UWAGA! OPOWIADANIE ZAWIERA WULGARYZMY.
Warszawę zalewała szarość. Było gdzieś pomiędzy zmierzchem a świtem. Raczej bliżej świtu. Mieliśmy spotkać się u Karola jak zwykle na dwa, góra trzy piwka. Z powrotem w domu miałem być jeszcze przed dziesiątą. Wyszło, tez jak zwykle, ktoś zaproponował kieliszek żołądkowej, tylko jeden, czemu nie, chlust, to może na drugą nogę, a jak. No i poszło.
WWWResztki mojej trzeźwości skupiam teraz na nierównych płytach chodnikowych. Byle trzymać się w linii prostej. Rzuca mną jak na łajbie. Pogoda też jakby huraganowa. Wieje jak skurwysyn, a do tego ta kurewska plucha.
WWWZmierzam na nocniaka. 15 i 45 po, to dobrze pamiętam, nawet w takim stanie. Spoglądam na pajaca. Rozmyty zegar wskazuje jakąś równą godzinę. Dobrze, mam czas nim moje N34 odjedzie.
....
WWWWtedy nie wiedziałem jeszcze, że nie będzie to zwyczajny kurs. Kto pomyślałby, że właśnie zaczyna się podróż mojego życia?
...
WWWTymczasem, jestem już przy samym dworcu. Autobusy zaczynają się zjeżdżać jeden po drugim. Idę w stronę mojego. A i ta kurwa, moja żona - ta myśl przeszyła mnie jakby mi ktoś igłą przeszył głowę. Pewnie znowu nie będzie mnie chciała wpuścić do mieszkania. Pierdolę, jak tak, jutro ją zostawię. Powinienem to zrobić jak pierwszy raz uśmiechnęła się do tego kutasa. Ja pierdolę.
WWWDobra, najważniejsze to równowaga. Oparłem się o barierkę, ale czas ruszać. Autobus nadjeżdża. Kątem oka wyłapałem jakąś dziunię przebraną za zakonnicę. Habit ze skóry, reszta wdzianka podobnie. Niezła lala. Obok niej dwóch gości. Pomiędzy nimi jakieś napięcie. Jeden z nich przycisnął ją mocniej do siebie i zaczyna się z nią lizać. Tuż potem ten drugi. Co za suka, wyraźnie się jej to podoba. Na ustach ma ten specyficzny kurewski uśmiech. Maryśka też czasem się tak uśmiecha... i znowu coś przeszyło mnie jak igła. A chuj, może się jednak mylę, może nie jest taką dziwką. Przecież przyrzekła, że to już się nigdy nie powtórzy. Przecież jej wybaczyłem.
WWWNo to teraz w górę, jeden krok, drugi i jestem w moim wehikule. Krótki rzut oka na wnętrze rozsypującego się Ikarusa. Dość tu pusto, znaczy że blisko świtu. Z przodu jakaś niemrawa parka coś tam sobie szepce. Po środku jakieś niegroźne dresiki, a z tył jakaś mało atrakcyjna panienka. Siadam na pierwszym lepszym miejscu. W głowie helikopter.
WWWMoże jednak jeszcze się poprawi. Całe życie przed nami. Może ona się zmieni. Przecież tyle razy było nam dobrze. W myślach przemknęły te wszystkie piękne chwile. Tyle razy czuliśmy się jak w bajce. Te wszystkie noce spędzone w samochodzie na parkingach, szaleństwa w klubie, toaletach, pubach, ach. I ta jej jędrna dupka. Wszyscy mi jej na pewno zazdroszczą. Wszyscy na pewno myślą, że jestem szczęściarzem. Na pewno wszystko jeszcze będzie dobrze.
WWWAutobus w końcu ruszył. Rzuciłem okiem za okno. Jakiś gość rzyga pod siebie na ławce. O tej porze to nic szczególnego. Moja pijana głowa zatoczyła koło, pode mną powykrzywiana podłoga, mnóstwo syfu i błota. Jak ona mogła tak postąpić. Niby mnie przeprosiła. Już od początku zdarzały się podobne akcje. Myślami przenoszę się na imprezę licealną u Kondora. Ona zamknięta w pokoju z jakimś napakowanym gościem, chuj wie kto. Wszyscy mi mówią co za dziewczynę mam, żebym coś z tym zrobił. A ja czuję taką bezsilność, taki głęboki smutek. A chuj, zebrałem się w sobie i wszedłem. Ona na jego kolanach. Coś mu szepcze do ucha. Do mnie jebane cześć. W głowie zawroty. Nie dam rady, wychodzę. Idę na dwór, czuję jak w jakby coś mnie ssało od środka. Później przyszła. Że niby nic, że się czepiam, że ma przecież prawo pocieszyć kogoś jak mu smutno, że nikt jej nie zabroni przytulać kogo ma ochotę. Kurwa, a o mnie to nie pomyślała. No nic, w końcu niby i za to mnie przeprosiła... Choć właściwie było to przeze mnie wymuszone... A chuj.
