
akapitWe wsi po bitwie pod klasztorem ludzie żyli w poczuciu, że na całym świecie są „nasi”. Nasi, czyli tacy, co myślą i czują jak ty i w razie czego, staną za tobą murem. Jak dziwadła za nimi wszystkimi pod klasztorem. To wspaniałe i uskrzydlające uczucie prysło jednak niczym mydlana bańka, kiedy pewnego popołudnia stara Lisowska na polu pod lasem, nieopodal opuszczonej altany, znalazła martwego Krystka z rozszarpaną szyją i pogryzionymi rękoma. Lisowska mało sama ze strachu na miejscu trupem nie padła, ale, wyrzygawszy co tam w sobie miała, pozbierała się jako tako i potruchtała ile sił w nogach do wsi. Po godzinie mieszkańcy Przysiółka stali, głowami kiwali, nic nie mówili, a gorycz w nich rosła. Jeden Krystek nareszcie się nie rzucał, leżał cicho i spokojnie.
akapiWezwano policję, która orzekła, że to pewnie jakieś dzikie zwierzęta, może psy, których w lasach pełno.
- I lisy – dodał młodszy z policjantów. – Te cienkie ślady po zębach to lisie.
akapitLudzie nie dyskutowali z władzą, ale swoje wiedzieli - takich śladów nie zostawia żadne zwierzę. Żadne łażące po czterech. Wszyscy widzieli podobne u Wandzi, która prowadzała się z tym młodym wampirem – Arielem. Lucek kazał póki co trzymać gęby, więc trzymali. Tym niemniej, kiedy Krystka pochowano na cmentarzu parafialnym i kiedy po miesiącu przyszła informacja z policji o wyniku śledztwa, wiele osób zazgrzytało zębami i po kątach za plecami sołtysa mruczało ze złością. Policjanci, jak było wiadomo, trzymali się swojej wersji; niepotrzebna im była jeszcze jedna długa i nierozwiązywalna sprawa, więc atak zwierząt na pijanego i nieprzytomnego człowieka bardzo im odpowiadał.
akapitKrystka niewiele osób poważało czy lubiło, bo jak poważać czy lubić alkoholika w ostatnim stadium upadku. Rodzina się go wyrzekła. Kumple opuścili. Żył od butelki do butelki, chodził i żebrał o parę złotych. Mieszkał w starej, opuszczonej altanie na brzegu lasu. Śmierdział i był niemiłosiernie brudny. We wsi niektórzy nazywali go zwierzo-człeko-upiór, bo przybierał różne postacie, w zależności od ilości wypitego alkoholu, choć najrzadziej był człowiekiem.
akapitTeraz jednak, po takiej paskudnej śmierci, w ludziach coś się odwróciło i nagle go pożałowali, mimo że wcześniej psami szczuli. Krystek był ich zwierzo- człeko-upiorem, więc byli wściekli na zabójców. I oczywiście uważali, że zejście Krystka to sprawka wampirów. Patrzyli spode łba, kiedy pojawiały się we wsi i po cichu zaczęli przebąkiwać, że albo ich przepędzić, albo dla postrachu kilku zakołkować. Oczywiście szemrali po kątach i oficjalnie nikt u Lucka skargi nie złożył.
akapit Wampiry jednak szybko wyczuły, że coś jest nie tak. I się zaczęło.