METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

1
Kochani, po raz kolejny wystawiam się na wasze przyjazne i głęboko empatyczne komentarze. Postanowiłam zaryzykować, po raz drugi. Kiedy teraz czytam MOJAVE wrzucone dwa tygodnie temu, muszę powiedzieć, że jestem Wam głęboko wdzięczna, bo chciało Wam się to czytać i co najważniejsze skomentować. Poniższy tekst powstał w pewien paskudny niedzielny dzień, kiedy wiatr łamał gałęzie, a deszcz zalewał szyby mojej sypialni. Mam tylko jedną prośbę. Zanim skomentujecie- przeczytajcie:)) Może pojawi się uśmiech, choć na chwilę. I sorry za format. Popracuje nad tym . Całusy dla Was wszystkich.


Metafora

Wysuszony krajobraz w ostatnich promieniach zachodzącego słońca mienił się rdzawymi kolorami, a długie cienie wzgórz kładły się na równinie.
Twórca chrapał w fotelu. Nogi w ubłoconych buciorach wyłożył na drewniany taboret, który niebezpiecznie chylił się ku upadkowi.
Pusta butelka po piwie wypadła mu z dłoni i potoczyła się po deskach tarasu, przystanęła na ułamek sekundy, jakby z wahaniem, by po chwili spaść na betonowy schodek, rozsypując się na kawałki. Brzęk tłuczonego szkła obudził Twórcę. Uchylił ciężkie powieki, koncentrując wzrok. Jakieś dziwne rzeczy wyprawia czasoprzestrzeń, skonstatował w myślach. Horyzont za nic nie chciał być linią poziomą.

Właściwie, nie pamiętał, czemu to zrobił.
Kręciło mu się w głowie, a niezborne myśli tłukły się tam i z powrotem bez większego celu i konieczności istnienia. Tolerował ich bezładny ruch pod czaszką, dopóki nie stawały się zbyt namolne. Po to zresztą pił. To znaczy, nie tylko dlatego. Nie mógł zaprzeczyć, że lubi wypić, ale ten dodatkowy plus, jaki dawało działanie alkoholu na uciążliwe myśli, był nie do pogardzenia.
Ni z tego niż owego dopadła go wesołość. Zarechotał, czknął potężnie i sięgnął po omacku do kontenera po kolejną butelkę.

Gmerał dłuższą chwilę w powietrzu, po czym zniecierpliwiony brakiem rezultatów, zebrał w sobie odwagę i przechylił się przez poręcz fotela, starając się skupić rozbiegany wzrok. Kontener był pusty. - O kurwa ! — szybko poszło — zaklął nieco rozczarowany. Całe szczęście, że wykazał przezorność z odpowiednim wyprzedzeniem, pomyślał, spoglądając na wiadro wypełnione zastygłym już betonem. Ta krótka chwila koncentracji umysłu przyniosła efekt w postaci równie krótkiej utraty przytomności.
Słońce schowało się za wzgórzami. Długie cienie z równiny zniknęły a w powietrzu pozostała delikatna poświata, nadając otoczeniu różowy odcień.

Twórca siedział na fotelu rozluźniony potężną dawką alkoholu i starał się przywołać w pamięci, co też temu durniowi obiecał.
Mrok pojawił się znikąd. Po prostu stanął przed nim. Poły czarnego płaszcza powiewały, chociaż powietrze było doskonale nieruchome, a twarz skryta w cieniu czarnego kapelusza nie ujawniała szczegółów fizjonomii. Twórca poczuł, jak powraca mu jasność myślenia. Był całkowicie trzeźwy, czkawka nie przeszła, za to dołączył do niej tępy ból głowy, wywołując irytację. Spojrzał na stojącą przed nim ciemną postać, czknął potężnie i powiedział:
-Aleee...! wejście to masz pierwsza klasa!. Dramatyzm i efekciarstwo jak na koncercie disco polo — zarechotał.
- Już czas – cichym głosem powiedział Mrok, ignorując uwagę.
- Nie zatrzymuję — Twórca odparł zniecierpliwiony — przeszkadzasz mi w kontemplowaniu krajobrazu. Jesteś nierzeczywisty — mruknął — nie ma cię, nie istniejesz. Machnął ręką, jakby odganiał napastliwą muchę.
- Zdecyduj się, jaki nie jestem — odparł Mrok. Czy jestem? Czy mnie nie ma? . Skoro jednak jestem nierzeczywisty, to przyznajesz, że mogę istnieć, bo jestem.
- Nierzeczywisty, znaczy nieistniejący — upierał się Twórca. To synonimy.
- Któż więc stoi teraz przed tobą.
- Jesteś projekcją mojej pijackiej wyobraźni.
- Jesteś całkowicie trzeźwy. Postarałem się o to. Czy Twoja wyobraźnia nie jest rzeczywista?
- Jest, ale tylko dla mnie. Nikt inny jako rzeczywistej jej nie potraktuje.
- Pod warunkiem, że nie przelejesz jej na papier, w końcu jesteś Twórcą. Co wtedy?
- Chcesz mi powiedzieć, że pisząc o czymś, kreuję rzeczywistość. Słyszałem kiedyś taką teorię, ale to bzdury. Przelanie na papier moich wyobrażeń nie kreuje rzeczywistości, tylko zmienia nośnik informacji i jej dostępność. Kreacja może nastąpić, dopiero gdy ktoś to przeczyta, i zrobi z tego użytek w realnym świecie. To, co znajduje się w naszych głowach, nie ma żadnego znaczenia, dopóki się nie uwolni, i nie zostanie przekute na realne działanie. A i wtedy będzie miało subiektywne zabarwienie – czknął donośnie i zmęczony filozoficzną tyradą, osunął się głębiej w fotelu.
Ja to uczyniłem — odparł Mrok szeptem — uwolniłem się. Chcesz zakwestionować moje istnienie? Istnienie Zła?
Twórca przez chwilę zbierał myśli, walcząc z bólem głowy.
- No to ktoś musiał mieć nieźle zryty beret, żeby wymyślić kogoś takiego – powiedział w końcu. Pomińmy milczeniem, sensowność takiej marnej egzystencji jak twoja. Dla mnie możesz być, kim chcesz. Dlaczego jesteś parzystokopytny, pozostanie tajemnicą.
- Moja postać to nic innego jak ekstrapolacja waszych wyobrażeń. Nie mam o waszym guście dobrego mniemania.
- A niby jak się uwolniłeś? Ktoś coś napisał, a potem cię ulepił z panującego dookoła zła? Zło nie istnieje obiektywnie. To taki śmieć mentalny, który w toku ewolucji pojawił się w ludzkim mózgu wraz ze świadomością.
- Więc kwestionujesz też istnienie dobra?
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Kręcisz. Uważam, że jeśli istniejesz dzięki naszej woli i wyobraźni to sposób twojej kreacji może być sposobem na twoją zagładę.
- Nie jesteście do tego zdolni. Jak chciałbyś się mnie pozbyć? Tworząc antyreligię?
- Religia to wiara w dobro – powiedział Twórca z wahaniem. Natychmiast jednak zdał sobie sprawę z błędu, który popełnił.
- Żartujesz sobie ? - wybuchnął sarkastycznym śmiechem Mrok. Sam chyba nie wierzysz w to, co mówisz. Studiowałeś kiedyś Biblię?
- Nie jestem specjalnie religijny — odparł Twórca zaczepnie.
- Beze mnie religia nie miałaby prawa bytu – kontynuował Mrok, a ciemność dookoła ewidentnie się zintensyfikowała. Czym lub kim straszyliby ludzi jej kapłani i siali ziarno strachu w kolejnych pokoleniach. W jaki sposób przekonaliby ludzi do tego, żeby płacili krwawą daninę. Poły płaszcza powiewały w nieruchomym powietrzu. Mrok był już doskonale czarny, jakby pochłaniał całe światło, które napływało z otoczenia.
- Tak – odparł zamyślony Twórca. Zaczynam odnosić wrażenie, że mój zawód może przynieść więcej szkody niż pożytku. Zawsze wydawało mi się, że jako twórca wnoszę istotny wkład do kultury całego społeczeństwa. Teraz widzę, że wniesienie tego wkładu niekoniecznie wiąże się z korzyściami społecznymi. Zawsze znajdzie się, jakiś zjeb, który na swój chory sposób zinterpretuje moje myśli.
Twórca niespokojnie mościł się chwilę z fotelu. W końcu spojrzał na stojącą przed nim postać.
- Pijasz piwo? - zapytał podejrzliwie.
- Dla towarzystwa tak, ale to strata procentów z twojego punktu widzenia.
- Nie pieprz, tylko siadaj i sobie wyczaruj butelkę bo jaj już nie mam. Wcale nie chcę, żebyś wyżłopał mi piwo, ale skoro gadamy, nie wypada, żebyś sterczał przede mną. Poza tym lubię mieć jasną perspektywę, a Ty zasłaniasz mi widok. Mrok, swoim zwyczajem przesunął się bezszelestnie, siadając na krześle stojącym pod ścianą.
- Stanowczo lepiej – powiedział Twórca – przeciągając się i zakładając ręce za głowę.
Chwilę siedzieli w ciszy. Kapsel od butelki z piwem szerokim łukiem spadł na podłogę i tocząc się powoli, zniknął w szparze pomiędzy deskami. Twórca kątem oka przyglądał się, jak Mrok wlewa w siebie bursztynową ciecz. To było realne. Cieczy w butelce ubywało, ale nie pojawiała się pod krzesłem. Albo on jest realny, w sensie fizycznym, co nie napawa optymizmem, albo, moje wizje zaczynają nabierać realizmu, pomyślał. Mrok oderwał butelkę piwa od ust.
- Ty też nie odpowiedziałeś na moje pytanie – powiedział po cichu Mrok. Czy kwestionujesz istnienie dobra?
- Dla równowagi tak. To tylko druga strona tego samego medalu. Ten medal bez świadomości nie istnieje. Dobro bez Zła nie może istnieć, bo nie da się go wtedy zdefiniować.
- Odpowiedziałeś sobie właśnie na pytanie, czy jestem realny. A Ty Twórco jesteś świadomy?
- Zapomniałeś, że jestem trzeźwy? - Twórca zarechotał. Sam sobie w kopyto strzeliłeś. Jestem świadomy tego, że Ty jesteś kreacją jakiejś chorej świadomości społecznej, podsycanej przez perfidną bandę egoistów w sukienkach żądnych władzy, pieniędzy i bezkarności, którzy manipulując ludzkim strachem, zyskali nad ludźmi władzę. Dla mnie jesteś nikim. Pewnego dnia oni znikną a wyobrażenie o tobie, które mylnie uważasz za realną egzystencję, zniknie razem z nimi. Nie będzie już Zła i Dobra w pojęciu, jakim jest obecnie.
- Wierzono we mnie od zawsze. Wasza wiara daje mi siłę i definiuje moje istnienie. Im bardziej się boicie, tym silniejszy się staję. Jestem czystą, realną projekcją waszych obaw i strachów.
