Cytrusy i białe piżmo, ale coś jeszcze... Znieruchomiałam, kiedy po raz kolejny usiłowałam zidentyfikować intrygującą nutę zapachową. Kątem oka złowiłam zaniepokojony wzrok instrumentariuszki, nic dziwnego — chirurg węszący nad stołem operacyjnym to niecodzienny widok. Skupiłam się na pracy. Opłaciło się — w kulminacyjnym momencie mnie olśniło. Drzewo sandałowe... Odtąd każdy wycięty wyrostek będzie kojarzył mi się z tym zapachem. Spojrzałam raz jeszcze na kartę pacjentki — muszę zapamiętać to nazwisko.
W nocy kilka razy wstawałam, miałam dziwne sny, obudziłam się nieprzytomna. Jako zastępca ordynatora musiałam trzymać fason, zebrałam się więc szybko i punktualnie dotarłam na obchód.
Sala nr pięć. Mój nos już przed drzwiami wiedział, kogo tam znajdzie.
— Alina Tokarczak, lat trzydzieści dziewięć, przyjęta wczoraj, ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, rozpoznana konieczność natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Pacjentka czuje się... — Słowa lekarza prowadzącego przestały do mnie docierać.
Była piękna. Półdługie blond włosy razem z jasnoniebieskimi oczami kojarzyły się ze spacerem wśród dojrzałych łanów zboża w pogodny dzień. Dość duże piersi, rysujące się pod satynową piżamą, kontrastowały ze szczupłą, niemal wiotka sylwetką. Przykuwała uwagę. Ale nie sama uroda robiła w niej wrażenie. Miała w sobie jakąś kruchość, bezbronność. Uśmiechała się leciutko, wpatrując we mnie zatroskanym wzrokiem. I do tego ten zapach... Oj, to musiało działać na mężczyzn.
Kryśka nie mogła wyjść ze zdziwienia, że zamieniam się z nią, by wziąć dzisiejszy nocny dyżur. A ja czekałam na noc. Mijały godziny. Koło północy wezwali mnie na SOR, potem już było spokojnie. Obserwowałam pielęgniarki na konsoli, w końcu lekarz bez potrzeby w nocy nie odwiedza chorych. Wreszcie uznałam, że chwila jest idealna. Otworzyłam torebkę i wyjęłam flakonik. Drzewo cedrowe, czarna porzeczka, grusza i paczula — idealnie. Dotknęłam pachnącą zatyczką obu nadgarstków, miejsca między piersiami i okolicy uszu. Weszłam cicho do sali. Wszystkie trzy pacjentki spały głęboko. Zlokalizowałam jej łóżko. Nawet w nocy pachniała intensywnie. Szłam jak po sznurku, oddychając coraz płycej. Stanęłam obok i chwilę patrzyłam. Tak na wszelki wypadek, ujęłam jej dłoń i symulując badanie pulsu, przyłożyłam palec wskazujący i środkowy do jej nadgarstka. Dopiero wtedy pochyliłam się i zaciągnęłam. Zapach był zniewalający, delikatny, a jednocześnie władczy. Przysunęłam twarz blisko jej skroni i powoli zaczęłam schodzić w dół. Za uszami pachniała jeszcze delikatniej, delektowałam się, nie roniąc żadnej nuty. Gdy doszłam w okolicę obojczyka — zadrżała, musiał ją połaskotać mój oddech. Podniosłam się, wyczekując. Byłam w transie niczym kuna upojona krwią. Leżała na wznak. Zsunęłam delikatnie kołdrę tylko tyle, żeby móc powąchać zagłębienie między piersiami. Kręciło mi się w głowie, tu zapach był najmocniejszy, czułam go świetnie mimo piżamy. W połączeniu z lekko spoconym ciałem stworzył mieszankę doskonałą. Zaciągałam się raz za razem. Musiałam nieźle odlecieć, bo dopiero po chwili dotarło do mnie, że jej puls przyśpieszył, a oddech stał się głośniejszy. Przykryłam ją i wyszłam.
W kolejny dzień miałam wolne, zamiast cieszyć się i wypoczywać, łaziłam w kółko, nie mogąc doczekać się kolejnego dyżuru. Jakaż była moja wściekłość i rozpacz, kiedy dowiedziałam się, ze MOJA pacjentka została wypisana przez ordynatora — podobno nalegała, a ten się zgodził.
Nie mogąc dojść do siebie, postanowiłam tego wieczoru umówić się z najlepszym przyjacielem — bourbonem. Nie zamierzałam otwierać, ale dzwonek brzęczał wytrwale. Uchyliłam drzwi. Zanim zorientowałam się co się dzieje, chwyciła mnie za nadgarstek i przysunęła go do nosa.
— Drzewo cedrowe i orchidea — powiedziała, patrząc wyzywająco.
Nuta serca [P]
2Zbyt drobiazgowe przedstawianie faktów zaburzyło całą harmonię wypowiedzi. Zapach stal się dodatkiem do rzeczywistości a nie głównym motywem. Zbyt dosłowne omawianie sytuacji, np.

bez jakiejkolwiek podbudowy epitetów, z masą zdań równoważnych czyni ten tekst suchym sprawozdaniem a nie opowieścią.

Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
Nuta serca [P]
3Podobało się; zgrabnie napisane, klimatyczne, pomysł dość oryginalny.
Tylko "się" o wiele za dużo.
I te "się" tak blisko siebie...
Tylko "się" o wiele za dużo.
"wiotką"Dość duże piersi, rysujące się pod satynową piżamą, kontrastowały ze szczupłą, niemal wiotka sylwetką.
"że"ze MOJA pacjentka została wypisana przez ordynatora — podobno nalegała,
Zanim zorientowałam się, co się dzieje,Zanim zorientowałam się co się dzieje,
I te "się" tak blisko siebie...
Nuta serca [P]
4Ano być może. Biorę zarzut na klatę. Nadmiaru słów nie lubię, możliwe, że czasem idę z tym za daleko. Nie mniej ciężko mi sobie wyobrazić ten tekst jako soczystą opowieść.gebilis pisze: Zbyt drobiazgowe przedstawianie faktów zaburzyło całą harmonię wypowiedzi. Zapach stal się dodatkiem do rzeczywistości a nie głównym motywem. Zbyt dosłowne omawianie sytuacji, np.bez jakiejkolwiek podbudowy epitetów, z masą zdań równoważnych czyni ten tekst suchym sprawozdaniem a nie opowieścią.
Dzięki za wizytę!
Faktycznie sięjoza... a "się co się" mogłoby być hitem w niejednej piosence nie najwyższych lotówGorgiasz pisze: Podobało się; zgrabnie napisane, klimatyczne, pomysł dość oryginalny.
Tylko "się" o wiele za dużo."wiotką"Dość duże piersi, rysujące się pod satynową piżamą, kontrastowały ze szczupłą, niemal wiotka sylwetką."że"ze MOJA pacjentka została wypisana przez ordynatora — podobno nalegała,Zanim zorientowałam się, co się dzieje,Zanim zorientowałam się co się dzieje,
I te "się" tak blisko siebie...


Nuta serca [P]
5Popatrz uważnie na swoje zapisy. Np. ten:
Teraz drugi fragment:
I te sformułowania "powoli zaczęłam schodzić w dół... , albo niczym kania upojona krwią..." Wybacz ale to raczej kwiatek przy kożuchu.
Po prostu sama porównaj te fragmenty - raz piszesz dość obrazowo, raz ciachasz zdania jakbyś wstydziła się słów.
A wszystko razem to raczej sprawozdanie z sali szpitalnej niż intrygująca opowieść o poznaniu dwóch kobiet poprzez intrygujący zapach. A mogło być tak pięknie ...
Nie zamierzam cię dołować, raczej chcę byś bardziej zwracała większą uwagę, na to co piszesz , dlaczego i do kogo.
Bo ludzi piszących poprawnie jest cala masa, pisarzy niewielu. A pisarzy, których chce się czytać niewielka gromada. Dlatego warto popracować nad swym stylem by przyciągał czytelnika, a nie był poprawnym zapisem.
zdania płyną, odkrywają przed czytającym coraz nowe elementy, pobudzają wyobraźnie, tu jest zawarta treść.Tjereszkowa pisze: Była piękna. Półdługie blond włosy razem z jasnoniebieskimi oczami kojarzyły się ze spacerem wśród dojrzałych łanów zboża w pogodny dzień. Dość duże piersi, rysujące się pod satynową piżamą, kontrastowały ze szczupłą, niemal wiotka sylwetką. Przykuwała uwagę. Ale nie sama uroda robiła w niej wrażenie. Miała w sobie jakąś kruchość, bezbronność. Uśmiechała się leciutko, wpatrując we mnie zatroskanym wzrokiem. I do tego ten zapach... Oj, to musiało działać na mężczyzn.
Teraz drugi fragment:
Zrobiłam to, potem tamto i kolejna czynność. A między wierszami zapach - tylko co on ma obrazować? Jest zapach, zgoda, ale po co?Tjereszkowa pisze: Szłam jak po sznurku, oddychając coraz płycej. Stanęłam obok i chwilę patrzyłam. Tak na wszelki wypadek, ujęłam jej dłoń i symulując badanie pulsu, przyłożyłam palec wskazujący i środkowy do jej nadgarstka. Dopiero wtedy pochyliłam się i zaciągnęłam. Zapach był zniewalający, delikatny, a jednocześnie władczy. Przysunęłam twarz blisko jej skroni i powoli zaczęłam schodzić w dół. Za uszami pachniała jeszcze delikatniej, delektowałam się, nie roniąc żadnej nuty. Gdy doszłam w okolicę obojczyka — zadrżała, musiał ją połaskotać mój oddech. Podniosłam się, wyczekując. Byłam w transie niczym kuna upojona krwią
I te sformułowania "powoli zaczęłam schodzić w dół... , albo niczym kania upojona krwią..." Wybacz ale to raczej kwiatek przy kożuchu.
Po prostu sama porównaj te fragmenty - raz piszesz dość obrazowo, raz ciachasz zdania jakbyś wstydziła się słów.
A wszystko razem to raczej sprawozdanie z sali szpitalnej niż intrygująca opowieść o poznaniu dwóch kobiet poprzez intrygujący zapach. A mogło być tak pięknie ...
Nie zamierzam cię dołować, raczej chcę byś bardziej zwracała większą uwagę, na to co piszesz , dlaczego i do kogo.
Bo ludzi piszących poprawnie jest cala masa, pisarzy niewielu. A pisarzy, których chce się czytać niewielka gromada. Dlatego warto popracować nad swym stylem by przyciągał czytelnika, a nie był poprawnym zapisem.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
Nuta serca [P]
6To emocjonalnie dwa zupełnie różne fragmenty. Ale jak powiedziałam - biorę zarzut na klatę.
Aa, krwią upaja się kuna
).
Dzięki za wpis.
Aa, krwią upaja się kuna

