Projekt Deva cz.2

1
Drugi fragment opowiadania. Fantastyka naukowa, kilka przekleństw (nic strasznego). Fragment jest bezpośrednią kontynuacją, sugerując się poprzednimi opiniami, mam nadzieję, że udało się sukcesywnie je poprawić. Styl pisania, wzoruje trochę na "Królu szczurów", mniej opisów, więcej dialogów. Treść odnosi się naturalnie do zupełnie innego gatunku. Mam nadzieję na równie ciekawe jak poprzednio komentarze.

Pierwsza część:
viewtopic.php?f=93&t=24098
Jako, że nie mogę edytować już raz przesłanego tekstu, to bez poprawek, które wprowadziłem po odniesieniu się do komentarzy.




***


Na zewnątrz tropikalnego kurortu panował popołudniowy żar. Tayir nucąc utwór, który zapętlił mu się w głowie, wyszedł spod zimnego prysznica. Naprężył mięśnie, przypominając młodego herosa z antyczny płaskorzeźb. Przez chwilę zastanowiła go panująca w kurorcie cisza. Chwycił ręcznik i pocierając długie włosy przeszedł do jasnego salonu, rzucając od progu:

- Musicie się lepiej kamuflować.
- Naprawdę myślałeś że cię tutaj nie znajdziemy? –przerwała mu Eva, zajmująca jego ulubiony fotel – Jak uważasz, ile czasu nam to zajęło?
- Wcale – prychnął. – Cały czas mieliście mnie na oku. Po co miałbym się ukrywać moja droga? A gdyby nawet, to zamiast opalać się na plaży, wyniósłbym się z tej planety. – Rozejrzał się. - Gdzie dziewczyny, chyba nic im nie zrobiłaś? Zwłaszcza rudej, co to jest za żywioł.

Zmrużyła oczy. Położyła czysty nóź kuchenny na stole i zakręciła nim.

- Nie będą nam przeszkadzać.
- Nie wzbudzasz tym zaufania.
- Skup się. – Pogroziła mu nożem. - Nie składasz raportu, nie ma z tobą kontaktu, czekam na wyjaśnienia.
- Byłem zajęty. – Chwycił butelkę, potrząsnął i odrzucił z niezadowoleniem. - Pewnie wiesz o moim nieporozumieniu z Amel.
- Po tym twoim „nieporozumieniu”, zrównała całą wyspę z poziomem morza. Nie mam przyjemności w znoszeniu waszych kaprysów.
- O tym właśnie mówię, dziewczynie brakuje granic. Tak między nami, to emocjonalnie jest na poziomie dziecka. Nie rozumie, że każdy człowiek ma swoje potrzeby. Po za tym bywa strasznie kontrolująca… w tej kwestii akurat, wiele się nie różnicie.

- Przypomnij mi… gdzie byłeś jeszcze dziesięć lat temu? Panie były majorze, niezłomny oficerze Federacji. Jeśli pamięć mnie nie myli to w jakieś dziurze, zaćpany, zapijaczony, tarzający się we własnym gównie. Ale po tym jak wyciągnęłam pomocną dłoń, późniejsze lata były dla ciebie wyjątkowo pomyślne, prawda?
- To już dziesięć lat? Szybko zleciało, w takim razie mamy co świętować. – Chwycił gitarę i rozsiadł się na sofie. Zagrać ci coś skarbie? – Prześliznął palcami po strunach.
- Oszczędź mi swojej kakofonii.
- Fałsz, to zwykle twoja działka.

- Normalnie wysłałabym kogoś, ale pomyślałam, że twój przypadek wymaga personalnego dotyku.
- I nie boisz się, że spalisz sobie cerę w tym świetle? – Kiwnął głową w kierunku okna. – Bardzo mi pochlebia twoje zainteresowanie – spojrzał w dół - ale widzisz, będziesz musiała chwilę zaczekać, zanim odzyskam siły.
- Schodzenie na twój poziom wywołuje u mnie mdłości. Ze wszystkich osób… nie jestem w stanie tego pojąć… akurat do ciebie musiała się przywiązać.
- Mamy podobne upodobania muzyczne. Ej, a gdzie twoja kolorowa trupa, zwykle nie puszczają maminego cyca.
- Byłeś niczym więcej niż błaznem, ale teraz powoli stajesz się cierniem w moim bucie.
- Chciałbym z kurtuazją odpowiedzieć, również jak bardzo cię cenię. Ale za łatwo rozpoznajesz kłamstwo, więc nie będę się nawet wysilać.
- U ciebie wszystko wygląda jak kłamstwo, nawet gdy mówisz prawdę. Powinnam była wiedzieć lepiej, aby ci nie ufać.
- Zaufanie nie ma z tym nic wspólnego. Nie waham się, gdy widzę ryzyko. Gdybyś nie była takim tchórzem, sama wykonałabyś ruch, ale do tego trzeba śmiałości. – Uderzył w struny dla podkreślenia słów.

