Most (miniatura tylko dla brydżystów)

1
Most

Opary ziół odgradzają nasz stolik od świata. Nie wiemy, kiedy zaczęliśmy grać, ale wszyscy czujemy, że ta partia już trwa. Budujemy mosty, nie dla pana starosty, nie dla siebie. Dla nikogo. Jest ich trzech, ja jestem tą czwartą. Dzięki mnie nie muszą grać z dziadkiem, więc już na starcie mam psychologiczną przewagę. Nie wiem, dlaczego trafiliśmy do jednego stolika w takim składzie, dwóch z nich znam, trzeciego nie. Który jest moim partnerem? Kto gra przeciwko mnie?

Oddycham głęboko. Szacujemy siły na zamiary. Ich spojrzenia ślizgają się po mojej szyi, piersiach ukrytych pod cienką bluzką, wdrapują się jak mrówki po moich nogach. Tu, przy tym odciętym od świata zielonym stoliku, widzę ich karty, słyszę ich myśli. Piotr, nie powinien w ogóle grać, bo jest zaręczony z Marysią. Ona gdzieś tu jest, przy innym stoliku, z dziewczynami. Obok siedzi jego kolega – Paweł. Już wiem, że będą grali w parze. Piotr licytuje pierwszy, kiedy nachyla się do Pawła i mówi cicho (a może tylko myśli cicho, zioła czasem potrafią zmylić): „Z nią nie jest łatwo, to jest księżniczka, ona sama wybiera”.

– Zobaczymy – odpowiada Paweł.

Tak, tu i teraz jestem księżniczką, damą pik w złotej koronie, z czarnym drzewem zamiast serca. Uśmiecham się, zamykam oczy i zaglądam Piotrowi w karty: giełda, narty w Alpach, zna się na winach. Jest mocny, zdecydowany, agresywny. Będzie grał wysoko. Przebijam. On niespodziewanie ustępuje. Zmyłka? Licytacja dochodzi do trzech bez atu i wtedy wszyscy pasują. Tylko tyle? Zostawili mnie. Myślą, że nie dam rady? Niedoczekanie. Po wiście Trzeci, ten nieznajomy, wykłada karty. Są słabe, tak jak się spodziewałam. Niepozorny, niebłyskotliwy, nietowarzyski. Ot, taki facet, którego nie widać. Ale ja mam mocną rękę. Może to tylko małe, niewiele warte trzy bez atu, tylko dziewięć lew, ale weźmiemy je. Trzeci i ja. Ja sama.

Z Piotrem sobie poradzę, bo giełdą mnie nie pokona, winami też nie. Okazuje się, że tak naprawdę ma tylko te Alpy i musi zrzucić swojego króla karo na asa. Bo ja byłam w Himalajach. Wtedy bez ceregieli atakuję go kierem pod blond damę – Marysię, jego narzeczoną. Wytrzymał. Skoro tak, to wracam i ciągnę dalej te kara, Majorkę, Dominikanę, Indie, mam je długie jak sen w niedzielny poranek, a on zżyma się i zrzuca blotki pikowe, kierowe, w końcu nawet samą słodką damę kier. Piotr już się nie liczy.

Ale Paweł nie daje za wygraną, oczy mu lśnią, wciąż czai się z asem i królem pik. Muzyka, poezja. I to dobra poezja. Publikowany, nagrody w konkursach. Nie mogę wyjść w piki, bo wyląduję w jego mieszkaniu, na jego warunkach, a on wtedy zmieni kolor i będę musiała oddać mu wszystko. Idę więc w trefle, rozprawiam o filozofii i anarchizmie, ale czuję się coraz mniej pewnie. Paweł prostuje się, łapie wiatr w żagle i jest coraz bardziej natarczywy. Dotyka mojego ramienia, niby przypadkiem, a mnie przechodzi lodowaty dreszcz, w ogóle jest mi coraz zimniej, pewnie przez te cholerne zioła.

Zaraz, przecież mam jeszcze stół! Mam partnera! Tylko że nic o nim nie wiem. Siedzi milczący, jakby nieobecny. Ma białą koszulę, lubię białe koszule, kto chodzi do klubu w białej koszuli?! Widzę tylko kołnierzyk, bo resztę przykrywa cienka czerwona kurtka z logo jakiegoś klubu sportowego. Nie słyszę myśli Trzeciego, gram teraz zupełnie w ciemno, ale pora postawić wszystko na jedną kartę. Nie spuszczając oka z Pawła, pochylam się do Trzeciego i szepczę, dotykając ustami jego ucha: „Zimno mi. Pożyczysz mi kurtkę?”.

I nagle wszystko staje się jasne – Trzeci wstaje, zdejmuje tę kurtkę, biała koszula błyszczy olśniewająco, a mnie otula czerwień i czysty, szorstki zapach. Piotr i Paweł rzucają karty, bo wiedzą już, że przegrali, śmieją się pod nosem i bez słów gratulują Trzeciemu zdobycia księżniczki, a ja nawet nie wiem, jak on ma na imię i skąd się tu w ogóle wziął. Zaglądam mu głęboko w oczy i widzę, że między nami jest studnia, studzienka głęboka, głęboko kopana. Trzy bez atu. Dziewięćdziesiąt. Brakuje nam jeszcze dziesięciu punktów do robra. Ale już nigdy więcej nie będziemy parą, więc mogę tylko oddać mu tę sportową kurtkę i podziękować. Za pożyczkę. Za grę. I za to, że zbudował ze mną most w oparach ziół.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

2
Miniaka da się zrozumieć mimo pozorów hermetyczności. Erotyki tu niewiele, ale jest klimat i wyraźny, porzeczkowy dreszczyk :) Summa summarum: dobry tekst w ( lekko) porzeczkowym sosie ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

3
Chapeau bas !
Doskonale udało Ci się stworzyć erotyczny klimat pod osłoną brydża.
Aż zatęskniłam do tego, by znów usiąść do stołu choć nie robiłam tego od lat :)
Thana pisze: Nie mogę wyjść w piki, bo wyląduję w jego mieszkaniu, na jego warunkach, a on wtedy zmieni kolor i będę musiała oddać mu wszystko
Jedno zdanie a zawiera w sobie całą opowieść o Niej.
Bardzo bliską mi opowieść.
Thana pisze: Budujemy mosty, nie dla pana starosty
Ta część zdania trochę mi bruździ. Przy tak ładnym cyzelowaniu każdego słowa, nawiązanie do tej wyliczanki psuje mi odbiór.
Bez tego wierszyka, bez pioseneczki - dla mnie byłoby dalej czytelne a jednocześnie zachowałabyś urok i tajemniczość całej tej opowieści.
Ale to drobiazg i szczegół bez znaczenia.

Dziękuję, to doskonała miniatura :)
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

4
Navajero pisze: porzeczkowy dreszczyk
:)
Sarah pisze: Aż zatęskniłam do tego, by znów usiąść do stołu choć nie robiłam tego od lat
:) :)
Sarah pisze: Ale to drobiazg i szczegół bez znaczenia.
Ta wyliczanka dalej leci tak: Tysiąc koni przepuszczamy, a jednego zatrzymamy. Dziecięca zabawa jest echem bardzo starego i okrutnego rytuału: po zbudowaniu mostu, pierwszego jeźdźca, który nań wjechał, składano w ofierze bogom. Dlatego to echo tu jest. W postaci wyliczanki, nie rytuału, bo to przecież tylko gra. W brydża. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

5
Thana pisze: Ta wyliczanka dalej leci tak: Tysiąc koni przepuszczamy, a jednego zatrzymamy. Dziecięca zabawa jest echem bardzo starego i okrutnego rytuału: po zbudowaniu mostu, pierwszego jeźdźca, który nań wjechał, składano w ofierze bogom. Dlatego to echo tu jest.
Ja to wiem :)
I wiem czemu ją wykorzystałaś.
Ale dalej ten drobiazg mi zgrzyta.

A całość i tak pozostaje perfekcyjna :)
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

7
Dla mnie mistrzostwo, i nic za to nie chcę :D świetne splątania poezji z prozą, czytałem z ukrywaną przyjemnością, nie raz przeczytam.

Added in 3 minutes 20 seconds:
Thana pisze: Tak, tu i teraz jestem księżniczką, damą pik w złotej koronie, z czarnym drzewem zamiast serca.
to jest wręcz piękne
Prawo czy miłosierdzie, mądry wybierze to drugie wypełniając to pierwsze.

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

8
Jakie to jest dobre! Zachwycam się grą słów i budowaniem napięcia, naprawdę, zachwycam się. Żałuję jedynie, że to miniatura, bo totalnie zakochałam się w głosie narratorki. Czytałabym więcej na temat świata z jej perspektywy.

Jak tu pięknie są podobierane słowa, klimat, rozwój sytuacji, dwuznaczność i wreszcie puenta. Same łakocie dla głodnego wrażeń czytelnika. Dziękuję za smaczne słowa.
sapere aude

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

9
xbc pisze: totalnie zakochałam się w głosie narratorki. Czytałabym więcej na temat świata z jej perspektywy.
No to teraz dałaś mi do myślenia. Coś tam mi chodzi po głowie, co prawda nie z tą samą bohaterką, ale trochę podobną (cóż poradzić, lubię pisać jędze) ale planowałam tam narratora w trzeciej osobie. A może jednak pisać w pierwszej? :hm:
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

11
Byłoby mi łatwiej, gdybym był brydżystą, ale niestety, w niewytłumaczalny sposób, choć niby mam coś w głowie, przez całe życie mylą mi się kolory kart. Przez brak znajomości brydżowej nomenklatury zapewne sporo mi umknęło. Ale to nic, bo język, narracja i klimat są nie do przeoczenia i po prostu zachwycają. Bardzo mi się podoba stworzona atmosfera, zgrabna i nienachalna, lecz czytelna metafora, zaś pojedyncze zdania to prawdziwe perełki. :uszanowanko:
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

12
Wizimir pisze: przez całe życie mylą mi się kolory kart.
E, chyba ktoś Cię źle uczył. W brydżu nie chodzi o kolory kart. :)
Navajero pisze: Pisz w pierwszej, to bardziej osobiste i porzeczkowe klimaty lepiej wychodzą
Jakieś to takie... gołosłowne. ;) Pokażesz dowody na tę tezę? :P
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

13
Napisałem opowiadanie "Smak apokalipsy" z wyraźnym porzeczkowym wątkiem w pierwszej osobie. Wprawkowe porzeczkotruskawki, w trzeciej, i były ku temu powody :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

14
Navajero pisze: Napisałem opowiadanie "Smak apokalipsy"
A gdzie je można znaleźć?
Navajero pisze: Wprawkowe porzeczkotruskawki, w trzeciej
I tu już całkiem poważnie: jaką czujesz różnicę między pierwszą a trzecią przy takich tematach? Jako twórca?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Most (miniatura tylko dla brydżystów)

15
W dawno zapomnianej antologii, ale jak ładnie poprosisz, możesz dostać wersję przedredakcyjną :) Chodzi chyba o dystans, wydało mi się to wskazane w tych wprawkach. Sam nie wiem do końca, nie czuję się ekspertem w tych sprawach.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”