Dwie dumy

1
Zaznaczam na wstępie, że tytuł tego posta to nie tytuł książki, tylko rozdziału. A wybrałam go, ponieważ przedstawia on połowicznie dwóch z kilku bohaterów mojej gotowej książki(którą chcę dokończyć w tomach). Ale powiem tak, nie rozpłaczę się, gdy ktoś mocno po niej pojedzie - po to się tutaj pojawiłam, aby się czegoś dowiedzieć i nauczyć. Nie zaprzeczę, że lubię się pośmiać, więc jak coś wam żartobliwego przyjdzie na myśl, śmiało piszcie. Staram się być obiektywna, więc również liczę na waszą obiektywną opinię. Na koniec dodam, że to nie jest mój pierwszy twór, mam już za sobą kilkuletnie pisanie bazgrołów, które nie ujrzały światła dziennego. Natomiast to uważam za coś poważnego. Mam nadzieję, że się spodoba i życzę miłego czytania.
Historia jest widziana z perspektywy kilku bohaterów, którzy różnie widzą stworzony przeze mnie świat(stworzony na wzór średniowiecza), w którym znajdą się nawiązania do różnych kultur, w tym słowiańskich.





Po obejrzeniu mapy świata, kieruję się zmęczony w stronę opartego o lewą ścianę kajuty krzesła. Po drodze gaszę jedyne źródło światła w moim pokoju – świeczkę na stole. Siadam na krześle z myślą, że mimo nerwów przysnę. Alfred i Erwin w tym czasie zastąpią mnie na pokładzie. Kładę kordelas na podłodze, obok krzesła. Rozciągam się i rozsiadam. Dla wygody zakładam męsko jedną nogę na drugą. Przyglądając się mapie, zaczynam zasypiać. Mam wrażenie, że mój statek kołysze mnie do snu, niczym matula swe dziecię. Mój statek to moja matka, o czerwonych włosach, delikatnych i zarazem szlachetnych rysach. Porusza się po oceanie niczym dama na balu. Z gracją i dumą, przyćmiewając inne panie. W towarzystwie fal, które nią sterują i mówią jak płynąć. Czuję ich takt. Do góry, na dół, do góry, na dół. I tak w nieskończoność, ale nie czuć jej zmęczenia. Wie że musi wytrzymać. Nie może pozwolić sobie mimo wieku.
„Za niedługo mnie zastąpisz Aleks.” - mówił mi Tytus. - „Czerwona Toń będzie twoja. To wierna panna, więc miej do niej szacunek i niech nikt nie próbuje Ci ją odbić. Bo będziesz żałować ... Nie śmiej się. Mimo że to taka delikatna panna z wyglądu, to ma charakterek. Wytrzymała Wojnę Szlachecką, więc nic jej nie powstrzyma.” - mówił dumnym głosem.
I miał rację, a ja z niego drwiłem i za to przypłacałem. Byłem wtedy małym chłopcem. Statek otrzymałem w wieku zasiadania króla na tron. Podobało mi się to.
- Wchodź! - budzi mnie krzyk mężczyzny.
Z chudego tonu wnioskuję , że to Alfred. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, opierając się twarzą o pięść. Początkowo zdezorientowany patrzę na niebo, które jest granatowe, a gdzieś z boku widzę lekkie promienie. Więc na pewno trochę pospałem.
Ona jednak o wiele dłużej. Alfred siłą wpycha ją do mojej kajuty, sam znikając za drzwiami. Dziewczyna wygląda jak zmora. Jej suknia ślubna jest trochę pobrudzona, a w niektórych miejscach pognieciona. Fryzurę ma w opłakanym stanie. Tak chyba to określają. Kilka falujących się kosmyków leży na jej ramionach. Widziałem chyba wszystkie odcienie włosów. A tu stoi przede mną dziewczyna, której włosy wyglądają tak, jakby ktoś wylał na nie płynny miód zmieszany ze złotem.
Nie ukrywa przerażenia. Wnioskuję, że nigdy nie była na statku. A na pewno nie na pirackim. Pewnie takie widziała z daleka, zza okien swego domu.
- Kim jesteś? - pyta delikatnym głosem.
Nie odpowiadam jej, ale się przyglądam. Ciało ma jeszcze nierozwinięte do końca. Jest młodzieńcze, nieświadome i kuszące. Ma ładną twarz. I widać, że wysoki ród płynie w jej krwi. Ale to wszystko nie może być teraz ważniejsze. Wolę jej nie tykać, gdy jest to niepotrzebne. Jednak takie są zakazanym owocem. Zwłaszcza, że to dziedziczka wysokiego rodu i znając takie, pewnie mają wysokie mniemanie o sobie. Nawet królowie nie wygrają z arogancją magnatów.
- Usiądź. - rozkazuję jej surowym tonem.
Niech wie przed kim stoi. Ze strachem usadawia się na zimnej podłodze. Ze spuszczoną głową wygląda jakby się do mnie modliła, albo byłbym jej królem. Cóż, w pewnym sensie kapitan nim jest.
- Co zamierzasz ze mną zrobić? - pyta wraz z uniesieniem głowy. - Sprzedasz mnie? - pyta ponownie, gdy jej nie odpowiadam.
- Dużo zadajesz pytań jak na niewolnicę. - odpowiadam.
- Na żadne nie odpowiedziałeś.
- Bo nie muszę. Nic nie musisz wiedzieć. Wstań. - rozkazuję jej.
Ta bez wahania i ze zdziwieniem spełnia mój rozkaz. Ale to pewnie dlatego, że przed chwilą kazałem jej usiąść. Muszę sprawdzić, czy się słucha. Choć robi to niezgrabnie, bo sukienka plącze jej się pod butami, bez słowa spełnia polecenie. Na jej twarzy powoli rodzi się duma. Ja idę w jej ślady.
Przyglądam jej się, podchodząc wolnym tempem. Ma ładne, srebrno-szare oczy.
- Czyli zgadłam. Chcesz mnie sprzedać. - jest u kresu płaczu.
Jej oczy szklą się przez powstające łzy. A głos zacina. Nagle szybko po jej lewym policzku spływa pierwsza łza. Zaraz po niej, po drugiej stronie kolejna. Ale dziewczyna nie otwiera ust. Zaciska je, chcąc ukryć strach. Ale kiepsko jej to wychodzi, bo co chwila widzę na jej policzkach kolejne łzy. Są coraz większe.
Chwytam delikatnie ręką jej gładką brodę i rozkazuję spojrzeć w moje oczy. Najczęściej stosuję ich urok na wrogów, by wiedzieli z kim mają do czynienia. Tak samo robi Alf. Oboje mamy diamentowe oczy, które niestety świecą się w ciemności. Jednak dziś dla odmiany, stosuje je na dziewczynie w ramach uspokojenia.
- Nie po to Cię zabrałem. - mówię spokojnie - Nie chce już żadnych łez. Myślałem, że panny z rodu Linum są twarde jak mężczyźni.
- Skąd wiesz kim jestem?
- Twoi rodzice to w końcu magnaci w królestwie Adal. Tyle powinno Ci wystarczyć.
- Jako że moja rodzina jest wysoka, mam prawo wiedzieć co ze mną zrobisz. - nagle jej płacz zmienia się w cięty język.
Kobieta to zmienna istota.
- Na moim statku, jesteś moja. Alf! - krzyczę, aż dziewczyna wzdryga. W drzwiach szybko pojawia się on. - Zabierz ją z powrotem pod pokład. I daj wody, bo wszystkie łzy wylała. - odwracam się i siadam na krześle, na którym wcześniej odpoczywałem.
Alf bez zastanowienia chwyta mocno dziewczynę za ramię i wyprowadza z kajuty. Ja natomiast patrzę na mapę. Minie jeszcze wiele dni zanim dopłyniemy na Wyspę Ptaka.