- Od nadmiaru swobody pomieszało ci się w głowie, ale nie obawiaj się, mam i na to lekarstwo. To wszystko co masz, środki, załogę… nawet to ciało, jest tak kruche jak moja cierpliwość.
- Próbujesz mnie przestraszyć? - Odłożył gitarę, podniósł się i bezceremonialnie przeszedł po niskim stołku stając nad nią. - Myślisz, że każdego można kupić za paciorki? Przetrwałem Oko Hume’a, przetrwam i to.
- Chcesz powiedzieć, że stałeś się idealistą?
- Chcę powiedzieć, że nastąpiło nowe przetasowanie, a moje rozdanie jest całkiem niezłe. Czas, aby warunki uległy zmianie.

Pochylił się na nią, na mostku poczuł ostry czubek noża.

- Możesz mieć nawet same asy, ale nadal jesteś tylko graczem. To ja rozdaję karty.
- Rozdajesz? Nie masz w tym doświadczenia, co? Zawsze kto inny wykonuje za ciebie brudną robotę? Ostrze ześliźnie się po kości, poza wkurzeniem mnie nic więcej osiągniesz. Powinnaś celować w tętnice.
W oczach Evy dostrzegł chwilę zwątpienia. Mocno uderzył w jej dłoń, wybijając broń. Wyraźne zaskoczenie odmalowało się na twarzy kobiety.
- Dałam ci nowe życie.
- I to ci daje prawo do sterowania nim? Nie jestem już tym samym popychadłem co dziesięć lat temu.

Rozsunął kolanem jej uda, położył dłoń na szyi, kciukiem przesunął po ustach. Poczuła jego oddech na szyji.

- Gdy ty siedzisz bezpiecznie na tym ślicznym tyłeczku, taka czysta i poukładana… ja muszę znosić upodlenia i ryzykować głową. Tak samo jak poprzednio, nadal musze tarzać się w gównie, tylko tym razem rozwiązując twoje problemy.
- Czego chcesz?
- Czy to nie oczywiste?
- Wysoko mierzysz.
- To nie kwestia tego co ja chcę, ale czego ty pożądasz.
- A cóż to takiego?
- To wszystko co masz, jest pyłem w obliczu śmiertelności. Możesz ją odwlekać, ale nie możesz jej kupić. Pragniesz jej, ale wyślizguje ci się przez palce. Dlatego tu jesteś moja droga.
- A ty jesteś wstanie mi ją dać?
- To zależy, jak otwarta będziesz na współpracę i jak hojna będzie oferta.
- Twój apetyt nie przestaje mnie zadziwiać. To jedyna cena jaką mam zapłacić?
- Powiedzmy, że będzie to idealne otwarcie… do negocjacji.

Odsunął się lekko, spojrzał jej w oczy. Sięgnęła do jego twarzy, pogładziła po policzku, po miękkiej szczecinie, przeczesała palcami ciemne włosy.

- Taki niepokorny. Nie boisz się, że się sparzysz?
- Widziałem wystarczająco wiele, nie musze się obawiać… - przerwał, gdy poczuł wyraźne szarpnięcie za włosy i ukłucie na szyi.
- Zaskoczony? Czyżby coś odwróciło twoją uwagę? Stałeś się nieostrożny… czyżby krew odpłynęła ci z mózgu? Małe ostrze staje się niemal niewidoczne, gdy w polu widzenia pojawia się większe zagrożenie… a-a-a… spokojnie… dociskam akurat tętnicę szyjną, będziesz się szarpał i może dojść do… nieszczęśliwego wypadku. Cofnij się.

Tayir posłuchał, co pozwoliło jej wstać.

- Skarbie, wystarczyło zwykłe nie.
- Wątpię abyś był dobrym słuchaczem, a po za tym, gdzie w tym byłaby przyjemność dla mnie.
- Lubię kiedy pokazujesz prawdziwe kolory – Spojrzał na nią nie okazując jednak lęku.
- Wiesz jaki jest twój problem? Brak ci instynktu samozachowawczego.
- Strach jest dobry dla ofiar. Gdy go okażesz wśród drapieżników, stajesz się ich posiłkiem.
- Doprawdy? A ja? Na kogo ci wyglądam?
- Cóż, na kogoś kto nie lubi się brudzić.
- Zgadza się. – Przechyliła głowę i szarpnęła ręką. Niemal natychmiast obficie trysnęła krew.
- Ty dziwko! - Odepchnął ją dociskając rękę do rany.
- To wszystko? Żadnej ciętej riposty? Gdzie się podziała ta twoja śmiałość? Spodziewałeś się może innego zakończenia?

Obchodziła go dookoła przyglądając się z satysfakcją, wybijającej spomiędzy zaciśniętych palców szkarłatnej fontannie tworzącej nakrapiane freski. Tayir chwycił ręcznik próbując zatamować odpływ życiodajnego płynu. Eva spojrzała na swoje odbicie w oknie, wyszczerzyła zęby na widok zachlapanej czerwienią twarzy. Uniosła do niej dłonie, czując wzrastającą euforię. Łańcuchy dyscypliny popękały, czuła, że pozwala ujść tej żądzy. Wrzasnęła:

- Będę rozrywać cię kawałek po kawałku, psy będą ogryzać twoje kości! Będę cię torturować tak długo, aż poczujesz co znaczy ze mną pogrywać!
Do środka wbiegło kilka osób w wojskowych mundurach, wymienili między sobą ukradkowe spojrzenia.
Eva dodała lodowatym tonem.
- A gdy już się znudzę, utopię cię w płynnym żeliwie i każę postawić jako pamiątkę w salonie. Jeszcze raz będziesz próbował mnie wykiwać, a spełnię wszystkie swoje obietnice. – Odwróciła się do reszty. - Posprzątajcie ten bałagan… skończyliśmy „negocjacje”.

Projekt Deva cz.2

2
Standardowo najpierw łapanka:
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) Na zewnątrz tropikalnego kurortu panował popołudniowy żar. Tayir nucąc utwór, który zapętlił mu się w głowie, wyszedł spod zimnego prysznica. Naprężył mięśnie, przypominając młodego herosa z antyczny płaskorzeźb. Przez chwilę zastanowiła go panująca w kurorcie cisza. Chwycił ręcznik i pocierając długie włosy przeszedł do jasnego salonu, rzucając od progu:
Trochę bałagan w tym otwarciu. Zaczynamy na zewnątrz kurortu. Potem mamy obrazek gościa pod prysznicem (to, zakładam, mocno wewnątrz), by mieć zaraz informację o ciszy (czyli też raczej "na zewnątrz", a przynajmniej na zewnątrz prysznica). Już myślałam, że może gość był pod jakimś basenowym prysznicem i wylazł spod niego na owo zewnątrz właśnie, no ale raczej nie, jak zaraz rozmowa jest w salonie.
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) Po za tym
Poza tym
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) bezceremonialnie przeszedł po niskim stołku stając nad nią.
Nie kumam, skąd tam nagle stołek między nimi i czemu gość musi po nim przechodzić, zamiast obejść :P
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) na nią
nad nią
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) na szyji.
szyi (zresztą powtórzenie ze zdaniem poprzednim).
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) Odsunął się lekko, spojrzał jej w oczy. Sięgnęła do jego twarzy, pogładziła po policzku, po miękkiej szczecinie, przeczesała palcami ciemne włosy.

- Taki niepokorny. Nie boisz się, że się sparzysz?
- Widziałem wystarczająco wiele, nie musze się obawiać… - przerwał, gdy poczuł wyraźne szarpnięcie za włosy i ukłucie na szyi.
Przyznam, że nie kupuję tego "ataku". Ona go cały czas mizia z kuchennym nożem w łapie? Jak nie, to czy on jakiś ślepy, że orientujesz się o ataku jak poczuje już "ukłucie"? Nie jak babka mu ten nóż do szyi zbliża?
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) Obchodziła go dookoła przyglądając się z satysfakcją, wybijającej spomiędzy zaciśniętych palców szkarłatnej fontannie tworzącej nakrapiane freski. Tayir chwycił ręcznik próbując zatamować odpływ życiodajnego płynu.
Jeśli przecięła mu tętnicę szyjną tak, że krew tryska, to on po kilkunastu sekundach powinien już leżeć nieprzytomny, a nie latać z ręcznikiem.
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) - Będę rozrywać cię kawałek po kawałku, psy będą ogryzać twoje kości! Będę cię torturować tak długo, aż poczujesz co znaczy ze mną pogrywać!
Jak wyżej. Jeśli faktycznie przecięła mu tętnicę, to drze się na nieprzytomnego typa (może jej to obojętne - drzeć się może - ale warto by to było zaznaczyć).

Czytało się trochę lepiej niż część I - bohaterowie zdawali się mieć trochę więcej charakterów, a tekst był jakby płynniejszych. Wciąż jednak forma suchego dialogu nie do końca mnie tu przekonuje. Te przytyki i przepychanki nie są jakieś elokwentne czy dowcipne na tyle, by się chciało je dłużej śledzić (przynajmniej mi). Owszem, jest trochę informacji, ale znowu... Bohaterowie recytują sobie wzajem informacje, które są ich wspólną wiedzą. Normalny człowiek tak nie gada. Wolałabym, żeby informacje niezbędne czytelnikowi (o ich współpracy, o tym, że go wyciągnęła skądś tam itd.) były po prostu od narratora, a dialog bardziej dotyczył spraw bieżących i jakichś konkretów, a nie wymiany punch-line'ów.
Trochę trudno było mi też uwierzyć, że gość, który w całym fragmencie nie zdradza kropli intelektu mógł być kiedykolwiek tej babce przydatny czy w coś "pogrywać". Ale to już zupełnie na marginesie. Może szersza fabuła to tłumaczy.

Tyle ode mnie. Powodzonka dalej :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Projekt Deva cz.2

3
SUper, bardzo się cieszę za wszystkie refleksje. To bardzo pomocne, przy pracy nad kolejnymi tekstami :hug:
Kilka moich własnych przemyśleń do komentarza.
Pierwsze cztery zdania, miały za cel przekazanie miejsca akcji, bohatera oraz czasu i okoliczności, aby nie zawiesić czytelnika w pustce. Jeśli z tego otwarcia nie wybrzmiało, że przebywał pod dachem to bede pewnie dodawał ta informacje, aby pozbyć się tych wątpliwości. Np w prosty sposób:
"Tayir nucąc utwór, który zapętlił mu się w głowie, wyszedł spod zimnego prysznica w łazience."
Adrianna pisze: (śr 21 lut 2024, 18:50) Nie kumam, skąd tam nagle stołek między nimi i czemu gość musi po nim przechodzić, zamiast obejść
Krótko odpowiadajac bo tak było bardziej bezpośrednio :P Stołek wydawał sie na tyle normlana czescia w salonie, ze jego opisywanie wydawało sie podchodzic juz pod nadopisowość.
Adrianna pisze: (śr 21 lut 2024, 18:50) Przyznam, że nie kupuję tego "ataku". Ona go cały czas mizia z kuchennym nożem w łapie? Jak nie, to czy on jakiś ślepy, że orientujesz się o ataku jak poczuje już "ukłucie"? Nie jak babka mu ten nóż do szyi zbliża?
Nóż kuchenny odleciał już wcześniej. "Mocno uderzył w jej dłoń, wybijając broń."
A tu Eva mówi o drugiej broni "Małe ostrze staje się niemal niewidoczne, gdy w polu widzenia pojawia się większe zagrożenie"
Wcześniejsza wersja mówiła wprost o ostrzu ukrytym w dłoni, ale wydawało mi sie to niepotrzebne, aby czytelnik mógł sie domysleć z powyższej wypowiedzi.
Adrianna pisze: (śr 21 lut 2024, 18:50) Jak wyżej. Jeśli faktycznie przecięła mu tętnicę, to drze się na nieprzytomnego typa (może jej to obojętne - drzeć się może - ale warto by to było zaznaczyć).
Po za pierwszym momentem, gdy siknęła krew, upływ krwi był tamowany, najpierw palcami, a nastepnie recznikiem, wiec spokojnie mogł byc swiadomy do czasu otrzymania pierwszej pomocy. Nie rzucał sie tez jak kurczak z ucieta głową, wykonujac minimum akcji. Filmowo nie prowadzili sobie w tym czasie konserwacji bo to byłoby juz nierealistyczne. Ale do mozgu krew podaja jeszcze trzy inne tetnice, jedna szyjna i dwie kregowe, wszystkie zamkniete w kole Willisa, niewydolnosc jednej nie pozbawia człowieka od razu świadomosci.
Adrianna pisze: (śr 21 lut 2024, 18:50) Bohaterowie recytują sobie wzajem informacje, które są ich wspólną wiedzą. Normalny człowiek tak nie gada.
Bede chyba należał do tych niemormalnych :mrgreen: , ale bardzo czesto wymieniam sie informacjami z innymi osobami, które juz np wczesniej omawialismy. Przykład jaki mam nagminny to przypominanie ludziom o ich obowiazkach w pracy, które potrafia sie powtarzac. I tak w kólko, czasem tydzien w tydzien - a sa im tak samo dobrze znane.
Adrianna pisze: (śr 21 lut 2024, 18:50) Wolałabym, żeby informacje niezbędne czytelnikowi (o ich współpracy, o tym, że go wyciągnęła skądś tam itd.) były po prostu od narratora, a dialog bardziej dotyczył spraw bieżących i jakichś konkretów, a nie wymiany punch-line'ów.
Tak, staram sie ograniczac wtrety narratora, aby nie psuć płynności czytania i nie psuć imersji. Faktycznie czesc świata przedstawionego wkładam w usta postaci i mocno z tym walcze aby nie było mocno odrealnione. Może być to np postac nie zaznajomiona jak czytelnik ze swiatem i pytajaca o te rzeczy o których nie wie (chodzaca ekspozycja :mrgreen: ). Trudniejsze jest wprowadzenie i jest to usiane wieloma trudnościami.
Jezeli chodzi o konkrety w dialogach, to nie pasowałoby to pod żadną z tych dwóch postaci. Cała scena była przedstawieniem dwóch stron, które próbują sie wzajemnie oszukać, zdominować, a jednocześnie wyciagnac jak najwiecej od przeciwnika. Stad te granie sobie na nerwach, przekomarzanie, groźby, no i na koniec przemoc. Konkretny z poprzedniej czesci był profesor Raman i tak starałem sie oddawać jego wypowiedzi aby jak najmniej owijały w bawełnę.
Adrianna pisze: (śr 21 lut 2024, 18:50) Trochę trudno było mi też uwierzyć, że gość, który w całym fragmencie nie zdradza kropli intelektu mógł być kiedykolwiek tej babce przydatny czy w coś "pogrywać". Ale to już zupełnie na marginesie. Może szersza fabuła to tłumaczy.
To mnie ucieszyło ;] . Bo faktycznie za płaszczykiem lekkoducha i błazna, przez dużą część tesktu starałem sie ukrywać to, że Tayir jest faktycznie bystrym i ambitnym graczem oraz że zmienianie "masek" przychodzi mu bardzo łatwo. Muszę być tu bardziej bezpośredni. Tu jest fragment z jego wypowiedzi, który najpewniej najlepiej na to wskazuje.
"- To wszystko co masz, jest pyłem w obliczu śmiertelności. Możesz ją odwlekać, ale nie możesz jej kupić. Pragniesz jej, ale wyślizguje ci się przez palce. Dlatego tu jesteś moja droga."
Tak, część wątków wyciąłem ponieważ ich mnogość w moim spojrzeniu, zaburzała czytelność i wrażenie skakania od tematu do tematu.
Adrianna pisze: (śr 21 lut 2024, 18:50) Czytało się trochę lepiej niż część I - bohaterowie zdawali się mieć trochę więcej charakterów, a tekst był jakby płynniejszych.
Bardzo się cieszę i miło mi, że ponownie poświęciłaś swój czas na dogłębną analizę tekstu. Daje mi to kopa do dalszej poprawy i przede wszystkim dalszego tworzenia. Wielkie dzięki :hug:

Projekt Deva cz.2

5
Lucas Grey, Hej, taki był plan, aby konfrontować bohaterów ze sobą i przekazać to przy pomocy dialogów. To fragment opowiadania, pierwsza część pod linkiem u góry jeżeli będziesz chciał się zapoznać.

Projekt Deva cz.2

7
Wyczuwam przerost dialogu nad treścią, który osłabia czytelność, a wręcz wprowadza chaos. Gubię się w obsadzaniu ról i nie czuję postaci, są obce, papierowe, brakuje mi siedzenia w ich mózgach, motywacjach, spostrzeżeniach, ich poglądów co do adwersarza etc., które lepiej objaśniają co się dzieje oraz ich emocje.

Dialog powinien raczej uchwycić kluczowe wypowiedzi, a nie stanowić meritum opowiadania. Kto wie, może są mistrzowie w te klocki, ja póki co nie pamiętam niczego przyjemnego w odbiorze, co byłoby kolumną dialogów. Rytm, który mi się łatwo czyta, to tak ze cztery wypowiedzi dialogowe przeplatane narracją długą na kilka linijek: small-talk, akapit narracji, small-talk, akapit narracji... Ale wiadomo, czytelnicy są różni.

Projekt Deva cz.2

8
Max odkurzył wątek i bardzo łagodnie potraktował autora.

I zgadzam się z Maxem, panuje tu przerost formy nad treścią.

Postacie( ta szefowa wywiadu i ten jej pracownik tak to nazwijmy), ze względu na profesję, którą się zajmują, są wykreowane niemerytorycznie.
Oboje ( ta szefowa i ten pracownik) zachowują się skrajnie infantylnie, okropnie niemądrze i działają jak nastolatkowie w samym epicentrum burzy hormonalnej i jeszcze chyba po dopalaczach.
A powinni być przynajmniej po trzydziestce i w miarę trzeźwi.

Do tego wieku, tak działając, w takim zawodzie a nie innym, mając (ona) pod sobą morderców, on nad sobą zleceniodawczynię z całym arsenałem środków przymusu, nie przeżyliby.

Są okrutnie słabi = niedojrzali psychicznie oboje. On jej musi na siłę udowodnić, że nie będzie jej popychadłem, że on jest facetem. On prędzej sobie uszy nie tylko odmrozi, on sam sobie je odetnie i jej poda na dłoni te swoje uszy odcięte, by zrobić na złość „mamusi”. Desperacko pragnie to swojej "matce" zademonstrować, on nie może się powstrzymać, on musi, to jest sens jego egzystencji pokazać „swojej starej”, kto tu rządzi… Bo inaczej on nie będzie mógł czuć się męski, spokojny, warty czegokolwiek itd.
Tak myśli i działa zbuntowany nastolatek, którego matka w jakiś sposób represjonuje.
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) Widziałem wystarczająco wiele, nie musze się obawiać… - przerwał, gdy poczuł wyraźne szarpnięcie za włosy i ukłucie na szyi.
Teraz pani szefowa.
Zbuntowana SI pisze: (wt 20 lut 2024, 20:25) Będę rozrywać cię kawałek po kawałku, psy będą ogryzać twoje kości! Będę cię torturować tak długo, aż poczujesz co znaczy ze mną pogrywać!
Do środka wbiegło kilka osób w wojskowych mundurach, wymienili między sobą ukradkowe spojrzenia.
Eva dodała lodowatym tonem.
- A gdy już się znudzę, utopię cię w płynnym żeliwie i każę postawić jako pamiątkę w salonie. Jeszcze raz będziesz próbował mnie wykiwać, a spełnię wszystkie swoje obietnice.
Stop it. Get some help, kobieto.

Tak jest niepewna swojej wartości, że aż musi posuwać się do zachowań, które narażają ją na potężne niebezpieczeństwo, zrażają do niej pracownika, który wykonuje dla niej tak brudne i poufne roboty, sprowadzając dynamikę relacji do jakiegoś przedszkola emocjonalnego?
Czy on jest jej znienawidzonym tatusiem, którego za to, że nie czuje się przez niego szanowana i doceniana, chce obedrzeć ze skóry, poćwiartować żywcem, łamać kołem, czy co tam jeszcze?
Czy ona potrzebuje tak żywiołowo na niego reagować, nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy, że aż listę tortur mu wykrzykuje i z ekstazą dźga go raz po raz?

Wiem, że są osoby, których może to interesować, które sobie dobrowolnie taką dynamikę relacji fundują nawzajem. Ich sprawa, ale nie mogą to być wykwalifikowani doświadczeni ludzie pracujący w wywiadzie. Nie ma takiej możliwości.

Gdybym była rekruterką ludzi do pracy w wywiadzie natychmiast odrzuciłabym takich delikwentów i delikwentki. Ekstremalny infantylizm i słabość emocjonalna obu stron aż bije po oczach.

Ale gdyby oni pracowali w jakichś „nie zabójczych” zawodach( np. on byłby księgowym, który poznał instruktorkę fitness na jednym z forów związanych z pewnymi preferencjami) to mogłoby to ujść, nie mogłabym zarzucać braku merytoryki przy kreacji postaci, a jedynie stwierdzić, że postacie mnie odpychają i zupełnie mi się nie podobają; bywają aż tak emocjonalnie niedojrzali dorośli, tak kruche istoty prawdopodobnie poważnie skrzywdzone przez bliskich.

Projekt Deva cz.2

9
Wspaniale, dzięki za przydatne spostrzeżeniaMax, .
Max pisze: (ndz 17 mar 2024, 02:40) Wyczuwam przerost dialogu nad treścią
Taki był zamysł, aby ograniczać opisy, aby Świat mógł płynnie zostać przedstawiony przez jego uczestników. Bez większych wytrącających z imersji czytelnika przerw czy dodatków od autora. Tak więc autor siada sobie z boku, przyglada się interakcjom postaci, ale nie ingeruje w nie, nie siedzi im w głowie, nie unosi się poza scenę. Czy postacie mówią prawdę czy konfabulują to już pozostaje ocenić odbiorcy.
Max pisze: (ndz 17 mar 2024, 02:40) Gubię się w obsadzaniu ról i nie czuję postaci, są obce, papierowe, brakuje mi siedzenia w ich mózgach, motywacjach, spostrzeżeniach, ich poglądów co do adwersarza etc., które lepiej objaśniają co się dzieje oraz ich emocje.
Nie robiłem tu specjalnej ekspozycji. Z kilku powodów; ze wzgledu na to że to tylko fragment, część wątków została już poruszona w częsci pierwszej, a część pozostaje nadal otwarta.
Max pisze: (ndz 17 mar 2024, 02:40) Kto wie, może są mistrzowie w te klocki, ja póki co nie pamiętam niczego przyjemnego w odbiorze, co byłoby kolumną dialogów.
Miałem okazję czytać przytoczonego w przedmowie "Króla Szczurów" i taki sposób prowadzenia opowiadania bardzo przypadł mi do gustu.
Bardzo ciężko za to mi się przebija przez ściany tekstu np dwie strony opisujące architekturę budynku szkoły, bo dla autora jest to ważne skoro skręslił tyle pięknych zdań to odbiorca ma je przeczytać - o tych wszystkich krzywiznach, klimacie i jego odczuciach z tym związanych i powszechnych porównaniach... niczym, jak, podobnym... czysta liryka.

Dodano po 27 minutach 51 sekundach:
Luiza Lamparska,
Luiza Lamparska pisze: (pn 18 mar 2024, 18:40) Max odkurzył wątek i bardzo łagodnie potraktował autora.
Też uważam że za łagodnie. Należało trochę bardziej przycisnać ;)
Luiza Lamparska pisze: (pn 18 mar 2024, 18:40) I zgadzam się z Maxem, panuje tu przerost formy nad treścią.
Z tego dedukuje że forma była mocną stroną, ale treść była zbyt miałka?
Luiza Lamparska pisze: (pn 18 mar 2024, 18:40) Postacie( ta szefowa wywiadu i ten jej pracownik tak to nazwijmy),
U... to mnie zaskoczyło. Gdzie się podziało ta wzmianka o wywiadzie? Co prawda bardzo lubię gdy czytelnicy sami interpretuja przedstawione wydarzenia. Ale w związku z tym że pozostała czesc komentarza odnosi sie do tego wątku profesji przedstawionych bohaterów to śpieszę z wyjaśnieniem, że żadna z tych osób nie pracuje dla Wywiadu. Senator Eva jest politykiem, ten opis pojawił się w części 1, wiec nie przytaczałem go ponownie, za to Taiyr jest byłym wojskowym, obecnie na garnuszku Pani Senator, więc jak najbardziej zasadne jest określić go jako jej pracownika.

Co do ich charakterów oraz pojawiających się emocji, które zostały tu przez Ciebie bardzo ciekawie i inspirująco punktowane.
Słusznie spostrzegłaś że poza relacjami szef pracownik łaczy tą parę coś więcej, stąd ta relacja zmienia się dynamicznie, przeskakując od chłodu do uniesień i nienawiści. Cechowanie Taiyra jako warchoła, pijaka i prostaka byłoby uprawnione, zwłaszcza że takie wrażenie własnie próbuje wywołać u odbiorcy. Jednak autor pozostawia tez okruchy wątpliwości czy to stan faktyczny czy tylko sprawne aktorstwo.

Co do Evy to pod koniec z pewnoscią traci kontrolę nad sobą i pozwala spod oziębłej fasady wyjść emocjom na wierzch. Teraz jednak czy faktycznie traci panowanie nad sobą czy robi to celowo w celu osiągnięcia jakiś korzyści.

Co do doroslych i młodzieńczych zachowań. Cóż każde zachowanie zaburzajace mir, godzące z powagą osoby, konczące sie przemocą niezależnie od wieku, będzie uznawane za niepoważne, gówniarskie, ponieważ nie potrafiliśmy "po dorosłemu" czyli w ramach słownych nie uderzajacych w drugą osobę negocjacji dojść do porozumienia. A jednak ciągle sie tak dzieje, w pracy, w domu, w debatach czy dyskusjach, nawet pomiędzy kochającycmi się ludźmi. Znanym bon motem, od miłosci do nienawisci tylko jeden krok.

Dzięki za motywujący do dalszego doskonalenia się komentarz :hug:

Projekt Deva cz.2

10
Oczywiście że dorośli nie zawsze idealnie nad sobą panują, ale bez przesady, mając na siebie poważne haki, a nawet ich nie mając, nożami w siebie nie rzucają.
U twoich bohaterów to zachowanie bardzo w takiej najskrajniejszej skrajności jest przedstawione. Natomiast ty posługujesz się retoryka jakby zmiękczającą, generalizującą.
Pierwszej części nie czytałam. Dziękuje za wyjaśnienia, że ona jest politykiem, ale jednak nawet polityk w relacji z wojskowym, który chyba jakąś brudną robotę dla niej robi to nie bardzo widzę takie zachowanie.
Zbuntowana SI pisze: (wt 19 mar 2024, 19:34) Słusznie spostrzegłaś że poza relacjami szef pracownik łaczy tą parę coś więcej, stąd ta relacja zmienia się dynamicznie,
Bardzo proszę nie twierdź, że ja spostrzegłam, że ich łączy coś więcej, bo nie spostrzegłam nigdzie tego. Nie udowodniłeś, że ich łączy coś więcej, tego tam nie widać. Jest tylko skrajnie gówniarska sprzeczka po dopalaczach i na młodzieżowych hormonach.
Zbuntowana SI pisze: (wt 19 mar 2024, 19:34) Jednak autor pozostawia tez okruchy wątpliwości czy to stan faktyczny czy tylko sprawne aktorstwo.

Co do Evy to pod koniec z pewnoscią traci kontrolę nad sobą i pozwala spod oziębłej fasady wyjść emocjom na wierzch. Teraz jednak czy faktycznie traci panowanie nad sobą czy robi to celowo w celu osiągnięcia jakiś korzyści.
Nie widać też, że ich zachowanie jest z premedytacją odgrywane jako takie szczeniackie, na coś konkretnego nastawione, niż tylko na niedojrzałość emocjonalną i wyjątkową niestabilność, kruchosć. Ja tu nie widzę wyższego zaplanowanego celu takiego zachowania, że oni je niby z premedytacją odgrywają.
Zbuntowana SI pisze: (wt 19 mar 2024, 19:34) Cechowanie Taiyra jako warchoła, pijaka i prostaka byłoby uprawnione, zwłaszcza że takie wrażenie własnie próbuje wywołać u odbiorcy
Nigdzie nie przedstawiłam, że go tak odebrałam. Po przeczytaniu tego fragmentu Jego wszelkie cechy, poza bardzo silnym poczuciem niedowartościowania, pragnienia udowodnienia swojej męskości i niedojrzałej chęci buntu, są mi całkiem nieznane.

Szczerze? Widzę tu tylko chęć przedstawienia jakiejś scenki która ma się robić namiętna i ekscytująca. I to jest ten przerost formy nad treścią, bo dostrzegam bardzo niedojrzałych dzieciaków w tych bohaterach, bardzo niemądrych. No i nic na to nie poradzę, że tak widzę.
Podejrzewam, że starsza już jestem. I to dlatego.
Ala co ja tam wiem.
Wiem jedno, młodsza kiedyś też byłam.
Jeszcze te z siedem lat temu, no nie pogardziłabym napisaniem o jakiejś toksycznej relacji, w której facet jest np. werbalnym krzywdzicielem, a jego partnerka go za to fizycznie krzywdzi ( tak, właśnie ten wspomniany księgowy pasywno-agresywny i ona ta silniejsza fizycznie, ale nie psychicznie instruktorka fitness, naprawdę coś takiego napisałam młodsza ja).
Wtedy uważałam, że to taka super chemia i w ogóle, skrajne emocje, tacy "popaprani" "nietypowi" "oryginalni", "skomplikowani" bohaterowie, i tyle namiętności, co za haj, jak oni się kochają i nienawidzą zarazem, ile tam się dzieje...
Eh...
No cóż, może starość nie radość, ale młodość nie mądrość. I z dwojga złego chyba jednak wybieram to pierwsze, a drugiego już bym ciepłym sentymentem nie obdarzyła.
Zbuntowana SI pisze: (wt 19 mar 2024, 19:34) Dzięki za motywujący do dalszego doskonalenia się komentarz
Powodzenia i dużo weny, szczerze.
Lubię powiedzieć, co myślę. Jeśli kogoś to jakoś natchnienie, to fajnie, jeśli nie to no widać ma inny pomysł i też ok, choć ja i tak powiem co myślę.

Projekt Deva cz.2

11
Ps. Chciałam skrócić wiadomość, o połowę bo autorowi tak szczegółowa analiza nie jest potrzebna, ale widzę, że nie mogę. Nie ma sprawy. Można usunąć ten post.

Dodano po 5 minutach 7 sekundach:
Albo dobrze, zostawmy, jak już jest.
Aczkolwiek wydaje mi się, że bardzo długie komentarze będę od teraz zamieszczać tylko, jeśli ktoś wyrazi wyraźną prośbę wyczerpującego rozwinięcia przeze mnie tematu czy tez wyjasnienia stanowiska.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”