- Pewnie nie mogłabym już zjeść nadziewanego tofu.
- A próbowałaś wcześniej? Nie smakowało? - Paul zaciekawiony komentarzem kelnerki przerwał nakładanie połówek jaj do misek i zastygł z ciemnobursztynowym białkiem w dłoni.
Głębiej w kuchni pan Li wyjmował z lodu homary, kładł na desce, przedzielał tasakiem i wrzucał połówki na gorącą płytę. Wang i Tom również nie próżnowali.
- Było dobre, mama gotowała nam czasem w Czengdu. Ale chyba zbyt długo już mieszkam na Zachodzie.
Narybek węgorza leniwie pływał w garnku, okrążając podziurawione pałeczkami kostki tofu. Zostało tylko włączyć gaz.
Pozostałe dania były już prawie gotowe, a przystawki szły na wydawkę. Goście ambasadora czekali.
Bankiet
2Ty Jason, to mądry chłopak jesteś i w klawiaturę stukać umiesz, a piszesz takie dyrdymały
Jedzenie, to dobre jest na talerzu. Nic się wokół nie dzieje, nic cię nie wkurza lub nie wywołuje innych emocji? Napisz coś, co mnie wk***wi, rozśmieszy albo rozkręci łezkę w oku, co spowoduje, że bede chciał, to jeszcze raz przeczytać.
Sorrki za szczerość

Jedzenie, to dobre jest na talerzu. Nic się wokół nie dzieje, nic cię nie wkurza lub nie wywołuje innych emocji? Napisz coś, co mnie wk***wi, rozśmieszy albo rozkręci łezkę w oku, co spowoduje, że bede chciał, to jeszcze raz przeczytać.
Sorrki za szczerość

Bankiet
3Może to próżność, ale odczytuję miniaka po trosze jako kontynuację naszej dyskusji pod Mokrym targiem. Wybacz jeśli nie.
Poruszył los narybku i homarów, które mam nadzieję, że zahibernowały się w lodzie na śmierć.
Przesłanie całości związane z niepewnością kelnerki. Zwyczaje żywieniowe są jakie są... można je zmienić, kwestia aktualnego kręgu kulturowego. No nie wiem, nie każdego, nawet ...dziesiąt lat spędzonych w Chinach nie zmusiłoby mnie do nie tylko do zakupów na krwawym targu, ale i do jedzenia psów i kotów. To wiem na pewno.
Zastanowiłabym się nad drobiazgami:
Pozdrawiam.
Poruszył los narybku i homarów, które mam nadzieję, że zahibernowały się w lodzie na śmierć.
Przesłanie całości związane z niepewnością kelnerki. Zwyczaje żywieniowe są jakie są... można je zmienić, kwestia aktualnego kręgu kulturowego. No nie wiem, nie każdego, nawet ...dziesiąt lat spędzonych w Chinach nie zmusiłoby mnie do nie tylko do zakupów na krwawym targu, ale i do jedzenia psów i kotów. To wiem na pewno.
Zastanowiłabym się nad drobiazgami:
Pytanie niezasadne, skoro kelnerka już nie mogłaby zjeść.
Wrzuca się do czegoś, tutaj raczej rzucał na płytę po przecięciu tasakiem.
Pozdrawiam.
Bankiet
4tomek3000xxl, dzięki że zajrzałeś. Za szczerą opinię nie będę się przecież obrażał 
Nie wydaje mi się, aby interesowały mnie teraz teksty, w których "dużo się dzieje" i myślę, że ja chcę napisać inny tekst, niż Ty chce przeczytać
Gdy piszę, przynajmniej obecne miniatury, bardziej skupiam się na przedstawieniu sceny i drugiego planu, niż silnego konfliktu, lubię też niedopowiedzenia. Chciałbym aby czytelnik sam włączył ten gaz, patrzył jak węgorze chowają się przed gorącem w tofu, pokroił to w kostki i podał gościom rękami kelnerki, która sama by nie zjadła, ale taką ma pracę. Podobnie jak część kucharzy. Może ten czytelnik będzie miał z tego jeszcze jakąś refleksję o świecie?
Nie chcę tu wykładać jedynej właściwej interpretacji tekstu, a raczej pokazać swoje podejście. Zanudzanie czytelnika to poważne zastrzeżenie i mam nadzieję, że będę tego robił w opkach, ale chcę konflikt u mnie wyrastał stopniowo i naturalnie z przedstawionego świata, będzie miał więc inną dynamikę.
Co do przeżywania silnych emocji, to więcej rzeczy mnie nudzi, bawi, lub lekko irytuje, niż wkurza, może stąd ten dystans w tekstach?
Wrotycz, żadna próżność, bo nawiązanie jest przecież wyraźne i to na kilku poziomach
Choć nie planowałem tego jako polemiki, ale dyskusja przywołała wspomnienia, kilka scen się połączyło w głowie, a ja pomyślałem, że sto słów powinno akurat wystarczyć.
Schłodzenie homarów w lodzie, lub chwilę w zamrażarce nie zabija ich, ale spowalnia działanie układu nerwowego, zabicie takiego, jest sugerowane jako jeden z humanitarnych sposobów przygotowania. Nie będę dokładniej opisywał, bo i tak etap sprzed trafienia na talerz może sprawiać niepokojące wrażenie, jak ktoś wrażliwy. Chińczyk by się tym nie przejmował, ale jak miał homary w pudle z lodem, to użył takich nie kombinując, bo i po co?
Z węgorzami gorzej, o czym wspomniałem wyżej.
Dziękuję Wam za wizytę i komentarze

Nie wydaje mi się, aby interesowały mnie teraz teksty, w których "dużo się dzieje" i myślę, że ja chcę napisać inny tekst, niż Ty chce przeczytać

Gdy piszę, przynajmniej obecne miniatury, bardziej skupiam się na przedstawieniu sceny i drugiego planu, niż silnego konfliktu, lubię też niedopowiedzenia. Chciałbym aby czytelnik sam włączył ten gaz, patrzył jak węgorze chowają się przed gorącem w tofu, pokroił to w kostki i podał gościom rękami kelnerki, która sama by nie zjadła, ale taką ma pracę. Podobnie jak część kucharzy. Może ten czytelnik będzie miał z tego jeszcze jakąś refleksję o świecie?
Nie chcę tu wykładać jedynej właściwej interpretacji tekstu, a raczej pokazać swoje podejście. Zanudzanie czytelnika to poważne zastrzeżenie i mam nadzieję, że będę tego robił w opkach, ale chcę konflikt u mnie wyrastał stopniowo i naturalnie z przedstawionego świata, będzie miał więc inną dynamikę.
Co do przeżywania silnych emocji, to więcej rzeczy mnie nudzi, bawi, lub lekko irytuje, niż wkurza, może stąd ten dystans w tekstach?
Wrotycz, żadna próżność, bo nawiązanie jest przecież wyraźne i to na kilku poziomach

Choć nie planowałem tego jako polemiki, ale dyskusja przywołała wspomnienia, kilka scen się połączyło w głowie, a ja pomyślałem, że sto słów powinno akurat wystarczyć.
Schłodzenie homarów w lodzie, lub chwilę w zamrażarce nie zabija ich, ale spowalnia działanie układu nerwowego, zabicie takiego, jest sugerowane jako jeden z humanitarnych sposobów przygotowania. Nie będę dokładniej opisywał, bo i tak etap sprzed trafienia na talerz może sprawiać niepokojące wrażenie, jak ktoś wrażliwy. Chińczyk by się tym nie przejmował, ale jak miał homary w pudle z lodem, to użył takich nie kombinując, bo i po co?
Z węgorzami gorzej, o czym wspomniałem wyżej.
Logicznie nie jest zasadne, ale czy wyszło naturalnie u kogoś, kto odpowiedział odruchowo, zajęty pracą?
Tutaj nie jestem pewien, bo można też wrzucić coś na patelnię, a nie do patelni. "Zrzucił na płytę" ma dla mnie trochę zbyt gwałtowny wydźwięk, jakby on tym cisnął, a nie dynamicznie położył. Na pewno broniłbym tego zwrotu w dialogu, w opisie nie jestem pewien.
Dziękuję Wam za wizytę i komentarze

Bankiet
5Czytelnik musi być tego świadom, żeby to zobaczył.Jason pisze: Chciałbym aby czytelnik sam włączył ten gaz, patrzył jak węgorze chowają się przed gorącem w tofu, pokroił to w kostki i podał gościom rękami kelnerki, która sama by nie zjadła, ale taką ma pracę. Podobnie jak część kucharzy. Może ten czytelnik będzie miał z tego jeszcze jakąś refleksję o świecie?
Bankiet
7Z tego bym zrezygnowała bez żalu:
O homarach też brakuje informacji. Jestem laikiem.
Dla mnie drabble bez tych wyjaśnień, to opowieść o kelnerce, której znudził się smak tofu.
Emocji - zero.
O homarach też brakuje informacji. Jestem laikiem.
Dla mnie drabble bez tych wyjaśnień, to opowieść o kelnerce, której znudził się smak tofu.
Emocji - zero.

Bankiet
8Dzięki za komentarz. Czyli było zbyt mało informacji, by przeszedł przekaz o zabijaniu żywych zwierząt w kuchni, by zaraz podać je na przyjęciu wykształconym ludziom, najpewniej z różnych krajów (z których każdy zareaguje po swojemu).
Dla mnie to wszystko budzi natychmiastową lawinę skojarzeń i jest wyłożone kawa na ławę, po prostu bez oczywistego rozwinięcia. Dlatego potrzebowałem wyjść z tym do ludzi

Samo dodanie informacji o chowającym się narybku wystarczy, by wywołać odpowiednie skojarzenia? Przy homarach można napisać "wyjmował z lodu otępiałe homary", to chyba załatwi sprawę.
Bankiet
9Otępiałe - brzydko.
Ledwie żywe - albo coś takiego.
Ja się dorozumiałem tych węgorzy, ale zdziwiłem - to tyle? Nie wywołałeś emocji. Ot, opis.
Ledwie żywe - albo coś takiego.
Ja się dorozumiałem tych węgorzy, ale zdziwiłem - to tyle? Nie wywołałeś emocji. Ot, opis.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Bankiet
11Na pewno najbardziej oczywistym. Dla mnie dochodzi jeszcze kwestia pracy z czymś, czego być może samemu by się nie zjadło (po namyśle stwierdzam, że stąd się wzięła forma pytania Paula - bo sam nie próbował).
Trudno, bo otępiałe to jest właśnie dokładny opis. One nie są ledwo żywe, tylko schłodzone tak, że mózg im przestaje pracować. Po ogrzaniu to mija.
Wydaje mi się też, że reakcja emocjonalna może zależeć od tego, jakie kto ma podejście do zabijania by jeść. Jeśli ktoś zabija kurę na niedzielny obiad, to go to nie ruszy. Może zjedzenie ostryg by podziałało?

ithi, Romecki, dziękuję za komentarze. Pozwoliły inaczej spojrzeć na tekst

Bankiet
12Pardon, ale jeśli będziesz używać tego typu argumentów, przestanę z Tobą rozmawiać. Może trudno Ci to pojąć, ale ludzie jedzący mięso bywają nie mniej wrażliwi niż wegetarianie, a poczucie wyższości to nie jest dobry trop - nigdyJason pisze:Wydaje mi się też, że reakcja emocjonalna może zależeć od tego, jakie kto ma podejście do zabijania by jeść. Jeśli ktoś zabija kurę na niedzielny obiad, to go to nie ruszy. Może zjedzenie ostryg by podziałało?

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
Bankiet
13Nie zabijam (osobiście) kury i mnie nie ruszyło. Z niewiedzy - to oczywiście główny powód. Ale czytam go po raz kolejny - już z wiedzą. I też nie rusza. Może dlatego, że nie ma kontrastu. Ja bym pokazała ludzi już jedzących to tofu z nadzieniem i komentującą to kelnerkę. Wrzucanie narybku i cięcie homarów można dać w retrospekcji.
Bankiet
14Romecki, przepraszam, ale nie chodziło mi wcale o podział jedzenie mięsa/wegetarianizm. Myślę też o tym jako o różnej wrażliwości i oczekiwaniu czytelniczym (jeden tekst nie poruszy nigdy każdego), a nie wyższości jednej wizji nad drugą.
Pisałem wprost o zbiciu kury na rosół, o kimś, kto jest oswojony z ideą skąd się bierze mięso i że to nie jest półka w sklepie. Pracowałem z ludźmi, którzy nie byli w stanie przebić homarowi głowy przed przyrządzeniem, a mięso jak najbardziej jedli.
Pisałem wprost o zbiciu kury na rosół, o kimś, kto jest oswojony z ideą skąd się bierze mięso i że to nie jest półka w sklepie. Pracowałem z ludźmi, którzy nie byli w stanie przebić homarowi głowy przed przyrządzeniem, a mięso jak najbardziej jedli.
Ciekawy pomysł, choć nie wiem czy w tym limicie.