WWWNigdy nie zapomnę dnia, gdy znajomek wyjął z plecaka książkę, na okładce której widniał szkielet stwora zakopanego w piachu. W życiu nie widziałem tak okropnej ilustracji. Kiedy kolega zasugerował bym rzecz przeczytał, ze stoickim spokojem odpowiedziałem: po moim trupie. Nie dość, że książczyna była fatalnie wydana to jeszcze należała do gatunku fantasy… licealista by się uśmiał!
WWW
WWWChyba nigdy wcześniej, ani później tak bardzo się nie myliłem. Bo gdyby ktoś wówczas powiedział, że powieść ta zmieni moje życie, że stanę się fanem, ba, nie tyle fanem co wyznawcą owej serii, że z maniakalnym uporem będę kupował edycje kolekcjonerskie, audiobooki, ebooki, (żeby tylko w języku polskim) to bym… to bym mu nie uwierzył.
WWW
WWWPamiętam, że na propozycję kumpla zareagowałem nad wyraz dojrzale, jak każdy inteligentny i oblatany w literaturze uczeń szkoły średniej, to znaczy jąłem rzecz wykpiwać. O jakowychś smokach mam czytać? O magii, czarach i innych zabobonach? Adwersarz nie dawał jednak za wygraną, gorąco polecał utwór, przytomnie argumentował, iż nie powinno się oceniać książki po okładce, z góry szufladkować autora itp., itd. Wiedziałem jednak swoje i w zasadzie uległem, tylko dlatego by kolega przestał nawijać o jakimś Sapkowskim.
WWW
WWWMijały tygodnie. Wiekopomne dzieło polskiej fantasy z godnością kurzyło się na półce. Znajomy przestał nagminnie pytać – czy już przeczytałem. Chyba ostatecznie pogodził się z faktem, że tego nie zrobię. Nawet zaczął nieśmiało przebąkiwać bym rzecz zwrócił. I niedługo później, w jeden z grudniowych dni, z powodu kiepskiej pogody, odczuwanego przeze mnie spleenu, Weltschemrzu, sezonowej choroby, czy też innej zbawiennej okoliczności, która uziemiła mnie w domu, sięgnąłem po lekturę. Tak czy inaczej, niczym adept-wampir zakosztowałem w Krwi elfów. I uległem przemianie.
WWW
WWWOd tego czasu minęło półtorej dekady, a ja ciągle łapię się na tym, że pragnę razem z Ciri cwałować granią urwiska, na tle bezlistnych olch i brzóz, przez piękny, bajeczny las, udekorowany (…) białym lukrem szronu. Nadal stoję u boku Milvy w Brokilonie, gdy ta opiera się barkiem o pień sosny i opowiada mi o swoim pierwszym spotkaniu z Geraltem. Galopuję strzemię w strzemię z Applegatem wzdłuż lewego brzegu Pontaru.
WWW
WWWCóż takiego siedzi w cyklu, że choć czytałem go dziesiątki razy, wciąż do niego wracam? Że chcę jeszcze i jeszcze?
WWW
[center]*** [/center]
WWW
WWWSaga przede wszystkim urzeka klimatem, kolorytem świata przedstawionego i pewną – zadziwiającą i zdaje się, że właściwą chyba tylko dla pisarza z Łodzi - swobodą kreacji. Czujemy, że piasek na trakcie jest gorący od słońca, mrużymy oczy, bo goniące tabuny koników pylą gościniec. Zanim w komnacie pojawi się Yennefer, poznaję ją po zapachu bzu i agrestu. Gdy wchodzę wraz z krótkim Yaxą, Heimo i Profesorem do zajazdu w Anchor, widzę strach malujący się na twarzy karczmarza, widzę pęki czosnku przywieszone do słupów podtrzymujących strop, dziewkę która nerwowo sprząta okruchy z ławy. I to, że owa ława kiwa się na nierównym klepisku.
WWW
WWWA jakby tego było mało, cykl wypchany jest po brzegi kapitalnymi scenami: jak ta w której Ciri, na jednym z zamarzniętych jezior Mil Trachta, morduje swych prześladowców - Śmierć na lodzie (…) ma w sobie coś urzekającego. Uciekający z burdelu mamy Lantieri, Jaskier.
WWW
Był pewien, że prześladowca, jak wielu przed nim, nie zdąży wyhamować, pobiegnie dalej i wdepnie na zapadnię, po czym wyląduje w chlewie. Był pewien, że potłuczony, utytłany w gównie i poturbowany przez wieprze prześladowca zaniecha pościgu. Jaskier mylił się, jak zwykle gdy był czegoś pewien.
WWWŚwietnie pomyślane spotkanie Ciri z Galahadem.
WWW
- Czy w tym świecie są czarodzieje? No wiesz, tacy co parają się magią. Magowie. Wiedzący.
- Jest Merlin i Morgana. Ale Morgana jest zła.
- A Merlin?
- Średni.
WWWKonwersacja Geralta z Vilgefortzem, a później pucz czarodziejów, całe rozdziały (genialne!) kończące Czas Pogardy - przejście Ciri przez pustynię Korath, uchwycenie ją przez Łapaczy, ucieczka wraz ze Szczurami z Glyswen, przystąpienie do hanzy. Wspaniałe, plastyczne opisy walk, szczególnie pojedynek Szczurów z Bonhartem w Wieży Jaskółki.
WWWDojrzałe, „po męsku” napisane sceny łóżkowe w Pani Jeziora:
WWW
Zdjęła rysie futro, rzuciła je na stertę słomy. Gwałtownym ruchem zdarła bluzkę, pod którą nie miała nic. Upadłą na futro, ciągnąc go za sobą, na siebie. Geralt chwycił ją za kark, podciągnął sukienkę, nagle zorientował się, że na zdjęcie rękawic nie będzie czasu. Fringilla na szczęście nie nosiła rękawic. Ani majtek. Na jeszcze większe szczęście nie nosiła też ostróg, bo za małą chwilę obcasy jej jeździeckich butów były dosłownie wszędzie, gdyby nosiła ostrogi, strach pomyśleć, co by się mogło stać. Gdy krzyknęła, pocałował ją. Zdusił krzyk. Konie, wietrząc ich wściekłą namiętność, rżały, tupały, tłukły się o przegrody, tak że aż pył i siano sypały się ze stropu.
WWW
WWWMożna tak wymieniać bez końca – bo to przecież tylko niektóre z walorów prozy Sapkowskiego. Klasę samą w sobie stanowią dialogi, zdolność przedstawienia postaci, w dwóch, trzech zdaniach. Ponadto przepiękny język i fraza, styl, styl i jeszcze raz mistrzowski styl, którym autor uwiódł zastępy czytelników.
WWW
[center]*** [/center]
WWW
WWWDziś z pewnym wstydem przyznaję, że moją pierwszą fascynacją literacką było zwykłe czytadło. Trochę mi łyso, szczególnie po lekturach Rylskiego, Myśliwskiego, Pilcha, Nabokova, Prousta, Keseya, Capote, Manna i Iwaszkiewicza. Jak to do ciężkiej cholery się stało, że w młodości tak głęboko poruszyła mnie historia najemnego monster slayera?
WWW
WWWObecnie powroty do ulubionej lektury wieku młodzieńczego nie zdarzają się mi już tak często; zwykle liznę mniej lub bardziej obszerny fragment, na moment wrócę do ulubionych postaci, zerknę do jednego z dialogów - i w zasadzie to wszystko. Ciągle czytam, choć już bez wypieków na twarzy. Denerwuje mnie fabuła w Chrzcie ognia – bo Geralt idzie, idzie, idzie… i dojść nie może. Wkurzają liniowe postaci – takie jak Shani w Krwi elfów, która „zupełnie przypadkiem” zna Myhrmana i Rience’a, i która oczywiście przy pierwszej lepszej okazji daje się zbałamucić wiedźminowi. Do rozpaczy przywodzą postaci czarodziejek, dumne, mądre i przebiegłe, ale też naiwne (Fringilla Vigo), dające się uwieść byle knechtowi z mieczem na plecach. Czy ktoś zliczył ile kobiet Geralt zaciągnął do łoża na kartach cyklu?*
WWW
WWWIrytuje zachowaniem Cahir bo zakochuje się w gówniarze, a jest niby szpiegiem i wysłannikiem tajnych służb. Czy wywiady królestw nie uczą czasem, że najważniejsze jest zadanie, misja? Nawet jeśli są to służby królestw fantasy, powstałe tylko w imaginacji pisarza? Do szewskiej pasji doprowadza mnie Regis i jego – wydaje się, że na siłę budowana wampiryczna abstynencja.
WWW
WWWObruszanie się na lekturę – w moim przypadku – wynika jednak z pobudek pozaliterackich. Przecież wcześniej również dostrzegałem luki w fabule, niedociągnięcia, dawniej też wyłapywałem fałszywą nutę.
WWW
WWWIdzie o samą naturę miłości literackich (zresztą nie tylko literackich). Bowiem fascynacje zawładniają naszą wyobraźnią, trzymają w swych szponach, nie chcą puścić, czasem przechodzą w obsesję lub manię. W większości przypadków nieubłagany czas robi jednak swoje. Powoli, ale skutecznie mieli w swych żarnach, sprawia, że emocje przemijają, że zapominamy o nawet największym olśnieniu.
WWW
WWWI bez żalu przyznaję, że już nie cieszę się tak bardzo na propozycję Ciri, by pędzić galopem granią urwiska, nie dołączam już tak często do Jaskra, gdy ten w ciemną noc przy ognisku śpiewa Gwiazdy nad traktem, nie wałęsam się z Geraltem po Novigradzie, Oxenfurcie, Aedd Gynvael czy Dorian w każdy weekend. Bo jak mądrze powiedział poeta: coś się kończy, coś się zaczyna.
WWW
WWWPomimo tego nie potrafię powiedzieć było-minęło. A to z tego prostego powodu, że książki Sapkowskiego były moją pierwszą, poważną miłością literacką. I na zawsze nią pozostaną. Jak to w życiu bywa, przyszły po niej kolejne zauroczenia, fascynacje, nowe literackie światy, kolejne czytelnicze odkrycia. A pierwsze uczucie? Budzi sentyment, radosne wspomnienia, nostalgię. Ciągle jednak jest. Bo pierwszej miłości się nie zapomina.
WWW
Jeśli ktoś płaci pięć złotych za książkę – to za co płaci? „Za druk, za papier, za fatygę księgarza, płaci wreszcie za tych parę godzin zabitego czasu, które książka mu daje. I Boy stawia pytanie: „A jeśli mu da coś więcej? Jeśli mu da chwilę prawdziwej rozkoszy? Jeśli zaważy na jego życiu? Czy i to zapłacił owymi pięciu złotymi?” Czytelnik staje się wtedy dłużnikiem autora.
WWWJózefa Hen – Boy-Żeleński. Błazen, wielki mąż.
[center]*** [/center]
WWWPanie Andrzeju, jestem pana dłużnikiem.
WWW
[center]*** [/center]
WWW
WWW*PS. Któż jeśli nie fan ma prawo wykpić ukochane dzieło? Podjąłem się więc trudu zliczenia wybranek Geralta, posługując się - z braku laku - chronologią wewnętrzną (czasem akcji). Z kronikarskiego obowiązku godzi się więc nadmienić, iż pierwszą damą, która pozwoliła skorzystać ze swych wdzięków wiedźminowi była niejaka Lydia Neytt – jakżeby inaczej – czarodziejka (Sezon burz). Następnie białowłosego monster slayera odwiedza w łożu, Iola, kapłanka Melitele (Głos rozsądku). Ciekawostką jest, iż wychowanka świątyni pod koniec utworu łamie śluby milczenia. Nie wiadomo więc, czy przypadkiem nie jest to skutek godnych pozazdroszczenia talentów, jakie przejawia Gwynbleidd w alkowie.
WWW
WWWTak czy owak, o zdolnościach wiedźmina musi być głośno, bowiem już w następnym opowiadaniu (Mniejsze zło) do zajmowanej przez Geralta izdebki na poddaszu, wdziera się oknem – widać nieźle wyposzczona - Renfri, księżniczka o sadystycznych skłonnościach, właścicielka legendarnej już batystowej bielizny, która tyle namieszała w polskiej fantasy. Kolejną ofiarą zdolności Riva w robieniu… pominę w robieniu czym - zostaje Yennefer (Ostatnie życzenie). Następnie Geralt korzysta z okazji, jaka nadarza się w gospodzie „Pod Zadumanym Smokiem” (Granica możliwości) i bierze udział w orgii, dogadzając niejakiej Vei. Jedna to jednak dla naszego ogiera zdecydowanie za mało – znów spotyka Yennefer. Nie trzeba specjalnej przenikliwości, by przewidzieć jak opowiadanie się skończy. Następnie nasz protagonista razem z czarodziejką zmierza do miasta Aedd Gynvael (Okruch lodu). Tam też dochodzi do licznych igraszek w alkowie - tyle tylko, iż biedny wiedźmin jest nieświadom, iż dzieli się wdziękami wybranki z niejakim Istreddem. Ha! Kruczowłosa piękność odpłaca kochankowi pięknym za nadobne.
WWW
WWWPrzybity Geralt próbuje się jakoś otrząsnąć, szuka zapomnienia. O dziwo znajduje je w jednym z novigradzkich burdeli (Wieczny ogień). Dzieje się i dzieje, a my nie mamy czasu odsapnąć, bo już na początku następnej przygody (Trochę poświęcenia) dowiadujemy się, że ktoś podczas awantury w Czterech Klonach dopuścił się uwiedzenia rudej i małoletniej niemowy, którą po całym zajściu znaleziono w krzakach za gumnem rumianą i głupawo uśmiechniętą, z giezłem zadartym aż po pachy. Brak dowodów na to by był to rozpasany w swej lubieżności wiedźmin (podejrzenia jednak są, pamiętamy przecież, że przespał się z Iolą – ona wszak też nie mówiła). Biały Wilk nie byłby jednak sobą, gdyby nie dobrał się do którejś z przedstawicielek płci nadobnej – bałamuci więc bardkę Essi Daven, ksywka Oczko. Pod koniec zbiorku – z perspektywy podbojów miłosnych Geralta nie dzieje się już nic ciekawego. Dowiadujemy się jedynie, iż dziwożony z Brokilonu często wykorzystują mężczyzn w celach prokreacyjnych. Niestety cierpiący na bezpłodność Gwynbleidd nijak nie może dopomóc driadom w tej - niecierpiącej zwłoki - kwestii. Szkoda.
WWW
WWWTym bardziej, że w sadze Geralt, niestety, nie jest już tak jurny. Możemy jedynie przeczytać, że „coś więcej” łączyło go z Triss Merigold. W tym samym tomie (Krew elfów) chęć dorwania Rience’a wiedzie Białego Wilka do miasta Oxenfurt. Tam poznaje wcześniej wspomnianą już przeze mnie Shani, studentkę trzeciego roku medycyny i zaciąga ją do swej izdebki. Autor sugeruje również, że do zacieśnienia intymnych relacji mogło dojść między wiedźminem a Filippą Eilhart:
WWW
Skupił się na obserwacji ich oczu i twarzy, zastanawiając się, czy coś aby nie łączyło tych dwojga w przeszłości. Jaskier wiedział, że podobne, dowodzące wzajemnej fascynacji pojedynki na słowa i półsłówka, toczone przez wiedźmina z czarodziejkami, nader często kończyły się w łóżku.
WWWDowodów na fizyczną bliskość jednak brak.
WWW
WWWW Czasie pogardy Geralt po raz już nie wiadomo który schodzi się z Yennefer i jak zwykle jest niezwykle. W trzecim i czwartym tomie - lipa – zdawałoby się, że Milva chętnie oddałaby się jebace... khm…, przepraszam, zabijace, ale niestety – nic poważniejszego między wspomnianymi nie zachodzi. W Wieży Jaskółki amatorów wynajdywania przygód erotycznych wiedźmina znów czeka zawód. Korzystający z uroków życia monster slayer, odrzuca zaloty niejakiej Angouleme – czytelnik martwi się więc o swego bohatera, czy aby wszystko z nim w porządku. Na szczęście sprawy wracają do normy – i w ostatniej, piątej księdze cyklu, drużyna umila sobie pobyt w Touissant. Tam dochodzi do bliższego zawarcia znajomości z niejaką Fringillą Vigo, z którą protagonista spędza upojne tygodnie. W Pani Jeziora, Biały Wilk – schodzi się ostatecznie z Yennefer (straciłem rachubę który raz) – i odpływa wraz z czarodziejką do Avalonu. Tak kończą się miłosne podboje wiedźmina Geralta.
WWW
WWWPPS. Jako, że AS słynie z poczucia humoru, tedy, oddając hołd, pozwoliłem sobie przerobić jeden z dialogów Chrztu ognia:
WWW
Wiedźmin spojrzał w niebo, powstrzymując roztańczonego konia.
- Wiatr też jest inny. Morzem zalatuje. Zmiana pogody, ani chybi. Jedziemy. Popędź no tego opasłego wałacha, Jaskier.
- Mój rumak nazywa się Pegaz.
- Jakżeby inaczej. Wiesz co? Moją elfią kobyłę też jakoś nazwiemy. Hmmm...
- Może Płotka? - zakpił trubadur.
- Płotka - zgodził się Wiedźmin. - Ładnie.
- Geralt?
- Słucham.
- Czy miałeś w życiu konia, który nie nazywał się Płotka?
- Miałem – odrzekł wiedźmin. - Nazywał się Płotek.
WWW
[center]*** [/center]