Nigdy nie uderzył w twarz (p)

1
Nigdy nie uderzył w twarz. Strach w jej oczach wzbudzał w nim poczucie bezradności, ta zaś często zamieniała się w złość, wzrastała, stając się agresją. Tak powstawały siniaki i strach, koło się zamykało.

Nigdy nie uderzył w twarz. Miała idealnie piękne rysy i do złudzenia przypominała jego matkę, kobietę, która opuściła go, samolubnie wybierając śmierć i pozostawiając go z ojcem sadystą. Widocznie nie był na tyle dobrym synem. Tej jednak nie miał zamiaru pozwolić odejść.

Nigdy nie uderzył w twarz. Zbudował złotą klatkę, w której mili żyć oboje. Podarował jej nawet pracownię, by w wolnych chwilach poza kontrolą, przelewała na płótno swoje pragnienie wolności. Nie rozumiał, że jeśli ptak uwije gniazdo, zapragnie do niego wracać, z klatki spróbuje się wydostać. Mylił zaborczość z miłością.

Nigdy nie uderzył w twarz. Nie miało znaczenia, ile razy próbowała uciec, nie potrafił dać za wygraną. Drzwi pracowni zamykały się za obojgiem. Później siedzieli zmęczeni pod przeciwległymi ścianami. Ona, bojąc się nawet drgnąć, mając na ciele podbiegłe krwią dowody jego uczuć, on, drżąc z wysiłku, z twarzą ukrytą w dłoniach. Płakał.

Nigdy nie uderzył w twarz (p)

2
Hallo,

na początek, co mi się podobało. Tekst bardzo dobry, poruszający i prawdziwy. W krótkich, oszczędnych akapitach opisałaś codzienne, domowe piekło ich obojga. Przemawia do mnie.

Problemem jest niestety już sam tytuł. Czytając go, z góry przewidywałam treść tekstu. I nie chciałam go czytać. Po pierwsze bo nie lubię przemocy i okrucieństwa i nie lubię o tym czytać, w realu tego dosyć. Ale po drugie – bo już wszystko wiem, wiem o czym to będzie, więc po co czytać? Przypuszczam, że to był celowy zabieg z twojej strony, coś jak hasło na sztandarze, ale, chyba się nie sprawdziło. Lepsze są niedomówienia, pytanie wiszące w powietrzu – może więc: „Nigdy”?

I jedna rzecz która mi przeszkadza. Trzeci akapit wyrwany jest z kontekstu, czy też z dotychczasowej linii. W pozostałych jest opis z jego perspektywy, jest o nim, co czyje, myśli, co robi. I nagle coś o złotej klatce? Przecież on tak nie myśli, nie ma o tym pojęcia. Trzeci akapit jest wypowiedzią spoza kadru, twoim przesłaniem, tłumaczeniem, a nie opisem. W dodatku jest taki „poetycki”, nawet piękny, jakby z innej bajki. Może by tak zmienić pierwsze zdanie akapitu by zaznaczyć odrębność tekstu? Może go w ogóle wyrzucić?

Przypuszczam, że to jedno początkowe zdanie to celowy zabieg, musi się powtarzać, nadaje opowiadaniu rytm, jak werble. Ale może jednak warto spróbować inaczej? Bo mi osobiście to przeszkadza, nuży. Jestem „szybkim czytaczem” i mam w zwyczaju przeskakiwać wzrokiem po tym, co wydaje się zbędne, np. powtórzenia. Może więc:

Nigdy nie uderzył w twarz.
Ale nigdy nie uderzył w twarz.
-------------------------------
I nigdy nie uderzył w twarz


I jeszcze parę drobiazgów.

Akapit 1:
ta zaś często zamieniała się w złość, wzrastała, stając się agresją. Tak powstawały siniaki i strach, koło się zamykało

- ta zaś często przeradzała się w złość, wzrastała, stając się agresją. Potem były siniaki i strach, (płynność wydarzeń)

Akapit 3:

w której mili żyć oboje.

- mieli

Podarował jej nawet pracownię, by w wolnych chwilach poza kontrolą, przelewała na płótno swoje pragnienie wolności

- Podarował jej pracownię by przelewała pragnienie wolności? Na pewno po to to zrobił? Jakoś nie chce mi się wierzyć. Może raczej: Podarował jej nawet pracownię, by w wolnych chwilach poza kontrolą, mogła (mogła robić co chce, miała taką możliwość, łaskawie jej na to pozwalał) przelewać na płótno swoje pragnienie wolności.
Dream dancer

Nigdy nie uderzył w twarz (p)

3
Pierwsze na co zwróciłam uwagę, to długie zdania. Trochę bym je skróciła.
Tekst jest prosty, jasny i nie zaskakuje. Jak dla mnie mało tu emocji.
Strach może być przed klasówką, przed otwieraniem drzwi przez człowieka, którego się boisz. Strach ma mnóstwo barw, odcieni. Działa z różnym natężeniem. U ciebie nie ma, tego natężenia.
„Ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie”. - Neil Gaiman

Nigdy nie uderzył w twarz (p)

4
Nie podoba mi się kilkukrotne powtórzenie zdania z tytułu. Myślę, że zapisane raz dałoby większy efekt, a nawet sam tytuł by wystarczył, żeby naprowadzić czytelnika na właściwy odbiór.
Poza tym dobry, mocny tekst.
Pozdrawiam. :)

Nigdy nie uderzył w twarz (p)

5
Zła kobieta pisze: Nigdy nie uderzył w twarz. Strach w jej oczach wzbudzał w nim poczucie bezradności, ta zaś często zamieniała się w złość, wzrastała, stając się agresją. Tak powstawały siniaki i strach, koło się zamykało.
warto popracować nad nadmiarem się*
Zła kobieta pisze: w której mili żyć oboje.
nie mili, a mieli*
Ogólnie podoba mi się wydźwięk tej sytuacji i powtórzenia grają na zmysłach.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”