Wulgaryzmy raczej nie. Ale słownictwo czasami nieciekawe. Wyszykowałem je na tę okazję. Wolny tekst. Wydarzenie? Niby miało miejsce. Ale nie powiem wam, gdzie i jak. I co. Bądźcie jednak dobrej myśli, komentując go, bo pisany on był pod wpływem chwili.
Na pozór wszystko było po staremu. Moje skarpety. Stare, na stopach, tak mocno podciągnięte. Po staremu. Bluzka. Uu... zielona, ta w paski. Okno. Też stare. I na wpół otwarte. Po staremu.
Ależ mnie mdli. A łeb jak cholernie napierdziela... wszystko, dosłownie wszystko boli.
Wszystko. Świat mnie nie potrzebuje. Nikt nie kocha. Boże. Ratuj. Jeśli istniejesz, wyciągnij mnie z tego gówna. Rozumiesz, Boże, o co ciebie proszę? Wyciągnij mnie z tego olbrzymiego gówna, w które mnie wplątałeś... Masz mnie w dupie. Zrób wyjątek. Miałeś mnie w dupie przez całe moje życie.
Już wtedy. W kołysce. Pamiętasz? Mój ostry ból głowy. Wymioty. Wtedy, w kołysce. Pamiętasz? Gdzie byłeś? Co mi dałeś? Czym nafaszerowałeś? Co wykorzystałeś ze swojego złego-dobrego, boskiego arsenału?
Mniejsza o Bogu. Gdyby rzeczywiście był; Gdyby istniał, nie pozwoliłby na moje cierpienie. Na twoje też. Moja droga. Teraz wiem, że i ciebie posypał swoim boskim gównem. Z początku nawet miłe uczucie; jak tak sobie sypie; wszystko to takie delikatne. Ale po pewnym czasie zdajesz sobie sprawę, ze to jednak gówno. I to duże. A na dodatek takie, które wali cholernie mocno. I żaden środek nie jest w stanie się go pozbyć. Nie jest w stanie zwalczyć tego smrodu.
Może nie znałem Boga? Może mój bóg nie był Bogiem. Był tym starym, zużytym kondomem, którym rzucałem w Felixa. Śmiesznym, starym kondomem, który był mi całkowicie posłuszny. No ale dlaczego ten Bóg nie spróbował odnaleźć mnie? Sam. Czemu? A bo gówno. W tym jesteśmy do niego podobni. Gówno znaczymy. I trudno wymagać od gówna, by polubiło inne gówno.
Mniejsza o Bogu. Teraz idę strzelić sobie. Herbatkę na poronienie.
Kuchnia. Łe-łe-łe..aaaa.... Smutna kuchnia. Żadnego sprzętu. Żadnej kawy. Żadnej herbaty. Ostatni porcja mojej herbatki na poronienie leżała pod stołem. Ukryta. Dwie herbatki o opływowym kształcie. Jak już ją pić. To na całego.
Tylko ona może mnie uwolnić od tego zwodniczego letargu. Wiem, że Książę Ciemności spróbuje mi przeszkodzić. Ale co tam. Przezwyciężałem nie takie mroki. Zielska różnego próbowałem. Które pachniało raz przyjemniej, raz gorzej. Ale zawsze z tym samym efektem. Błogim mrokiem, odurzającym mnie i moje zakichane ciało. A ja i ciało to dwie różne istoty. Nie wiecie, rozumiem. I nawet nie próbujcie tego pojąć. To zwodnicze działanie Księcia Ciemności, który zrobi wszystko, by was unicestwić jeszcze gorzej, niż jakikolwiek kwas na ziemi. Kwas? Hmm... próbowałem. Dawno temu, ale jedyne co z tego pamiętam, to słony smak wody morskiej.
Ale mniejsza o kwasach, mniejsza drugach, etc. Teraz idę przygotować sobie luffkę. W końcu to nie jakaś zwykła herbatka na poronienie, czy cóś. Będzie ona moją ostatnią, przyjemną czy nie; czas pokaże. I nie będę jej pił, choć kusi. Strzelę ją sobie. Strzelę ją sobie w głowę.
Mój apartament był zupełnie odjechany. Ale mnie to nie kręci. Zresztą, co to znaczy? Odjechany? Człowiek to nie tylko ciało. Spojrzysz na kumpla i już widzisz, jak wasze ciała są różne od siebie. A tu chodzi o coś głębszego. Tylko o co? O duszyczkę? Zawsze w nią wierzyłem. I tak samo jest z hotelowymi pokojami. Dla jednego są zupełnie w dechę, bo to widać. Dla drugiego? Sam nie wie. Sam nie wiem. Jestem tym drugim, ale myślę jak pierwszy. Rozumiecie? Trudno mi to wszystko opisać w tym króciutkim liście... Moja droga i jeszcze droższa. Wy, kobietki mojego życia. Wy jesteście odjechane na maksa. To wiem na pewno. Tak jak ja kiedyś. Dawno, dawno temu. Ale jedyne co z tego okresu pamiętam, to to uczucie pełni, satysfakcji; z każdego złapanego białego motyla.
Już niebawem też będę jak ten biały motyl. Odlecę. Na skrzydłach mojej herbatki. Szybko jednak pojawią się na moim miejscu inne motyle. Może już nie tak białe. Albo i jeszcze bielsze nawet. Kiedyś przyfruną. Ale nie łapcie ich. One są wolne. Zostawcie im tą wolność; to jedyne, co mają. Wy macie siebie.
Co bym zmienił w swoim życiu, gdyby dano mi jeszcze jedną szansę? Nie wiem. Pewnie zabawił bym się z wami. Moimi kolorowymi motylami.
Słowo pocieszenia? Też kiedyś odlecicie.
PS
To nie jest list. Listy smucą. A ja nie chcę, żebyście były smutne.
PPS
Przygnębienie. I miłość do Was. Te dwie rzeczy czujęęęęę....
Herbatka na poronienie
1
Ostatnio zmieniony pn 01 sie 2011, 13:26 przez Ollars, łącznie zmieniany 3 razy.