Prezydent Generał Yuri Trenton wygłosił krótką przemowę do kilkudziesięciu tysięcy ludzi zebranych na Stadionie Centralnym w Veillonie, po czym zgodnie z planem udał się do loży VIP-owskiej. Generał mówił o wartościach wyznawanych przez bratnie narody Wenus i Marsa, o tym, że nie można godzić się na ziemski imperializm, jak i że ma nadzieję na dobry sportowy spektakl w ciągu najbliższych dziewięćdziesięciu minut.
Piłkarze męskich reprezentacji Wenus i Marsa w piłce nożnej wyrazili swoją aprobatę dla tych słów, klaszcząc przez równe sześć sekund, a następnie przystąpili do odśpiewania pieśni narodowych swoich młodych państw. Zajęło im to dokładnie trzy minuty i osiemnaście sekund.
Komputer centralny miasta Veillon – olbrzymiego molocha unoszącego się w górnych partiach wenusjańskiej atmosfery – utrzymywał na jego pokładzie stałą temperaturę dwudziestu jeden przecinek dwóch stopni celsjusza.
Generał był zadowolony ze swojego przemówienia.
Rozgrywane corocznie od dwa tysiące osiemdziesiątego pierwszego roku spotkanie pomiędzy reprezentacjami Marsa i Wenus, nazywane było „Meczem przyjaźni” i stanowiło idealne narzędzie propagandowe dla wenusjańskiej władzy. No a poza tym mocno irytowało Ziemian, co stanowiło dodatkową zachętę.
Nie bez powodu zresztą pierwszy towarzyski sparing odbył się tuż po uzyskaniu przez Marsa niepodległości po zbrojnej rewolucji w dwa tysiące osiemdziesiątym roku, która zresztą była po cichu finansowana przez ówczesny wenusjański rząd.
Trenton nie przepadał za futbolem, ale doceniał jego wartość propagandową.
Tego dnia gospodarze grali w białych koszulkach, przeciętych w poprzek charakterystycznym złotym pasem, a także w równie białych spodenkach. Na piersi umieszczony był wenusjański herb – kontur kobiety, w domyśle Afrodyty, koloru złotego na białym tle, całość spięta czarnym okręgiem.
Goście przywdziali swój wyjazdowy komplet strojów – czarne koszulki i spodenki, z bordowo-zieloną flagą Marsa na piersi.
Sędzia rozpoczął pierwszą połowę meczu.
W szóstej minucie spotkania pocisk penetrujący zamienił twarz wenusjańskiego prezydenta w krwawą miazgę. Yuriego Trentona nie uratowała nawet kuloodporna szyba, której nie udało się zatrzymać eksperymentalnego pocisku B-11, skradzionego z laboratorium korporacji Nexos.