Dwie dumy

2
Uff, jest ciężko.

Od razu zaznaczę, że mój komentarz jest subiektywny. :)

Najpierw fabuła. Nie porwało, a to początek, trzeba czymś czytelnika zainteresować. Męsko założył nogę na nogę? Jak mawiała Dorota Rabczewska vel Doda, zakładanie nogi na nogę przez mężczyznę jest niemęskie. I ja jej wierzę. Także cóż, ten tego, ekhm. Czerwona Toń kojarzy się z tonięciem właśnie, dość niefortunna nazwa dla statku. Chudy głos? Promienie w nocy na niebie? Ciało ma jeszcze nierozwinięte do końca? Znaczy jakie? A wyspa Ptaka, kojarzy mi się, za przeproszeniem, z ptakiem :) Ogólnie nie jest dobrze.

Styl. Mieszasz czasy, bez konkretnego powodu. Zdania masz rwane, brakuje rytmu. Są stylistyczne potworki. Błędny zapis dialogów. Kiepsko, oj kiepściutko to wygląda... Zacznij może od drabble najpierw? Później jakaś miniatura, opowiadanie. Na powieść i pisanie porządne najwyraźniej nie jesteś jeszcze gotowa. Takie moje zdanie. Powodzenia i pozdrawiam.

Dwie dumy

3
RebelMac

Po pierwsze, nigdzie nie napisałam, że jest to początek książki. Napisałam, że to jeden z rozdziałów, który przedstawia częściowo(!) sytuację dwóch głównych bohaterów. A to różnica.
Po drugie, musiałabym dać więcej rozdziałów, bo to złożona historia. W mojej ksiażce jest 5 głównych bohaterów, którzy mają swoje problemy. Więc tutaj też jestem w stanie zrozumieć, że możesz czuć się pogubiony(przykładowo z Wyspą Ptaka - zgadłeś, to wyspa należąca do pewnego ptaka, ale musiałabym dodać inny rozdział i w ogóle przyszłość, abyś coś zrozumiał. A tak się po prostu nie da). To jeden z rozdziałów ogromnej historii, którą wymyśliłam. To tak jakby George R.R. Martin musiał Ci na wstępie powiedzieć, kim są rodzice Jona Snowa. A to przecież by zabiło historie.
Co do "nogi na noge". Nie miałam na myśli takiej kobiecej wersji. Nigdzie nie znalazłam jego odpowiednika, który by dokładnie określił o co mi chodzi. Tutaj doskonale zdaje sobie sparwe. I wiedziałam, że to może być ryzykowne posunięcie. Okej.
Czas od początku miał być teraźniejszy i się go trzymałam.
Z tymi promieniami rzeczywiście, skapnęłam się dopiero teraz. Więc tutaj Like dla ciebie.

Pozdrawiam również

Dwie dumy

4
Wixon pisze: (wt 24 sie 2021, 19:35) Co do "nogi na noge". Nie miałam na myśli takiej kobiecej wersji. Nigdzie nie znalazłam jego odpowiednika, który by dokładnie określił o co mi chodzi.
Oparł stopę o kolano drugiej nogi.
Skrzyżował nogi, opierając stopę o kolano.

O to chodzi?
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Dwie dumy

5
Link: https://images.app.goo.gl/Q7uj17skrneBRns57

O taką. Ogólnie poczułam się trochę nie zrozumiała. Bo myślę, że z łatwością można zauważyć iż rozdział jest z perspektywy bohatera, nie mojej jako autora. To dla bohatera taka pozycja jest wygodna a nie, że ja jako autor uważam ją za wygodną. Po prostu tak sobie wymyśliłam pod postać. Więc wstawianie tu tekstu Dody jest moim zdaniem trochę nie na miejscu. To samo z czasem, który od początku jest teraźniejszy. Bardzo się tego trzymam. No i ta nieszczęsna Wyspa Ptaka - musiałabym skakać z jednego rozdziału do drugiego + napisać następne, bo to nie jest rzecz na jeden tom, a co dopiero na jeden rozdział. Dodatkowo jest to fragment rozdziału. Liczyłam głównie na ocenę stylu pisania itp, a nie tego, że to "początek", bo nim nie jest.

Dwie dumy

6
To jedziemy:
Po obejrzeniu mapy świata, kieruję się zmęczony w stronę
Fajna rzecz na początek.
Fajna w sensie treningowym, bo od razu zwraca uwagę na dość częsty błąd: założenie, że czytelnik sam z siebie wyobrazi sobie pewne obiekty tak, jak sobie je wyobraża autor.
Bo co to jest „mapa świata”? Ile zajmuje jej obejrzenie? Co to znaczy „obejrzeć mapę świata”? To zarys kontynentów jak na poglądowym szkicu czy wielka płachta ze szczegółowo rozrysowanymi rzekami, górami, miejscowościami? Bohater rzucił na nią okiem, czy studiował godzinami? Co ten bohater właściwie robił?
Otwierasz rozdział zdaniem, które czytelnikowi kompletnie nic nie mówi.
opartego o lewą ścianę kajuty krzesła.
A zaraz umieszczasz zupełnie niepotrzebny szczegół.
Kładę kordelas na podłodze, obok krzesła.
Po co?
Dla wygody zakładam męsko jedną nogę na drugą.
Też nie opisałabym pozycji w ten sposób. Kostka na kolano. Zdecydowanie.
Mam wrażenie, że mój statek kołysze mnie do snu, niczym matula swe dziecię.
To miało być pretensjonalne, prawda?
W towarzystwie fal, które nią sterują i mówią jak płynąć. Czuję ich takt. Do góry, na dół, do góry, na dół. I tak w nieskończoność, ale nie czuć jej zmęczenia.
Dobra, to jest obrazowe i poczuwalne.
To wierna panna, więc miej do niej szacunek i niech nikt nie próbuje Ci ją odbić. Bo będziesz żałować...
A w jaki sposób facet miałby wpływać na to, czy ktoś spróbuje mu odbić Toń? Żałuje się przecież czegoś, na co miało się wpływ.
BTW „niech nikt nie próbuje ci jej odbić”. I „ci” małą litery.
za to przypłacałem.
Przypłaca się coś, nie za coś. I zawsze czymś.
Statek otrzymałem w wieku zasiadania króla na tron.
W jakim wieku jest to zasiadanie? Nie "w wieku, w jakim król zasiada"?
Z chudego tonu wnioskuję , że to Alfred.
Co to jest „chudy ton”?
I dlaczego postać miałaby rozróżniać ludzi po tonie?
Dana osoba może mówić różnymi tonami w zależności od sytuacji. Wiele osób może mówić tym samym tonem.
Chodzi Ci może o tembr głosu albo po prostu o rozpoznawanie ludzi po głosie?
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, opierając się twarzą o pięść.
Nie wie, kiedy zasnął, ale dokładnie wie, w jakiej pozycji?
Początkowo zdezorientowany patrzę na niebo, które jest granatowe, a gdzieś z boku widzę lekkie promienie.
On czasem nie był w kajucie?
OK, to nie jest niemożliwe, ale znów nie pozwoliłaś czytelnikowi wyobrazić sobie scenerii tak, jak Ty ją sobie wyobrażasz (pewnie z jakimiś wielkimi okniskami albo z postacią siedzącą tuż przy oknie). Niech czytelnik wyobrazi sobie bulaj i krzesło z dala od niego i już koniec, bo żeby spojrzeć w niebo, bohater musiałby do bulaja podejść i nieźle się nagimnastykować.
Dziewczyna wygląda jak zmora. Jej suknia ślubna jest trochę pobrudzona, a w niektórych miejscach pognieciona.
Nie jestem pewna, czy suknia pognieciona w niektórych miejscach i trochę przybrudzona odpowiada wyglądowi "zmory".
. A tu stoi przede mną dziewczyna, której włosy wyglądają tak, jakby ktoś wylał na nie płynny miód zmieszany ze złotem.
Czyli… lepią się?
Okej, to już bardziej pasuje do wyglądu zmory. Nie opisałaby jednak tak koloru włosów, a to chyba chciałaś zrobić.
Wylewa się zazwyczaj coś płynnego, więc „płynny” można pominąć.
Wnioskuję, że nigdy nie była na statku.
Skąd ten wniosek?
wysoki ród płynie w jej krwi.
Nienienienienie.
- Usiądź. - rozkazuję jej surowym tonem. Niech wie przed kim stoi.
Teraz już na pewno dziewczyna będzie to wiedzieć. Wszak byle kto nie może powiedzieć „usiądź”.
Ta bez wahania i ze zdziwieniem spełnia mój rozkaz. Ale to pewnie dlatego, że przed chwilą kazałem jej usiąść.
No nie wiem. Obstawiam jednak, że to dla tego, że jest sam na sam z uzbrojonym facetem, bez ochrony na statku pełnym uzbrojonych facetów.
Choć robi to niezgrabnie, bo sukienka plącze jej się pod butami, bez słowa spełnia polecenie. Na jej twarzy powoli rodzi się duma. Ja idę w jej ślady.
Idzie w ślady dumy czy dziewczyny?
Inaczej: facet rodzi się na jej twarzy, czy wstaje z ziemi zaplątany w sukienkę?
Jesteś pewna, że wiesz, co to znaczy „iść w ślady”?
jest u kresu płaczu.
Do tej pory nie płakała.
Jest u kresu płaczu = zaraz przestanie płakać.
Nagle szybko
M-m
po jej lewym policzku spływa pierwsza łza. Zaraz po niej, po drugiej stronie kolejna.
A to ważne, po której stronie te łzy spływają?
Ale dziewczyna nie otwiera ust. Zaciska je, chcąc ukryć strach. Ale kiepsko jej to wychodzi,
Powtórzenia
na jej policzkach kolejne łzy. Są coraz większe.
Nie. Mogą spływać częściej, ale łzy są tej samej wielkości. Kohezja, adhezja.
Najczęściej stosuję ich urok na wrogów,
Znaczy kokietuje ich na śmierć?
by wiedzieli z kim mają do czynienia.
Strasznie małego pimpilusia ma ten bohater.
Tak samo robi Alf. Oboje mamy diamentowe oczy,
Oboje, czyli Alf to kobieta. Zapamiętane.
I co to są diamentowe oczy?
Jednak dziś dla odmiany, stosuje je na dziewczynie w ramach uspokojenia.
Stosuje oczy na dziewczynie?
W medycynie chińskiej na pewno oczy się stosuje w leczeniu jakichś tam dolegliwości, ale żeby tak własne i na żywca?
- Nie po to Cię zabrałem. - mówię spokojnie
"Cię" z małej litery.
nagle jej płacz zmienia się w cięty język.
Fakt, to było dziwne i nieuzasadnione.
Alf! - krzyczę, aż dziewczyna wzdryga. W drzwiach szybko pojawia się on.
Co za on, wszak Alf to baba.


Ogólnie?

Tutaj sporo zależy od Twojego wieku. Zerknęłam na bio, niestety tam go nie podajesz.
Wyczuwam jednak bardzo młodą rękę: stereotypowe postaci, high fantasy (chyba), fascynacja kolorami oczu i włosów, uproszczony konflikt, seksualne napięcie, a do tego stereotypowe i naiwne, a jednocześnie nacechowane fascynacją ujęcie przemocy. Jeśli się nie mylę, to muszę powiedzieć: naprawdę nieźle jak na taki wiek. Możliwe, że będą z Ciebie ludzie.
Są kiksy, ale jest też w miarę zrozumiale prowadzona historia i nieźle dobrane tempo. Scena się nie dłuży. Ma jasną konstrukcję: dwa wyraźnie oddzielone nastroje: zmęczenie i usypiające kołysanie statku przed zaśnięciem oraz trzeźwiący konflikt rano. To są niezłe podstawy. Jeśli już jako nastolatka czy młodsza dwudziesto-coś-latka potrafisz sobie w ten sposób tworzyć konspekt historii i w miarę pewnie ją prowadzić, to za jakiś czas ćwiczenia i szlifowanie stylu mogą dać naprawdę ciekawe efekty.
Czy takie prowadzenie historii wypali na dłuższą metę trzeba by się przekonać, czytając dłuższy fragment.

To, nad czym z pewnością należy popracować to świadomość języka. W tekście jest mnóstwo kiksów wynikających albo z tego, że nie do końca wiesz, co znaczy dane wyrażenie albo z tego, że nie zastanawiasz się, jak poszczególne słowa wybrzmią i jakie zrodzą skojarzenia, gdy się je ze sobą zestawi (np. ród płynący we krwi).

Nie wiem też, na ile świadomie kreujesz postać zapatrzonego w siebie idioty z kompleksem małego wróbelka elemelka, a na ile to efekt nieudanej kreacji postaci, która miała być odbierana zgoła inaczej, ale to już Ty sama musisz ocenić.

Dwie dumy

7
MargotNoir pisze: (wt 24 sie 2021, 21:50) założenie, że czytelnik sam z siebie wyobrazi sobie pewne obiekty tak, jak sobie je wyobraża autor.
No... rzeczywiście tak wyszło 😅
...
Im dalej czytam pański komentarz, tym bardziej żałuję że nie wstawiłam tego więcej 😒 bo wyszły z tego poszatkowane bezsensu rzeczy, na które mam przecież odpowiedzi 🤦‍♀️ No ale trzeba się uczyć na błędach.
...
Z tym statkiem wiąże się pewna historia. Kwestia pokazania więcej szczegółów powieści. Tak samo jak z jej nazwą. Z tym "ci" to autokorekta mi wywala 🤨
...
Kwestia zasiadania na tronie to część na inny rozdział.
...
Chudy ton rzeczywiście brzmi źle.
...
Ze zmorą poprawie, bo rzeczywiście mogłam dać więcej szczegółów.
...
Z tymi lepiącymi się włosami to skisłam choć nie jestem ogórkiem 🤣 oczywiście chodziło mi o odcień włosów. Byłam pewna, że wyjdzie bardziej poetycko.
...
Skąd wniosek, że nigdy nie była na statku? Z du.. ... do usunięcia zdanie.
...
"Nienienienienie" co jest nie tak z tym zdaniem? 😢 myślałam, że też brzmi poetycko.
...
Spełniła rozkaz tak, jak sobie to wyobraził bohater. A że jest jaki jest... cóż. Jego historia też jest do przedstawienia, ale boję się, że za dużo powiem. Gdybym dodała resztę fragmentu, rozwiałabym niektóre wątpliwości(uczyć się na błędach).
...
Tytuł nosi "Dwie dumy". Stąd tytuł tego rozdziału.
....
"Nagle szybko" nie wiem co ja mam z łączeniem takich słów 😑 próbuję to niwelować, ale bywa, że ich nie widzę.
...
Rzeczywiście, za dużo zbędnych szczegółów.
...
Tak walczę z tymi powtórzeniami ... 🗡 Ale zawsze jakieś mi umkną.
...
No głupota z tymi łzami, do poprawki.
...
Kokietować na śmierć dobrze brzmi 😏
...
Co to pimpiluś? 😳 chyba, że chodzi o .... uuu
....
No "obaj" no 😔
....
Diamentowe oczy to... No co no, musiałabym więcej fabuły dać, abyście zrozumieli 🤷‍♀️
...
Dobrze wiedzieć o tej medycynie chińskiej 😉
...
"CIE" znowu autokorekta 😶
....
No dziewczyna ma po kimś taki charakterek.
...
Alf to facet, z krwii i kości. Obaj(!)
...
Wolę nie podawać za dużo o sobie - wiadomo, kwestia bezpieczeństwa.
...
Fascynacja włosami nie bez powodu 🤪 opis oczu też nie biorą się znikąd, bo mają one znaczenie w fabule.
...
Konflikt jest dosyć poważny, tylko nie do końca pokazany tutaj. Nie chce za dużo pokazywać, chyba że zostanę zmuszona.
...
Absolutnie nie uważam, aby przemoc była czymś co mnie fascynuje i popieram. Wręcz przeciwnie, chce pokazać, że to coś złego.
...
Do seksualnego napięcia jeszcze dojdzie, ale nie u tych bohaterów 🤫
...
No ogólnie wyobraźnia mi szaleje na samą myśl o tej historii. Tworzą mi się następne akcje. Oczywiście poprawie błędy, nie ma opcji, abym tak to zostawiła.

Dodano po 11 minutach 21 sekundach:
MargotNoir pisze: (wt 24 sie 2021, 21:50) Nie wiem też, na ile świadomie kreujesz postać zapatrzonego w siebie idioty z kompleksem małego wróbelka elemelka, a na ile to efekt nieudanej kreacji postaci, która miała być odbierana zgoła inaczej, ale to już Ty sama musisz ocenić.
Bo to od początku miał być "wróbelek". Mawia się, że to nie słowa i opisy mają tworzyć charakter bohatera. Lecz czyny i akcja. A że tak go odebrałeś/aś znaczy, że mi się udało. Nie myślcie, że wszyscy bohaterzy tej historii są "biali i czarni". Ja lubię "szare", bo takie są dla mnie najciekawsze.

Dwie dumy

8
Widzę, że Margot Noir wrzuciła komentarz w czasie, kiedy ja pisałam swój, ale, na szczęście, nasze uwagi tylko częściowo są zbieżne. Myślę, że autorce nie zaszkodzi, kiedy i ja dorzucę moje trzy grosze.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Po obejrzeniu mapy świata, kieruję się zmęczony w stronę opartego o lewą ścianę kajuty krzesła. Po drodze gaszę jedyne źródło światła w moim pokoju – świeczkę na stole. Siadam na krześle z myślą, że mimo nerwów przysnę.
Z dalszego tekstu wynika, że narrator jest kapitanem okrętu. W tej sytuacji bardziej logiczne byłoby, gdyby oglądał mapę morską, gdyż mapy świata są zdecydowanie mało przydatne w nawigacji. I po co informujesz czytelnika, że krzesło jest oparte o lewą ścianę kajuty? A gdyby było oparte o prawą ścianę, albo w ogóle nie oparte, tylko np. przymocowane do podłogi, żeby się nie przesuwało - czy to zmieniałoby cokolwiek w świecie Twojego bohatera? "Kieruję się zmęczony w stronę" - to sugeruje dłuższą drogę, a tymczasem Twój bohater może przejść zaledwie parę kroków. I dlaczego robisz przerzutnię: w stronę [opartego o lewą ścianę kajuty] krzesła, a nie: w stronę krzesła opartego... ? I dlaczego ten facet chce spać na krześle, czy w kajucie nie ma żadnej koi?
To wszystko dałoby się ująć znacznie krócej: Kończę oglądać mapę [...] i siadam na krześle pod ścianą kajuty. Gaszę świecę, jedyne źródło światła w tym pomieszczeniu. Mam nadzieję, że zasnę pomimo zdenerwowania. Można też podobnie, chodzi o przekazanie informacji podstawowych. O siadaniu po męsku napisał już mój poprzednik, więc nie będę powtarzać.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Przyglądając się mapie, zaczynam zasypiać.
Widzi w ciemnościach jak kot? przecież jedyne źródło światła zostało właśnie zgaszone.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Wie że musi wytrzymać. Nie może pozwolić sobie mimo wieku.
Na co nie może sobie pozwolić?
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) I miał rację, a ja z niego drwiłem i za to przypłacałem. Byłem wtedy małym chłopcem.
CZYM przypłacałem? "Przypłacać" to taki dziwny czasownik, który nie występuje samodzielnie, lecz w związku frazeologicznym. Zawsze przypłaca się czymś: utratą życia, majątku, szacunku, miłości... Skoro narrator był wtedy małym chłopcem, to pewnie obrywał szturchańce za swoje drwiny, i tyle.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Statek otrzymałem w wieku zasiadania króla na tron
Co to jest "wiek zasiadania króla na tron"? Królem można zostać w dowolnym wieku, to zależy głownie od tego, kiedy poprzednik rozstanie się ze światem (albo z władzą królewską).
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Z chudego tonu wnioskuję , że to Alfred.
Co to jest "chudy ton"?
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Początkowo zdezorientowany patrzę na niebo, które jest granatowe, a gdzieś z boku widzę lekkie promienie. Więc na pewno trochę pospałem.
Niebo granatowe (czyli ciemne) i z boku lekkie promienie wskazują na obecność jakiegoś źródła światła typu latarnia morska, a nie na upływ czasu. Do tego, skoro narrator cały czas siedzi w kajucie, widzi niebo przez jakiś bulaj czy świetlik i o tym należałoby wspomnieć (w pomieszczeniach na statku widok nieba wcale nie jest oczywistością, mogą być kajuty w ogóle bez okna )
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Ona jednak o wiele dłużej. Alfred siłą wpycha ją do mojej kajuty, sam znikając za drzwiami. Dziewczyna wygląda jak zmora.
Co "ona o wiele dłużej"? Pospała? A skąd narrator może o tym wiedzieć, zwłaszcza że dziewczyna wygląda jak zmora, co bynajmniej nie wskazuje na to, żeby spała?
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Ciało ma jeszcze nierozwinięte do końca.
Nierozwinięte do końca może być opakowanie, ewentualnie zrolowany dywan.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) - Co zamierzasz ze mną zrobić? - pyta wraz z uniesieniem głowy.
Uniesienie głowy pyta razem z nią? Pyta, unosząc głowę.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) - Czyli zgadłam. Chcesz mnie sprzedać. - jest u kresu płaczu.
"U kresu" oznacza koniec. A ona chyba dopiero ma zamiar płakać.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Jej oczy szklą się przez powstające łzy.
Jej oczy szklą się łzami. To idiom, którego nie należy zmieniać.
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) rozkazuję spojrzeć w moje oczy. Najczęściej stosuję ich urok na wrogów, by wiedzieli z kim mają do czynienia. Tak samo robi Alf. Oboje mamy diamentowe oczy, które niestety świecą się w ciemności. Jednak dziś dla odmiany, stosuje je na dziewczynie w ramach uspokojenia.
Alf jest kobietą, że narrator używa formy "oboje"? Bo o dwóch mężczyznach mówi się "obaj".
Jak się stosuje oczy na dziewczynie? Do tego w ramach uspokojenia?

Na tym kończę wyłapywanie błędów i potknięć, bo ich pełna lista byłaby tutaj zupełnie zbędna. Również pomiędzy tymi, które tu zacytowałam, znalazło się jeszcze sporo innych, których nie wymieniłam. Napisałaś, że liczyłaś głównie na ocenę stylu pisania, a nie fabuły. Nie będę się więc znęcała nad logiką działań i opisów narratora, mogę natomiast stwierdzić, że styl jest marny, nieporadny. Do tego mam wrażenie, że pisałaś w pośpiechu, a potem nie przeczytałaś uważnie tekstu, gdyż wtedy wyłapałabyś takie kwiatki jak oglądanie mapy w kompletnej ciemności. Dużo pracy przed Tobą, a przede wszystkim - czytania dobrej literatury, gdyż w ten sposób najłatwiej można poprawić własne kompetencje językowe.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Dwie dumy

9
Rubia pisze: (wt 24 sie 2021, 23:10) Nie będę się więc znęcała nad logiką działań i opisów narratora, mogę natomiast stwierdzić, że styl jest marny, nieporadny. Do tego mam wrażenie, że pisałaś w pośpiechu, a potem nie przeczytałaś uważnie tekstu, gdyż wtedy wyłapałabyś takie kwiatki jak oglądanie mapy w kompletnej ciemności. Dużo pracy przed Tobą, a przede wszystkim - czytania dobrej literatury, gdyż w ten sposób najłatwiej można poprawić własne kompetencje językowe.

Oj zabolało w kwestii stylu. Bo nie jedna lektura, klasyka, czy bestseller(nie mam tu na myśli "365 dni") przeszła mi przez ręce. Nie jedna mnie zachwyciła stylem i historią. W pośpiechu nigdy nie piszę, bo nie jest to pozytywna energia. Całość poprawiałam aż 5 razy. Więc wychodzi na to jakbym się nie uczyła z czytania książek...

Dodano po 13 minutach 15 sekundach:
Wixon pisze: (śr 25 sie 2021, 16:19) wyłapałabyś takie kwiatki jak oglądanie mapy w kompletnej ciemności
Ale to nie jest absolutnie żadna pomyłka. Bo bohater widzi w ciemności - dar genetyczny od jednego z rodziców. Więc tu się absolutnie nie zgadzam. Może kiedyś wstawię rozdział w którym przybliżę to jak ten dar wygląda. Bo osobiście go lubię.

Dwie dumy

10
Twój błąd - jak i większości autorów in spe - polega na tym, że wszystko chcesz od razu. Tymczasem pisanie dobrych tekstów z marszu, w niezbyt zaawansowanym wieku, jest bardzo rzadko możliwe. Trzeba ćwiczyć. Składnik po składniku, Pisać wprawki: dialogi, opisy, sceny akcji itp. Cierpliwie, miesiącami. Droga na skrót nie istnieje, pisząc całościowe teksty, opóźnisz postęp o całe lata, o ile nie dziesięciolecia. Zakładając, że masz talent. Oczywiście, możesz zrobić po swojemu, licząc na to, że dziesiąty z kolei tekst pisany na tym samym poziomie warsztatowym będzie jakimś cudem lepszy niż pierwszy, jest na tym forum kilka osób, które nie przyjmują do wiadomości, że aby poprawić warsztat, trzeba trenować każdy element tekstu z osobna. Tak też można nieźle się bawić, i koniec końców, wydać książkę własnym sumptem :) Zaznaczam, że ćwiczenia warsztatowe nie zastąpią talentu, po prostu po roku czy dwóch będziesz pisała lepiej, może dużo lepiej, ale i tak niewystarczająco dobrze, aby wydać książkę w normalnym trybie. Takie życie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Dwie dumy

11
Wixon pisze: (pn 23 sie 2021, 21:28) Droga na skrót nie istnieje, pisząc całościowe teksty, opóźnisz postęp o całe lata, o ile nie dziesięciolecia.


Zaczynałam kilka lat temu. I pisałam krótkie opowiadania, które wzorowały się na (bez śmiechu proszę) "Pingwinach z Madagaskaru", konkretnie funfiction. Igrzyska Śmierci, oraz jeszcze tam jakieś. I to było parę lat temu pod okiem nauczycielki od j. polskiego. I tak uważam, że zrobiłam jakiś postęp, bo widząc te stare opowiadania doznaję cringu jak źle łączyłam jedno słowo po drugim. Nauczycielka mnie upominała w kwestiach powtórzeń i łączenie słów. Ale o dziwo pamiętam tylko o powtórzeniach. Reszta mi albo umyka, lub dopiero za nawet 7 przeczytaniem dopiero wyłapuję. Ale się staram i w wolnej chwili przeczytam te rozdziały jeszcze raz, przeanalizuje je i postaram się to zrobić z oczu czytelnika, a nie autora. Nie zaczynam żałować, że się tu zarejestrowałam, bo jednak opinia obcych ludzi jest najlepsza. Dziękuję za wszelkie rady w sprawie stylu, bo mi to w sumie otworzyło mocno oczy. Na początku wiadomo jest lekki burwers, gdy ma się inne zdanie, ale z czasem do człowieka dociera.

A i zapomniałam, że kiedyś pisałam przez około rok bloga o koniach. To były chyba moje pierwsze wypociny, krótkie rozdziały.

Dwie dumy

12
Całkowicie zgadzam się z przedpiścami, długa droga przed tobą, zwłaszcza jeśli chodzi o sam styl pisania. To co napisałaś (i pewnie jeszcze inne które będziesz, mam nadzieję, pisać ;) ) jest nawet ciekawe. Pisz dalej, zapisuj swoje pomysły, przydadzą się na przyszłość. Bo tak to właśnie widzę, to są pomysły, które powinny poleżeć, aż nabierzesz odpowiedniej wprawy w pisaniu. I dużo czytaj, to najlepsza nauka, w ten sposób już intuicyjnie będziesz używać właściwych form i zasad. Polecam też pomoc Beta-readerów, zwrócą ci uwagę na to, co ty może przeoczyłaś. Pamiętaj, że czytelnik nie widzi tego co ty masz w głowie, ważne jest więc, by przekaz był czytelny.

A tu takie przykładowe przykłady do podyskutowania i zastanowienia :)
Statek otrzymałem w wieku zasiadania króla na tron.
Co tu masz na myśli? Bo to jest trudno zrozumieć i nie tylko dlatego, że nie znamy całej historii. Bardzo często sama budowa zdania, czy użyte słownictwo, wprowadza zamieszanie. Nie każ czytelnikowi aż tak bardzo się gimnastykować :)

W takim samym wieku (wiek – lata - np. miał wtedy 15 lat) w jakim król zasiadł na tronie? – jeśli tak, to - Statek otrzymałem kiedy miałem tyle samo lat co król, gdy zasiadł na tronie.

W wieku (wiek – czas) zasiadania króla na tron(ie) - ten król to już sobie siedział na tym tronie od 15 lat, więc ja dostałem ten statek w wieku 15 lat.

Chyba że chodziło ci nie o „wiek” ale o „rok”? Statek otrzymałem w tym samym roku w którym król zasiadł na tronie.

I nawet skojarzenie z Chinami, gdzie „wiek” liczyło się od chwili wstąpienia cesarza na tron (wiek – czas władzy króla), czyli - Statek otrzymałem w wieku panowania miłościwie nam panującego króla :) .

I w ogóle, chodzi ci o „ zasiadanie króla na tronie” – siedzenie, dłuższy czas, czy o „ukoronowanie”, dzień w którym król przejął władzę i zasiadł na tronie?

Widzisz jaki bałagan z powodu jednego wyrazu?
Ciało ma jeszcze nierozwinięte do końca.
Rozumiem co miałaś na myśli, ale to trzeba napisać inaczej. Jak już było wspomniane – nierozwinięty to może być dywan. Chcesz tu przedstawić młodą dziewczynę, w trakcie dojrzewania, jej ciało – jak by to można było ładnie opisać, nie w takim krótkim, suchym zdaniu? A może synonimizm? - Jej ciało nie miało jeszcze kształtów dojrzałej kobiety.
Ta bez wahania i ze zdziwieniem
To przeciwstawność. Bez wahania – od razu, nie zastanawiając się / ze zdziwieniem – zastanawiając się. Ta bez wahania choć ze zdziwieniem.
Mała różnica a cieszy :)

Aha, jeszcze a propos „pisania na szybko”. Tu nie tylko chodzi o „niedbałość” zapisu, rzecz jest również w tym, jak formułujesz zdania, jak one płyną, jak wyglądają. Wyobraź sobie, że opowiadasz tę historie przyjaciółce, powoli, zastanawiając się nad każdą scenką: "jak mogłabym to powiedzieć? Jak jej przekazać to, co sama widzę w głowie. Tak, a może inaczej?" Ja często robię sobie takie ćwiczenia, podchodzę do historii z różnych punktów widzenia, w różnym nastroju, wiem "co" chcę powiedzieć, rzecz tylko w tym "jak" to napisać.

Życzę powodzenia i dużo cierpliwości.
Dream dancer
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron