W kwestii szamańskiego bębenka i kryzysu szczawiowego. Z hakiem.

1
Jakże poczciwie jest wrócić do domu po długiej wędrówce. Takiej z zagubioną mapą i paczką przyjaciół, których w ogóle nie znasz. Ale to nic – to tylko najważniejsza podróż egzystencji, kto by się nią przejmował? W dodatku mama, która spakowała Ci kanapki zupełnym przypadkiem zapomniała wspomnieć, że na trzecim zakręcie i tak wypadniesz z trasy, bo to u nas rodzinne.
A potem długa prosta. Wieczność ze swoim strażnikiem. I nagle okazuje się, że te wszystkie zasady, o których słyszałeś są tylko po to, żeby słońce kręciło się w dobrą stronę. Bo tak jest łatwiej w monotonii dnia codziennego. Wszystkim.
Ale nie Nam.

W kwestii szamańskiego bębenka i kryzysu szczawiowego. Z hakiem.

2
Ależ ten drobiazg mózg wykręca! ;) Podgryzam z tej, podgryzam z tamtej... I dalej nie wiem, jak to się je. Dobra, szczaw wyjaśniłeś, że jak się wypada na zakręcie, to się wpada w szczaw. Ale dlaczego jest Ci? Dlaczego jest Nam? Natrętnie wije mi się koło ucha myśl, że to mówią Bogowie. Bardzo specyficzni Bogowie, bo z kanapkami od mamy. I ze strażnikiem! Po co Bogom strażnicy? Chociaż... jak się głębiej zastanowić, to znalazłoby się kilka powodów... Nie, jednak odsuwam tę myśl o Bogach, bo jakaś taka jest... niewygodna. Ale któż inny chciałby, żeby słońce kręciło się w drugą stronę? Trudno się wydostać z tego utworu. Taki, kurka wodna, Minotaurzy Labiryncik.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

W kwestii szamańskiego bębenka i kryzysu szczawiowego. Z hakiem.

4
Zaqr pisze: Ale to nic – to tylko najważniejsza podróż egzystencji, kto by się nią przejmował?
Szaman, rytm, zioła. Szczaw to ziele? Ten parzący i trujący od byłego Wielkiego Brata?
Inicjacja, która skutkuje w drodze powrotnej śmiercią, a może tylko nieprzystosowaniem do normalności.
Raczej to pierwsze.
Lubię takie pisanie. Ten styl. Ino to -Ci- lepiej małą literą.

W kwestii szamańskiego bębenka i kryzysu szczawiowego. Z hakiem.

5
Archetypowy temat.. Co tu mamy ? Jeszcze raz: przerwana wędrówka, śmierć , wieczność , i kanapki od mamy , te ostatnie które sprawiają, że autor unika patosu. Dobre rozwiązanie. Te kanapki od mamy pełnią ważną funkcję w tekście, przypomniały mi selingerowski uświęcony kubek rosołu dla Grubej Paniusi, który pozwala znieść to co strasznie nieznane lub strasznie codzienne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron