Maszyna zwana wolność

1
Nigdy nie jeździłam motocyklem. Boję się.
W narzędziowym pałacu na dziedzińcu zwanym Asgard garażem, ubrany we frak w kolorze czarnej perły i muchę z chromowanej stali, stoisz dostojnie. Zapraszasz do tańca wzrokiem swych lamp. Pierwsze akordy z dwóch rur nieśmiało przygrywają do walca. Nieudolnie próbuję złapać tempo w metrum trzy czwarte. W wyfrezowanym wałku zmiany biegów znajduję coś z Donnie'go Burns'a, może trochę z mitycznej Terpsychory. Nieco poważnego charakteru, szczyptę maskarady.
Niczym tancerka z Rio zmieniam ruch wodzików samby na właściwą pozycję ale to jeszcze nie ten bal. Klamka sprzęgła zapadła a strach zerwał się z łańcucha. Odprowadzasz mnie wzrokiem. Rutyna to siła niszcząca. Jutro będzie rock'n roll.
Jeżdżę motocyklem. Boję się. Tego, że nie umiem już przestać z Tobą tańczyć...

Maszyna zwana wolność

2
Dla mnie za dużo. Gdybyś poszła tylko tropem skojarzenia brzmienia silnika na kolejnych biegach z walcem, sambą i rock and rollem byłoby super, ale Donnie Burns i Terpsychora nam tu mącą, wygląda to trochę, jakbyś chciała za bardzo, na siłę powrzucała wszystko, co tylko przyszło Ci do głowy w raptem parę zdań.

Przy tak małym tekście lepiej trzymać się jednego obrazu, jednego skojarzenia.

No i "Ci", "Ty" itp z wielkiej tylko, gdy zwracamy się do odbiorcy tekstu (list, sms), a nie komunikatu (zacytowany w tekście zwrot do kogoś, kto nie będzie go czytał).

Ogólnie jednak pomysł zgrabny i cieszy oko.

Maszyna zwana wolność

3
Widzę dwa dźwiękowe potworki
La Dżangłera pisze: Asgard garażem
La Dżangłera pisze: stoisz dostojnie
La Dżangłera pisze: W wyfrezowanym wałku zmiany biegów znajduję coś z Donnie'go Burns'a
Póki nie wrzucisz biegu to nic nie usłyszysz na wałku. Chyba że łożyska już wołają o litość ;)
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Maszyna zwana wolność

5
A mnie się podobało, razem z Terpsychorą. Myślę tu o odczuciu czysto literackim.
Mam jak prawie zawsze w ocenach kilka uwag krytycznych (taka sytuacja...):
La Dżangłera pisze: na dziedzińcu zwanym Asgard garażem
To mi też nie gra, mam wrażenie, że zmieniałaś kilka razy zdanie i w ostatniej chwili coś się nie przestawiło do końca.
Jeśli nigdy nie jeździłaś motocyklem, a od razu, z dnia na dzień rock&roll, to kiedy było zdawanie na prawko? Że bez?
La Dżangłera pisze: Klamka sprzęgła zapadła
Wydaje mi się, że jednak nie może "zapaść", choć metafora jest jasna. Ale jeśli "zapadła", czyli ruszyłaś, to dlaczego motocykl Cię odprowadza wzrokiem? Nawet jeśli spadłaś na plecy (za dużo gazu) to i tak nie mógł...
Ale to drobiazgi, takie moje czepialstwo.
Ogólnie brawo.
:greetings-waveyellow:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”