- No fakt, tu akuratnie trafiłeś. I masz całkiem niezłą bandę popleczników w sukienkach. Zaburzyli naturalną równowagę grup społecznych, wymyślając takie ścierwo jak ty. Rezultat w postaci wojen mamy co kilkanaście lat. Ale tracą powoli władzę i mam głęboką nadzieję, że zostaną zmarginalizowani. Praktycznie też stałeś się już tylko obiektem żartów i kpin. Właściwie nie ty, bo nie istniejesz, tylko twój chory wizerunek.
- Nie zgadzam się z tobą. Ludzka natura jest niezmienna. Zło zawsze będzie wam towarzyszyło. Dopóki będziecie świadomi. Powinieneś jednak sięgnąć po Biblię. Jesteś idealistą, a tacy prędzej czy później kończą jako pokarm albo stają się zwyrodnialcami, co mi w sumie pasuje.
- Mam serdecznie w dupie czy się ze mną zgadzasz. Dobro i Zło to pojęcia wymyślone przez ludzi i przeciwko nim, żeby ich zantagonizować i przestraszyć. Są zabarwione subiektywnie tak głęboko, że to, co jeden uzna za Dobro, dla innego będzie potworną niegodziwością. Nikt nie zdefiniował tych pojęć. Jakim prawem chcesz to uczynić.
- Zdefiniowano to w Biblii. Ja tylko wypełniam jej zapisy.
- Już gdzieś słyszałem te słowa: „Ja tylko wykonywałem rozkazy” ! To twoja robota śmieciu! - wykrzyknął wkurzony Twórca. Ludzi definiuje ETYKA postępowania — kontynuował już spokojniejszym tonem — a nie jakieś dyrdymały spisane przez nawalonego zielskiem durnia, któremu się wydawało, że jest prorokiem.
- Jestem znacznie starszy niż Biblia. Starszy niż jesteś w stanie pojąć to ograniczonym umysłem.
Twórca spojrzał na Mrok wzrokiem, w którym kryła się kpina i ironia. Bolała go głowa, męczyła czkawka, która nie pozwalała się skupić. A sprężyny w fotelu gniotły go w tyłek, wydatnie zwiększając poziom irytacji. Mrok siedział rozwalony na krześle. Pewność siebie biła z całej jego pozy, a głęboka czerń oplatała go ze wszystkich stron.
- Nie masz wrażenia, że twoje istnienie, które w dalszym ciągu kwestionuję, jest nielogiczne i zaprzecza sensowności twojego działania? - powiedział Twórca z namysłem.
- Skąd taki wniosek?
- Odpowiedz mi na pytanie – co jest celem twojego istnienia?
Mrok poruszył się niespokojnie na krześle. Sprecyzowanie odpowiedzi na tak zadane pytanie nie okazało się proste. Dał się zapędzić w pułapkę. Jeśli odpowie, że karanie za uczynione zło, wtedy wejdzie w rolę Najwyższego Sędziego, więc będzie grał po stronie Dobra, jeśli odpowie, że czynienie Zła, da do ręki broń Twórcy. Jeśli bowiem osiągnie swój cel i zachwieje równowagą świata na korzyść Zła, jego rola się skończy. Jaki sens będzie wówczas miało jego istnienie?
Twórca rozwalił się w fotelu i obserwował jak Mrok, powoli traci głęboką czerń. Zrobił się jakiś taki nijaki, szaro bury. Mijała minuta za minutą, a Mrok milczał, panicznie starając się znaleźć logiczne uzasadnienie sensu swojego istnienia. Klął w myślach chwilę, w której zgodził się, na tą idiotyczną transakcję wietrząc łatwy łup. Teraz widział, jak bardzo się pomylił.
Twórca robił się coraz bardziej zirytowany, chciał bowiem powrócić do pijackiego błogostanu, w jakim znajdował się przez dłuższy czas dnia, po napisaniu krótkiego utworu. Łatwo nie było. Wrzucił utworek na Wery. Skopali go za styl, sponiewierali za interpunkcje, dołożyli za sformułowania i zrypali za banalną tematykę. Takie tam farmazony od przyjaciół jak zwykle. Specjalnie się tym nie przejmował, ale gryzło go sumienie czy jeszcze coś mądrego potrafi napisać. Wszystko już napisano. Być może teraz nadszedł czas wyboru i kreacji. Te troski trzeba było oblać, więc pił od rana. Mrok milczał w dalszym ciągu. Widać było, że toczy wewnętrzną walkę, a Twórca postanowił go dobić. Pragnął krwi i sukcesu.
- Obsługujesz tylko Ziemię?
- Że co? - spytał zaskoczony Mrok.
- Pytam, czy obsługujesz tylko Ziemię? Czego nie rozumiesz ? Chyba nie twierdzisz, że cały Wszechświat poza Ziemią pozbawiony jest istot świadomych swojej egzystencji.
- Mrok znowu zamilkł . Zrobił się niemal przezroczysty.
- No co tam Mroczek, głuchy jesteś? Pytam, czy masz swój udział w szerzeniu Dobra i Zła z przewagą tego drugiego wśród innych kultur Naszego Uniwersum.
Mrok przypominał teraz już tylko cień samego siebie. Twórca zmrużył oczy i ze złośliwym uśmiechem wpatrywał się w ledwie widoczną postać.
- Dotrzymaj umowy — Twórca usłyszał cichy szept.
- Coś taki niecierpliwy. Umowa to umowa. Napij się jeszcze.
- Dotrzymaj warunków — powtórzył — skrzynka jest pusta.
- A ty w ogóle rozumiesz, co czytasz? — czy Ci sekretarka tłumaczy? — zdenerwował się Twórca i czknął potężnie. Przyjemny stan upojenia gdzieś zniknął, pozostały jedynie rezultaty spożycia. Po co takich parzystokopytnych tępaków puszczają w teren — zarechotał. Wstyd tylko przynosicie szefowi. Szkoleniowców macie do dupy. Co z tego, że skrzynka jest pusta. Umowa była, że mam wypić całą skrzynkę. A ja mam żelazny zapas pochodzący z tej właśnie skrzynki – powiedział, teatralnym ruchem wskazując na wiadro wypełnione betonem. I wypierdalaj, bo zaczynasz mnie wkurzać.
Poły płaszcza załopotały złowrogo, a pod kapeluszem pojawiło się dwoje czerwonych, kipiących wściekłością oczu. W powietrzu dał się odczuć delikatny zapach siarki. Mrok zniknął równie niespodziewanie, jak się pojawił.
- Komediant amator – sapnął Twórca rozbawiony – starając wygrzebać się z głębokiego fotela. Znowu był przyjemnie nawalony. Nogi mu się plątały, ale humor dopisywał. Wziął wiadro i z trudem zatargał je na brzeg studni na tyłach domu.
Żelazny, nie, żelazny, zapas powinien być schłodzony — mruknął do siebie — wrzucając wiadro w czarną czeluść. Uspokojony głośnym pluśnięciem, wrócił do domu, obijając się o meble. Zawisł na chwilę na drzwiach lodówki, starając się odzyskać równowagę i skupić wzrok. Uzyskanie stabilnej pozycji zajęło mu dobrą chwilę. W końcu wyjął z lodówki przyjemnie zimne piwo, po czym zwalił się z powrotem na swój ulubiony fotel.
O czym to ja …. aha, nooo — nagły, krótki przebłysk świadomości pozwolił na refleksję — podpisałem temu durniowi cyrograf, bo nie chciało mi się wstawać z fotela po piwo. Pociągnął kolejny łyk, a strużki żółtego płynu spłynęły po brodzie, wsiąkając we flanelową koszulę. Zrobiło mu się żal parzystokopytnego. Sam się napatoczył. „Duszę za piwo”, zarechotał do własnych myśli, osioł jeden. Pojęcia nie ma co to metafora.
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

4
Ładnie posługujesz się słowem, ale...
powiem wprost - w całości jednak mi się nie podoba.
Mary Ann May pisze: (pn 31 sty 2022, 20:34) Wysuszony krajobraz w ostatnich promieniach zachodzącego słońca mienił się rdzawymi kolorami,
To zdanie brzmi jakoś tak sucho: wysuszony krajobraz... - ładne rozwinięcie (w ostatnich promieniach zachodzącego słońca mienił się rdzawymi kolorami), ale w zestawieniu ze słowem "wysuszony" brzmi całość sztucznie.
I ten schemat pojawia się w dalszych zdaniach. TZN. ładne zdanie skażone nieodpowiednim słowem.
I te górnolotne - Twórca, Mrok a do tego tłumaczenie z polskiego na nasze : zło, dobro, religia.
Jak z początku zasmakowałam w słowie, to potem setnie się wynudziłam.
Ale podkreślam to moje osobiste zdanie.
I na koniec - chciałabym poczytać coś, co napiszesz popuszczając wyobraźnie, ale opisując coś zwykłego, przyziemnego a nie napompowanego patosem, bo widzę naprawdę dobry potencjał pisarski.

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

5
jak pisze: (wt 01 lut 2022, 20:08) ale opisując coś zwykłego, przyziemnego
a po co pisać o rzeczach przyziemnych. Rzeczywistość skrzeczy za oknem. Wciskanie jej jeszcze czytelnikowi to żadna radość ani dla piszącego ani czytającego. Kto chce czytać o brudzie realnego świata. Ja szukałam przyczyn tego brudu.
Patos- to słowo równie banalne jak tematy, które poruszyłam. Ten tekst taki miał być, bo powiedziałam w nim to co chciałam. Zdaje sobie sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu.Poza tym traktowałam go raczej jako wprawkę a że wyszła z patosem , trudno sie mówi.

