pomyliliście się o kilkaset lat,

bowiem takie rzeczy to w epoce romantyzmu, ba! nawet oświecenia, jak to Jan III Sobieski w piękny sposób pisał z Marysieńką, ale spójrzmy na epokę pozytywizmu, np. na słynne "Listy z Ameryki" Henryka Sienkiewicza, możemy tam już zauważyć styl (nie boję się użyć tego słowa) potoczny.



Wybacz Patern ale kiedy czytam twoje fragmenty, rzeczywiście są pod względem stylistycznym dobre, a pod względem "bogactwa języka" wręcz bardzo dobre, ale niestety PRZESTARZAłE. Szczerze mówiąc śmieje się kiedy wymyślacie te "pokręcone" imiona, wręcz jak z serialu brazylijskiego.



Możecie to zrozumieć albo nie, ale to jest moje zdanie i niestety mam do niego prawo, spróbujcie pisać stylem bardziej nowoczesnym, modernistycznym, może wtedy wydadzą wasze dzieła?



Wracając do mojego fragmentu,

Rzeczywiście, może nie ma tzw. "głębi" ten FRAGMENT, ale to nie znaczy ,że jej mieć nie będzie. Tak samo z dziełem Antoine de Saint-Exup?

13
Możecie to zrozumieć albo nie, ale to jest moje zdanie i niestety mam do niego prawo, spróbujcie pisać stylem bardziej nowoczesnym, modernistycznym, może wtedy wydadzą wasze dzieła?


Ty sprobuj pisac poprawnie, wtedy nikt sie nie bedzie czepial tak modernistycznego i nowoczesnego tworcy <rotfl>

14
Nie no, wracam zmęczony ze szkoły, szamię sobie zasłużone płatki i... krztuszę się ze śmiechu, no nie, to niedopuszczalne! Czy ja już nigdzie nie zaznam spokoju? No ale wracając do głównego wątku...



Eeeee... znaczy, że co? że kiedyś to 'se' tak mogli pisać, a teraz to my nie możemy? Piszesz, że masz swoje zdanie, no dobra, ale my też mamy swoje zdanie. KAżDY ma swoje zdanie, o ile mi wiadomo. No więc ja piszę co uważam, wyrażam SWOJE zdanie. A może ja lubię górnolotne, piękne teksty? Co mi z tego, że poczytam o jakiejś idiotycznej pani burmistrz? Wynoszę coś z tego? Interesuje mnie? Odrywam się od tej szarej rzeczywistości? UCZę się czegoś nowego? Rozwijam się, cholera jasna? Uważasz, że powinniśmy się cofać, tak? Bo to jest właśnie ten Twój super styl.



Pieprzy mnie jakiś Jan III czy nawet VIII i pół Sobieski, a i Sienkiewicz także. Nie interesują mnie oni, to nie moje klimaty. Każdy wypracowuje sobie swój własny styl, widać Sienkiewicz wypracował sobie bardziej potoczny, a taki Jan wolał dać trochę przepychu. Takie to dziwne? A może ja uwielbiam pisać o onanizujących się czterdziestolatkach i piszę to językiem tak górnolotnym, że niemal widać niebo. No i? To mój styl, mój WłASNY, tak jak MOJE zdanie, a to czy Ci się to podoba czy nie, to już Twoja sprawa. Tak samo jest tutaj. Widać lubisz pisać jakieś pozbawione sensu opowiastki o pani burmistrz, ale mi ma się to prawo nie podobać. Nie tyle z powodu samego stylu (prawdę mówiąc jestem skłonny nawet zdjąć to na drugi plan), co z powodu treści, fabuły. Nie podoba mi się i tyle. A Ty mi teraz gadasz, że mam zacząć pisać tak jak Ty, narzucasz mi jakiś styl czy inne gówno żeby Twoje zaczęło mi się podobać. A mi się nie podoba i tyle. MOJE zdanie.


Wybacz Patern ale kiedy czytam twoje fragmenty, rzeczywiście są pod względem stylistycznym dobre, a pod względem "bogactwa języka" wręcz bardzo dobre, ale niestety PRZESTARZAłE. Szczerze mówiąc śmieje się kiedy wymyślacie te "pokręcone" imiona, wręcz jak z serialu brazylijskiego.


Po pierwsze, do jasnej ciasnej, jestem PATREN, a nie PATERN. Czemu zawsze ktoś musi to tak idiotycznie przestawić? Nie stać Cię nawet na zapamiętanie głupiego nicka osoby, do której piszesz? Ale wracając do wątku, to Tobie mogą wydawać się przestarzałe, a innym super mega wypaśne, ultra innowacyjne i wogóle ósmy cud świata. Jeszcze ktoś inny może nie doczytać. Jeszcze ktoś inny powie - średniak. Kwestia gustu. Kwestia własnego zdania, o którym Ty tak się rozpisujesz.

To moja sprawa jakie imiona daje moim bohaterom, ja swojego mogę nazwać Argawerur, a Ty własnego Adam. Mi może się nie podobać Twój, a Tobie mój. To napewno nie powód, żeby wmawiać jakieś 'innowacyjne' style.


Możecie to zrozumieć albo nie, ale to jest moje zdanie i niestety mam do niego prawo, spróbujcie pisać stylem bardziej nowoczesnym, modernistycznym, może wtedy wydadzą wasze dzieła?


Nie no, tu już nie naprawdę nie wytrzymuję. Całe szczęście, że skończyłem płatki. Wielkie Guru, Mędrzec nad Mędrcami, Znawca i Władca mówi mi (nam), że nie rozumiemy, że musimy pisać językiem kalekim, niepoprawnie składać zdania, robić błąd na błędzie i wogóle tak jak robi to On. Może wtedy jakiś wydawca się nad nami zlituje, prawda? Nie no, to jest po prostu żałosne. Pomijam tu już nawet fakt, że TREść jest ważniejsza niż STYL i to na niej powinniśmy się koncentrować. Styl ma być tylko ubraniem dla naszego nagiego jeszcze pomysłu. Ale nie, cichosza, od dzisiaj muszę się przeprogramować, będę pisał "nowocześnie" (powtórzeniówki mogę omijać czy je też mam stawiać?).


Wracając do mojego fragmentu,

Rzeczywiście, może nie ma tzw. "głębi" ten FRAGMENT, ale to nie znaczy ,że jej mieć nie będzie. Tak samo z dziełem Antoine de Saint-Exup?
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

15
ten tekst jest żałosny... to jest jedna ze straszniejszych rzeczy jakie czytałem :) więc w sumie bravo!



jeżeli to jest modernistyczny styl, to znaczy że debile spod sklepu opowiadając o dupach też "tworzą". W dodatku sztukę...



Nie zgodzę się że każde dzieło jest piękne... Mowy nie ma.



To na przykład jest dość wybitnie brzydkie :)

Dodane po 6 minutach:

jej... przeczytałem to jeszcze raz i cholera nie mogę uwierzyć że ktoś to puścił na forum :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron