"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

1
PROLOG
- Sto osiem zgłoś się – zadźwięczało, wyrywając go z niespokojnego snu.
Implant kognitywny pobudzając kolejne partie ciała, wygenerował w jego umyśle obraz małej, trójkątnej ikony z wykrzyknikiem.
Zgłoszenie wraz z przypisanym do niego automatycznym głosem wywołującym. Fraza będzie powtarzała się w zapętleniu – pomyślał z frustracją – dopóki jej nie odbierze.

Detektyw Daren potarł koniuszkami palców powieki i otworzył oczy. Pogładził zdrętwiałe, obolałe kolana. Czuł się teraz trochę oderwany od rzeczywistości. Nie był świadomy, ile czasu minęło od kiedy zapadł w sen. Może chwilę, a może kilka godzin. Czas w prawym dolnym rogu jego wizji wskazywał na godzinę 3:30 w nocy. Nienawidził nocnych zmian.
Nieludzka godzina – przeciągnął się. – O tej porze nie powinno się pracować.

Wrócił pamięcią do momentu, gdy wyjeżdżał na patrol. Po kilku okrążeniach zatrzymał się w swoim ulubionym miejscu, w parku blisko nadmorskiej promenady. Lubił szum oceanu, było w tym coś hipnotyzującego, dominującego i nieprzerwanego. Ta ciągłość uspokajała go, kojąc skołatane nerwy. W ciepłym aucie, w fotelu wypełnionym poliuretanowym żelem, obitym miękką skórą z regulowanym oparciem łatwo było stracić czujność. Słuchał jakiegoś podcastu, ale nie pamiętał już o czym. Opowiadała jakaś starsza kobieta chyba o wymarłych religiach. Jej monotonny głos, dźwięk łamiących się fal i kropli deszczu rozbijających się o szyby zaprowadził go prosto w objęcia Morfeusza.

Wyłączył dźwięk, ustawił siedzenie do pozycji siedzącej. Od jakiegoś czasu ze względu na luki kadrowe i sezon chorobowy jeździł sam. W służbie mieli tak mało osób, że prawie każdy niezależnie od rangi miał przydzielone po kilka zadań. Nawet jeżeli nie zgadzało się to z jego obowiązkami i przepisami. On sam w ogóle nie powinien na nie jeździć, będąc zajęty pracą śledczą. W przypadku miejscowych, ludu Kamma sprawy były jednak szybko zamykane. Nikomu nie w smak było prowadzenie długich dochodzeń.
Byli tylko żandarmami utrzymującymi ludzi w szeregu, tak aby nikt nie śmiał przekroczyć granicy wyznaczanej przez algorytm zagrożenia – zauważył kiedyś w rozmowie.

Wstępując do służby... nie tego się spodziewał. Dostąpienie największego honoru, dawanie przykładu, udowodnienie oddania, zdobycie szacunku w społeczeństwie. Wszystko kłamstwa. W cywilizacji pretendującej do miana w pełni oświeconej słowa na ich sztandarach stawały się tylko powtarzanymi sloganami, znanymi formułkami, o których znaczenie nikt już nie dbał.

Automat ponownie powtórzył formułkę wywołującą.
Jeżeli nie odbierze, na posterunku otrzymają powiadomienie o nieodebranym zgłoszeniu, a system wrzuci to w jego statystykę – rozważał w niezadowoleniu. – Następnie zawiadomienie trafi do kolejnego wolnego oficera.
Podrapał się po głowie w miejscu, gdzie zwykł myśleć znajduje się nadrzędny wszczep. Przestał - nie byłby wstanie go wyczuć. Po operacji nie pozostała się nawet blizna. Jego pokolenie przechodziło operację implantowania, gdy byli jeszcze małymi dziećmi. Obecnie zabiegi te wykonuje się jeszcze przed narodzinami. Oglądał kiedyś dokument na ten temat.

Jak w każdym cywilizowanym Świecie każdy jest sterylny już od narodzin. Wszystkie nowonarodzone dzieci pochodzą ze sztucznego łona. Matki są bezpieczne nie muszą już rodzić narażając się na stres, niebezpieczeństwa ciąży czy inne fizyczne lub psychologiczne powikłania. Mogą czerpać z wolności, a Imperium z ich nieprzerwanej pracy.

Podczas tworzenia się nowego życia, podaje się neutralne dla obrony immunologicznej nanoroboty. Przygotowują one miejsce pod przyszłe konstrukcje wewnątrz płodu. Następnie dostarcza się im odpowiednie pierwiastki, które będą wykorzystywane jako materiały budulcowe. Tworzą elektroniczne struktury podłączając je sztucznymi synapsami bezpośrednio do ludzkich sieci neuronowych. Cały proces trwa jeszcze długo po narodzinach, do momentu, aż ostatni robot stanie się finalną cegiełką swego dzieła.

W ciemnych wiekach ludzie mogli tylko marzyć o możliwościach jakie dawały im implanty cerebrum. W bezgranicznych zasobach sieci oglądał filmy i zdjęcia przedstawiające stare komputery, telefony i telewizory. Dzisiaj wszczep pełnił rolę ich wszystkich dodając też znacznie szerszą funkcjonalność. Zakładając, że dostęp nie był prywatny i tym samym zabezpieczony zapewniał pełną kontrolę nad wszystkimi podłączonymi do globalnej sieci urządzeniami. Od prostego otwierania drzwi czy sterowania pojazdami po wykonywanie skomplikowanych operacji. Każdy połączony stawał się częścią międzygwiezdnej neuronalnej sieci. Cała wiedza i rozrywka ludzkości zbierana przez tysiąclecia w jednym miejscu, dostępna na skinienie.

Sieć była spajającym ich ogniwem, nieodłączną częścią, nowym zmysłem dostępnym dla każdego. Bezgraniczna, pozwalała przebywać miliony lat w czasie, odwiedzać tysiące Światów. Niebezpieczna, potrafiła odciągnąć nierozważne lub uciekające od rzeczywistego Świata osoby. Zastępując ich cierpienie symulowaną przyjemnością, aż do momentu, gdy zupełnie tracili zainteresowanie realnością, a ich ciało gniło i rozpadało się. Ułożono kiedyś teorię, że szczątkowe pamięci tych milionów zdigitalizowanych dusz dalej krążą po sieci.

Kolejne wyraźne przypomnienie głosowe.
Z niezadowoleniem spojrzał na migającą ikonę. Z westchnieniem przekazał myśl o jej otwarciu. Dyspozycja została przyjęta. W rozszerzonej rzeczywistości na pole widzenia nałożył się tekst z informacjami, danymi osobowymi, kategorią, celem, opisem sprawy oraz adresem, na który ma się udać. Zauważył nagłówek.
Zakłócanie spokoju w trakcie trwania ciszy nocnej – przeczytał.
Nie zdążył spojrzeć jeszcze na pozostałe informacje, gdy otrzymał połączenie. Ktoś dzwonił do niego na służbowy numer z nieznanego numeru.

Zawahał się chwilę, zwilżył usta i kaszlnął kilka razy, aby pobudzić struny głosowe.
Odebrał połączenie.
- Detektyw Daren słucham – rozpoczął standardowo, choć głos miał znużony.
- Halo… – nastąpiła krótka cisza, jakby osoba po drugiej stronie biła się ze swoimi myślami – Czy to Pan jest przydzielony do mojej sprawy? – powiedziała cichym głosem, najpewniej młoda kobieta przyjemnym, miękkim sopranem z lokalnym akcentem.
System podawał numer do funkcjonariusza który odpowie na zgłoszenie – domyślił się.
- Tak proszę Pani, wszystko wiem, już do Pani jadę – skłamał, niewiele wiedząc i będąc cały czas na postoju – W jakiej sprawie Pani dzwoni? – zapytał obojętnie.

Wykorzystał przedłużającą się ciszę i szybko pomyślał o otwarciu zlecenia oraz mapy miasta. Okno formularza oraz mapy wyskoczyło obok okna połączenia. Ustawił trasę na adres, wywołał konsolę pojazdu i na oknie interfejsu pomyślał o wciśnięciu przycisku Start.
Silniki antygrawitacyjne przyjemnie zamruczały. Deska rozdzielcza podświetliła się stłumionym białym światłem. Zewnętrzne lampy dopasowały jasność do otaczającego mroku i deszczowej pogody. Potwierdził cel na mapie i auto zaczęło się unosić szukając wolnego pasa. O tej porze wszystkie były wolne.
Kilka minut i będę na miejscu, powinno wystarczyć, aby zgubić oznaki zmęczenia - pomyślał z zadowoleniem.

- Przepraszam, mam na imię… znajomi mówią mi Sara, tak… tak będzie łatwiej - zaczęła po przerwie – wracałam z pracy. Mamy u nas 5 zmian i zdarza się, że wracam do domu późno w nocy. Było wyjątkowo ładnie i tylko lekko mżyło więc szłam piechotą. Blisko domu usłyszałam niepokojące odgłosy dochodzące z parku. Poczułam się nieswojo, byłam tam tylko ja, a mimo to wydawało mi się, że ktoś zaczął mnie obserwować. Słyszałam szmery, które momentami przypominały mowę, ale poza niewyraźnymi kształtami na granicy widzenia nikogo nie widziałam. To było tak przytłaczjące. Wydawało mi się… to głupie – speszyła się, ale po chwila kontynuowała - miałam wrażenie, że wszystkie inne dźwięki pozostały gdzieś w tle, a ja stałam się nagle jedyną osobą w całym mieście. Narastał tylko ten niezrozumiały dźwięk. Tuż przed klatką te uczucie było już nie do zniesienia, więc zerwałam się biegiem. Gdy dotarłam do mieszkania, pozamykałam wszystkie zamki, bałam się nawet włączać światło. Wyglądałam co chwilę przez okno i w pewnym momencie zobaczyłam go. Ciemny, nieruchomy, kształt. Jestem pewna, że był to człowiek. Stał przy parku w takim miejscu, że ciężko było go dojrzeć, ale oczy wyraźnie odbijały blask lamp. Patrzył prosto w moje okno.”
- Proszę Pani, to jeszcze nie powód, aby nas wzywać – powiedział z wyuczoną dezaprobatą w głosie.
- Przepraszam, nigdy wcześniej… – pauza – Tak… rozumiem, też myślałam, że to szalone – odpowiedziała z konsternacją trochę głośniej, choć na dźwięk swoich słów, znowu przyciszyła głos do szeptu. - Pobiegłam sprawdzić, czy zamek jest na pewno zamknięty, nie mogłam przestać o tym myśleć. Siedziałam cicho i nasłuchiwałam. W pewnym momencie klamka od drzwi się poruszyła. Proszę mi wierzyć serce mi zamarło. Ktoś próbował dostać się do środka. Chwilę później uderzył parę razy w drzwi. Potem była cisza, ale jestem pewna, że kręcił się po korytarzu. Starałam się nie dawać znaku życia. Bałam się. To był moment, gdy wybrałam numer alarmowy i zadzwoniłam do was.

Może rzeczywiście coś jej groziło – pomyślał. – W tak dużym mieście nie brakowało kryminalistów szukających łatwej ofiary.
Zrobiło mu się przykro na myśl o tej biednej dziewczynie, ukrywającej się przed jakimś zwyrodnialcem.
- Czy grozi Ci teraz niebezpieczeństwo – zapytał zupełnie poważnie zmieniając postawę?
- Nie, chyba nie, mam nadzieję, że nie – szeptała przejęta. – Od jakiegoś czasu już go nie słyszę. Czy… czy możesz tu przyjechać?
- Spokojnie Saro za chwilę u Ciebie będę. Proszę pozostań w ukryciu. Gdy tylko dotrę na miejsce zadzwonię. Nic nie rób do tego czasu, nie próbuj wyglądać na zewnątrz, a najlepiej nawet zbliżać się do drzwi. Gdyby coś się działo, dzwoń od razu, dobrze – mówił uspokajającym głosem.
Usłyszał jak odetchnęła z ulgą i pociągnęła nosem.
- Tak, tak zrobię, dziękuję.

Zakończył rozmowę. Pomyślał o niej - słabej istocie uwięzionej we własnym mieszkaniu. Jakaż trafna analogia otaczającej rzeczywistości.
Spojrzał przez szybę na pogrążone w ciemnościach, oblewane strumieniami wody miasto, celnie nazwane Nowym Szilongiem. Od czasu swojego przeniesienia nadal nie potrafił się w nim odnaleźć. To nie było miejsce dla niego. Przygnębiało go. Błękitne światło Gautamy, gwiazdy układu było wiecznie schowane za grubymi, ponurymi chmurami. Umierająca metropolia - jakże apatycznym i smutnym koszmarkiem się stała. Czerpiąca niegdyś swą wielkość i żywotność z tysięcy fabryk i zakładów pracy. Bazy produkcyjnej i usługowej dla gigantycznych konglomeratów w centrum wyspy produkujących podzespoły dla wszystkich znanych systemów. Do czasu. Podczas wojny większość została kompletnie zniszczona i zamieniona w setki hektarów złomowisk, pokaleczonych hal i martwych osiedli. Z zamarłym sercem umarł cały industrialny organizm niegdyś dumnej prowincji. Masa szarych, prostych w konstrukcji bloków, wieżowców i baraków zasiedlona w większości przez zmęczonych, złamanych autochtonów podbitej planety. Obecnie najczęstszym produktem eksportowym na wyspie było ubóstwo i brak nadziei.

Autochtoni, Lud Kamma wybrał niewłaściwą stronę, stawiając na archaiczny ustrój, zatwardziale wybierając przeszłość. W nagrodę otrzymując brak przyszłości. Wszelka wiara została wykorzeniona. Przesądy i zabobony, niebezpieczne filozofie nie miały miejsca w oświeconym społeczeństwie. Należało się od nich uwolnić lub pomóc w zerwaniu tych okowów. Tylko jednomyślność kodeksu zasad i celu dawała szansę na uniwersalny pokój.

Jednak, czy dobro ogółu było warte zapłacenia tej ceny?

Służył w korporacji Assagaj od wielu lat, strzegąc prawa i porządku, zapewniając bezpieczeństwo na nowych ziemiach. Tak jak mówili im podczas szkoleń, każdy z nich jest nie tylko ostrzem i tarczą, ale również ambasadorem. Tym samym ich uczynki rzucały światło lub cień na Ród Ganda na czele z gubernatorem planety, pierwszym doskonałym Ojcem – Kwanza Kibuką. To jego wola przenosiła jeziora i góry. Jednym słowem zamieniał bieg rzek lub pustynie w moczary. Pomimo oporu i niewdzięczności tubylców, Szilong również może się zmienić dzięki jego łaskawości.
To czy lud Kamma będzie miał w tym udział, będzie zależało głównie od nich samych. Ich postawy i chęci do integracji. Co roku ich populacja zauważalnie kurczyła się, co wzniecało duże niepokoje. Kontrolę nad urodzeniami sprawuje rząd. Limity urodzeń przydzielane na sektory są bardzo restrykcyjne, a ceny na kreację nowych dzieci poszybowały bardzo wysoko.

Ciekawe czy podczas tworzenia sztucznego łona projektantom przyszło na myśl, że w przyszłości może posłużyć jako narzędzie unicestwiania całych cywilizacji.

Nie, poprawił się w myślach. Nikt nie projektował systemu w tym celu. Najważniejsze było dobro tych dzieci. Na jaką lepszą przyszłość mogły liczyć. Czyż choć smutne nie było to równocześnie właściwe. Pozbawione wad i złych mutacji genetycznych, ponieważ ich familie stać na wykupienie najlepszych pakietów perinatologicznych. Arystokraci prześcigali się w dążeniu do potomków o najczystszych genach, najpiękniejszych ciałach i nadzwyczajnych cechach. Ominie ich bieda oraz troski nędznego życia. Będą miały szerokie możliwości, uczęszczały na najlepsze uczelnie i tworzyły lepszy Świat w przyszłości. Czy nie o to właśnie chodzi, aby zamieniać niedoskonałość w perfekcję. Czy nie jest to właściwa ścieżka.

Czy nie tak właśnie brzmi rządowa propaganda, czy to rzeczywiście jego szczere myśli?

Naturalnie w tym nieidealnym Świecie nie brakowało i takich, którzy próbowali się buntować przeciw aparatowi porządku. Terroryści. Choć większość trzymała się niezamieszkałych terenów, czasem przenikali do ośrodków miejskich. Stróże prawa mieli nie mało roboty walcząc ze skutkami zamachów i przestępstw popełnianych przez dywersantów. Toczą bój o stary świat, broniąc zaciekle swoich fałszywych wzorców.

Globalna sieć jasno określała, kto jest kim na podstawie szeregu cech i zachowań. Jaki jest jego stosunek do rządu, jaką wartość daje społeczeństwu, jakie są jego wyniki w pracy czy nauce. Przydzielane do nich punkty na wykresach w czasie wskazywały trendy zmian. Na tej podstawie przydzielano odpowiednią kategorię oraz związane z nią przywileje lub ograniczenia. Nawet w najbardziej pokojowym narodzie należy wprowadzić wentyl, na wypadek, gdyby czara goryczy i frustracji przepełniała się zbyt szybko. System awansu społecznego był takim wentylem dając możliwość oddanym ludziom, aby dzięki swej wartości i lojalności mogli dosłużyć się pozycji Prawdziwie Wiernych.

Jakże cudowne w swej prostocie rozwiązanie.

W polu widzenia pojawiło się docelowe blokowisko. Wichura przybrała na sile, a krople deszczu zaczęły mocniej zacinać w jego porywach. Daren sięgnął do pokładowego sejfu i wyciągnął z niego służbowy pistolet Beretta. Do komory wcisnął magazynek z amunicją paraliżującą. Auto obniżało już pułap schodząc do lądowania. Przed budynkiem było trochę wolnego miejsca, wybrał więc te najbliżej właściwej klatki schodowej.

Auto zatrzymało się na miejscu. Daren miał już wysiadać, gdy przyszła mu do głowy niepokojąca myśl.
A co, jeśli to pułapka – zmartwił się – Co, jeżeli cała akcja została zaaranżowana tylko po to, aby go porwać lub zabić. Być może tylko czekają, aby opuścił chroniony pojazd.
Wyłączył wewnętrzne światła. Rozejrzał się bacznie obserwując okolicę. Strugi wody zalewały szyby, jego ulepszone zmysły badały otoczenie. Wspomaganie optyczne pomagało łatwiej i szybciej rozpoznawać obiekty w zasięgu wzroku. Źrenice momentalnie rozszerzyły się, aby łapać najdrobniejsze odbicia światła. Rozszerzona rzeczywistość nadawała obiektom ostrości. Drzewa, budynki, szereg pojazdów, nic niezwykłego. Potoki rwącej wody w burzowych kanałach, cała zamieszkana część wyspy była nimi usiana.

Nagłym impulsem, otworzył drzwi i wyskoczył na zewnątrz z pistoletem w dłoni. Schował się pod drzewem, w ciemności, aby nie moknąć i pozostać niezauważonym. Przyjrzał się wieżowcowi. Poszukał wzrokiem dziewiątego piętra. Większość układów mieszkań była bliźniaczo podobna, można było z dużym przybliżeniem określić, które okna należą do mieszkania. Na wszystkich klatkach panowała ciemność. W nielicznych oknach paliło się światło. Zdecydowana większość spała o tej porze.
Jeżeli ktoś kręcił by się po korytarzu, czujki ruchu zapalałyby tam światła – rozważał.
Poczuł się nieswojo. Do głowy zaczęło napływać mnóstwo myśli na raz. Skrzywił się lekko z bólu, gdy poczuł jakby setki igieł jednocześnie zaczęło wbijać się mu do mózgu. Szczęśliwie wrażenie w lot go opuściło. Niepotrzebnie się nadwyręża, jeśli okaże się, że uroił sobie to zagrożenie. Z drugiej strony lepiej być przygotowanym na każdą okazję. Nie mniej wzywanie wsparcia w tym momencie byłoby zdecydowanie przedwczesne. Był dobrze uzbrojony. Wszczepy zwiększały jego wydajność, siłę i percepcję. Nawet bez nich był genetycznie lepiej uwarunkowany i zdecydowanie lepiej przeszkolony niż jakikolwiek miejscowy terrorysta. Członkowie Rodu Ganda dominowali wielkością i tężyzną.

Usłyszał za sobą szelest. Obrócił się momentalnie, celując bronią w nieznajomego.
Stary, zgarbiony człowiek, poruszający się o lasce wszedł w snop światła rzucany przez lampę.
- Nie ruszaj się – rzucił groźnie funkcjonariusz – na ziemię!
Starzec zatrzymał się i spojrzał na niego spod krzaczastych, siwych brwi.
- Z uznaniem przychodzi koniec walki - powiedział zmęczonym głosem i wyszczerzył się ukazując nieliczne zęby.
- Co tutaj robisz?
- Zawsze tu byłem, niezmiennie towarzysząc Ci w trudnościach stary przyjacielu – uśmiechnął się boleśnie – wybacz, to twoje oczekiwania, nie miej do mnie żalu.
Detektyw opuścił broń, stary nie wyglądał na zagrożenie, którego się spodziewał.
- Jesteś lokalnym dziwakiem, prawda? Jak masz na imię?
- Ooo rozgryzłeś mnie – zakłopotał się dziadek – różnie na mnie wołają. Głupiec, ignorant, ale Ty możesz mówić mi Duk.

Daren poczuł kolejne mrowienie tym razem rozlewające się po całym ciele, gdy niespodziewanie otrzymał połączenie od Sary. Odebrał niezwłocznie. Pierwsze co usłyszał to huk uderzenia dochodzący z transmisji.
- Halo, halo jesteś tam – szeptała zdenerwowana dziewczyna łamiącym się głosem – On znów tu jest. Próbuje wyważyć drzwi, proszę pomóż mi.
Daren odwrócił się od starca ruszył biegiem w kierunku bloku, przeskakując nad kałużami.
- Jestem już na dole – odkrzyknął – Za moment tam będę. Spokojnie. Weź coś ostrego i schowaj się.
W nawałnicy gwałtownych myśli, sam bieg wydał mu się strasznie powolny, jakby brnął przez kleistą smołę.
W końcu wpadł na klatkę schodową, spojrzał na windy, ale żadna nie była na parterze. Ruszył pędem na schody starając się przeskakiwać po kilka na raz.
Intensywność i częstotliwość docierających uderzeń w drzwi zwiększyła się. Oddech dziewczyny stał się bardzo głęboki i nierówny. Po krótkim momencie uderzenia stały się mniej wyraźne.
- Jestem w łazience – szeptała przerażonym głosem. Oddychała płytko i bardzo szybko. Wyczuwał jej panikę jakby stała zaraz obok niego.
Dobiegał już do szóstego piętra. Był przepełniony adrenaliną, nie czuł przebiegniętej odległości.
Usłyszał trzask wyłamywanego zamka, gruchot uderzenia i rwetes różnych dźwięków. Zduszony okrzyk Sary i powstrzymywany szloch.
Szlag – przeklął i zaciskając zęby jeszcze przyśpieszył, praktycznie przelatując w pędzie nad stopniami. Gdy zobaczył dziewiątkę na ścianie, złapał głębszy wdech, chyba po raz pierwszy od parteru. Noga zahaczyła się niefortunnie o stopień i runął na ostatnim podejściu, solidnie obijając sobie kolana. Bez zwłoki wybił się z tej pozycji i chwytając barierki przeskoczył ostatni stopień. Nie odczuwał bólu, chemia pracowała teraz dla niego. Kolanami martwić będzie się później.
Które to było mieszkanie? – zastanowił się przebiegając pomiędzy zamkniętymi drzwiami – sto dziewięć? Tak zdecydowanie to ten numer – dobiegł patrząc na wybity obok wizjera numer.

Zatrzymał się osłupiały. Nie tak je sobie wyobrażał. Drzwi były zamknięte i nie sprawiały wrażenia poobijanych. Przeciwnie były w całkiem dobrym stanie, wyglądały na nowe. Wyciągnął rękę do klamki. Zamek powinien być rozbity. Spoconą dłonią nacisnął i pchnął. Drzwi były zamknięte, rygiel pewnie trzymał.
Wypuścił z niedowierzaniem powietrze. Nacisnął jeszcze raz i jeszcze raz. Pchnął mocniej. Gdyby ktoś trzymał je z drugiej strony przesunęły by się choć na chwilę o kawałek. Nic - nie drgnęło nawet o jotę.
Uderzyło go nagła myśl, że może numer został źle podany lub przekazany. A jeśli to nie ten blok, zmroziła go świadomość, że to on mógł popełnić błąd. Nie słyszał, żadnych odgłosów ze środka. Uderzył kilka razy w drzwi z bezsilności.
Być może jest w niewłaściwym miejscu. Numer mieszkania na zleceniu, które wywołał dla przypomnienia zgadzał się. Podbiegł drzwi dalej.
Numer sto jedenaście, prawidłowo, kolejność jest zachowana – myślał gorączkowo. – To musi być inny budynek.
Podbiegł szybko do małego okna na końcu korytarza, aby spojrzeć na okolicę. W ciemności przy tej pogodzie numery na piętrowcach były ciężki do odczytania, ale po chwili wysilania wzroku odczytał je. Włączył aplikację mapy z aktualnym położeniem. Powiększył maksymalnie obraz i odczytał numery na szarym prostokącie, w którym system pokazywał jego lokalizację.
To ten numer. Jestem we właściwym miejscu – pomyślał.
Pot na skórze zrobił się nagle przeraźliwie zimny. Obrócił się z wahaniem w kierunku korytarza. Wszystko wydawało się obce i niepokojące. Głucha cisza oraz jednorodny mdły blask świateł pogłębiał aurę niepewności. Palce na rękojeści pistoletu zaczęły drętwieć.

Prawie ogłuszył go nagły łomot, głośny kobiecy krzyk, pomieszany z trzaskami. Odgłosy gwałtownej szarpaniny, stuk rozbijanego szkła.
- Sara! – krzyknął ledwo rozpoznając swój głos. – Jestem tu, wytrzymaj!
Dobiegł do drzwi sto dziewięć i naparł na nie z całej siły. Uderzył kilka razy barkiem, odbiegł kawałek i z rozpędem skoczył na nie. Bezskutecznie, zamek i rygiel trzymały mocno. Odgłosy jego jednostronnej walki odbijały się echem po całym bloku.
Co raz słabszy płacz, skamlenie i jęki, przerywane uderzeniami docierały do jego umysłu.
Mięśnie, zwłaszcza ramion paliły go, pomimo napompowania epinefryną. Serce waliło jak oszalałe, oskrzela i źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Nie ustawał. Uderzał z mocą pięściami, kopał nogami. Drzwi lekko ustąpiły.
Dobry Ojcze daj mi siły - odbił się od przeciwległej ściany i naparł jak taran siłą rozpędu i masy własnego ciała na wejście.
Ustąpiły wymęczone zawiasy puszczając na śrubach Zamek i rygiel trzymały by zapewne do końca.
Detektyw wleciał wraz z drzwiami do środka, siłą pędu niszcząc ich inercję i przetaczając się po nich z niespecjalną gracją. Błędnik nie zdążył jeszcze przywrócić mu równowagi, gdy mimo amoku jednym ruchem wstał, przyjmując pozycję obrony przed atakiem. Jak na szkoleniu.
W pokoju było ciemno. Zaskrzypiały nienaoliwione łożyska. Na krawędzi prostokątnego snopu światła rzucanego z korytarza w półcieniu zatrzymała się starsza kobieta na wózku. Siwe, prawie białe włosy, poznaczona bruzdami i zmarszczkami starcza twarz, chude, poskręcane, żylaste ręce. Ubrana w białawą podomkę i frędzlowaną narzutę na ramiona.
- Jesteś – odezwała się słabym, schrypniętym głosem – Tak długo czekałam.
Pierwszą myśl jaka przyszła mu do głowy była zupełnie niedorzeczna.
- To nie możliwe – ledwo wydusił cofając się o dwa kroki – Co tu się dzieje? Kim jesteś? Gdzie jest Sara? – wyrzucał z siebie nerwowo.
Dopiero co słyszał jej krzyki, przecież musi tu być – zreflektował się.
Przyjrzał się pomieszczeniu i jego zakamarkom. W tym miejscu wydarzyło się coś strasznego, czuł to całym swoim ciałem. Nie potrafił dopatrzeć się jednak niczego niezwykłego, nic co mogłoby sugerować nieczystą zagrywkę.
Kobieta potarła blizny na swoich przedramionach.
- Spodziewaliście się łatwej ofiary. Nawet bezbronne zwierzę w chwili kryzysu, gdy jest dostatecznie zdesperowane potrafi dopuścić się do aktów sprzecznych jego naturze. Oni nie są zwierzętami nie robią tego dla przetrwania. Robią to z zemsty. Otwierają wrota najgorszym demonom, aby mogły pożywić się waszym i ich ciałem.
- Wasze diabły i bożkowie nie są nam straszni – odpowiedział gniewnie i szorstko Dawno już ich uśmierciliśmy. Nie ma dla nich miejsca w Imperium człowieka.
- Nie jesteś wstanie nawet ich pojąć – westchnęła - Nadal możesz się wycofać. Już dawno przestałeś żyć w zgodzie z sobą prawda? Teraz nawet, gdy każda komórka mówi Ci abyś tego nie robił. – wodziła za nim spojrzeniem - Jedno za drugim Imperia upadają. Ta walka jest starsza niż jakiekolwiek z nich, toczy się od zarania dziejów.
Rosła w nim nieskrywana złość. Starucha ewidentnie grała na czas.
- Za kogo ty się uważasz wiedźmo - za jakąś wieszczkę?
Pochyliła głowę.
- Wiesz kim jestem. Z kim rozmawiałeś przez całą drogę? Przypomnij sobie.
Podbiegł do niej z furią. Chwycił za ramiona.
- Co z nią zrobiłaś! – krzyknął rozjuszony prosto w jej twarz.
Wzdrygnęła się. Spojrzała na niego pustym wzrokiem.
- Dawno już jej tu nie ma – stwierdziła smutno – biedna, poświęciła całe swe życie, aby dawać nadzieję, tylko po to, aby zostać zamordowaną.
- Dlaczego? Jak to się stało? – zapytał, mocno nią potrząsając.
- W okropny sposób – odrzekła zgrzytliwie – Zabiliście ją.
- Nie! – odkrzyknął z wściekłością. Spojrzał na staruchę z obrzydzeniem. – Jesteś szalona. Choroba i starość odebrały Ci umysł.
- Jedyna droga do niej prowadzi przez śmierć. Widziałeś to.
Z dźwiękiem rozbijanego szkła w pokoju na szybie pojawiło się znikąd długie pęknięcie.
Przeszedł go dreszcz, puścił kobietę.
Przyglądała mu się z troską.
- Jeszcze się nie zatraciłeś. Czuje w tobie opór. Czy zdajesz sobie sprawę czemu tu zawędrowałeś?
- Na pewno nie po to, aby odpowiadać na twoje pytania – poczuł wzbierającą w nim nienawiść – Za tymi drzwiami są zwłoki Sary, prawda? Ty oraz twoi wspólnicy zabiliście ją. Jaki był wasz cel? Kim jesteście?
- Właściwszym byłoby zapytać – zawahała się, obniżyła głos do ledwo słyszalnego szeptu – czy wiesz kim Ty jesteś?
Z trzaskami na szybie pojawiały się nowe rysy. Pajęczynki na jego oczach układały się w niezrozumiałe dla niego wzory.
- Zawiodłam Cię. Szkoda, że nie mamy więcej czasu – westchnęła z żalem – strasznie mi przykro. Ostatecznie wszyscy musimy odgrywać swoje role.
Walczył z ogarniającym go paraliżem, podjudzał gniew doprowadzając się prawie do amoku.
- Dosyć tych bzdur – powiedział przez zaciśnięte zęby wyraźnie cedząc każde słowo – jestem ostrzem Assagaja, wykonawcą woli Ojca.
Zacisnął pięść aż pobielały knykcie, a paznokcie wbiły się w skórę. Zęby zazgrzytały, czoło pokryły głębokie bruzdy.
- Jestem jego gniewem i pomstą! Żadna poczwara nie złamie mojej woli – wrzasnął.
Z szałem w oczach doskoczył do łazienki i szarpnął za klamkę z taką siłą, że prawie wyrwał kruche drzwi. Miał teraz więcej sił niż kiedykolwiek wcześniej. W głowie miał tylko jeden cel, jedno pragnienie, cała wcześniejsza niepewność zniknęła.
Usłyszał czyjś krzyk, trzask tłuczonego szkła i zamęt, a następnie… odgłos fal.

- Sto dwadzieścia osiem zgłoś się – zadźwięczało mu w głowie.
Docierał do niego szmer kropli rozbijających się o szybę oraz cichy kobiecy głos z podcastu. Był spocony i zmęczony. Rozmasował palcami skronie, otworzył lekko szybę, aby wpuścić trochę zimnego, rześkiego powietrza.
Ikona trójkąta migała w rogu jego wizji. Czas pokazywał godzinę 3:30.
Prychnął sceptycznie na myśl o ledwo pamiętanym śnie. To pewnie przez pobudzanie gnębiących go rozterek doprowadzało go do nerwicy. Zbyt intensywnie o tym myśli – ciągle przytłaczając się dysonansem Świata. Musi przestać zadręczać się problemami innych i skupić się bardziej na własnym życiu.
Niechętnie otworzył przesłane do niego zgłoszenie.
Nie zdążył dobrze spojrzeć na protokół, gdy odezwało się przychodzące połączenie.

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

2
Jest Dobre :) pisanie, nie wiem czy Bardzo :clap:
Czyta się dobrze bez zgrzytów i historia wciaga. Na poczatku trochę dużo tych zaimków, dublowanie Jakieś. Tak w ogóle, to Jakies, to wyraz non grata i warto byłoby go czymś zastąpić. Wszystkie takie w których autor nie jest pewien, mysli, że chyba, to bład pisarski. Na poważną weryfkę musisz poczekać na tych z wyższej ligi, bo ja to taki chłopek po zawodówce jestem. Tak, czy siak to mi się podobało i jutro chętnie przeczytam jeszcze raz :clap:

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

3
Technicznie:

1. W prozie nie piszemy zaimków wielką literą.
2. Fragment, w którym detektyw opisuje świat przedstawiony, to tzw. gadanie do czytelnika. Grubymi nićmi szyte. ;) Takie rzeczy trzeba robić finezyjnie, a tutaj widać, że Autor potrzebuje wyjaśnić czytelnikowi założenia świata, a nie umie znaleźć pretekstu. Gość, który siedzi sam w pojeździe, nie ma powodu, żeby wyjaśniać samemu sobie, jak działa rzeczywistość.
3. Jeżeli jest to prolog, to rozmowa ze staruszką jest za długa. Poza tym jest kompletnie niezrozumiała, ale skoro to prolog, to rozumiem, że to ma być zagadka, haczyk, trop tajemnicy. I właśnie jak na haczyk, coś dziwnego i niezrozumiałego, jest tam tego gadania za dużo.
4. Jest trochę niezręczności, jak tu:
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) ustawił siedzenie do pozycji siedzącej
Może jednak fotel?

oraz nielogiczności:
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Wyłączył dźwięk
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Docierał do niego szmer kropli rozbijających się o szybę oraz cichy kobiecy głos z podcastu.
To wyłączył czy nie wyłączył? Czy śnił, że wyłączył? Ale jeśli śnił, to opisywany świat istnieje, czy też go wyśnił?

Sam pomysł jest ciekawy, tylko te pradawne lovecraftopodobne demony w SF nie bardzo mi grają, bo są śmieszne. Ale może się obronią jakoś...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

4
NIe za bardzo lubię SF. Powód: Osobiście przyszłość postrzegam w barwach skrajnie dystopicznych i SF sprawia, że wraca mi czarnowidztwo. (Z drugiej strony bardzo możliwe, że zwyczjanie się mylę, nigdy nie spotkałem nikogo, kto postrzegałby wpływ obecnie rozwijanych i/lub postulowanych technologii na ludzi podobnie, jak ja).

Z drugiej strony, twoje opowiadanie podobało mi się o tyle, że dostrzegłem w nim niektóre spośród moich obaw.

Ale ja bym poszedł jeszcze trochę dalej... U ciebie każdemu człowiekowi wszczepia się implanty do mózgu, które mają dostęp do jego myśli. Powiedz mi, jak w takim razie wyobrażasz sobie w ogóle jakąkolwiek przestępczość? Po mojemu jednym z zadań tych implantów z całą pewnością byłoby stałe kontrolowanie umysłu, tak by na czas wykryć każdy zamiar popełnienia przestępstwa. I, o ile taki zamiar się pojawi, wtedy implant przejmuje dowodzenie i wyrzuca go z umysłu. Tym samym, kosztem zmiany całego społeczeństwa w armię niewolników i odebrania obywatelom wolnej woli (przy jednoczesnym zachowaniu demokracji i liberalizmu ofc), rzeczywiście mogą nastać czasy powszechnego bezpieczeństwa, w których nie będzie żadnej przemocy.

================================

Samą fabułę nie do końca rozumiem, ale chyba tak właśnie ma być? Może z tego powstać coś całkiem ciekawego, chociaż i na tyle ambitnego, że niełatwego - zobaczymy, jak sobie poradzisz z narzuconym sobie zadaniem :)

================================

Co do samej narracji - moim zdaniem jest nierówno. Widać potencjał, niestety widać także fragmenty mniej szczęśliwe, a czasami nawet zwyczajne błędy. Wybacz, ale tym razem nie spróbuję rozpisywać tego dokładnie, chociaż by się przydało.

Dodano po 10 minutach 32 sekundach:
Thana pisze: (śr 10 maja 2023, 08:39) Sam pomysł jest ciekawy, tylko te pradawne lovecraftopodobne demony w SF nie bardzo mi grają, bo są śmieszne. Ale może się obronią jakoś...
Mogłabyś rozwinąć, dlaczego?

Sama kanwa: (a) Ludzkość buduje cywilizację (przynajmniej oficjalnie) opierając się na założeniach neopozytywistycznych, jednak (b) Właśnie w chwili pozornie ostatecznego tryumfu tej cywilizacji jawnie okazuje się, że neopozytywizm jednak nie jest prawdziwy i świat nadnaturalny istnieje -- mnie się ta kanwa wydaje dawać spore możliwości i szerokie pole do popisu, można z jednej strony robić typową "intelektualną SF", a z drugiej strony synkretycznie dodawać elementy fantasy i jeszcze do tej intelektualności dodać filozofowanie na tematy religijno-mityczne. Ambitne i trudne zadanie, które łatwo polożyć, ale jeśli sie uda, to może z tego być coś naprawdę dobrego.

Trylogia Kosmiczna CS.Lewisa na przykład. Można jej zarzucić nachalne moralizatorstwo, prozelityzm religijny połączony z usilnym promowaniem poglądów bardziej tradycyjnych, które Lewis jakoś pokocił z chrześcijaństwem, ale które do chrześcijaństwa się nawet nie zaliczają i które w zasadzie można obecnie uznać za co najmniej wątpliwe -- ale chyba trudno zarzucić Trylogii kosmicznej, że elementy nadprzyrodzone (w tym pradawne demony) tam wprowadzone były śmieszne?
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

5
Najpierw styl - jest niestety słabo, brak rytmu, zdania jednakowej długości, ciężko się czyta. Dialogi i cały warsztat do poprawy. A fabularnie, zaczęło się mało oryginalnie, o sieci i implantach, wszczepach. A skończyło? Niezrozumiałe dialogi ze staruszkiem i babą, do tego ograny bardzo, bardzo chwyt - wszystko to sen. A to ma być prolog! Coś, co zachęci do czytania, nie wyszło jednak. Jednak nie zrażaj się, czytałem gorsze teksty. Powodzenia i pozdrawiam.

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

6
Umknęła mi informacja, że tekst stanowi prolog i spodziewałam się pod koniec jakiegoś domykającego twist u: a ona od dawna nie żyła albo jej/jego wszczep był uszkodzony, powodował halucynacje, coś w tym stylu. Twist ze snem - lekko proroczym, a jednocześnie dotykający jakichś starych spraw? - mnie nie satysfakcjonuje. Zbyt szczegółowo, dużo za dużo ekspozycji (niepotrzebne uwagi typu: widział kiedyś o tym jakiś dokument). Zanim detektyw odbiera połączenie i potem w drodze na miejsce interwencji rozległa ekspozycja zaburza poczucie czasu akcji. Wycięłabym też spotkanie z dziwakiem, jeśli nie ma to jakiegoś szczególnego znaczenia w dalszych rozdziałach.

W całym tekście widać wyraźne problemy z interpunkcją i zapisem dialogów, przykładowo:
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) - Tak proszę Pani, wszystko wiem, już do Pani jadę – skłamał, niewiele wiedząc i będąc cały czas na postoju – W jakiej sprawie Pani dzwoni? – zapytał obojętnie.
– Tak, proszę pani, wszystko wiem, już do pani jadę – skłamał, niewiele wiedząc i będąc cały czas na postoju. – W jakiej sprawie pani dzwoni? – zapytał obojętnie.

Didaskalia kończą się kropką, jeśli kolejna część dialogu to już nowe zdanie, a nie jego dalszy ciąg (niepotrzebne też wyjaśnienie w didaskaliach, że niewiele wiedział i wciąż był na parkingu, bo to sugeruje już sam opis, że skłamał, a do tego zaraz potem zadaje pytanie jasno pokazujące, że istotnie nic nie wiedział, co czyni go bardzo słabym kłamcą :P ).

Poza tym jeszcze taka luźna refleksja - nie leżał mi ten brak dyspozytora i to, że skoro już bohater miał bezpośredni kontakt z dziewczyną, która zgłasza, że ktoś próbuje wejść do jej mieszkania, to czemu się rozłącza? Wydaje mi się, że w takich sytuacjach dyspozytorzy właśnie zostają w ciągłym kontakcie, póki ktoś nie zjawi się na miejscu. Oczywiście można się bronić, że to tylko sen, ale... :)

I mi się akurat podoba pomysł połączenia SF z pradawnymi demonami :D

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

7
tomek3000xxl pisze: (wt 09 maja 2023, 22:19) Jest Dobre pisanie, nie wiem czy Bardzo. Czyta się dobrze bez zgrzytów i historia wciaga.

Jestem zaszczycony i onieśmielony ;] Jest to pierwszy dłuższy tekst pisany prozą od kiedy skończyłem szkołę prawie 20 lat temu więc taka miła opinia bardzo mnie podbudowała i zmotywowała do dalszego pisania. Tym bardziej, że tekst nie był krótki tym bardziej jestem wdzięczny za jego przeczytanie. Pisałem go przez dobre kilka tygodni, a później przez miesiąc wracałem i poprawiałem w kółko, cały czas znajdując nowe rzeczy, które mi nie pasowały, aż w końcu tak przyzwyczaiłem się do konstrukcji tekstu, że przestałem zauważać błędy. Pół roku póżniej gdy do niego wróciłem znowu zacząłem go polerować i najpewniej gdybym wrócił za kolejne pół roku ponownie wprowadzałbym zmiany i tak przez kolejne lata niewiele posunąłbym się naprzód. Dlatego postanowiłem poddać go krytyce i wspólnymi siłami znaleźć moje słabe strony oraz poprawić warsztat.
tomek3000xxl pisze: (wt 09 maja 2023, 22:19) Na poczatku trochę dużo tych zaimków, dublowanie Jakieś. Tak w ogóle, to Jakies, to wyraz non grata i warto byłoby go czymś zastąpić.
Faktycznie nie zwróciłem na to uwagi. W całym tekscie "Jakiegoś" pojawia się 3 razy, nie jest to więc raczej naddto, ale już na początku pojawia się 2 krotnie w odległości kilku zdań więc może razić - dlatego zmieniłem jedno z nich na "Pewnego".
tomek3000xxl pisze: (wt 09 maja 2023, 22:19) Na poważną weryfkę musisz poczekać na tych z wyższej ligi, bo ja to taki chłopek po zawodówce jestem. Tak, czy siak to mi się podobało i jutro chętnie przeczytam jeszcze raz.
Jeszcze raz dziękuję. Czytając, że masz ochotę po pierwszym razie, przeczytać po raz kolejny poczułem się wniebowzięty. Zwłaszcza, że w tekście poukrywałem kilka nieoczywistych zagadek i być może przy pierwszym czytaniu nie wszystkie zostały dostrzeżone. A największą satysfakcję mi przynajmniej sprawia, gdy znajdując odpowiedni klucz udaje mi się otworzyć kolejne drzwi do rozwiązania - trochę na zasadzie pokoju zagadek, gdzie autor pozostawia wskazówki dla odbiorców.

Dodano po 52 minutach 53 sekundach:
Thana pisze: (śr 10 maja 2023, 08:39) 1. W prozie nie piszemy zaimków wielką literą.
Jestem zachwycony włożoną pracą i dziękuję za poświęcony czas na wyłapanie tych błędów. Nie byłem świadomy że zaimki formalne w prozie pisze się również małą literą, dlatego poprawiłem wszystkie Pan/Pani, głównie w dialogach.
Thana pisze: (śr 10 maja 2023, 08:39) 2. Fragment, w którym detektyw opisuje świat przedstawiony, to tzw. gadanie do czytelnika. Grubymi nićmi szyte. Takie rzeczy trzeba robić finezyjnie, a tutaj widać, że Autor potrzebuje wyjaśnić czytelnikowi założenia świata, a nie umie znaleźć pretekstu. Gość, który siedzi sam w pojeździe, nie ma powodu, żeby wyjaśniać samemu sobie, jak działa rzeczywistość.
To prawda. Już pół roku temu, gdy to pisałem wydawało mi się, że jak na tak krótki tekst za dużo miejsca jest poświęcone na tłumaczenie Świata przedstawionego czytelnikowi. Za dużo informacji na raz i możliwe że dla odbiorcy będzie to nudne. Początkowy tekst skupiał się tylko na dwóch z poruszonych kwestii za to wchodził w nie bardziej szczegółowo. Pozostałości widać tu na przykładzie opisu reprodukcji, ale później zarzuciłem ten pomysł. Wykorzystałem za to inne podejście insynuowane przez starszą kobietę: "- Wiesz kim jestem. Z kim rozmawiałeś przez całą drogę? Przypomnij sobie." Wskazówkę, że w drodze na miejsce postać być może nie prowadziła wewnętrznego monologu, w tym miejscu postanowiłem skupić się na ogólnym zarysie najpoważniejszych gnębiących postać kwestii.
Thana pisze: (śr 10 maja 2023, 08:39) 3. Jeżeli jest to prolog, to rozmowa ze staruszką jest za długa. Poza tym jest kompletnie niezrozumiała, ale skoro to prolog, to rozumiem, że to ma być zagadka, haczyk, trop tajemnicy. I właśnie jak na haczyk, coś dziwnego i niezrozumiałego, jest tam tego gadania za dużo.
Dokładnie tak, tekst wypełniony jest wskazówkami i zagadkami, których rozwiązanie (mam nadzieję) dadzą dużo satysfakcji czytelnikowi. Gdy wprowadzam jakieś nazwy własne zwykle poza tym że powinny się prezentować to chcę nadawać im praktyczną funkcję i znaczenie. Z jednej strony jest to nierealistyczne, ale z drugiej to nie dokument, a powieść fantastyczna. Gdy czytam książki mam tendencję do szukania głębszych warstw w przekazywanym nazewnictwie i gdy uda mi się dotrzeć do zamysłu autora to uśmiech pojawia się na mojej twarzy.
Thana pisze: (śr 10 maja 2023, 08:39) Może jednak fotel?
Zdecydowanie fotel, nie wiem jak po tylu razach czytania tego i poprawiania tekstu umknęło mi to: "siedzenie do pozycji siedzącej" - fatalne.
Thana pisze: (śr 10 maja 2023, 08:39) To wyłączył czy nie wyłączył? Czy śnił, że wyłączył? Ale jeśli śnił, to opisywany świat istnieje, czy też go wyśnił?
Bezsprzecznie nie ma to sensu. Podcast do tego czasu już by się zakończył, chyba, że po automatycznie uruchomił się kolejny odcinek, ale zdecydowanie wole pozbyć się/zamienić te dwa słowa na coś bardziej sensowanego typu: "Westchnął ciężko, ustawił fotel..."
Thana pisze: (śr 10 maja 2023, 08:39) Sam pomysł jest ciekawy, tylko te pradawne lovecraftopodobne demony w SF nie bardzo mi grają, bo są śmieszne. Ale może się obronią jakoś...
Jestem szczęśliwy, że pomysł się spodobał. Co do demonów ciężko jest mi coś więcej powiedzieć bez odkrywania kart za nadto, aczkolwiek dołożyłbym tylko to, że wiara ludzi w zjawiska nadprzyrodzone była, jest i w moim postrzeganiu będzie zawsze wysoka zwłaszcza w niesprzyjających czasach. Technologia, gdy nie wiemy jak działa też może wydawać się ludziom z nią nie obeznanym magiczna jak sztuczki iluzjonistów.

Dodano po 53 minutach 56 sekundach:
gaazkam pisze: (śr 10 maja 2023, 12:56) NIe za bardzo lubię SF. Powód: Osobiście przyszłość postrzegam w barwach skrajnie dystopicznych i SF sprawia, że wraca mi czarnowidztwo. (Z drugiej strony bardzo możliwe, że zwyczjanie się mylę, nigdy nie spotkałem nikogo, kto postrzegałby wpływ obecnie rozwijanych i/lub postulowanych technologii na ludzi podobnie, jak ja).
Mi SF kojarzy się z tytułami typu "Diuna" Franka Herberta, którą jeszcze jako dzieciak prawie 30 lat temu pochłaniałem z szeroko otwartymi oczami. Po tym przyszedł czas na Lema i mój ulubiony "Niezwyciężony", gdzie wątki twardego SF mieszały się z horrorem. Później to już np. Dan Simmons i jego "Hyperion" oraz wiele innych. Z dystopijnych SF to na pewno "Neuromacer" Gibsona czy "Droga" McCarthy'ego, ale to wiadomo klasyka. Długo by opowiadać.
gaazkam pisze: (śr 10 maja 2023, 12:56) Z drugiej strony, twoje opowiadanie podobało mi się o tyle, że dostrzegłem w nim niektóre spośród moich obaw.
Bardzo się cieszę, że w postrzeganiu przyszłości część założeń pokrywa się - faktycznie niektóre to forma obaw a inne nowych możliwości i nadziei. Wszystko będzie zależało od sposobu wykorzystania nowych odkryć i technologii, ale również na jakim poziomie "oświecenia" będą sami ludzie. Czy będą dążyć ku własnej zagładzie czy pojednaniu, czy będą podążać w kierunku nieograniczonego niczym rozwoju technologii czy odejdą od niej na rzecz rozwoju duchowego i harmonii z naturą.

gaazkam pisze: (śr 10 maja 2023, 12:56) Ale ja bym poszedł jeszcze trochę dalej... U ciebie każdemu człowiekowi wszczepia się implanty do mózgu, które mają dostęp do jego myśli. Powiedz mi, jak w takim razie wyobrażasz sobie w ogóle jakąkolwiek przestępczość? Po mojemu jednym z zadań tych implantów z całą pewnością byłoby stałe kontrolowanie umysłu, tak by na czas wykryć każdy zamiar popełnienia przestępstwa. I, o ile taki zamiar się pojawi, wtedy implant przejmuje dowodzenie i wyrzuca go z umysłu. Tym samym, kosztem zmiany całego społeczeństwa w armię niewolników i odebrania obywatelom wolnej woli (przy jednoczesnym zachowaniu demokracji i liberalizmu ofc), rzeczywiście mogą nastać czasy powszechnego bezpieczeństwa, w których nie będzie żadnej przemocy.
Jestem wdzięczny za te słowa. O to mi właśnie najbardziej chodziło, gdy poddawałem tekst pod krytykę. Błędy stylistyczne naturalnie są bardzo ważne i tu mój warsztat jest słaby, ale to na spostrzeżeniach odnośnie treści najbardziej mi właśnie zależało.
Odnośnie pytania o implanty. Z zamiłowania jestem historykiem więc odpowiem standardowo na każdą włócznie znajdzie się tarcza. Więc w przypadku wszczepów znajda się i tacy, którzy będą chcieli je przeprogramować. W moich założeniach implanty cerebrum są przede wszystkim połączeniem wszystkich zalet i wad obecnych smartfonów i rozszerzających i funkcjonalność na wszystko co jest podłączone do sieci. Czyli poza obsługą multimediów możesz przy ich pomocy otwierać np drzwi lub sterować pojazdem, ale również przekazywać dane o swoim stanie zdrowia lub jak w przypadku głównego bohatera sterować wewnętrznymi procesami chemicznymi. Czyli najważniejsza jest funkcjonalność. Naturalnie tu zaraz pojawia się Państwo, które dla "bezpieczeństwa" obywateli wprowadza nowe funkcje jak załóżmy śledzenie położenia. Implant jest wstanie odczytywać polecenia wyrażone tylko w myślach, ale ciężko byłoby mi sobie wyobrazić teoretycznie wolne społeczeństwo, które zgodziłoby się to aby oficjalnie wszczepy czytały im ich myśli i przekazywało do odpowiednich władz za Orwellowską nieprawomyślność. To jeszcze nie ten etap. Choć technologicznie byłoby to możliwe to byłoby też nieetyczne, przynajmniej dla zwykłych obywateli. Co innego gdyby dotyczyło to np. terrorystów lub jednostki niepożądane.

gaazkam pisze: (śr 10 maja 2023, 12:56) Samą fabułę nie do końca rozumiem, ale chyba tak właśnie ma być? Może z tego powstać coś całkiem ciekawego, chociaż i na tyle ambitnego, że niełatwego - zobaczymy, jak sobie poradzisz z narzuconym sobie zadaniem
Powieść tworzylem tak jak sam lubię czytać. To jest znajdywać w tekście ukryte wskazówki, które pozwolą mi spojrzeć na tekst z innej strony i gdy to odnajdę to poczuć satysfakcję z odnalezienia rozwiązania i powiedzieć np. "O, a to o to chodziło". Odnaleźć klucz do zamka w drzwiach, a czasem i kilku kluczy jeżeli w drzwiach jest więcej zamków.
Ambitny? Na pewno jeżeli kiedykolwiek powstałoby to co sobie zamyśliłem. Jednak praca i obowiązki skrzętnie przeszkadzają. Ten tekst pisałem i poprawiałem przez ostatnie pół roku, a i tak nadal jest sporo rzeczy do poprawy. Prędkość pisania jest u mnie jeszcze niewielka i to chciałbym też zmienić. Kiedyś gdy jechałem pociągiem siedziałem obok pisarza, który na laptopie tworzył swoją opowieść i tak od czasu do czasu spoglądałem w jego stronę. Przez całą 2 godzinną podróż zapisał chyba cały rozdział, lekko tworząc zdanie za zdaniem. Moim tempem byłoby to pewnie kilka zdań.
gaazkam pisze: (śr 10 maja 2023, 12:56) Co do samej narracji - moim zdaniem jest nierówno. Widać potencjał, niestety widać także fragmenty mniej szczęśliwe, a czasami nawet zwyczajne błędy. Wybacz, ale tym razem nie spróbuję rozpisywać tego dokładnie, chociaż by się przydało.
Też teraz to dostrzegam te błędy jak wskazują mi je w komentarzach i dzięki temu mogę zanotować i je poprawić. Ale super, że chciało Ci się czytać do samego końca i podzielić się wrażeniami.

Dodano po 9 minutach 39 sekundach:
RebelMac pisze: (śr 10 maja 2023, 16:04) Najpierw styl - jest niestety słabo, brak rytmu, zdania jednakowej długości, ciężko się czyta. Dialogi i cały warsztat do poprawy.
Tak stylistyka na pewno wymaga poprawy warsztatu przez praktykowanie. Od czasów szkolnych co było 20 lat temu wiele zasad się zapomniało. Pomimo ciągłych poprawek i szukania odpowiedzi na pytania o których wie się, że się nie wie, to pozostaje jeszcze największa kategoria rzeczy o których nie wie się że się nie wie. Stąd poddanie tekstu pod krytykę, aby poszerzyć w tym kierunku swoją wiedzę i podszkolić pisarski warsztat.
RebelMac pisze: (śr 10 maja 2023, 16:04) A fabularnie, zaczęło się mało oryginalnie, o sieci i implantach, wszczepach. A skończyło? Niezrozumiałe dialogi ze staruszkiem i babą, do tego ograny bardzo, bardzo chwyt - wszystko to sen. A to ma być prolog! Coś, co zachęci do czytania, nie wyszło jednak. Jednak nie zrażaj się, czytałem gorsze teksty.
Tak, jak czytam to już po raz setny to też wydaje mi się to mało oryginalne, ale wymagałoby zbyt dużych zmian, aby zmienić cały kontekst. Postaram się o większą oryginalność przy następnych tekstach, być może tam uda mi się czymś zaskoczyć. Dziękuję za przeczytanie całości zwłaszcza, że nie był to najkrótszy tekst.

Dodano po 51 minutach 8 sekundach:
ledwo pisze: (pt 12 maja 2023, 14:00) Umknęła mi informacja, że tekst stanowi prolog i spodziewałam się pod koniec jakiegoś domykającego twist u: a ona od dawna nie żyła albo jej/jego wszczep był uszkodzony, powodował halucynacje, coś w tym stylu. Twist ze snem - lekko proroczym, a jednocześnie dotykający jakichś starych spraw? - mnie nie satysfakcjonuje. Zbyt szczegółowo, dużo za dużo ekspozycji (niepotrzebne uwagi typu: widział kiedyś o tym jakiś dokument). Zanim detektyw odbiera połączenie i potem w drodze na miejsce interwencji rozległa ekspozycja zaburza poczucie czasu akcji. Wycięłabym też spotkanie z dziwakiem, jeśli nie ma to jakiegoś szczególnego znaczenia w dalszych rozdziałach.
Jestem bardzo wdzięczny za tak szeroki i wnikliwy komentarz. Twist na końcu faktycznie nie jest niczym oryginalnym, nie udało mi się zachowując konwencję wymyśleć coś bardziej odkrywczego. Strasznie podoba mi się, gdy odbiorca ma swoje zdanie na temat zdarzeń. Nie chciałem pisać w sposób oczywisty, który nie pozostawiałby miejsca na własne interpretacje. Szanując swoich odbiorców nie chcę też podawać rozwiązań i kluczy do nich na tacy, jako, że nie wywołałoby to satysfakcjonującego efektu. Wspaniale, że się tym ze mną dzielisz.
W trakcie pisania myślałem o tym samym czy nie za wiele w tekście ekspozycji i wyjaśnień. Część wyrzuciłem, ale niektóre nieszczęśliwie pozostały. Przykład: widział kiedyś o tym jakiś dokument, jest jak najbardziej trafny. Byłem rozerwany pomiędzy dwoma wersjami. Czy czytelnik uwierzy, że detektyw będzie miał szczegółową wiedzę o procesie perinatologicznym nie wyjaśniając skąd ją posiada. Czy lepiej dodać, że widział ją w filmie dokumentalnym. Teraz ta ekspozycja też wydaje mi się niepotrzebna i zniknie z poprawionej wersji. Co do spotkania z dziwakiem, jest ku temu powód i bez niego tekst pozbyłby się jednej ze wskazówek.
ledwo pisze: (pt 12 maja 2023, 14:00) W całym tekście widać wyraźne problemy z interpunkcją i zapisem dialogów, przykładowo:
Tak, bardzo dobrze zostało to zauważone. Największe problemy przynosiły mi dialogi i ich zasady. Niestety. Dlatego też będą najsłabszą częścią pod względem stylistycznym, choć dzięki takim komentarzom zbieram odpowiednią wiedze, aby móc je poprawić. I tak w tym przytoczonym tekscie zostawię tylko " - skłamał. -", ponieważ ta dodatkowa ekspozycja faktycznie ma sensu.
ledwo pisze: (pt 12 maja 2023, 14:00) Didaskalia kończą się kropką, jeśli kolejna część dialogu to już nowe zdanie, a nie jego dalszy ciąg (niepotrzebne też wyjaśnienie w didaskaliach, że niewiele wiedział i wciąż był na parkingu, bo to sugeruje już sam opis, że skłamał, a do tego zaraz potem zadaje pytanie jasno pokazujące, że istotnie nic nie wiedział, co czyni go bardzo słabym kłamcą
Faktycznie brak kropki na końcu.
Uśmiech pojawił się za to na mojej twarz, gdy w końcu zrozumiałem dlaczego czyniło go to słabym kłamcą, gdy powiedział: "- W jakiej sprawie pani dzwoni?" A więc zamysł był taki, że gdy detektyw odebrał połączenie pomyślał sobie: "Po co/dlaczego do mnie kobieto dzwonisz, gdy przecież mam wszystkie informacje od elektronicznego dyspozytora." Ale zamiast być grubiańskim, zastosował trochę dyplomacji i wypowiedział wcześniej przytoczone słowa. Co prawda ton mu nie wyszedł, ale sam zdanie brzmi już mniej obojętnie czy wyzywająco.
ledwo pisze: (pt 12 maja 2023, 14:00) Poza tym jeszcze taka luźna refleksja - nie leżał mi ten brak dyspozytora i to, że skoro już bohater miał bezpośredni kontakt z dziewczyną, która zgłasza, że ktoś próbuje wejść do jej mieszkania, to czemu się rozłącza? Wydaje mi się, że w takich sytuacjach dyspozytorzy właśnie zostają w ciągłym kontakcie, póki ktoś nie zjawi się na miejscu. Oczywiście można się bronić, że to tylko sen, ale...


To bardzo ciekawe bo faktycznie o tym nie bardzo pomyślałem, że dyspozytor pozostałby na linii. Co prawda dyspozytor jest elektroniczny i tylko przekazuje zlecenie, stąd możliwość zadzwonienia do przydzielonego funkcjonariusza. Dostakowo sama sprawa zagrożenia, też nie była do końca jasna i pewna. Do tego trzeba jeszcze zaliczyć pewną obojętność i mniejszą staranność z jaką Państwo podchodziło do autochtonów czyli ludu Kamma.
ledwo pisze: (pt 12 maja 2023, 14:00) I mi się akurat podoba pomysł połączenia SF z pradawnymi demonami
Mi też ;] Trochę zaskoczony jestem, że pojawił się taki nacisk na to połączenie. Gdy to pisałem próbowałem raczej przedstawić ten wątek jako ludowe bajania, wymysły lokalnej społeczności. A wyszło SF z demonami :)
Dający wiele do myślenia komentarz, pięknie dziękuję za pochylenie się nad moim tekstem.

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

8
Eh, skoro już zaczęliśmy ten temat, niech będzie, wyrzucę z siebie swe obawy, nawet ryzykując śmiesznością (jak to się nierzadko kończy...)

Zbuntowana SI

OK, twoje implanty stanowią rozszerzenie smartfonów, pójdźmy tą drogą...

Apple, Microsoft, Google, wszystkie te firmy cechuje ogromny głód danych, można śmiało założyć, że jeśli korzysta się z ich usług, to automatycznie oddaje się im do analizy wszystkie dane, jakie przez ich łapki przejdą. Tak, istnieją alternatywy nastawione na prywatność, ale kto korzysta cały czas z TORa? Kto korzysta z protonmail, a kto z gmail? Kto siedzi ciągle na Linuxie, nigdy nie tykając się Windowsa? Itp, itd?

Stallmanizm się nie przyjmuje, przyczyn jest p-dobnie wiele, ja widzę co najmniej te:
- Utrata prywatności nie bije bezpośrednio w ludzi, mało tego, niektórzy uważają to wręcz za zaletę, bo mają trafniejsze rekomendacje - albo wręcz z własnej woli obnażają całe swe życie publicznie na fejsie
- Wszystkie alternatywy wymagają zacięcia technicznego, które nie każdy posiada
- Egzekwowanie swej prywatności niemal z automatu lokuje człowieka bardziej w szarej strefie, no kto korzysta z TORa, jak nie przestępcy?
- Z kim pogadasz przez Signala, a z kim przez Messangera albo Teamsy? Z kim przez Discorda, a z kim przez Matrixa? Jeśli chcesz trzymać swe dane przy sobie, to automatycznie godzisz się na marginalizację
- To korporacje mają pieniądze, a nie "wolnościowe" alternatywy, więc produkty korporacyjne mają automatycznie większą siłę przebicia i są pod wieloma względami po prostu lepsze

Teraz dołóżmy do tego dawne rewelacje Snowdena i widać, w jakim kierunku świat idzie.

Tak - to prawda - jeszcze nie jest tak, że twój telefon doniesie na ciebie na policję, jeśli wykryje, że przeszedłeś na czerwonym świetle.
- Korporacje ciągle boją się pojawienia się konkurencji, więc tak ostro nie zagrają
- Ludzie nie zgodzą się na to
- Analiza w czasie rzeczywistym tak dużego strumienia danych stwarza trudności techniczne

Argumenty etyczne? Można spokojnie argumentować, że to właśnie kontrola jest etyczna. Proszę bardzo: W każdym państwie oprócz anarchii istnieje wymog przestrzegania prawa. Pod tym względem nie ma wolności, policja, prokuratura, sądownictwo, więziennictwo z definicji są instytucjami przymusu, mającymi za zadanie wyegzekwować za pomocą przemocy przestrzeganie prawa. Implanty uniemożliwiające złamanie przepisów prawnych nie są tu jakościową zmianą, one tylko i wyłącznie robią to samo, co policja, prokuratura, sądownictwo i więziennictwo, tylko robią to skuteczniej, wydajniej, i nawet humanitarniej - bo co jest bardziej humanitarne, powstrzymać kogoś zanim zaszkodzi innym i sobie, czy skuć go kajdankami, zamknąć w klatce, a może nawet zastrzelić czy posadzić na krzesło elektryczne?

Wolność nie polega na samowoli, wolność polega na demokracji, która, i owszem, będzie zachowana, przynajmniej jakiś czas - można se oddać głos do urny.

A zresztą o czym my mówimy? Jaka przemoc, jakie ograniczanie myśli? ChatGPT (najwyraźniej ci świetnie znany) odmawia odpowiedzi na wiele pytań, które wg niego mogą być "nieetyczne" - i idzie w tym kierunku dość daleko, bo nie tylko nie powie, jak zbudować bombę (co jeszcze jest zrozumiałe), ale odmawia nawet przedstawienia technik manipulacji (co jest ogólnodostępną wiedzą psychlogiczną, a zresztą IMO każdy człowiek powinien się mniej więcej w technikach manipulacji orientować, po to po prostu, żeby umieć je wykryć, gdy ktoś inny próbuje je stosować - co się zdarza dość nagminnie - i się przed nimi obronić). Tak, wiem, te ograniczenia chatagpt można obejść, zakładam jednak, że sa to bugi, które openAI załata prędzej czy później. Z tymi implantami podobnie, implant po prostu odmawia wykonania polecenia, które uważa za nieetyczne. A że nosiciel implantu zoutsourcował na implant własne procesy myślowe? Nie jest w stanie myśleć, jeśli implant nie zechce współpracować? No cóż.

Czy ludzie na to pójdą? Rzeczywiście, nie zgodzą się na GWAŁTOWNĄ utratę wszelkiej niezależności, to jednak przeprowadzanie tego samego, ale metodą drobnych kroczków, jak zresztą widzimy w otaczającej nas rzeczywistości, już ma dużo większą szansę na sprawdzenie się. Wprowadzenie kart SIM na nazwisko na przykład przeszło bez większego echa. Zresztą jest prawdą, że wraz z tą utratą niezależności rośnie bezpieczeństwo, bo jak wiadomo to nie wymiar kary, ale jej nieuniknioność zniechęca do przestępstw. Nadto łatwo mi sobie wyobrazić sytuację, gdy po prostu pracodawcy mogą zacząć wymagać posiadania takich implantów - nie będą chcieć miec pracowników, na których nie można polegać, a wszczepienie sobie cenzora do umysłu to będzie taki autocertyfikat kandydata na pracownika, "ja nie wywinę żadnego numeru".

A zresztą wszystko to u ciebie już nie ma znaczenia. Co ważne, u ciebie te implanty są wszczepiane nawet przed urodzeniem. W tych warunkach automatycznie nie ma znaczenia, czego jednostka chce, a czego nie chce. Taka sytuacja już kompletnie pozwala producentom implantów nie liczyc się z nikim i z niczym i uczynić z całej populacji zombie.

================

Jeszcze jeden argument, tym razem trochę z innej beczki. Jak w historii przebiegała ewolucja. Zaczęło się od odrębnych, od siebie niezależnych jednokomórkowców, które się później łączyły w społeczności, aż w końcu... czy w człowieku którakolwiek komórka (oprócz rakowych!) zachowuje swą odrębność i niezależność? Strzelam, że tak samo będzie przebiegać ewolucja ludzkich społeczności. Coraz bardziej się wzmaga (i będzie wzmagać) przewada społeczności nad jednostką, aż w końcu jednostka nie będzie już niczym więcej, jak tylko właśnie taką komórką w całej społeczności. W Dalekim Wschodzie, szczególnie w Chinach ten proces jest bardzo widoczny, bo z przyczyn historyczno-kulturowych tamtejsza ludność tak właśnie postrzega społeczność i swoją w niej rolę. Na Zachodzie jest to już oporniejsze, bo znowu z przyczyn historyczno-kulturowych Zachód tradycyjnie kładzie nacisk na indywidualność i niezależność - jednak chyba widać, że powoli Zachód małpuje model chiński.

Do niedawna zlanie się obywateli w jeden organizm przy utracie swej odrębności było niemożliwe, mózg był niedostępny dla nikogo, oprócz swego właściciela, dlatego świadomość, myśli danego człowieka były jego i tylko jego. Dlatego też z wielkim niepokojem patrzę na rozwój technologii umożliwiającej interfejs mózg-komputer, bo w mojej świaodmości to jest ten właśnie brakujący kawałek układanki, który takie zlanie się jednostek w jeden tygiel umożliwi i wymusi zarazem.

Zresztą nie do końca jest to tylko mój wymysł - o ile pamiętam entuzjasta Ray Kurzweil o tym samym mówił, tyle że dla niego to wcale nie jest dystopiczna sytuacja. Twierdził, że jednostki będą się do woli łączyć i dzielić tak, że liczenie populacji straci sens, bo samo pojęcie pojedynczej osoby przestanie być wyraźnie zdefiniowane.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

9
gaazkam pisze: (sob 13 maja 2023, 16:02) Apple, Microsoft, Google, wszystkie te firmy cechuje ogromny głód danych, można śmiało założyć, że jeśli korzysta się z ich usług, to automatycznie oddaje się im do analizy wszystkie dane, jakie przez ich łapki przejdą. Tak, istnieją alternatywy nastawione na prywatność, ale kto korzysta cały czas z TORa? Kto korzysta z protonmail, a kto z gmail? Kto siedzi ciągle na Linuxie, nigdy nie tykając się Windowsa? Itp, itd?
Zgadzam się z tym. Mały odsetek ludzi będzie szukał alternatywnych programów, przeglądarek czy bezpiecznych środków przeszukiwania sieci bez pozostawiania śladów. Ale zawsze znajdzie się grupa nielicznych osób, które będą tworzyły takie możliwości oraz z nich korzystały - zdając sobie sprawę z zagrożeń przed którymi mają chronić lub z czystej zasady braku zaufania do rządu i korporacji.
Większość woli jednak korzystać ze znanych sposobów ponieważ o ile jest to dla niego bardziej przystępne w codziennym życiu.
Popularną cechą ludzi jest to, że potrafi się strasznie napracować byle tylko nie zmieniać sposobu do jakiego jest przyzwyczajony - nawet jeżeli zaproponowane rozwiązania są bezpieczniejsze lub łatwiejsze. Tu przykład osób, które nadal wolą płacić rachunki na poczcie choć w domu stoi komputer i dwa laptopy.
Albo woli korzystać z Chrome'a bo design i obsługa są mu znane zamiast przenieść się na Brave, ukryć adres IP VPNem czy uciec w cebulową sieć..

Ile wynika to z braku wiedzy? Zapewne bardzo dużo - przyjemniej jest oglądać małe małpki w internecie niż nauczyć się czegoś nowego co może wpłynać na nasze życie.
Obieg informacji jest ogromny - z jednej strony łakniemy nowych ciekawostek, a z drugiej ich przesyt powoduje, że po chwili już nic z tego nie pamiętamy.
Efekt łatwo przyswajalnej papki po której pamięta się pogrubiony tytuł, a z uwagą doczytuje się do drugiego zdania.
Kontrolowanie społeczeństwa jest tym łatwiejsze im bardziej ogłupione i obojętne się ono staje na ważne problemy, a czym bardziej zajmuje się sprawami nieistotnymi - komu o tym decydować co ważne jest dla jednostki, a co dla całego narodu. Decydować powinni wybrani reprezentanci, ale tym zależy bardziej na tym żeby utrzymać intratną posadę.
Ze zdecydowaną większością twoich rozważań jestem się wstanie zgodzić. Ciekawy jest zwłaszcza wątek różnic kulturowych pomiędzy cywilizacją "zachodu" i "wschodnim" myśleniem. Kiedy czytałem trylogię "Wspomnienia o przeszłości Ziemi" Liu Cixina co chwila rzucało mi się w oczy jak bardzo różnią się od siebie te dwie cywilizacje.
Zjednoczony organizm kulturowy jest zazwyczaj bardziej skuteczny i zdolny do przetrwania niż organizm podzielony.
W zjednoczonym narodzie, wspólnota jest zintegrowana w kompleksowy sposób, co pozwala na bardziej efektywne funkcjonowanie całości.
W przypadku podzielonej nacji, komórki społeczne są rozproszone i oddzielone od siebie, co utrudnia koordynację działań i prowadzi do ograniczeń w zakresie funkcji, jakie mogą pełnić.
Tak można było wnioskować z przykładów przytaczanych przez autora.
gaazkam pisze: (sob 13 maja 2023, 16:02) Zresztą nie do końca jest to tylko mój wymysł - o ile pamiętam entuzjasta Ray Kurzweil o tym samym mówił, tyle że dla niego to wcale nie jest dystopiczna sytuacja. Twierdził, że jednostki będą się do woli łączyć i dzielić tak, że liczenie populacji straci sens, bo samo pojęcie pojedynczej osoby przestanie być wyraźnie zdefiniowane.
Przy tym należy zauważyć, że wciąż istnieją podstawowe potrzeby jednostek, takie jak potrzeba prywatności czy indywidualności. Możliwość łączenia się i dzielenia się nie oznacza koniecznie utraty tożsamości, ale raczej nowe sposoby, w jakie ludzie mogą budować więzi i relacje ze sobą.
Myślę, że twoje obawy wydają się całkiem realne i jeżeli nawet nie dojdzie do nich w naszej rzeczywistości to mają zasadność i tak mógłby wyglądać Świat równoległej przyszłości.
Twój cały komentarz jest bogaty w ciekawe wątki i otwierający oczy na kilka nowych rzeczy, o których nie wiedziałem lub wiedziałem pobieżnie. Przysłuży się mi w wymyślaniu nowych treści i motywów.

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

10
gaazkam pisze: (śr 10 maja 2023, 12:56) Mogłabyś rozwinąć, dlaczego?
Dlatego, że są to akurat tego rodzaju demony. Mnie śmieszą zarówno demony wykreowane przez samego Lovecrafta, jak i podobne innych autorów. Te wszystkie pradawności, przedwieczności, niewyobrażalne ryki i nieopisywalne koszmary - to jest tak nieporadne, jakby przedszkolak opisywał potwora spod łóżka: Mamusiu, on jest taki straszny, no taki straszny jak... sam nie wiem co. :lol:
Rzeczywiste zło jest zupełnie inne - ot, schlał się, skatował dziecko, dziecko cierpiało, nikt mu nie pomógł, nie żyje, koniec. Prawdziwy demon jest tępy, prymitywny i głupi. I taki mnie nie śmieszy, takiego się boję.

Tutaj Autor pisze, że te demony to miały być "bajania", wytwory ludowej wyobraźni. Może więc problem jest w opisie, może trzeba je po prostu trochę inaczej przedstawić?

Inna sprawa, iż ja tu się spodziewałam, że nastąpi jakaś anomalia czasowa i bohater sam okaże się, na jakimś innym poziomie rzeczywistości, tym mordercą. Dobija się, żeby kobietę uratować, ale jednocześnie dobija się, żeby ją zamordować, tylko o tym nie wie. I dalsza opowieść będzie o tym, jak do takich anomalii w świecie przedstawionym dochodzi. Ale zamysł Autora jest inny, więc tego się trzymajmy. Może te demony na późniejszym etapie staną się poważniejsze?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

11
Thana pisze: (sob 20 maja 2023, 10:32) Inna sprawa, iż ja tu się spodziewałam, że nastąpi jakaś anomalia czasowa i bohater sam okaże się, na jakimś innym poziomie rzeczywistości, tym mordercą. Dobija się, żeby kobietę uratować, ale jednocześnie dobija się, żeby ją zamordować, tylko o tym nie wie. I dalsza opowieść będzie o tym, jak do takich anomalii w świecie przedstawionym dochodzi. Ale zamysł Autora jest inny, więc tego się trzymajmy. Może te demony na późniejszym etapie staną się poważniejsze?
Bardzo ciekawa obserwacja odnośnie wątku głównego bohatera i jego roli w całej historii. Czy faktycznie jest tą osobą za którą się uważa.
Myślę, że jedno nie wyklucza drugiego - jednocześnie żyjemy w świecie dla nas realnym, znanym i ugruntowanym oraz stykamy się z rzeczami, których nie rozumiemy i które często przystrajamy w piórka ezoteryczności.
Mając podany ten sam tekst różne osoby będą przez pryzmat swojej wiedzy i doświadczeń inaczej odczytywały jego znaczenie, gdzie indziej ustawiały akcenty. Gdy ktoś widzi w opowiadaniu efemeryczne demony - bardzo mnie to cieszy taka interpretacja. Gdy ktoś zwraca uwagę na trudy życia i realne niebezpieczeństwa w przedstawionym Świecie - tym bardziej jestem zadowolony z zakładanego efektu.
Nie chciałem dawać oczywistych odpowiedzi, aby pozostawić strefę dla własnych domysłów u czytelników.
Jest kilka pojawiających się wskazówek oraz kluczy do zagadek, ukierunkowujących odbiorców, ale nie odbierających im ich własnej perspektywy.

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

12
Bardzo podoba mi się dynamika wstępu i stopniowe uzupełnianie opisu sytuacji, jakby czytelnik budził się z bohaterem i powoli orientował co się dzieje i gdzie jest.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Jego pokolenie przechodziło operację implantowania, gdy byli jeszcze małymi dziećmi. Obecnie zabiegi te wykonuje się jeszcze przed narodzinami. Oglądał kiedyś dokument na ten temat.
Przyznam że w tym momencie ta i dygresja o noworodkach zaczyna mnie zastanawiać - co to za pilne zgłoszenie a on nie odbiera, tylko myśli o czymś co jest bardzo fundamentalną rzeczą w jego środowisku. Te opisy powstawania wszczepów są ciekawe (ciocia Urka lubi te klimaty), ale właśnie już nie wprost związane z sytuacją. Przypominają mi wiec, że to ja jestem czytelnikiem, któremu coś trzeba tłumaczyć. Ale pewnie nie ma tyle miejsca w opowiadaniu, żeby to zaszyć w kontekście.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Zakładając, że dostęp nie był prywatny i tym samym zabezpieczony zapewniał pełną kontrolę nad wszystkimi podłączonymi do globalnej sieci urządzeniami.
Tu na pewno jest jakiś błąd - albo prywatny i zabezpieczony, albo nie. Dokładnie jak to powinno brzmieć, to ci nie powiem. Jeżeli chcesz wchodzić w takie detale to warto skonsultować się z programistą. Mój brat nie znosi Dukaja, między innymi za błędy w technikaliach, które ja przełykam. Ludzie z IT to duże grono potencjalnych czytelników (odbiorców) takiego opowiadania, a potrafią bardzo zrazić się, właśnie tylko za to, że ktoś wchodzi w opisy rzeczy, o których nie ma pojęcia, a mógł je spokojnie pominąć. Na przykład te sławetne Midichloriany - które zepsuły niektórym całą frajdę z potęgi mocy. Lepiej udać że to działa, ale nie bohater nie wie jak, więc nawet nie stara się o tym myśleć, tylko na przykład "...uruchomił za pomocą myśli, nawiew świeżego powietrza z klimatyzacji pojazdu, żeby się wybudzić". Na pewno lepiej to opiszesz niż ja, ale wiesz, że chodzi o pokazanie, niż omówienie, że tak to działa.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Niebezpieczna, potrafiła odciągnąć nierozważne lub uciekające od rzeczywistego Świata osoby.
Tu po Niebezpieczna, powinien być chyba myślnik lub kropka. Przepraszam ale pominę poprawę interpunkcji, bo jestem w tym słaba. Jakoś mi akcent w zdaniu nie pasuje.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Ułożono kiedyś teorię, że szczątkowe pamięci tych milionów zdigitalizowanych dusz dalej krążą po sieci.
Fajny pomysł - coś jak ślad w świadomości zbiorowej, cyfrowy spirytualizm. Rozwojowe...
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) – domyślił się.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) pomyślał
To trochę wybija z rytmu, skupia uwagę na tym, że te fakty nie przychodzą mu na myśl naturalnie - a chyba powinny.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Było wyjątkowo ładnie i tylko lekko mżyło więc szłam piechotą. Blisko domu usłyszałam niepokojące odgłosy dochodzące z parku. Poczułam się nieswojo, byłam tam tylko ja, a mimo to wydawało mi się, że ktoś zaczął mnie obserwować. Słyszałam szmery, które momentami przypominały mowę, ale poza niewyraźnymi kształtami na granicy widzenia nikogo nie widziałam. To było tak przytłaczjące.
Ten kawałek brzmi trochę zbyt składnie jak na osobę, która jest świeżo pod wpływem takiego doświadczenia. Zaaferowane i przestraszone kobiety, opisują sytuację trochę bardziej haotycznie i ogólnikowo. Ale punkt za to że nie przechodzi od razu w punkt, bo faktycznie - Panie daj cierpliwość do tych wszystkich, którzy zaczynają mówić o sytuacji od d>>y strony i się tłumaczyć, zamiast przejść do rzeczy. Ja lubię sobie czasem zanotować dokładne wypowiedzi ludzi rozmawiających na ulicy, albo przez telefon - żeby mieć dokładne szablony, jak naprawdę składają zdania, kiedy mówią.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) chwila
chwili
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43)te
to (chyba że zakładamy że postać mówi z błędami, co byłoby fajnym szczegółem, tylko dodaj tego więcej)
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Nagłym impulsem, otworzył drzwi i wyskoczył na zewnątrz z pistoletem w dłoni.
He? Trochę dziwne zachowanie, jak na funkcjonariusza, który nie widzi powodu do strzału i widowni, do takiego pokazu zręczności.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Szczęśliwie wrażenie w lot go opuściło.
"Szczęśliwie" brzmi tu, w kontekście, jakby nie na miejscu. Może "Na szczęście" albo coś "nagle, z ulgą".
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43)
Daren odwrócił się od starca ruszył biegiem w kierunku bloku, przeskakując nad kałużami.
zamieniłabym "od starca" na "i", albo zmieniła jakoś szyk zdania.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43)
Weź coś ostrego i schowaj się.
Nie wiem czy dawałby jej takie rady, zgodnie z protokołem - a co jeżeli zrani jego?
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Które to było mieszkanie? – zastanowił się przebiegając pomiędzy zamkniętymi drzwiami – sto dziewięć? Tak zdecydowanie to ten numer – dobiegł patrząc na wybity obok wizjera numer.
Na jego miejscu szukałabym wyważonych drzwi, a nie patrzyła na numery. Również to że sprawdza numery na piętrowcach zamiast na mapie, brzmi jak współczesny problem z adresami na mapach Google, a nie jak nowoczesny system dla służb interwencyjnych.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Prawie ogłuszył go nagły łomot, głośny kobiecy krzyk, pomieszany z trzaskami. Odgłosy gwałtownej szarpaniny, stuk rozbijanego szkła.
- Sara! – krzyknął ledwo rozpoznając swój głos. – Jestem tu, wytrzymaj!
Dobiegł do drzwi sto dziewięć i naparł na nie z całej siły. Uderzył kilka razy barkiem, odbiegł kawałek i z rozpędem skoczył na nie. Bezskutecznie, zamek i rygiel trzymały mocno. Odgłosy jego jednostronnej walki odbijały się echem po całym bloku.
Tu się pogubiłam- więcej opisu. Dlaczego nagle postanowił wywarzyć drzwi do mieszkania?
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Drzwi lekko ustąpiły.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Ustąpiły wymęczone zawiasy puszczając na śrubach Zamek i rygiel trzymały by zapewne do końca.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43)
siłą pędu niszcząc ich inercję
Tu trochę nie nadążam za wizjami.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) - Wasze diabły i bożkowie nie są nam straszni – odpowiedział gniewnie i szorstko Dawno już ich uśmierciliśmy. Nie ma dla nich miejsca w Imperium człowieka.
Szybko się chłop ogarnął, ale brzmi to dziwnie, jakby postanowił zagrać ze staruszką w te dziwną zabawę.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) wieszczkę?
Na pewno o to słowo chodziło? Jakby nie pasuje (bo kobieca forma).
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) Za tymi drzwiami są zwłoki Sary, prawda? Ty oraz twoi wspólnicy zabiliście ją. Jaki był wasz cel? Kim jesteście?
W takim momencie zakładam, że to mu się śni, bo procedury raczej nie zakładałyby, że zacząłby przesłuchiwać staruszkę i wywiad na miejscu, w takiej sytuacji.
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43)
Z trzaskami na szybie pojawiały się nowe rysy.
Nie uwierzysz! Dosłownie moment przed tym jak to przeczytałam coś głośno strzeliło koło okna, aż poszłam sprawdzić czy nie pękła mi szyba w oknie xD - to mnie rozproszyło, ale kurde! boję się czytać dalej :D
Zbuntowana SI pisze: (wt 09 maja 2023, 21:43) powiedział przez zaciśnięte zęby wyraźnie
Trochę trudno wykonalne by wyraźnie mówić z zaciśniętymi zębami.

Końcówka- Ehh , dobrze mieć rację. Trochę taki Hellraiser:WrotaPiekieł wyszedł - Bardzo mi się podobało :)
Miałam nawet bardzo podobny sen, z podobnym bohaterem i uniwersum - mogę ci podesłać pomysł (zdradzić), na rozwinięcie twojego opowiadania ;) Bo też nie lubię pisać Sci-Fi :D, ale może razem dałybyśmy radę.

Co do uwag innych osób:
gaazkam pisze: (śr 10 maja 2023, 12:56) U ciebie każdemu człowiekowi wszczepia się implanty do mózgu, które mają dostęp do jego myśli. Powiedz mi, jak w takim razie wyobrażasz sobie w ogóle jakąkolwiek przestępczość?
gaazkam pisze: (sob 13 maja 2023, 16:02)Zbuntowana SI
Nie to nie jest tak opisane. Z tekstu nie wynika że można czytać myśli każdego człowieka, albo to jakieś uniwersum z Raportu Mniejszości. Oprogramowanie dla mundurowych jest budowane w sposób przewidujący pewne bezpieczeństwo i izolacje od korporacji typu google itd. Mają swoje mapy, systemy GPS, szyfrowanie komunikacji... bla bla bla. Dałoby się to uzasadnić i obronić w takiej formie. Jedyne do czego się przyczepię, to że wyświetlanie pewnie nie byłoby na siatkówce, ani w korze wzrokowej, ale lepiej na wewnętrznej stronie szyby pojazdu. Tak uważam jako medyk, że jak pojedziemy w szczepami w stylu CyberPunk wprost do układu nerwowego, to zawsze może dojść do niebezpiecznych uszkodzeń, zwyrodnień itp. (ograniczenia pola widzenia) - a nie chcemy tego u cennych funkcjonariuszy. Jako wyświetlacz znacznie łatwiej zasuplementować laserowy wyświetlacz, rzutujący informacje na wyciągniętą dłoń, albo ścianę przed tobą... oj mogłabym tak godzinami. To w każdym razie nie jest opowiadanie o tym. Jak ktoś chce pisać coś w stylu Raportu Mniejszości albo Modyfikowany Węgiel - to chętnie poczytam.
Thana pisze: (sob 20 maja 2023, 10:32) anomalia czasowa
Też miałam takie wrażenie! :D
Ewentualnie że okaże się że ktoś włamał się do systemu, żeby ten bohater wpadł w kłopoty na służbie... no kurde znowu było w Raporcie.
Ale ja mam inną koncepcję rozwiązania - mogę zdradzić na PM ;)

"SZUM" (Fantastyka naukowa, prolog)

13
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Bardzo podoba mi się dynamika wstępu i stopniowe uzupełnianie opisu sytuacji, jakby czytelnik budził się z bohaterem i powoli orientował co się dzieje i gdzie jest.
Cieszę się, że się spodobało i że z taką pieczołowitością przeczytałaś nie tylko opowiadanie ale również komentarze pod nim. Wspaniale jest mieć możliwość wejść w dyskusję z czytelnikami. Co do początku to nie jest to może skala Memento ale, jak to na start odbiorcę trzeba trochę oprowadzić po stworzonym Świecie. W moim przypadku może jest tego za wiele na raz i jak już wskazywane niektóre rzeczy za bardzo wyekspozowane. Choć , gdy zaczynałem pisać opowiadanie wyglądało jeszcze bardziej instruktażowo. W tej chwili staram się ucinać wątki i nie staram się na siłę tłumaczyć wszystkiego czytelnikowi pozostawiając to jego wyobraźni i szanując jego inteligencję. Tutaj na Wery większość prezentuje wysoki poziom zrozumienia i dodatkowe wyjaśnienia są nie tylko zbędne, ale i irytujące.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Przyznam że w tym momencie ta i dygresja o noworodkach zaczyna mnie zastanawiać - co to za pilne zgłoszenie a on nie odbiera, tylko myśli o czymś co jest bardzo fundamentalną rzeczą w jego środowisku. Te opisy powstawania wszczepów są ciekawe (ciocia Urka lubi te klimaty), ale właśnie już nie wprost związane z sytuacją. Przypominają mi wiec, że to ja jestem czytelnikiem, któremu coś trzeba tłumaczyć. Ale pewnie nie ma tyle miejsca w opowiadaniu, żeby to zaszyć w kontekście.
Fakt nie śpieszy się z odebraniem - ale ma ku temu powody. Nie przepada ani za miejscem ani za praca którą wykonuje, jest dodatkowo na nocnej zmianie (których nienawidzi), wyrwany ze snu - w takich warunkach poziom entuzjazmu do działania może być bardzo niski, a poziom chandry wysoki. Dygresja o powstawaniu życia pojawia się jako część ekspozycji budowanego Świata. Aby zachować ciąg przyczynowo skutkowy zaczęło się od wzmianki o wszczepie, który naprowadził bohatera na myśli o tworzeniu implantu jako integralnej części nowego człowieka. Często ludzi pochłaniają myśli nawet bardzo podstawowe, czesto tak mam gdy siadam do pisania i nagle wszystko wokół staje się ważniejsze i wymaga mojej uwagi xD Fakt być może za dużo tłumaczenia na raz.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Tu na pewno jest jakiś błąd - albo prywatny i zabezpieczony, albo nie. Dokładnie jak to powinno brzmieć, to ci nie powiem. Jeżeli chcesz wchodzić w takie detale to warto skonsultować się z programistą. Mój brat nie znosi Dukaja, między innymi za błędy w technikaliach, które ja przełykam. Ludzie z IT to duże grono potencjalnych czytelników (odbiorców) takiego opowiadania, a potrafią bardzo zrazić się, właśnie tylko za to, że ktoś wchodzi w opisy rzeczy, o których nie ma pojęcia, a mógł je spokojnie pominąć.
Tych błędów jeszcze trochę w tekście jest, dzięki wyjściu tekstu na światło udaje mi się je dosyć sprawnie poprawiać. Jeżeli chodzi o kontekst, to ciężko jeden do jednego odnosić to co mamy i wiemy dziś do tego co będzie w przyszłości, zwłaszcza odległej. Wiedza sie szybko dezaktualizuje, powieści z gatunku fantastyki naukowej są tego najlepszym przykładem. Co do podanego przykładu - dostęp może być prywatny czyli zabezpieczony cyfrowym kluczem (jak np odblokowanie pojazdu) lub publiczny (np. drzwi w supermarkecie w godzinach otwarcia). Zgadzam się ze zdaniem że jeżeli o temacie wiemy niewiele to powinniśmy się najpierw w niego wgryźć, dedukować i zweryfikować zanim przystąpimy do pisania. Zwłaszcza, że w moim przypadku takie zgłębianie problemu daje zwykle mnóstwo nowych pomysłów, które nadbudowują tekst. Jak czytam takie książki w których autor opisuje coś co istnieje a na czym ewidentnie się nie zna to też zgrzytam zębami xD
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) "...uruchomił za pomocą myśli,
O właśnie bardzo unikałem takiego sformułowania - bardzo mi nie leżało i kojarzyło mi się zaraz z telekinezą, co sugerowałoby coś nadprzyrodzonego, zwykle zastępowałem to, że bohater o czymś pomyślał. W praktyce neurony generujące sygnały elektryczne, dzięki implantowi podają te sygnały poza ciało, a odbiorniki wykonują ich instrukcje. Naturalnie to bardzo uproszczony opis. Ale bezsprzecznie zgadzam się, lepiej jest coś opisać niż podać odbiorcy gotowy produkt na tacy.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Fajny pomysł - coś jak ślad w świadomości zbiorowej, cyfrowy spirytualizm. Rozwojowe...
Będzie się rozwijać choć nie koniecznie w oczywisty sposób.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) To trochę wybija z rytmu, skupia uwagę na tym, że te fakty nie przychodzą mu na myśl naturalnie - a chyba powinny.
Domyślił sie - faktycznie tam nie pasuje
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Ten kawałek brzmi trochę zbyt składnie jak na osobę, która jest świeżo pod wpływem takiego doświadczenia. Zaaferowane i przestraszone kobiety, opisują sytuację trochę bardziej chaotycznie i ogólnikowo.
Racja, brzmi to trochę zbyt "ładnie" - zwłaszcza jak na osobę w stresie i w nowej dla niej sytuacji. Trzeba będzie trochę przerobić.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) He? Trochę dziwne zachowanie, jak na funkcjonariusza, który nie widzi powodu do strzału i widowni, do takiego pokazu zręczności.
Musze stanąć w obronie funkcjonariusza. Temat został lekko poruszony w tekście, ale będzie bardziej rozwijany, że miasto dla stróżów prawa nie było zupełnie bezpiecznym miejscem. Wraz z narastającymi rozbojami i atakami rośnie wśród nich psychoza z braku poczucia bezpieczeństwa. DO tego znajduje się tam sam w nocy. Odnosząc się na moment do współczesnego nam Świata w Polsce policjanci raczej niechętnie sięgają po broń i taka sytuacja nie miałaby miejsca, jednak zupełnie inaczej wygląda to w USA załóżmy w takim Detroit, gdzie ataki na policjantów są znacznie częstsze, a jeszcze częściej za broń chwyta się w favelach ameryki łacińskiej.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Również to że sprawdza numery na piętrowcach zamiast na mapie, brzmi jak współczesny problem z adresami na mapach Google, a nie jak nowoczesny system dla służb interwencyjnych.
Tu wydawało mu się że pomylił bloki i wbiegł do niewłaściwego.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Tu się pogubiłam- więcej opisu. Dlaczego nagle postanowił wywarzyć drzwi do mieszkania?
Z braku innych opcji i potrzeby szybkiego działania.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Szybko się chłop ogarnął, ale brzmi to dziwnie, jakby postanowił zagrać ze staruszką w te dziwną zabawę.
To jedna z dygresji którą wcześniej postanowiłem usunąć - wątek dotyczył wykorzeniania wiary u autochtonów i wprowadzania oświeconego ateizmu.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Na pewno o to słowo chodziło? Jakby nie pasuje (bo kobieca forma).
Długo nad tym myślałem ale wiedźma, szarlatanka, prorokini czy jasnowidzka nie pasowały mi bardziej.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) W takim momencie zakładam, że to mu się śni, bo procedury raczej nie zakładałyby, że zacząłby przesłuchiwać staruszkę i wywiad na miejscu, w takiej sytuacji.
Możliwe że zrobiło się bardziej filmowo niż proceduralnie - prawda życia i prawda ekranu. Naturalnie jeden do jednego też nie odnosiłem się do obecnych procedur policyjnych głównie z tego względu ze to jednak dwie różne jednostki. Choć nawet policjanci zadają dużo pytań podczas interwencji starając się rozeznać w sytuacji i zebrać materiał dowodowy.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Nie uwierzysz! Dosłownie moment przed tym jak to przeczytałam coś głośno strzeliło koło okna, aż poszłam sprawdzić czy nie pękła mi szyba w oknie xD - to mnie rozproszyło, ale kurde! boję się czytać dalej
TO, że treść jest wstanie wzbudzić takie emocje to największa laurka jaką dostałem;] przypomi mi to czasy gdy czytałem jako dziecko jeszcze w nocy "Letnią Noc" Dana Simmonsa i wciągnąłem się tak bardzo, że bałem się odwrócić stronę.
urka pisze: (wt 23 maja 2023, 15:45) Końcówka- Ehh , dobrze mieć rację. Trochę taki Hellraiser:WrotaPiekieł wyszedł - Bardzo mi się podobało
Miałam nawet bardzo podobny sen, z podobnym bohaterem i uniwersum - mogę ci podesłać pomysł (zdradzić), na rozwinięcie twojego opowiadania Bo też nie lubię pisać Sci-Fi , ale może razem dałybyśmy radę.
Ciesze się że nie zawiodłem oczekiwań ;) Choć znam też takie interpretacje czytających, którzy twierdza że to wcale nie był sen. Nazewnictwo też ma znaczenie. Przy kolejnych rozdziałach będę brał pod uwagę ciekawe koncepcje, które pojawiły się tutaj w komentarzach. Wizję całości mam już obramowaną, ale ilość nowych wątków oraz położenie akcentów jest jak najbardziej płynne. Chętnie wsłuchuję się w interesujące pomysły i zapraszam do wymiany myśli na PM. ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”