Nie ma czegoś takiego jak tunel ze światłem na końcu.
Widzą to coś oszołomieni substancjami anestezjologicznymi lub obezwładnieni odurzeniem, narkomani lub alkoholicy.
Inna sprawa jest, gdy przechodzisz przez Styks nie na warunkach nadzmysłowego i niezgłębionego i ma żadnej metafizyki, a po prostu zdychasz.
Wygląda to nie bardzo urzekająco.
Jak w rzeźni.
Ustają funkcje życiowe i ciągniesz za sobą smród rozkładających się tkanek. Zapaszek spod pach, gdy już nie działa antyperspirant to zapach kwiatów aromatycznych w porównaniu z tym, co czujesz od siebie po śmierci. Śmierdzi tak od ciebie po milion bardziej, niż przetrzymana ponad termin porcja rosołowa. Pragniesz odrobinę waty lub gazy nasączyć jakiejkolwiek perfumą i wetknąć sobie w nozdrza.
Gdy mnie się życie skończyło w korytarzu do nie wiadomo czego cuchnęło do zerzygania, a nie można się zerzygać, bo nie ma materii do zerzygania i czym się zerzygać, bo nie ma żołądka, przełyku.
Ja bym to nazwał przedpokojem.Ciała nie ma, w grobie pochowane, a w tym czymś, w czym jesteś teraz czujesz wszystko, jakbyś miał ciało.
Ono już gnije, szczególnie, gdy umarło się w ciepłej porze roku.
W przedpokoju są ludzie i zwierzęta. Niektórych organizmów nie znam.
Nigdy nie byłem mocny w biologii.
Są takie cudowne, napinające kolorowe w cudownych barwach pióra i błony, światło od nich bije cudownie nieziemskie, tak nieziemskie już.
Ale są też pokraki zbulgotnione, z nadętymi pęcherzami błon różnorakich.
Dyszą nimi i śmierdzą.
Nawet te piękne śmierdzą.
Czy w ogóle można czuć coś po śmierci i obumarłym nosem, albo widzieć nieczynnymi oczami?
Mózg wciąż pracuje, skoro rozważam.
Dziwni ci oczekujący na poczekalni do nie wiadomo dokąd.
Tyle ludzi na minutę umiera, a ja jestem tu sam i jakieś stwory z raf koralowych nieodkrytych przez człowieka i dziwadeł z nieodwiedzonych przez naukowców dżungiel.
Co mnie tak policzek szczypie?
Jakbym się tak uparł, to chyba mi się trzonowy rusza.
- Przesadzasz, wcale tak mocno nie plaskałem po poliku.
- Ale ja jestem wrażliwy silnie!
W głowie mi się kręci, chcę zwymiotować, ale nie mam czym.
- Wody dajcie.
- Ile?
- Wiadro.
Z każdym zwymiotowaniem przelatują mi przed oczami ciekawe obrazy.
Gdyby wziął pod uwagę mą wrażliwość i mniejszą dawkę.
Mniejszą dawkę ciosu w czaszkę.
Zapis wrażeń byłby nadzwyczajny.
Miguel jest bardzo na punkcie swojej polskości delikatny.
Tylko przesadza z dokładaniem fasoli do rosołu i bigosu.
Kiedyś albo przełknę te jego potrawy, albo mi na amen łeb rozwali.
Truchło radosne
2oj, do przepracowania tekst
manakadabra
przepracuj choćby dla tego fragmentu
Prawo czy miłosierdzie, mądry wybierze to drugie wypełniając to pierwsze.