Dzięki za wpis.
Nuta serca [P]
7Podobnie jak brat_Gorgiasz, odsiękozić i do lekkiego szlifu w kilku miejscach. Niczego nie bierz na klatę, przyjrzyj się KTO co ma do powiedzenia, bo łatwo pomylić gipsiarza od lekarza w szpitalu:)
Dobra miniatura. Przeczytałem z przyjemnością.
S.
Dobra miniatura. Przeczytałem z przyjemnością.
S.
Nuta serca [P]
8Mnie też bardzo podoba się Twoja mini. W ogóle lubię teksty ociekające erotyką, a gdy jeszcze tak subtelnie opisane, to jak wisienka na torcie.
Ja bym niczego nie zmieniała, tak tu wszystko pięknie płynie...
Pozdrawiam.elka.
Ja bym niczego nie zmieniała, tak tu wszystko pięknie płynie...
Pozdrawiam.elka.
Nuta serca [P]
9Niezłe, jeszcze trochę i nadawałoby się do galaretki porzeczkowej 

Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Nuta serca [P]
10Według mnie bardzo dobrze poprowadzona historia
Przypomniało mi się "Pachnidło", choć tu przecież nikt nikogo nie zamorduje. Przynajmniej mam taką nadzieję
Pozdrawiam Tjeri

Przypomniało mi się "Pachnidło", choć tu przecież nikt nikogo nie zamorduje. Przynajmniej mam taką nadzieję

Pozdrawiam Tjeri

Nuta serca [P]
11a warto wspomnieć, że chyba jeszcze nie było:) z dwiema, a gdzie trzema czy czteroma...

nieno czytałby

Nuta serca [P]
12Dzięki za koment! Nad siejozą popracuję. A niepodobanie zawsze biorę na klatę


Dzięki, Elka, za miły koment! Z ogólnego scenariusza jestem zadowolona. Lubię ten tekst (może dlatego, że sama jestem zapachowcem). Ale w mikro skali zawsze coś się da poprawić.
Aż musiałam sprawdzić cio to

Hej, Gelsi! Dzięki za koment, tak kilka razy usłyszałam o skojarzeniu z "Pachnidłem", jest to tyle słuszne skojarzenie, że i u mnie jest obsesja zapachu, choć nie ten kaliber.
Obawiam się, że brakuje mi wiedzy... Musiałabym się dokształcić


Nuta serca [P]
13powinnaś poświęcić się dla literatury:)Tjereszkowa pisze:Obawiam się, że brakuje mi wiedzy... Musiałabym się dokształcićw takich relacjach.
Nuta serca [P]
14Jak tylko się podszkolę, zajmę się galaretką.

Ha! Dwa razy "się" na siedem słów... Niedobrze.
Nuta serca [P]
15Kiedyś próbowałem wszystkie zdania z „się” w jakimś tekście (długim) przerobić (oczywiście bez utraty znaczenia), aby nie było żadnego „się”. Tylko z jednym zdaniem sobie nie poradziłem. Generalnie – można.
Na przykład:
Kiedy zdobędę większą wiedzę, napiszę galaretkę.
Jak wskoczę na wyższy poziom, zaliczę galaretkę.
Jak poziom mi podskoczy, skrobnę galaretkę.
Na przykład:
Kiedy zdobędę większą wiedzę, napiszę galaretkę.
Jak wskoczę na wyższy poziom, zaliczę galaretkę.
Jak poziom mi podskoczy, skrobnę galaretkę.