Dodano po 1 minucie 39 sekundach:
No i wyszedł ze mnie brak kultury. Zapomniałam podziękować za dobre słowo- wybacz:)))). Napiszę coś specjalnie dla Ciebie jak mi się trafi kilka minut dobrej weny:))) Pozdrawiam cieplutko.
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

6
Powiem tak. Najtrudniej pisać tekst łatwy, przyziemny, ale trafiający do czytelnika. Łatwiej bawić się w teksty "uduchowione", bo wtedy łatwiej zwalić winę za niezrozumienie na czytelnika :). Nie, nie narzucam ci treści o czym masz pisać. Po prostu podpowiadam z uwagi na wieki doświadczenie. A coś tam w moim życiu wydałam. Więc czekam na tekst i wtedy podyskutuję jeszcze, jeżeli tylko pozwolisz :)

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

7
jak pisze: (wt 01 lut 2022, 21:00) Łatwiej bawić się w teksty "uduchowione
Uznanie mojego tekstu za "uduchowiony" to przesada:). Cel był raczej rozrywkowy. Miałam nadzieję, że wywoła przy okazji dyskusję ideologiczną ale widzę, że tu raczej nikt nikomu na odcisk nadepnąć nie chce. Trochę szkoda, bo mocna dyskusja jest twórcza i pozwala na poznanie ludzkiej mentalności, poglądów i emocji a tym chyba powinniśmy się jako twórcy kierować.
jak pisze: (wt 01 lut 2022, 21:00) Najtrudniej pisać tekst łatwy, przyziemny, ale trafiający do czytelnika
Tu mam poważną wątpliwość czy ja chcę trafić do każdego czytelnika. Być może trudność w pisaniu przyziemnych tekstów wynika stąd, że pisząc staramy się nie przekazywać przyziemnych i łatwych rzeczy. Nie wiem czy to moje klimaty ale dla wprawy mogę się zabawić:)
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

8
Na początku fajnie, lekko, klimatycznie. Od połowy coś mi nie grało, miałam trudności ze zrozumieniem całości. Musiałam przeczytać drugi raz. Mam wrażenie, że trochę za dużo tam kombinacji, jakbyś na siłę próbowała stworzyć tekst ambitniejszy niż powinien być. Ale ogólnie na plus bo uważam, że potencjał jest ;)
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

9
Mary Ann May pisze: (pn 31 sty 2022, 20:34)- Jesteś projekcją mojej pijackiej wyobraźni.
- Jesteś całkowicie trzeźwy. Postarałem się o to. Czy Twoja wyobraźnia nie jest rzeczywista?
- Jest, ale tylko dla mnie. Nikt inny jako rzeczywistej jej nie potraktuje.
Czyli tylko dla niego, ale jednak Mrok jest rzeczywisty. To był by chyba koniec tej dyskusji w moim rozumieniu.
Mary Ann May pisze: (pn 31 sty 2022, 20:34)- Nie jesteście do tego zdolni. Jak chciałbyś się mnie pozbyć? Tworząc antyreligię? Nie rozumiem tego przejścia i nadchodzącego kontrargumentu twórcy – toku rozumowania na, którym się opiera.
- Religia to wiara w dobro – powiedział Twórca z wahaniem. Natychmiast jednak zdał sobie sprawę z błędu, który popełnił. Unikałbym takich ostatecznych stwierdzeń na temat teologicznych zagwozdek. Próbowałbym zwalić to na postać. Że to twórca, on sam uznał to po chwili za błąd. Ty jako narrator implikujesz "popełnienie błędu" jako niepodważalny fakt. Ja bym się nie odważył z prostego przekonania, że zawsze znajdzie się ktoś mądrzejszy od nas i to obali, albo przynajmniej zacznie dywagować i podważać wiarygodność. Przypisanie tego stwierdzenia pijanej postaci było by sprytną furtką na wymiganie się od konsekwencji.
- Żartujesz sobie ? - wybuchnął sarkastycznym śmiechem Mrok. Sam chyba nie wierzysz w to, co mówisz. Studiowałeś kiedyś Biblię?
- Nie jestem specjalnie religijny — odparł Twórca zaczepnie.
- Beze mnie religia nie miałaby prawa bytu – kontynuował Mrok, a ciemność dookoła ewidentnie się zintensyfikowała. Czym lub kim straszyliby ludzi jej kapłani i siali ziarno strachu w kolejnych pokoleniach. W jaki sposób przekonaliby ludzi do tego, żeby płacili krwawą daninę. Poły płaszcza powiewały w nieruchomym powietrzu. Mrok był już doskonale czarny, jakby pochłaniał całe światło, które napływało z otoczenia. Tutaj właśnie zacznę dywagować i podważać wiarygodność tamtego "błędu" i w ogóle wywodu. Rozdzielmy pojęcia "religia" oraz "kościół" to nie są tożsame rzeczy bo czart miesza je sobie jak chce a twórca mu tego nie wytyka. To, że religia opiera się na schemacie nagrody i kary, nie neguje przypadku, w którym dla grupy ludzi jest ona wiarą w dobro. Ideowo wiązaniem nadziei z szeroko rozumianym dobrem i szerzeniem go, przy tym nie negowaniem istnienia zła, za to próbami jego zapobiegania. Natomiast manipulacje instytucji kościoła/kapłanów nijak się do tej idei mają, poza komentarzem że w tej formie praktyka zawiodła bo ktoś się nią manipulacyjnie posługuje.
- Tak – odparł zamyślony Twórca. Zaczynam odnosić wrażenie, że mój zawód może przynieść więcej szkody niż pożytku. Zawsze wydawało mi się, że jako twórca wnoszę istotny wkład do kultury całego społeczeństwa. Teraz widzę, że wniesienie tego wkładu niekoniecznie wiąże się z korzyściami społecznymi. Zawsze znajdzie się, jakiś zjeb, który na swój chory sposób zinterpretuje moje myśli Tu też mam problem ze rozumiem jego konkluzji. Najpierw pomyślałem, że twórca to Ten Twórca, co byłoby bardzo zabawnym zabiegiem. Jednak w miarę dalszego czytania kompletnie tę interpretację porzuciłem, bo traciła sens.
Mary Ann May pisze: (pn 31 sty 2022, 20:34)- Nie zgadzam się z tobą. Ludzka natura jest niezmienna. Zło zawsze będzie wam towarzyszyło. Dopóki będziecie świadomi. Powinieneś jednak sięgnąć po Biblię. Jesteś idealistą (Nie pomyślałbym.), a tacy prędzej czy później kończą jako pokarm albo stają się zwyrodnialcami, co mi w sumie pasuje.
Mary Ann May pisze: (pn 31 sty 2022, 20:34)- Odpowiedz mi na pytanie – co jest celem twojego istnienia? Nie do końca wiem czemu to pytanie jest hakiem.
Mrok poruszył się niespokojnie na krześle. Sprecyzowanie odpowiedzi na tak zadane pytanie nie okazało się proste. Dał się zapędzić w pułapkę. Jeśli odpowie, że karanie za uczynione zło, wtedy wejdzie w rolę Najwyższego Sędziego, więc będzie grał po stronie Dobra, jeśli odpowie, że czynienie Zła, da do ręki broń Twórcy. To są dosyć kluczowe kwestie, rozwiniesz? W zasadzie najlepiej każdą. Jeśli bowiem osiągnie swój cel i zachwieje równowagą świata na korzyść Zła, jego rola się skończy. Czemu? Jaki sens będzie wówczas miało jego istnienie? Czemu musi mieć cel? Nie może po prostu z czegoś wynikać i po prostu być? Przecież jest tylko nieodzownym elementem ludzkiej natury, nie przepraszam, świadomości istot inteligentnych. Wnioskuje bo Mrok jest starszy niż "twórca jest to wstanie pojąć ograniczonym umysłem". Czyli insynuuje, że istniał na długo przed człowiekiem. Tym sobie też odpowiadam, że obsługuje nie tylko Ziemię.
Podobały mi się pewne obserwacje i stwierdzenia. O zmianie nośnika, o definiowaniu dobra/zła, nieodzownej koegzystencji tych terminów etc. Natomiast argumentacja i zwroty triumfu bohaterów w dyskusji, które narrator czytelnikowi opisuje, mnie nie przekonywały, szczególnie po dłuższej analizie. Całość skorzystała by gdyby napisana została odrobinę mniej perfidnie. Niejasna jest dla mnie cała ta umowa i jej kruczek prawny. To wydało się nieprzystępnie zobrazowane. Nadal nie wiem czy to rozumiem. Twórca dostał kontener/skrzynkę piwa, które postanowił schłodzić w studni. Przelał do niej zawartość a czart postrzegając pustą skrzynkę jako warunek spełnienia ich umowy przedwcześnie po niego przyszedł?

Ogółem tekst dla mnie był rozrywką i szansą do obmyślenia opisanych w nim tematów. Stylistycznie był też jak najbardziej ok. Nad rozumieniem sensu niektórych części musiałem się wysilić. I nie chodzi mi teraz o rozważanie filozoficznych wywodów tylko sens wydarzeń w opowiadaniu czy momentami o interpretacje toku myśli postaci. Czyli komunikacja z czytelnikiem (może specyficznie ze mną) zgrzyta. Domyślasz się pewnie, że typ opowiadania o wiele bardziej wpada w moje preferencje niż poprzednie. Ale chyba i bez tych preferencji stwierdziłbym, że jest tym razem misterniej napisane. Ambitniej to na pewno. Za to +
Przecinki. A niech was diabli.

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

10
Kyre pisze: (czw 03 lut 2022, 00:14) gdyby napisana została odrobinę mniej perfidnie.
z założenia miało to być wredne i perfidne
Kyre pisze: (czw 03 lut 2022, 00:14)
Kyre pisze: (czw 03 lut 2022, 00:14) Rozdzielmy pojęcia "religia" oraz "kościół" to nie są tożsame
Tutaj niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Rozdzielić należy niepojęcia Kościół- Religia tylko Kościół- Wiara. Wiara bez Kościoła może funkcjonować, sytuacja odwrotna raczej nie może zaistnieć. Religia to swego rodzaju urzeczywistnienie czegoś transcendentnego (wiary) po to żeby była zrozumiała dla ludzi prostych, dla których pojęcie transcendentalizmu jest niemożliwe do zaakceptowania bez kapłana, krzyża diabła itd . Taka personifikacja dobra i zła bardzo przemawia do wyobraźni i staje się zrozumiała.
To Kościół jest ostoją religii w naszym rozumieniu. Trzeba sobie zadać pytanie czym jest religia. Z jednej strony to akt wiary w dogmaty przez religie wypracowane ( a więc przez ludzi ) z drugiej strony cała gama rytuałów ( również przez ludzi wypracowanych ) po to aby nadać całemu zjawisku nimbu tajemniczości i poczucia bycia lepszymi od innych, ponieważ MY wiemy a oni nie. Takie proste i niezwykle skuteczne zagranie które w dzisiejszych czasach stosują politycy. Cywilna zasada dziel i rząd jest jej urzeczywistnieniem.
Kyre pisze: (czw 03 lut 2022, 00:14) Tu też mam problem ze rozumiem jego konkluzji. Najpierw pomyślałem, że twórca to Ten Twórca, co byłoby bardzo zabawnym zabiegiem. Jednak w miarę dalszego czytania kompletnie tę interpretację porzuciłem, bo traciła sens.
Szczerze , aż tak wysoko nie mierzyłam, ale masz rację, to byłoby zabawne. Twórca to pisarzyna domowy:), zresztą w kontekście to znajdziesz. Celem tego co napisałam, nie było podanie na tacy wszystkiego na wprost, Uważam, że i tak zbyt dużo wywaliłam prosto z mostu. Poza tym muszę wziąć jedna rzecz pod uwagę. Tutaj rozmawiam i jestem weryfikowana, przez inteligentnych, oczytanych i myślących ludzi. Gdy wyjdę na pole, będą buraki:)

:). Cieszy mnie jedno- że chciało Ci się podjąć trud przeczytania i skomentowania.
Co do tej skrzynki z piwem , pozostawiłam to inteligencji czytelnika. Twórca wyżłopał całą skrzynkę. Jednak zanim to zrobił, zacementował w wiaderku jedną butelkę ,żeby go nie kusiło, po czym utopił w studni:). Może mogłam to podać jaśniej ale jest jak jest:)

Bardzo dziękuje za czas, chęci i odwiedziny. Miło z Twojej strony że Ci się chciało:)
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

11
Jak podejmuje się temat to niestety trzeba go dobrze znać. Nie wystarczy tylko coś tam usłyszeć. I tak twierdzisz Mary Ann May, że kościół bez wiary nie może istnieć, wiara bez kościoła tak. A kościół dosłownie to "zwołanie, zgromadzenie”, w teologii chrześcijańskiej, wspólnota ludzi ze wszystkich narodów. Więc nie całkiem to, co nam komunikujesz. Opierasz się na współczesnych wyobrażeniach o kościele katolickim, a to za mało by podjąć taki temat. Tekst bez wstawek rozkminiania teologicznego przyjemny, można tam dostrzec humor i próbę inteligentnego dialogu, tylko wykonanie leży. Pod względem stylistycznym i treściowym.
Wspomniałam o tym już wcześniej:
Mary Ann May pisze: (pn 31 sty 2022, 20:34) Nogi w ubłoconych buciorach wyłożył na drewniany taboret, który niebezpiecznie chylił się ku upadkowi.
Zaczęłaś ładnie, z fantazją, ale tym " chyleniem się ku upadkowi" zdarłaś cały urok tego zdania.
Mary Ann May pisze: (pn 31 sty 2022, 20:34) Pusta butelka po piwie wypadła mu z dłoni i potoczyła się po deskach tarasu, przystanęła na ułamek sekundy, jakby z wahaniem, by po chwili spaść na betonowy schodek, rozsypując się na kawałki
To samo. l najpierw ładny obraz tarasu (w głowie czytelnika pojawia się obraz) i bum - betonowy schodek i obraz w głowie czytelnika rozpada się na kawałki jak twoja butelka.
A piszesz tak ładnie - a raczej zaczynasz i sama to niszczysz.
Na temat wiary, kościoła, metafizyki nie będę dyskutować, bo przepraszam, ale tu , z tym opisem w tekście nie ma o czym dyskutować, choć przedmówca ładnie zasygnalizował pewne fakty.
Ale pomimo mego krytycznego spojrzenia na ten fragment (inne czytałam), powiem tak, pisz dziewczyno, bo masz to, czego dużo innym brak - wyobraźnię i lekkie pióro i będą z ciebie ludzie, ale musisz ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć aż odkryjesz swoją drogę i nauczysz się przekazywać czytelnikowi, co chcesz przekazać.
Nie poddawaj się a będą z ciebie ludzie :).

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

12
jak pisze: (czw 03 lut 2022, 11:10) ak podejmuje się temat to niestety trzeba go dobrze znać. Nie wystarczy tylko coś tam usłyszeć. I tak twierdzisz Mary Ann May, że kościół bez wiary nie może istnieć, wiara bez kościoła tak. A kościół dosłownie to "zwołanie, zgromadzenie”, w teologii chrześcijańskiej, wspólnota ludzi ze wszystkich narodów. Więc nie całkiem to, co nam komunikujesz. Opierasz się na współczesnych wyobrażeniach o kościele katolickim, a to za mało by podjąć taki temat.
Przepraszam , a gdzie ja tam wspomniałam że temat dotyczy Kościoła katolickiego? - to po pierwsze
Po drugie- odwołujesz się do teologii chrześcijańskiej cytując regułkę, która przez tą teologie została stworzona na jej własny użytek. Automatycznie więc posługujesz się subiektywnym punktem widzenia.
Więc nie całkiem to, co nam komunikujesz. Opierasz się na współczesnych wyobrażeniach o kościele katolickim, a to za mało by podjąć taki temat
punktem widzenia.

Po trzecie , gdzie widzisz tutaj sprzeczność? Wiara nie jest tożsama z religia. Wiara może istnieć bez religii
Religia bez wiary nie ma sensu- chyba się ze mną zgodzisz. Świadczą o tym podziały zarówno w religii Chrześcijańskiej jaki Muzułmańskiej czy Hinduistycznej. Każdy ciągnie gumę w swoją stronę bo to jest biznes. Wiara nie stanowi tu centralnego problemu.
. Nie opieram się na żadnych wyobrażeniach tylko na własnych przemyśleniach. Jeśli chcesz dyskutować merytorycznie to nie cytuj mi regułek z internetu czym jest Kościół . To że jest zwołanie, zgromadzenie, to wszyscy wiemy, pytanie czy wiemy po co powstał, jaki jest cel jego istnienia i czy sposób w jaki funkcjonuje jest zgodny z celem do którego został przeznaczony. Ja uważam że NIE.
I nie myślę tu tylko o kościele katolickim.
PS.
Ja się nigdy nie poddaję:) Czasem ludzie mnie za to nie lubią.


[/quote]

Dodano po 2 minutach 21 sekundach:
jak pisze: (czw 03 lut 2022, 11:10) To samo. l najpierw ładny obraz tarasu (w głowie czytelnika pojawia się obraz) i bum - betonowy schodek i obraz w głowie czytelnika rozpada się na kawałki jak twoja butelka.
Dokładnie takie było zamierzenie:)
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

13
Nie mam nic przeciwko dyskusji i zaangażowanie zupełnie mi nie przeszkadza. Akurat z Tobą dobrze mi się rozmawia. :).
A na jedno zwracam uwagę internet nie jest "be", bo nie raz podaje konkretną definicję problemu i naprawdę nie musimy pisać tego samego swoimi słowami, by być blisko prawdy :).
A co do wiary: wiara jako taka jest zupełnie czym innym niż w ujęciu teologicznym i tych dwóch nazw nie wolno mieszać (co próbujesz zrobić). Bo to mija się z celem.
Ale moja uwaga na temat zapisu nie ma nic wspólnego z twoimi przemyśleniami. Styl w utworze jest bardzo ważny i w tych uwagach na to chciałam ci zwrócić uwagę, bo wg mnie ten twój zabieg niszczy odbiór tego co piszesz. Tyle i aż tyle :)

METAFORA ( kilka niegroźnych wulgaryzmów)

14
jak pisze: (czw 03 lut 2022, 14:38) Akurat z Tobą dobrze mi się rozmawia. .
Dziękuję:) to miło.
jak pisze: (czw 03 lut 2022, 14:38) Nie uważam żeby internet był "be" To świetne miejsce a nasze nieporozumienie wynika jak sądzę z różnego postrzegania znaczenia słów.
Ja nie kwestionuje definicji Kościoła jako instytucji. Ja kwestionowałam konieczność istnienia tej instytucji ( szczególnie w jej obecnej formie ) w odniesieniu do Wiary. Pełna zgoda że WIARA w znaczeniu teologicznym oznacza coś innego niż w znaczeniu potocznym. Zastanówmy się jednak dlaczego tak jest. To rezultat całego szeregu manipulacji na znaczeniu pierwotnym tego słowa. Teologia to nauka. Wiara to dogmat. Dwa przeciwstawne bieguny.Teologia to moim zdaniem dziwactwo. O ile religioznawstwo jestem w stanie zrozumieć, o tyle kreowanie sztucznej nauki, opartej o pseudonaukowe metody, w dodatku mającej na celu poznanie niemożliwego do poznania to co najmniej dziwny pomysł. Jeśli cokolwiek możemy poddać sceptycznemu poglądowi, może stanowić podmiot oceny naukowej. Jeśli nie to albo zostawiamy do czasu uzyskania metod poznawczych albo zdajemy się na wiarę, wtedy jednak nie mamy szans na poznanie.
Zważ że to nie ja wymieszałam wiarę z nauką. Zrobił to Kościół starając się, niepotrzebnie uzasadniać konieczność swojego istnienia i udowadniać rzeczy do udowodnienia niemożliwe. Podjęcie dyskusji na temat teorii ewolucji, teorii kopernikańskiej czy w końcu Big Bang doprowadziło tylko do tego, że Kościół coraz bardziej się cofał, nie był w stanie już bronić swojego stanowiska.

A na jedno zwracam uwagę internet nie jest "be", bo nie raz podaje konkretną definicję problemu i naprawdę nie musimy pisać tego samego swoimi słowami, by być blisko prawdy .
Tak , pytanie jest tylko takie czy podając jakąś definicję nie pozbawiamy się możliwości innego spojrzenia na to co ktoś już zdefiniował. To pójście na łatwiznę. Oczywiście nie czuję się na siłach dyskutować zasady nieoznaczoności Heisenberga, żeby było jasne:)
Co do Prawdy. Wiesz jak to jest z tym słowem:) Zawsze jesteśmy blisko, ale raczej nigdy nie wiemy jak jest naprawdę:)
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron