Jeszcze nie ma, ale będzie. Rozdział 1 - 18+ wulgaryzmy

1
Robert przyglądał się więźniowi, siedzącemu na mocno zniszczonym materacu w piwnicy rodzinnego domu. W pomieszczeniu było prawie ciemno i nawet promienie słońca, wpadające przez brudne szyby zmurszałego okienka, nie pozwalały dobrze go widzieć. Namacał dłonią włącznik światła i przekręcił w prawą stronę. Zmrużył oczy, kiedy żarówka rozświetliła zapomniane przez Boga miejsce. Usiadł obok niego i wyciągnął z kieszeni wojskowych spodni, paczkę papierosów. Wziął do ręki dwa z nich i odpalił, a kiedy rozbłysły czerwonym żarem, jednego wsunął do ust kumplowi.
Gangster ze zmasakrowaną twarzą i z ręką przykutą do ramy łóżka, powoli się zaciągnął. Milczał, odkąd mężczyzna tu wszedł, ale obserwował, co zamierza zrobić.
Miał na imię Sebastian, lecz niewiele miało to wspólnego z rzymskim męczennikiem. To on pozbawiał życia i sprawiało mu to przyjemność. Brał za to duże pieniądze, ale nie miały one znaczenia, bo od kiedy zabili mu syna, już nic nie czuł. Tylko wysyłanie przesiąkniętych złem skurwieli na tamten świat, ożywiało go na chwilę.
Robert nie był pewny, czy zabójca będzie w ogóle chciał nim rozmawiać. Za to miał pewność, że Sebastian, któremu na atrakcyjnym wyglądzie nie zależało wcale, prezentował się dużo lepiej niż on, dla którego good looking stanowiło treść życia. Znali się od wielu lat, ale dobrze wiedział, że nawet błoga apatia na twarzy Seby może być fałszywa. Był bardzo niebezpieczny, a dawka heroiny wstrzyknięta kilka godzin wcześniej mogła już przecież przestać działać. Nawet z unieruchomioną ręką, mógł jednym ciosem, pozbawić przytomności na długo.
Robert nie przejmował się losem innych gangsterów, ale tego tutaj uważał za przyjaciela i skoro miał być dziś zabity, to wypadałoby, chociaż się z nim pożegnać. Zmrużył oczy, oceniając zasięg wolnej ręki i usiadł jednak obok na metalowym taborecie. Każdemu przecież należała się chwila przyjacielskiej rozmowy, zanim kula z Glocka 19 rozwali mu głowę. Wziął głęboki oddech i zaczął:
- Co ci strzeliło do głowy, żeby rżnąć dziewczynę bossa? – Znów spojrzał w zamglone oczy przyjaciela, ale nie dostrzegł tam zbyt wiele życia. – Mało tego ścierwa do kopulacji biega po ulicach... kurwa mać!... przecież te młode cipki same wskakują do fury przez szyberdach – Czuł jak smutek po mającej nastąpić stracie kolegi, zamienia się w gniew spowodowany tym, co ten zrobił.
- Otwierasz szybę, włączasz muzę i już robi ci loda za szluga z marychy i coca-colę. Ale nie! Tobie debilu zachciało się właśnie akurat tej cipki. Jakim trzeba być pojebem, żeby walić rogi najgorszemu świrowi w mieście. Tak, tak, przecież Naten jest najgorszy z nas wszystkich!
Robert, brat Natena wpadł w amok zachłystywania się własnym głosem. Pomimo wysokiej pozycji w gangu w jakiej lubił się odnajdywać, nie miał u reszty bandziorów żadnego poważania i rzadko kiedy pozwalano mu nawet skończyć zaczęte zdanie. Zwykle, któryś z nich kazał mu zamknąć pysk. Teraz w oparach właśnie odkrytej możliwości gadania do woli, skrzętnie z tego korzystał, bo odurzony kumpel nie reagował, a co najważniejsze wcale się nie odzywał. Wyciągnął z paczki kolejnego papierosa i odpalił. Robert patrzył zafascynowany na płomień z zapalniczki.
- W sumie, to masz dużo szczęścia. – Podrapał się po nosie i energicznie podwinął rękawy sportowej bluzy. – Wiem, wiem, że to głupie, bo przecież mają cię odjebać, a ja tu gadam o szczęściu, ale...
Zerwał się z krzesła i zbliżył do łóżka. Ostrożnie pochylił ciało nad Sebastianem.
- Naten mi powiedział, że gdyby nie to, że to ty zerżnąłeś mu kobietę, to kula w łeb nie miałaby miejsca. Jak Boga kocham, tak powiedział! Znasz przecież mojego brata, on kurwa nigdy nie nawija od rzeczy. On nawet cię lubił, a ty tak wszystko wspaniale spierdoliłeś!
Robert wysunął rękę do przodu i zapalił zapalniczkę.
- Wiesz, co to znaczy, no wiesz? – Splunął na podłogę coraz bardziej podekscytowany i bardziej niż zwykle purpurowy na twarzy. – On by cię kurwa żywcem spalił. I wcale nie bujam, co to, to nie... najpierw kazałby ci żłopać wrzącą olej, a kiedy nie mógłbyś już nawet charczeć, to wiesz, co by zrobił? – Szturchnął kumpla kilka razy w ramię, ale ten dalej nie reagował, więc tylko się uśmiechnął i krzyknął – Ten pojeb, mój brat spytałby, czy chcesz sobie zapalić. Możesz, to sobie wyobrazić! Ty nie mógłbyś oddychać, twoje bebechy zamieniłyby się w rozpuszczone żelki, a mój braciszek pyta, czy chcesz sobie kurwa zapalić. Możesz w to uwie...
Robert gwałtownie urwał zdanie. Wyraźnie opadł z sił i z trudem łapał oddech, aż w końcu siadł na taboret, głośno wzdychając. Wyrzucił ze wstrętem ledwo napoczętego papierosa i znów popatrzył na przyjaciela.
- Także mówienie, że masz szczęście, to ma duży sens, bo nie będziesz przynajmniej zdychał w męczarniach, a kulka z dziewiątki skończy cię w kilka sekund. To trochę taki happy end w tej chujowej sytuacji, w jakiej się znalazłeś.
Znów wstał i podszedł do okna, przyglądając się dwóm karkom ze spluwami pilnujących wyjścia z piwnicy. Zaklął pod nosem i wyciągnął z kieszeni srebrne pudełeczko, wypełnione w połowie białym proszkiem. Poślinił palec i nabrał na opuszek niewielką ilość. Wszystko wtarł pośpiesznie w zęby.
- Nie mam człowieku jak ci pomóc. Naprawdę. Tam na zewnątrz dwóch skurwieli tylko czeka na okazję, żeby sobie postrzelać. Nie ma szansy, żebyś stąd uciekł. – Rozłożył bezradnie ręce, nie patrząc jednak w stronę kolegi. – Ja jestem tchórz! Wiesz, co Natem by mi zrobił, gdybym pomógł ci uciec. – Potrząsnął energicznie kilka razy głową, przełykając nerwowo ślinę. – Człowieku, on by mnie zarżnął jak psa. To mój brat, ale zdychałbym w gorszych męczarniach niż ta policyjna parówa, co to go oddał go swoim amstaffom do zabawy.
Odwrócił się gwałtownie w stronę łóżka i chwycił za gardło, czując, jak zaciska je strach.
- Mówią, że pies, to najlepszy przyjaciel człowieka. Pewnie też o tym słyszałeś – mówił coraz ciszej – ale te trzy bestie o tym nie słyszały. Seba... kurwa mać! Ja nie chcę skończyć jak ta policyjna parówa. Z tego konfidenta nic nie zostało, bo jebane kundle zżarły nawet kości!
Podszedł jeszcze bliżej i bez zastanowienia usiadł obok kolegi, przyglądając mu się badawczo. Był rozczarowany jego zachowaniem. Niby taki twardziel, a tylko siedzi i czeka bezczynnie na tę kulkę, jakby sprawiało mu to przyjemność.
- Może cię nie zabije – odezwał się w końcu Robert. – Naten to nerwus, a ta jego kurewka... nic ciekawego. On nawet specjalnie za nią nie przepadał. – Pokiwał głową, zgadzając się z własnymi słowami. Oczy mu rozbłysły i zaśmiał się. – No, teraz, to już całkiem jej nie lubi. Tak jej mocno nie lubi, że wykupił jej pobyt w azjatyckim burdelu...dożywotni.
Sebastian wciąż wyglądał, jak nieobecny duchem, ale niespodziewanie jego wzrok wbił się w twarz Roberta.
- Daj mi wody – odezwał się cicho.
Robert zerwał się na równe nogi i przez chwilę krążył po pomieszczeniu, nie mając pojęcia skąd wziąć tę cholerną wodę. W końcu się zatrzymał, kiedy dojrzał metalową miskę stojącą pod pryczą.
- Skurwysyny! – krzyknął i podszedł energicznym krokiem do małego okna. Z trudem je otworzył.
- Ty, z tym durnym tatoo na gębie – wrzasnął jeszcze głośniej. – Przynieś mi tu z domu, coś do picia... całą butelkę. – Zauważył, że tamten niechętnie chce się ruszyć, a wręcz ignoruję polecenie. – Na jednej nodze, skurwielu! Albo Naten poprosi cię na dywanik.
Na dźwięk imienia bossa, oporny gangster zerwał się na równe nogi i szybkim krokiem ruszył do drzwi wejściowych domu.
- Weź jeszcze coś do żarcia – krzyknął znów Robert, zadowolony z szybkości ruchów bandziora. – Tylko nic więcej nie dotykaj, bo potem żarcie wali, waszym potem.
- Zaraz się coś zorganizuje. Poczekaj sekundę – powiedział do Sebastiana.
Robert zrobił kilka kroków w kierunku łóżka i niezdecydowany, co dalej. W końcu usiadł obok niego i wyciągnął znów z kieszeni srebrne pudełeczko.
- Chcesz? – spytał.
Sebastian skinął głową, przyglądając mu się uważnie. Nie zamierzał go nokautować, ale nadmiary śliny wyrzucane z ust, kiedy coś mówił były bardziej niż kłopotliwe.
- I co? Pozwolisz im mnie zabić? – powiedział niewyraźnie i zaśmiał się, próbując rozruszać zesztywniały język. – Tyle razy ci dupsko ratowałem, a ty boisz się kilku piesków.
- Wiesz jaki ja jestem – Robert wzruszył bezradnie ramionami. – Ta robota u Natena, też mi nie leży, ale co mam robić. Tylko tu da się zarobić na prawdziwe życie. Mógłbym robić coś innego, ale tam to pewnie na ryż ledwie by starczyło.
- Ja tu o moim łbie mówię, a ty mi pieprzysz o chińskim żarciu. – Sebastian spojrzał na kumpla z politowaniem i wcisnął kciuk do pudełka z kokainą. Oblizał palec, mlaszcząc ze smakiem.
- Dobry towar. To ten ze Szczecina? – spytał.
Robert potwierdził ruchem głowy i patrzył zatroskanym wzrokiem na rozmówcę. Nie wiedząc, co ma zrobić z trzęsącymi się dłońmi, jedną z nich wsunął w kieszeń wojskowych spodni. Wyciągnął z powrotem, trzymając w dłoni nieduży, szwajcarski scyzoryk. Otworzył mniejsze z ostrzy i bezwiednie zaczął kłuć się po wnętrzu ręki.
- Ja naprawdę nie wiem, jak mógłbym ci pomoc.
Sebastian patrzył na ten scyzoryk z zaciekawieniem, aż w końcu spytał od niechcenia.
- Masz tam wykałaczkę?
Robert spojrzał zdziwiony na rozmówcę.
- Co mam?
- Pytam, czy jest w tym scyzoryku wykałaczka – Sebastian nabrał powietrza w policzki i wypuścił zniecierpliwiony, przewracając oczami. – Ale z ciebie kretyn.
- A skąd mam wiedzieć. Używam tylko nożyczek do paznokci i korkociągu do otwierania wina – Robert się obruszył na taki brak taktu u kumpla, który nie doceniał powagi sytuacji. W końcu zdenerwowany rzucił scyzoryk na nogi kumpla. – Taki z ciebie mądrala, to sam sobie sprawdź.
Sebastian wziął go do ręki, przechylił się w stronę unieruchomionej dłoni i wsunął w nią nożyk. Przytrzymał korpus i wysunął najcieńszy z metalowych części.
- Koks mi został między zębami – zaśmiał się, wyskrobując biały proszek po kolei ze szparek – Szkoda, żeby się zmarnowało.
Sebastian obserwował twarz rozmówcy i sięgnął do jego kieszeni, wyciągając papierosy.
- Ta twoja znajoma... Ola. Czy ona ciągle koczuje w tej norze obok stadionu?
Brwi rozmówcy uniosły się i zaskoczony pytaniem uważniej mu się przypatrywał.
- Tak, a gdzie ma niby mieszkać. I to wcale nie nora. To całkiem fajne mieszkanko, tylko trochę zaniedbane, ale najważniejsze, że nikt tam nie zagląda, bo nikt o nim nie wie.
- Rozumiem – odpowiedział Sebastian, zastanawiając się, jak podły musi być Natem dla brata, skoro ten co chwilę musi uciekać z domu i chować się w takiej narkomańskiej melinie.
Prawa ręka przyjaciela zwróciła uwagę Roberta. Mocno umięśniona, cała wytatuowana była żółtymi emotionkami. Choć dobrze wiedział, ile ich jest i tak znów policzył. Potem drugi raz. Nie chciało wyjść inaczej i dwa razy kończyło się na siedmiu trupach. Najświeższa nie została jeszcze skończona, bo obiekt zlecenia dopiero co ostygł.
Zawsze najbardziej lubił tę zarumienioną buźkę. To było, wtedy kiedy Seba odpalił nie tego polityka, na którego miał zlecenie. Nie sprawdził twarzy na fotografii i wpakował trzy kulki w łeb kolesia z tym samym nazwiskiem, ale z konkurencyjnej partii. Trochę było przy tym śmiechu, bo później musiał znów już za darmo, zastrzelić tego drugiego. Nawet Naten się wtedy śmiał, bo ten zabity bez zlecenia, okazał się współwinnym za koniec Eldorado paliwowego i brat Roberta stracił sporo dochodu z manipulacji podatkiem Vat, więc jego śmierć sprawiła mu radość.
Robert lubił też tę z wyszczerzonymi zębami, symbolizującą wiadomość dla Natena Nie doceniasz mnie skurwielu! Mieli wtedy zlecenie na biskupa z dużego miasta na północy kraju. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że religijny Seba będzie miał zgryz z wysłaniem duchowego oszusta w ramiona diabła, ale i tym razem ich zaskoczył. Szybko wywęszył, że klecha za bardzo lubi przytulać małe dzieci i już problemu z ucięciem mu głowy, nie miał żadnego.
- A ta z wywalonym jęzorem to za którego? – spytał Robert.
Uwieziony gangster skrzywił się, dobrze pamiętając trupa, który okazał się jednak nie całkiem martwy. Bomba podłożona pod wycieraczką rozwaliła pół klatki schodowej, wyrwała drzwi i nie było szans, żeby kruchy i marny człowiek mógł to przeżyć, więc Sebastian wrócił do domu. Drugiego dnia przeczytał, że wadliwy zapalnik zadziałał dopiero po kilku sekundach i obiekt zdążył wejść do mieszkania. Więc znów musiał odwalać robotę po raz drugi, ale tym razem odrzucił fajerwerki i po prostu go zastrzelił.
- To ten od bomby pod... – odezwał się Sebastian, ale nie skończył mówić, bo drzwi od piwnicy uchyliły się i pojawił w nich kark wysłany do domu.
- Gdzie masz wodę i żarcie? – warknął Robert.
- W dupie, leszczu.
Ogolony na zero żołnierz Natena przeszedł obojętnie obok Roberta i spojrzał pogardliwie na Sebę. Nie przepadali za sobą i nawet się z tym zbyt nie kryli
- Jak już przestaliście sobie lizać cipy, zasrane cioty, to ta mała pizda ma wracać do domu. – Wskazał ruchem głowy na Roberta.
- Wyglądasz na zazdrosnego. – Sebastian puścił mu oko i wypiął usta, cmokając znacząco. – Może chcesz się podłączyć, przecież pięć minut szefuńcia nie zbawi. No dalej Adaś, przestań ukrywać prawdziwe uczucia.
Adam splunął z pogardą i zrobił energiczny krok w stronę łóżka, ale zaraz się powstrzymał, dobrze pamiętając, co potrafi zrobić z pięściami nawet skuty Seba.
- Pogadaj sobie jebańcu i tak już jesteś trupem – odezwał się, nie kryjąc wzburzenia i zaciskając pięści. – Tyle twojego, co sobie pogadasz. Zaraz zdechniesz, tak jak zdechł twój bachor. Kula w łeb, płytki dół, bo komu chciałby się długo kopać.
Kark obrócił się w stronę Roberta, złapał go za ramię i pchnął w stronę drzwi.
- Won stąd cwelu, skoro twój pan brat cię woła – warknął i odwrócił się w stronę Sebastiana. - A ty umarlaku pamiętaj. Ostatnie, co w życiu zobaczysz, to będzie to samo, co widział twój dzieciak, kiedy zdychał. Widok mojego kutasa szczającego na jego twarz.

Jeszcze nie ma, ale będzie. Rozdział 1 - 18+ wulgaryzmy

2
Czyta się dość lekko, chociaż to nie moje klimaty.
Z uwag ogólnych - ten Robert w końcu się boi Sebastiana czy nie? Bo najpierw siada w bezpiecznej odległości, potem koło niego, a na koniec to nawet mu scyzoryk podaje. Spora niekonsekwencja. W ogóle Robert wydaje mi się jakiś niekonsekwentny. To nie jest długa rozmowa, a on z 4 razy zmienia nastrój.
I średnio łapię pozycję Roberta w tym gangu. Podobno ma wysoką pozycję, ale w sumie każdy ma go głęboko w du***, ale jednak jak postraszy bratem to go słuchają, no chyba żeby jednak nie.
Sebastian mnie zainteresował pod względem tego czy w dłuższej historii też będzie takim kretynem na jakiego wychodzi tutaj. Przelecenie laski szefa i danie się złapać? 2/7 zabójstw koncertowo schrzanione? Rysuje się obraz nieszczególnie bystrego osobnika. No i jestem ciekawa jak zwieje. Bo, że zwieje, to jestem pewna. I sądzę, że udział w tym będzie miał ten zostawiony przez Roberta scyzoryk.

A teraz jakieś uwagi szczegółowe.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Usiadł obok niego i wyciągnął z kieszeni wojskowych spodni, paczkę papierosów. Wziął do ręki dwa z nich i odpalił, a kiedy rozbłysły czerwonym żarem, jednego wsunął do ust kumplowi.
Po pierwsze - niepotrzebny przecinek po spodni. Po drugie - jak już opisujesz dokładnie co robi to niech to odpalanie papierosów też już będzie dokładnie opisane. Bo na ten moment odpala papierosy trzymane w ręku, a to nie działa.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) To on pozbawiał życia i sprawiało mu to przyjemność. Brał za to duże pieniądze, ale nie miały one znaczenia, bo od kiedy zabili mu syna, już nic nie czuł. Tylko wysyłanie przesiąkniętych złem skurwieli na tamten świat, ożywiało go na chwilę.
Czuje coś czy nie czuje w końcu? I co pieniądze mają do czucia?
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) - Otwierasz szybę, włączasz muzę i już robi ci loda za szluga z marychy i coca-colę.
Wydaje mi się, że szlug to z definicji papieros. Z marychy może być skręt.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Robert, brat Natena
Za chwilę sam powie, że jest jego bratem, nie trzeba tego tak łopatologicznie zaznaczać.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Wyciągnął z paczki kolejnego papierosa i odpalił.
Kiedy on zdążył wypalić poprzedniego papierosa?
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Wszystko wtarł pośpiesznie w zęby.
Kokainę wcieramy w dziąsła, nie zęby.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) swoim amstaffom
Stop demonizowaniu biednych amstaffów! <to nie jest poważna uwaga, ale nie lubię jak się jakieś rasy psów tak źle przedstawia>
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Odwrócił się gwałtownie w stronę łóżka i chwycił za gardło, czując, jak zaciska je strach.
Czy Robert chce tu robić teatralne gesty czy to reakcja odruchowa? Bo wygląda na gest mocno przerysowany.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Niby taki twardziel, a tylko siedzi i czeka bezczynnie na tę kulkę, jakby sprawiało mu to przyjemność.
Ale tak właściwie to czego Robert po nim oczekuje? I nie widzę związku między czekaniem bezczynnie a sprawianiem przyjemności.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Robert zerwał się na równe nogi i przez chwilę krążył po pomieszczeniu, nie mając pojęcia skąd wziąć tę cholerną wodę. W końcu się zatrzymał, kiedy dojrzał metalową miskę stojącą pod pryczą.
Jaki jest związek przyczynowo - skutkowy między szukaniem wody, a zauważeniem miski?
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Robert zrobił kilka kroków w kierunku łóżka i niezdecydowany, co dalej.
Tu się coś zgubiło.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Prawa ręka przyjaciela zwróciła uwagę Roberta.
Zwracanie uwagi kojarzy mi się z zauważeniem czegoś nieoczekiwanego. A Robert przecież dobrze wie, jak ta ręka Seby wygląda.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Najświeższa nie została jeszcze skończona, bo obiekt zlecenia dopiero co ostygł.
To nie brzmi na duże tatuaże. Wykończenie nie powinno zając więcej niż jedna sesja. Może niewygojona, zamiast nieskończona?
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Nawet Naten się wtedy śmiał, bo ten zabity bez zlecenia, okazał się współwinnym za koniec Eldorado paliwowego i brat Roberta stracił sporo dochodu z manipulacji podatkiem Vat, więc jego śmierć sprawiła mu radość.
Wydaje mi się, że jak powiedziane, że się śmiał to już nie trzeba pisać, że sprawiło mu to radość. W sumie dwa razy ta sama informacja.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Szybko wywęszył, że klecha za bardzo lubi przytulać małe dzieci i już problemu z ucięciem mu głowy, nie miał żadnego.
Przecinek po głowy zbędny.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) A ta z wywalonym jęzorem to za którego? – spytał Robert.
W sumie... Są przyjaciółmi, wyglądało, że Robert dobrze zna te wszystkie buźki, czemu tej akurat nie? Z opisu to brzmi na dość spektakularną robotę.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) wypiął usta
Rozumiem, że tu chodzi o ułożenie ust w dzióbek? Określenie wypiąć usta brzmi dość dziwnie.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Jeszcze nie ma, ale będzie. Rozdział 1 - 18+ wulgaryzmy

3
jagoda139 pisze: (śr 27 sty 2021, 21:45) Z uwag ogólnych - ten Robert w końcu się boi Sebastiana czy nie? Bo najpierw siada w bezpiecznej odległości, potem koło niego, a na koniec to nawet mu scyzoryk podaje. Spora niekonsekwencja.
No widzisz, ja mam w głowie i to wiem, ze Robuś to taki psycholek - wariatek u którego ze świecą szukać logiki i konsekwencji w zachowaniu. Seba to jego kumpel( jemu się wydaje) ma pozycję w gangu( jemu się wydaje) To jest własnie dobry przykłąd, kiedy autor tekstu zna historię i wie co się dzieje, a czytający juz nie za bardzo. Wydawało mi się, że przedstawiłem to wystarczająco czytelnie, ale widać nie bardzo. Z drugiej strony to tylko jeden rozdział i pewne rzeczy wyjdą później...
jagoda139 pisze: (śr 27 sty 2021, 21:45) Wydaje mi się, że szlug to z definicji papieros. Z marychy może być skręt.
Sa tez takie, że wywalasz ze szluga tytoń i mieszasz z weedem i z powrotem do papierosa...
jagoda139 pisze: (śr 27 sty 2021, 21:45) Kokainę wcieramy w dziąsła, nie zęby.
Tak, o to mi chodziło
jagoda139 pisze: (śr 27 sty 2021, 21:45) Stop demonizowaniu biednych amstaffów! <to nie jest poważna uwaga, ale nie lubię jak się jakieś rasy psów tak źle przedstawia>
To ciekawa uwaga, bo poważnie myslałem, żeby o jakims stadzie gęsi albo indyków lub do klaczy, która akurat ma źrebaka przy sobie.
jagoda139 pisze: (śr 27 sty 2021, 21:45)
Jaki jest związek przyczynowo - skutkowy między szukaniem wody, a zauważeniem miski?
[/quote]
A taki, że mu wodę dali w misce dla psa.

Jagoda, dzięki wielkie za komentarz, bo w tym Trupatorium, to rzadkość dostać konkretny komentarz, z dobrymi zarzutami, wytknięciem błędów, a o to mi chodzi, bo przecież nie wklejam, żeby czekac na brawa i aplauz. :) <3

Jeszcze nie ma, ale będzie. Rozdział 1 - 18+ wulgaryzmy

4
tomek3000xxl pisze: (śr 27 sty 2021, 22:22) No widzisz, ja mam w głowie i to wiem, ze Robuś to taki psycholek - wariatek u którego ze świecą szukać logiki i konsekwencji w zachowaniu. Seba to jego kumpel( jemu się wydaje) ma pozycję w gangu( jemu się wydaje)
Problem jak dla mnie jest w tym, że przedstawione jest to w narracji, a nie w samym zachowaniu Roberta. No i postraszony Natenem bandzior leci po tą wodę. A skoro tylko Robertowi się wydaje, że ma pozycję to powinien kazać mu się pierd****.
tomek3000xxl pisze: (śr 27 sty 2021, 22:22) A taki, że mu wodę dali w misce dla psa.
Za nic bym na to nie wpadła.
tomek3000xxl pisze: (śr 27 sty 2021, 22:22) Jagoda, dzięki wielkie za komentarz
Ależ nie ma za co. Odkryłam, że to całkiem relaksujące wytykać błędy komuś innemu niż "jagodzie z przeszłości" po której ciągle muszę poprawiać :D
Jagoda, elfy i świnki morskie

Jeszcze nie ma, ale będzie. Rozdział 1 - 18+ wulgaryzmy

6
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) w piwnicy rodzinnego domu.
chodzi o rodzinny dom Robert, więźnia czy typ budownictwa?

zmurszałe okienko - trochę mi nie pasuje.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) zapomniane przez Boga miejsce.
chyba nadmiarowe to odniesienie ;)
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Zmrużył oczy, kiedy żarówka rozświetliła zapomniane przez Boga miejsce. Usiadł obok niego
obok Boga usiadł?
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) jednego wsunął do ust kumplowi
Skąd się tam wziął jakiś jego kumpel.
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Gangster ze zmasakrowaną twarzą i z ręką przykutą do ramy łóżka, powoli się zaciągnął. Milczał, odkąd mężczyzna tu wszedł, ale obserwował, co zamierza zrobić
Tutaj jest niezgrabnie, bo nie ma połączenia logicznego między opisem a czynnością. Poza tym ten mężczyzna co wszedł - też takie kulawe odniesienie.
też będzie kulawo, ale żeby zobrazować o co mi chodzi:
Żarzący się tytoń zapulsował niczym jeszcze jedna blizna w i tak zmasakrowanej twarzy gangstera. Mężczyzna odruchowo szarpnął prawą ręką, jednak kajdanki uniemożliwiły mu wyjęcie szluga z ust. Nadal milczał, ale odkąd Robert pojawił się w piwnicy, obserwował każdy jego ruch.[/i}
tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) To on pozbawiał życia i sprawiało mu to przyjemność. Brał za to duże pieniądze, ale nie miały one znaczenia, bo od kiedy zabili mu syna, już nic nie czuł. Tylko wysyłanie przesiąkniętych złem skurwieli na tamten świat, ożywiało go na chwilę.

To sprawiało czy nie sprawiało?

tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Robert, brat Natena wpadł w amok zachłystywania się własnym głosem


hm? może zachłystywał się brzmieniem własnego głosu?

tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Wyciągnął z paczki kolejnego papierosa i odpalił. Robert patrzył zafascynowany na płomień z zapalniczki.


Tutaj powtórzenie imienia sprawiło, że musiałam cofnąć się do poprzedniego akapitu i sprawdzić o kim była dotąd mowa.

tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Robert wysunął rękę do przodu i zapalił zapalniczkę.


Też niezgrabne. Poza tym kiedy ją zgasił?

tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Niby taki twardziel, a tylko siedzi i czeka bezczynnie na tę kulkę, jakby sprawiało mu to przyjemność

W sumie twardziel bo się nie przejmuje perspektywą śmierci. Może: Niby dotąd taki wojownik, a teraz...

tomek3000xxl pisze: (pn 25 sty 2021, 18:29) Na dźwięk imienia bossa, oporny gangster zerwał się na równe nog

Wydaje mi się, że strażnik dostał polecenia od bossa i powinien znać swoje obowiązki - czyli nigdzie się nie ruszać ;)

NIe mam pojęcia jak gangsterzy rozmawiają między sobą, ale te dialogi w tym fragmencie wydają mi się napompowane i sztuczne.

Resztę uwag mam podobnych do Jagody. Zgadzam się też z tym, że Robert zachowuje się nielogicznie a jego pozycja jest niekreślona - wchodzi bez przeszkód do ważnego więźnia, wydaje polecenia, a potem sam staje się "pieskiem", któremu można rozkazywać.

Rozumiem, że to ma być pierwszy rozdział czegoś dłuższego? Jako taki - nie zachęca zbyt mocno. Popracuj nad opisami, usuń przegadani z dialogów.
Fajna jest wstawka z tymi tatuażami i znaczeniem.
Kawałki z nauczycielką i nastolatką były lepsze.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”