Czarno-czerwone

1
To fragment mojego pierwszego opowiadania, które uznałam za w miarę dobre:) Wybrałam najlepszy fragment, więc mam nadzieje, że wam się spodoba.


I śmierć ruszyła trzymając w szpony strach i ból...
Cień dalej szaleńczo wystukiwał sekundy do jej śmierci. Kelly uporczywie łapała się resztek życia. Jej oddech już dawno zatracił zdrowy rytm – teraz już posapywała. Zebrało się jej na mdłości, czuła, że dłużej nie wytrzyma. Podejmowała jednak w walkę, choć nie kontrolowała ciała, które chwiało się i drgało wraz z powiewami silnego wiatru.
Stuk... stuk....
Tym razem cień zepchnął ją brutalnie na ścianę. W jego oczach widniały płomieniste ogniki, w których czaiła się obietnica powolnej i bolesnej śmierci.
Kelly uderzyła głową o białą ścianę. Przeszył ją ostry ból, a w przed jej mętnymi, zatraconych w bólu i strachu oczami pojawiły się mroczki. W ustach poczuła smak żółci, które po chwili podsyciło kolejne uderzenie. Tym razem walnęła całym ciałem o wielkie lustro stojące naprzeciwko jej łóżka. Rozległ się głuchy, makabryczny dźwięk, kiedy wbijały się w nią odłamki szkła. Każdy z nich powodował inny ból, ale podobny w swej bolesnej konsystencji.
Już dawno się w nim zatraciła, czuła, że nie ma już sensu żyć. Na policzki kapały jej ostatnie łzy, gdy wpatrywała się mroczny cień, jej morderce. W czarnych szponach trzymał jeden z odłamków szkła. Broń, która zadała jej więcej bólu niż wszystkie razem wzięte. Niepozorne szkło, a takie cierpienie, taka męka...
Na domiar złego odbijała się w nim jej skąpana we krwi postać. Kelly, której nie znała i nie chciała znać. Zalane czerwoną breją ciało otulone było tysiącami odłamków szkła. Leżały wszędzie: na jej postrzępionym od pazurów cienia ubraniu, na zakrwawionych włosach i nawet na białym dywanie idealnie wtapiając się w tło. Gdzie spojrzała: na ramionach, brzuchu widniały fioletowe siniaki i rany umazane krwią. Jedna mniejsza, druga głębsza – każda sprawiała jej niewyobrażalny ból.
Twarz zostawiła sobie na końcu, wiedząc, że to co zobaczy w odbiciu przerazi ją tak, że nawet jeśli przeżyje ta wizja będzie prześladować ją do końca życia.
Jej przypuszczenia były słuszne. To co stało się z jej ciałem było niczym w porównaniu z szokiem jaki przeżyła gdy ujrzała swe oblicze. Jej twarz była blada jak płótno, choć trudno to było zauważać w morzu czerwieni. Pod oczami zataczały łuki fioletowe sińce, a na policzkach widniały krwawe bruzdy. Jednak najbardziej uderzyło ją spojrzenie: spod kiedyś złocistej pięknej czupryny, teraz zapoconej i zakrwawionej. Oczy, na które spoglądała resztkami sił wyglądały zupełnie inaczej niż kiedyś. Nie rozświetlał ich, choć cień radości, wtapiały się idealnie w resztę twarzy tworząc postać rodem z horroru. Byłyby zupełnie mętne, obojętne na świat, gdyby nie czający się w nich ciągły strach i ból. Pretensja, wyrzuty, że nikt jej nie pomógł. Smutek, że nie zdoła się już z nikim pożegnać...
Były to oczy dziecka. Dziecka, choć już dawno przestała nim być. Bo była dzieckiem, dla cienia.
Demona. Mordercy. Bezlitosnego stwora...
Nikim innym. Dzieckiem, zabawką...
Kelly opadła bezwładnie na podłogę. Na zewnątrz jakby już objawiając koniec walki, skończyła się burza. W domach spały dzieci, dorośli marzyli, inni wzdrygali się w koszmarach. Panował spokój. Nawet w domu Kelly zamieszkała cisza. Absurdalna cisza, zważając na fakt, że dosłownie przed sekundą umarła w nim kobieta, a pokój skąpany jest krwią.
Bo wszędzie czarno – czerwono....
Krwisto-czerwono.
Ostatnio zmieniony wt 25 lut 2014, 23:00 przez gochex7, łącznie zmieniany 2 razy.