WWWZ prawej strony mignęły Pola Mokotowskie. Światła latarni łagodną łuną oświetlały mglistą sylwetkę sunącą pomiędzy drzewami. Niezły kadr, dobre oświetlenie. Wystarczyłoby zmniejszyć trochę ekspozycję, w razie co później podrobić trochę w Photoshopie i byłaby z tego bombowa fota. Smutek. Już tak dawno nie zrobiłem żadnego zdjęcia. Chyba, że ona mnie poprosiła, żeby jej jakiś mebel uwiecznić czy inny jebany wazon. Ja pierdolę, ta kurwa wyssała chyba ze mnie całego człowieka. Nie, nie mogę ciągle o niej myśleć.
WWWZ prawej strony rozpoznałem Catarinę. Zawsze podobał mi się ten budyn. Szczególnie pięknie prezentuje się podczas zachodu słońca, gdy światło przeszywa go na wskroś. Jeszcze z dziesięć minut i będę wysiadać. Autobus zatrzymał się na przystanku i otworzyły się drzwi. Zwinąłem się mocniej w kłębek, bo z zewnątrz zawiał mroźny wiatr. I nagle... JEB! Czyjś but znalazł się na mojej twarzy.
- Co jest kur...
Znowu JEB! Tym razem piącha. Złapałem ostrość na trzy paski na dresie jednego z nich, gdy gwałtownym ruchem wziął mnie za kurtkę i brutalnie wyrzucił z autobusu....
- Jebaki, już po was...
Wymamrotałem, dławiąc się krwią. Autobus odjeżdżał niby nigdy nic. Próbowałem złapać ostrość. Cała trójka stała nade mną. Nagle, jeden zrobił ruch w moim kierunku. Ostrość złapałem na jego brudną łapę, w której trzymał taki zwyczajny kuchenny nóż. Dziwnie długo myślę o łączeniu drewnianej rękojeści za pomocą małych gwoździków.
WWWOdpływam. Czy nigdy już jej nie zobaczę? Ciekawe czy będzie po mnie płakać? Ja pierdolę, jakie to ma teraz znaczenie. I nagle cisza. I spokój. To już koniec. Takiego spokoju nie zaznałem jeszcze nigdy w życiu. Nie myślę o niczym....
....
WWWObraz rozmyty, jaskrawy. Czy to niebo? Jakieś nierozpoznawalne dźwięki. Plamy stają się ostrzejsze, po czym znowu się rozmywają. Ktoś nade mną stoi!? To moi bracia. Teraz ich widzę. Rozmawiają z jakąś białą postacią. Chwile zajmuje mi by ostatecznie wyostrzyć obraz. To pielęgniarka. A więc przeżyłem.
WWWBracia wyjaśnili mi co się stało. Kierowca autobusu wezwał karetkę. Nóż przebił płuco. Gdy znalazłem się w szpitalu jedno było już całkowicie zalane krwią, a do drugiego już zaczynała się dostawać. Kilkanaście minut później i byłoby po mnie. Oprócz tego pękło mi kilka kręgów kręgosłupa, na szczęście bez przemieszczeń. Po długiej rehabilitacji będę mógł chodzić. Na pytanie czy chcę się widzieć z żoną, odparłem bez namysłu, że nie.
WWWPowrót do zdrowia trwał kilka miesięcy. Podczas tego czasu najważniejszą rzeczą jaką się nauczyłem to cieszyć się z małych rzeczy. Pamiętam, że na początku pokarm dostawałem tylko przez kroplówkę, wówczas marzyłem o zjedzeniu normalnego posiłki. Teraz staram się wyciągać z życia każdą małą przyjemność.
WWWJeśli chodzi o Marię to rozstanie i rozwód przyszły jakby naturalnie, choć nie bez bólu. Nie chcę wiedzieć czy kogoś miała gdy była ze mną, czy teraz kogoś ma, w ogóle pierwszy raz w życiu całkowicie zerwałem z kimś kontakt.
WWWGdy tylko wróciłem do sił na tyle by móc jeździć na miasto, zacząłem znów pstrykać. Zapisywałem się również na kilka warsztatów fotograficznych, a za odszkodowanie kupiłem Canona na pełnej klatce i kilka nowych obiektywów.
WWWNa jednym z warsztatów poznałem też Agnieszkę, moją obecną narzeczoną. Nie powiem, że jest nam zawsze jak w bajce. Jednak słowo kocham nabrało teraz innego, lepszego wymiaru.
...
WWWWreszcie jestem naprawdę szczęśliwy. Mój autobus zawiózł mnie z ciemnej nocy w świt wstającego poranka.
Nocny autobus [obyczaj]
1
Ostatnio zmieniony śr 27 cze 2012, 12:26 przez maurycy, łącznie zmieniany 3 razy.