2
I śmierć ruszyła trzymając w szpony strach i ból...
W szponach. I jeszcze zlikwidowałbym wielokropek.
Jej oddech już dawno zatracił zdrowy rytm – teraz już posapywała.
Dwa "już" po sobie trochę rażą.
Tym razem cień zepchnął ją brutalnie na ścianę.
popchnął
Przeszył ją ostry ból, a w przed jej mętnymi, zatraconych w bólu i strachu oczami pojawiły się mroczki.
Niepotrzebne "w" i powtarzasz "ból". Do tego zmień tych mroczków, bo przypominają mi się polskie seriale ;)
W ustach poczuła smak żółci, które po chwili podsyciło kolejne uderzenie.
smak - który

Nie będę wypisywał więcej błędów, bo jest ich dużo. Te powyżej powinny Ci zwrócić uwagę, co powinnaś poprawić. Co do pomysłu to kiepsko. Widać, że chcesz nadać jakiejś niezwykłości temu rzeźnickiemu aktowi, ale się to nie udaje. Za dużo tu jakiegoś niepotrzebnego patosu i egzaltacji tego bólu. To nie ma sensu. Jak chcesz pokazać, że ją bardzo boli, to napisz, że ją bardzo boli. Do tego widziałem kilka wpadek z interpunkcją.

Swoją drogą, czy to jest o opętaniu?
The Dude abides.

3
Moim zdaniem nie powinieneś pisać, że pomysł jest słaby, bo nie widziałeś opowiadania w całości. Co do błędów, dziękuje, że je wymieniłeś - przynajmniej wiem co źle napisałam. Muszę się jeszcze zbyt wiele nauczyć... nie mam talentu, jestem beznadziejna. Ale to moja pasja.Tutaj opublikowałam samą końcówkę opowiadania wierząc, że jest dobra. Zawiodłam się na sobie, tylko tak mogę to podsumować.
Co do zadanego pytania...
Bohaterka nie jest opętana, ale żeby dowiedzieć się, dlaczego akurat jest mowa w nim o cieniu, musiałbyś sam przeczytać, ale moim zdaniem, po tym co tu przeczytałam i to Ci się nie spodoba.

4
Ty się dziewczyno nie zawódź na sobie, tylko ucz na błędach. Nie ma się co obrażać, unosić dumą, tylko słuchać mądrzejszych i bardziej doświadczonych, analizować ich porady, przypatrywać błędom, jakie się popełnia i czytać opowiadania innych początkujących.

5
Michał Medwid pisze:Ty się dziewczyno nie zawódź na sobie, tylko ucz na błędach. Nie ma się co obrażać, unosić dumą, tylko słuchać mądrzejszych i bardziej doświadczonych, analizować ich porady, przypatrywać błędom, jakie się popełnia i czytać opowiadania innych początkujących.
Nie rozumiem czemu piszesz, że unoszę się dumą, do mojego pisania akurat podchodzę zupełnie inaczej. Nie obraziłam się - jedynie napisałam, że zawiodłam się na sobie.
Ale dziękuje za wyrażenie opinii, dobrze wiedzieć co ludzie sądzą.

6
Moja uprzejma porada, gochex7... nie słuchaj tych, którzy w nicku mają swoje (".") imię lub nazwisko... a już w ogóle; nigdy, przenigdy tych, którzy w nicku mają i imię... i nazwisko... groza. Co do narodowości... wymyśle jakąś opcje.

7
Ollars, nie skomentuję Twojej wypowiedzi, bo na komentarz nie zasługuje.

Herman EDIT: Ten post nie wnosi nic sensownego dla autora. Jeśli chcecie omawiać go dalej, to załóżcie odpowiedni temat w "Rozmowach". Kolejne tego typu wypowiedzi będą nagradzane czerwonym paskiem.
Ostatnio zmieniony pn 18 kwie 2011, 20:29 przez Michał Medwid, łącznie zmieniany 1 raz.

8
Ollars, nie skomentuję Twojej wypowiedzi, bo na komentarz nie zasługuje.
Wyluzuj, kolego. Wiosna nadeszła, do mordobicia juz doszło, tylko do śmiechu...tak, nie za bardzo komu i kiedy... a przecież... Wiosna nadeszła... okej.

Przychylam sie do opinii Nazz('a). Tekst niestety nie trzyma się kupy.
Rozległ się głuchy, makabryczny dźwięk, kiedy wbijały się w nią odłamki szkła.
Głuchy? Takie miłe "plaśnięcie" ja sobie raczej wyobrażam. I to chyba kwestia nie tylko gustu.
Niepozorne szkło, a takie cierpienie, taka męka...
Niepozorne? Hmm... nawet bardzo "pozorne" bym powiedział. Kawał szkła w łapie morderczyni kołysającej się nad moim konającym cielskiem... wychodzę z założenia, że pozory jednak nie mylą.
Jej twarz była blada jak płótno, choć trudno to było zauważać w morzu czerwieni.

Wredna literówka (literówka-ja myślę...;>)
Jednak najbardziej uderzyło ją spojrzenie: spod kiedyś złocistej pięknej czupryny, teraz zapoconej i zakrwawionej.
Zapocona czupryna? No dobra, jakoś to jeszcze ujdzie, ale... żeby uzyskać odpowiedni kontrast w tym fragmencie (zapewne) opowiadania (*zapewne), czy klimat, warto zacząc od takich właśnie nieszczęśliwych zwrotów... wiem to, bo czasami zdarza się palnąc takie głupstwa i na swoich śmieciach...

Poza tym, nazywasz zbyt od rzeczy wszystko wokół siebie... dla ciebie to jest zimne albo gorące. A można by tak poszperać w Magazynie i coś wyskrobać porządnie, tzn. dla odmiany, żeby to nie było ani zimne, ani gorące... Wysil się, no chyba o to chodzi.

Czołem!
wyje za mną ciemny, wielki czas

9
gochex7 pisze:Rozległ się głuchy, makabryczny dźwięk, kiedy wbijały się w nią odłamki szkła
Tłukące się listro to nie jest "głuchy" dźwięk. Wbijanie się odłamków szkła w ciało też na pewno nie pasuje do takiego opisu.
gochex7 pisze:Kelly uderzyła głową o białą ścianę. Przeszył ją ostry ból, a w przed jej mętnymi, zatraconych w bólu i strachu oczami pojawiły się mroczki. W ustach poczuła smak żółci, które po chwili podsyciło kolejne uderzenie. Tym razem walnęła całym ciałem o wielkie lustro stojące naprzeciwko jej łóżka. Rozległ się głuchy, makabryczny dźwięk, kiedy wbijały się w nią odłamki szkła. Każdy z nich powodował inny ból, ale podobny w swej bolesnej konsystencji.
Przeasadzasz z podkreślaniem tego bólu i ogólną patetycznością. Śmiesznie się robi.
gochex7 pisze:Na policzki kapały jej ostatnie łzy, gdy wpatrywała się mroczny cień, jej morderce. W czarnych szponach trzymał jeden z odłamków szkła. Broń, która zadała jej więcej bólu niż wszystkie razem wzięte
To tylko przykład zaimkozy, która ogólnie trapi ten tekst. Piszesz w kółko o jednej osobie, więc nie musisz tego ciągle podkreślać. Oczywiście, nie można wszystkiego tak po prostu wywalić, ale na pewno pomyśleć o przebudowie niektórych zdań trzeba.

Poza tym ten "mroczny cień". Raz, ze co chwilę rzucasz takimi wyświechtanymi hasełkami, dwa, że na logikę... Czy warto wspominać, ze cień jest mroczny? Chyba jakby ktoś rzucał jarzący się na różowo cień, to informacja ta byłaby istotniejsza, prawda?

gochex7 pisze:Na domiar złego odbijała się w nim jej skąpana we krwi postać. Kelly, której nie znała i nie chciała znać. Zalane czerwoną breją ciało otulone było tysiącami odłamków szkła. Leżały wszędzie: na jej postrzępionym od pazurów cienia ubraniu, na zakrwawionych włosach i nawet na białym dywanie idealnie wtapiając się w tło. Gdzie spojrzała: na ramionach, brzuchu widniały fioletowe siniaki i rany umazane krwią
Powtórzeń totalnie nie ogarniasz.

Trudno mi dalej wskazywać pojedyncze zdania, gdyż ciężko się to czyta, a błędy się powtarzają.

Podsumujmy.

Według mnie, w tym tekście zupełnie nie panujesz nad językiem. Próbowałaś zbudować bardzo dramatyczną scenę, a wyszła jakaś młócka bez większego sensu, oparta na dwóch słowach: "krew" i "ból". A, wbrew pozorom, to za mało, żeby oddać cierpienie i przerazić czytelnika. Opis jest tak egzaltowany, że momentami staje się śmieszny. Niestety.
Do tego dochodzą błędy techniczne - zatrzęsienie powtórzeń, zaimków, dziwne wykorzystanie wyrazów itd.
Nie podoba mi się również to, że scena nie ma jakiegoś w miarę chociaż logicznego połączenia z tłem. Mamy rzeź totalnie oderwaną od wszystkiego - przez to też trudniej czytelnikowi "poczuć" główną bohaterkę i się nią przejąć. Ona jest zawieszona w próżni. Potem się dowiadujemy, ze to jej pokój, noc, burza. I tu się pojawiły na przykład wątpliwości, jakim cudem ona w takiej sytuacji tak dokładnie widziała swoje odbicie w kawałku szkła. Itd.

Fragment zupełnie nie przypadł mi do gustu niestety.

Masz jednak jeszcze czas, żeby się rozwinąć i wyczuć, co należy w tekstach umieszczać i jak. Czytaj dużo i świadomie (obserwuj, co robią autorzy, zeby uzyskiwać pewne efekty), a coś z tego wyjdzie. Starasz się pisać obrazowo i przemawiać do emocji - to plus. Musisz jednak zapanować nad tworzywem.

Pozdrawiam,
Ada

10
gochex7 pisze:I śmierć ruszyła trzymając w szpony strach i ból...
Personifikacja śmierci wymaga wielkiej litery, jeśli ma to być postać, nie zjawisko.
gochex7 pisze:Cień dalej szaleńczo wystukiwał sekundy do jej śmierci
To zdanie sugeruje, że cień, jako zjawisko, stuka.
gochex7 pisze:Tym razem cień zepchnął ją brutalnie na ścianę
To zaś mówi mi, że cień, a raczej Cień, to jakaś... postać? Istota?
Jeśli tak, to "Cień" wielką literą. Gdyby cień pisany małą literą atakował i popychał na ściany, bałbym się zgasić światło :)
gochex7 pisze:Każdy z nich powodował inny ból
Nie bardzo jestem w stanie to kupić. Prędzej te tysiąc różnych bólów zlały się w jeden, który przekraczał wszelkie wyobrażenie.
gochex7 pisze:Już dawno się w nim zatraciła, czuła, że nie ma już sensu żyć
Powtórzenie. Generalnie słowo "już" bardzo często można swobodnie pominąć bez szkody dla tekstu.
gochex7 pisze:Twarz zostawiła sobie na końcu, wiedząc, że to co zobaczy w odbiciu przerazi ją tak, że nawet jeśli przeżyje ta wizja będzie prześladować ją do końca życia.
Po pierwsze - ta wizja i tak będzie ją prześladować do końca życia. Niebawem umrze.
Po drugie - skoro to, co zobaczy, przerazi ją niemiłosiernie, to po co patrzeć? Motyw jest dla mnie za słaby.

Początek mi się podobał. Jest zagrożenie życia, brak poczucia bezpieczeństwa, zalążki napięcia. Kręci się.
Potem to wszystko tonie w bólu i krwi. Jeśli to horror, to powinno być w nim więcej napięcia niż jatki. Jatka niezbędna jest przy pisaniu "Pamiętnika Rzeźnika", niekoniecznie w horrorze. Świat po obejrzeniu, czy też w wyniku świadomości istnienia, horrorów klasy C, gdzie napięcie ustępuje rzeźni, a bohaterowie raz po raz wpychają puste łby w otwór, w którym czeka pewna śmierć (ale nie, musi tam zajrzeć, bo to bohater-,-), ma dość krwi i flaków. Trzeba z tym uważać i to wyważać. Inaczej napięcie tonie we krwi. Tak jak u Ciebie.
Ale coś jest na rzeczy :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

11
Przeczytałem i niezbyt mi pasowało. Wydaje mi się, że wiem jednak dlaczego.
Ciężko jest kibicować komuś, lub wczuć się w coś, jeśli się o tym kimś nic nie wie. Jeśli jest on/ona anonimowy/a, to prawie na pewno tak samo będą postrzegane jej (lub jego) losy.
Bohatera/terki nie trza koniecznie lubić. A nawet można by i czasem (dla zdrowej równowagi) nienawidzić. Miast kibicować, można chcieć, by jego lub ją trafił cholerny szlag.
Jednak losy takiego "kogoś" nie mogą być podczas lektury obojętne, bo jeśli tak się dzieje, to kaplica.
Nie twierdzę, że czytając całość opowiadanie nie wywarłoby jakiegoś tam wrażenia. Może tak, może nie. Natomiast mając do czynienia jedynie z samą końcówką nie ma się czego uchwycić. Wszystko jest po prostu anonimowe. I można to przeczytać chyba tylko po to, żeby podpatrzeć warsztat.
A z drugiej strony, cóż.
Nie będę robił tu reklam (czy antyreklam), ale w swym czytelniczym żywocie natchnąłem się też na wiele słabszych fragmentów, czy opowiadań.
Słowem, tragedii ni ma...
..ale szału tysz. :/
"Niczego się nie obawiam, bo niczego nie mam" - M. Luter.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”